BREAK UP | JUN
+WHAT: SCENARIO
+FOR: -chuuyes-
+GENRE: angst
+WARNINGS: mention of violence
+SUMMARY: Stres może prowadzić do czynów, których nigdy w życiu by się nie postąpiło. Oczywiście, żadna wymówka nigdy nie będzie dobra w przypadku uderzenia swojej dziewczyny, ale czy pomimo swojego błędu Jun zostanie wybaczony?
+WORD COUNT: 0.5k+
________________________
Piątek, godzina 23:27. Dziewczyna siedzi już tak i czeka od dobrych dwóch godzin. Siedzi i czeka na jakikolwiek sygnał od swojego chłopaka. Jun już dawno temu powinien pojawić się w domu, a jedyna rzecz, która powstrzymuję ją od rzucenia wazonem lub inną szklaną rzeczą, jest sms, powiadamiający o tym, że próba się przedłużyła i będzie później.
Oczywiście dziewczyna zdawała sobie sprawe, że muszą ćwiczyć przed comebackiem, ale też nie mogą się przepracowywać. Jako jego dziewczyna, nie raz próbowała z nim rozmawiać, lecz nic to nie dało.
Spogladajac co jakiś czas na swój telefon i obracając nim w dłoni, nagle usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Szybkim krokiem zeszła z łóżka i pobiegła do drzwi.
"Boże, Jun. Wiesz jak się o ciebie martwiłam?" krzyknęła, głos załamując jej się pod koniec przez zbierające się wcześniej łzy. Podeszła do chłopaka, który wyminął ją i poszedł w kierunku kuchni. Wyłączył czajnik z wrzącą wodą, po czym zalał kubek z herbatą i odszedł "Czy ty w ogóle słyszysz co do ciebie mówię?" szarpnęła ramieniem chlopaka, próbując aby spojrzał na nią.
"Możesz się w końcu zamknąć? Wkurzasz mnie już z tym swoim marudzeniem. To nie twoja sprawa, jeśli bede musiał dłużej zostawać to będę. Nic ci do tego." spojrzał na nią odkładając szybkim ruchem kubek z napojem. Jego wzrom i czyny przepełnione były furia, taką jakiej jeszcze nigdy w życiu nie widziała.
"Wiem, że przygotowujecie się do comebacku." zaczęła cicho "Ale nie możesz przychodzić tak późno do domu i być cały czas zmęczony. Potrzebujesz odpocząㅡ" przegryzła lekko wargę, próbując zatrzymać napływające łzy, lecz przeszywający jej policzek ból uniemożliwiał jej to. Przłknęła śline i trzęsącymi się rękoma szybko chwyciła za telefon i kluczyki, wybiegając z mieszkania. Słyszała nawoływanie jej imienia, lecz nie zwracała na to uwagi.
Biegła cała przemoczona od deszczu, nie zaprzestając płakać. Nie umiała pojąć co właśnie sie stało. Nie była pewna czy to sie działo na poważnie lecz gdy poczuła silny ból w klatce piersiowej stanęła i złapała kilka głębokich wdechów. Wyczerpana usiadła na ławce i drżącymi rękoma wykonała połączenie do swojej przyjaciółki.
;
Minął tydzień, lecz dziewczyna nadal nie umiała sobie tego wszystkiego poukładać. Cały czas o tym myślała, miała mętlik. Nie wiedziała czy chłopak zrobił to celowo czy był to przypadek. Jej oczy były całe zaczerwienione i opuchnięte, potrafiła nie jeść dniami. Nie umiała znaleźć apetytu, pomimo że wiedziała że potrzebuje teraz jedzenia. Najbardziej jednak nie umiała pojąć jak bardzo jej go brakowało. Może była głupia, ale nadal go kochała.
Mijały kolejne dni, z czasem jej telefon przestał już tak często wibrować. Chłopak coraz mniej do niej pisał, a dziewczyna nie wiedziała czy był to objaw już zmęczenia tymi ciągłym wiadomościami bez odpowiedzi czy po prostu przestało mu zależeć. Nie wiedziala co mogłaby zrobić żeby znowu było tak jak wcześniej. Bała się konfrontacji. Bała sie, że jednak ich uczucia względem siebie zaniknęły. Bała sie odrzucenia. Pomimo, że nie umiała znaleźć sobie przez to miejsca, nie miała na tyle odwagi, żeby sobie to wszystko z nim wyjaśnić. I tak tez zostało.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top