20.Clemens Aigner

-Hej Oliv!Możesz już iść do domu.

-Zabiorę tylko swoje rzeczy i spadam-cmoknęłam w polik Stellę i wyszłam na zaplecze po bluzę i plecak.-Trzymaj się!-pomachałam jej i wyszłam ze sklepu.Włożyłam słuchawki do uszu,włączając swoją play listę i skierowałam się w stronę przystanku.Poczekałam chwilę i wsiadłam do autobusu.Usiadłam jak zwykle z tyłu i pogrążyłam się w myślach.Wysiadłam na swoim przystanku i spokojnym krokiem ruszyłam w stronę domu.Gdy byłam już niedaleko,zobaczyłam psa biegnącego w moją stronę.Nie przejęłam się tym i szłam dalej.Zwierzak skoczył na mnie.

-No cześć,mały!-uśmiechnęłam się i poczochrałam go po główce.Nic nie poradzę na to,że kocham zwierzęta.Zobaczyłam,że pies miał przyczepioną smycz do obroży.-Zgubiłeś się?-spytałam,oczywiście retorycznie,i chwyciłam smycz.

-Alex!-po chwili dobiegł do nas właściciel psa.Kucnął przy nim i przytulił go.-Dziękuję za znalezienie psa.-zwrócił się tym razem do mnie.

-To raczej on mnie znalazł.-uśmiechnęłam się do niego.

-Zastanawia mnie tylko jedno.Alex boi się nieznajomych.

-Psy są mądre. Wyczuwają dobrego człowieka.-znowu pogłaskałam Alexa.Miał takie miękkie futerko.

-Dzięki jeszcze raz,musimy już iść.Chodź Alex.Pa! 

-Pa!-pożegnałam się z chłopakiem uściskiem dłoni i ruszyłam w stronę domu.

***

-Przepraszam.Gdzie znajdę buty do biegania?-odwróciłam się do klienta,który prosił o pomoc.Był to właściciel Alexa.

-Ostatnia alejka po prawej-uśmiechnęłam się lekko.Chłopak podziękował  i udał się we wskazanym przeze mnie kierunku,a ja wróciłam do wypakowywania towarów na półki.Po kilku minutach chłopak stał już przy kasie z pudełkiem butów.Skasowałam przedmiot i życzyłam miłego dnia.

-Dasz się zaprosić na kawę?-spojrzałam na niego zdziwiona.-W ramach podziękowania za Alexa-sprostował od razu.

-Pewnie.Zaczekasz chwilę?Za 10 minut kończę...

-Już skończyłaś.-obok mnie  znikąd pojawiła się Stella-Baw się dobrze.-powiedziała szeptem,żebym tylko ja słyszała.

-To do jutra.-zabrałam swoje rzeczy z zaplecza i wyszłam z chłopakiem.Kiedy siedzimy już w kawiarni i czekamy na zamówienie,uświadamiam sobie,że nawet nie znam jego imienia.

-Z tego wszystkiego nawet się nie przedstawiłem.Clemens-chłopak jakby czytał mi w myślach i wyciągnął rękę w moim kierunku.

-Olivia-odwzajemniam gest.

-Ładnie.-uśmiecha się lekko.

-Dzięki.-czuję jak zaczynam się rumienić,więc spuszczam głowę.Przez całe spotkanie gadaliśmy o wszystkim i niczym.Dowiedziałam się,że jest skoczkiem narciarskim.Nigdy jakoś nie interesowałam się tym sportem.

-Może chciałabyś przyjść na konkurs?

-W sumie czemu nie?Kiedy?

-W ten weekend na skoczni Bergisel-Clemens schylił się do swojej torby i wyciągnął jakiś prostokątny kartonik.

-To jest akredytacja.Dzięki niej będziesz mogła wejść do wioski skoczków.

-Um...Dzięki.-wzięłam od niego przedmiot i schowałam do swojego plecaka.Dopiliśmy swoje kawy i zaczęliśmy się zbierać.

-To...Widzimy się w weekend?-spytałam nieśmiało.

-Tak.-posłał mi lekki uśmiech i pożegnaliśmy się.

W piątek już o 15 byłam na skoczni.Umówiliśmy się z Clemensem,że oprowadzi mnie trochę po obiekcie.Właśnie szliśmy w stronę jego kolegów z drużyny.

-Hej!To jest Olivia.A to Thomas,Philipp,Elias,Florian,Stefan i Daniel.

-Cześć!-wszyscy zaczęli się ze mną witać i przedstawiać.Za niedługo miał zacząć się konkurs,więc poszłam na swoje miejsce.Stanęłam przy barierkach,gdzie idealnie widziałam zeskok.Konkurs zakończył się wygraną Aignera.Drugi był Murańka a trzeci Bickner.Ucieszyłam się widząc szczęśliwego Clemensa na podium.W całym swoim dotychczasowym życiu,nigdy nie obejrzałam ani jednego konkursu,ale widząc to wszystko na żywo,spodobało mi się.Będę musiała poczytać coś na ten temat.Kiedy kibice zaczęli opuszczać Bergisel,ja czekałam na Aignera.

-Chodź.Chciałbym ci coś pokazać.-chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę wyciągu.Kiedy dojechaliśmy na górę,zakrył mi oczy i prowadził w tylko sobie znanym kierunku.

-Jesteśmy na miejscu.-powiedział i zabrał dłonie z moich oczu.Mogłam stąd zobaczyć chyba cały Innsbruck.Stałam przy barierce i chłonęłam widoki jeszcze jakieś 10 minut.

-Chodźmy jutro do zoo.

-Co?

-Chodźmy do zoo-spojrzałam w jego stronę.-Jeszcze nigdy tam nie byłam.

-OK.Będę po ciebie o 13.-uśmiechnęłam się lekko,wyciągając telefon.

-Podaj mi twój numer.Będzie wygodniej się dogadać.-wymieniliśmy się numerami.

***

-I jak ci się podobał konkurs?

-Chyba zacznę regularnie oglądać skoki.

-Wiedziałem,że ci się spodoba.

-Dzięki za dzisiaj.Widzimy się jutro.-cmoknęłam go w policzek i przekręciłam klucz w drzwiach.

-Do jutra.-poczekałam aż zniknie za zakrętem i weszłam do domu.

Następnego dnia równo o 13 przyszedł Clemens.

-Hej!Możemy iść.-ruszyliśmy w stronę zoo.

Kocham zwierzęta!Mogłabym tutaj chodzić codziennie.Chodzimy już 1,5 godziny,a ja nadal nie mam dość.

-Chodźmy tam!-pokazałam palcem w stronę klatek z gepardami.Uwielbiam te zwierzęta.Mogłabym na nie patrzeć godzinami.

-Chodźmy już.Nie zobaczyliśmy jeszcze wszystkiego,a stoimy tu już jakieś 15 minut.

-Eh...No dobra.Pa!-pożegnałam się ze zwierzakami i ruszyliśmy dalej.

-Pożegnałaś się z gepardami?

-Nie przyszło ci do głowy,że zwierzęta też mają uczucia?Każdy tylko przychodzi,patrzy,robi zdjęcia.Może teraz poczuły się dowartościowane?

-Bo się z nimi pożegnałaś?

-Tak,dokładnie.-Aigner zaczął się śmiać,a ja nie byłam mu dłużna i także się zaśmiałam.

***

Przez 1,5 roku naszej znajomości,bardzo polubiłam Clemensa.Zawsze kiedy był na konkursach,pisaliśmy do siebie,a kiedy przyjeżdżał,spotykaliśmy się w naszej ulubionej kawiarni lub wychodziliśmy na spacery i opowiadał mi o skokach.Raz wziął mnie na siłownie i dzięki niemu polubiłam ćwiczenia.Dzisiaj nie wyobrażam sobie dnia bez treningu.

Po zakończeniu sezonu wyjechaliśmy na 5 dni do Lloret de Mar.Planowaliśmy to już od dłuższego czasu.Jeden wieczór zapamiętam do końca życia.

Clemens zrobił dla nas piknik na plaży.Były owoce,czekolada i sok do picia,bo obaj za alkoholem nie przepadamy.Rozmawialiśmy o różnych głupotach,jak zwykle.Kiedy znudziliśmy się siedzeniem,postanowiliśmy przejść się wzdłuż brzegu.Słońce już zachodziło,przez co niebo zrobiło się całe pomarańczowe.I wtedy stało się coś,na co czekałam od dawna.Clemens Aigner,znany austriacki skoczek narciarski,wyznał mi miłość.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top