Part 8
[Proszę, komentujcie - ułatwi mi to pisanie, wiedząc jaka jest Wasza opinia]
- I jak? Smakowała Ci kawa? - słowa te obiły Ci się o uszy jak echo. Miałaś zaprzeczyć, powiedzieć, że wcale Ci nie smakowała, przypominając sobie co takiego miałaś mu na wstępie powiedzieć, ale...
- Tak, dziękuję - te słowa wydobyły się z Twoich ust, mimo kompletnie skrajnych myśli, które wręcz toczyły trzecią wojnę światową. Nie wiedziałaś zupełnie dlaczego przytaknęłaś, a co gorsza - uśmiechnęłaś. Uznałaś w tym momencie swoją porażkę. Ten facet za bardzo mieszał się w Twoje uczucia.
- W takim razie bardzo się cieszę. Bałem się, że nie trafiłem - podrapał się w kark. - Ja wiem, że miałem przestać być nachalnym, ale to przeze mnie wylałaś swoją kawę i miałaś gorszy humor. Chciałem tylko przeprosić i już więcej nie będę. Mogę obiecać nawet na mały paluszek - uśmiechnął się czarodziejsko, wyciągając dłoń z wystawionym małym palcem. Zauważyłaś, że jego długie palce są delikatnie zdeformowane. Oczywiście ta deformacja nie była niczym wielkim. Palce po prostu były troszkę krzywe, ale miały swój urok. Nie miał żadnej obrączki, nosił było srebrny zegarek na nadgarstku. Przeniosłaś wzrok na jego czarny golf, który opinał jego ciało. Miał dobrą budowę, szerokie ramiona, w których w przyjemny sposób można byłoby zatonąć. Jego długie nogi były stworzone jakby co chodzenia między obłokami - wydawał się wtedy bardzo wysoki. Nie miałaś jednak odwagi spojrzeć mu w twarz. Nie chciałaś znów ulegać jego manipulacyjnemu wzrokowi. Nie chciałaś patrzeć na te pełne usta i słyszeć anielskiego głosu. Niby nie chciałaś, a podświadomość ponownie mówiła Ci coś innego...
- Zaraz przyniosę pańskie zamówienie - ukłoniłaś się, ignorując tym samym jego wyciągnięty paluszek.
- Nawet go nie złożyłem - zaśmiał się cicho pod nosem.
- Znam je na pamięć, proszę pana.
- A skąd pani może wiedzieć, że nie mam ochoty na migdałowe Latte z dodatkiem syropu waniliowego i ciasta kokosowego? - uśmiechnął się chytrze.
- Bo jest pan niezmienny jak kolejność pór roku. Zawsze idą w takiej samej kolejności.
- Zima zawsze może być podoba do chłodniejszej wiosny - droczył się dalej.
- A wiosna cieplejszą zimą? - zachichotałaś.
- Jak kto woli. Niby taka sama kolejność, a warunki atmosferyczne różne. Więc jestem jak atmosfera - nie wiadomo, kiedy nadejdzie jakaś zmiana ze słonecznego dnia w burzę - pokręciłaś tylko głową na jego słowa. To była jak głupia przepychanka, ozdobiona w atmosferyczne opakowanie.
Dopytałaś się tylko co chce zamówić wielki pan architekt i wróciłaś za ladę. Twoja współpracownica zaczęła dopytywać o NIEGO. Była ciekawa waszej relacji, bo obserwowała was, kiedy miała chwilę wolnego od klientów. Powiedziałaś tylko, że to znajomy architekt, ale w sumie nic więcej. Ta zachwyciła się jego wyglądem i aurą jaką rozsiewał podczas czytania starej, rozpadającej się książki.
- Wygląda naprawdę pociągająco... Woah - oparła głowę o ręce i spoglądała na niego. - Nic Cię z nim nie łączy? Widać, że Cię podrywa - zaśmiała się.
- Podrywa? Dobrze, że nie porywa. Nie ma szans u mnie. Nie znam go ani nic o nim nie wiem. Tylko tyle jak się nazywa i na jakim wydziale jest. Może jest przystojny i w ogóle, ale skąd mam wiedzieć czy nie jest jakiś chory psychicznie? Czasami mam wrażenie, że to psychol. A jak coś to wiesz - droga wolna.
Uśmiechnęłaś się znacząco do dziewczyny i podeszłaś do stolika, gdzie siedział mężczyzna. Postawiłaś przed nim kompletnie nowe zamówienie i ulotniłaś się szybciej niż pojawiłaś. Nie chciałaś wdawać się w jeszcze jakąś rozmowę z nim. Wystarczyło Ci to, że zrobiłaś z siebie błazna i zaliczyłaś swoją osobistą porażkę. Chciałaś jak najszybciej wrócić do akademika, zrobić to co miałaś zrobić i iść spać. A najchętniej to rzucić wszystko i wyjechać gdziekolwiek, najlepiej przed siebie, nie patrząc na nic. Ale jak na studencką kieszeń to nie było Cię stać nawet na bilet do Polski.
Wróciłaś do akademika około dwudziestej i pierwsze co zrobiłaś to zarzuciłaś z siebie ubrania, wchodząc pod prysznic. Czułaś, że potrzebujesz odrobinę relaksu, odświeżenia się po całym dniu poniedziałkowej męczarni. Rzeczywiście krótki cieplutki prysznic z pachnącymi płynami była strzałem w dziesiątkę. Poczułaś się lepiej, lżej. Nastawiłaś wodę na herbatę, przebrałaś się w luźną, białą koszulkę i czarne szorty. Mokre włosy osuszyłaś ręcznikiem i delikatnie rozczesałaś, żeby nie mieć z nimi później problemów. Złapałaś za spory notatnik, otwierając na pierwszych lepszych notatkach. Wzięłaś do ust wafelka z kremem, śledząc wzrokiem zapisane kartki. W międzyczasie zalałaś też herbatę i po prostu usiadłaś na łóżku, powtarzając. Jednak długo to nie potrwało, bo usłyszałaś pukanie do drzwi. Spojrzałaś na nie znad zeszytu, bo te zaraz się otworzyły, a w nich stanął nie kto inny jak Taehyung. Szybko zamknął drzwi i podszedł do Ciebie.
- Jesteśmy przyjaciółmi, prawda? - wyskoczył nagle z pytaniem, siadając obok Ciebie na łóżku. Spojrzał Ci się prosto w oczy, wyczekując odpowiedzi.
- No tak, nic się nie zmieniło.. Chyba, że o czymś nie wiem - odpowiedziałaś zmieszana, marszcząc czoło. - Dlaczego tak nagle pytasz? Coś się stało? - odłożyłaś zeszyt na blisko stojące krzesełko.
- No ja myślałem, że przyjaciele mówią sobie o wszystkim - odparł z lekką pretensją w głosie, a Ty nie wiedziałaś dlaczego tak się dzieje.
- Tae, nie rozumiem cię. Możesz mówić jaśniej? Czuję się teraz atakowana przez ciebie, mimo że nic nie zrobiłam. Przecież mówię ci o wielu sprawach... Nie rozumiem - westchnęłaś, oczekując wyjaśnień.
- Dlaczego nie powiedziałaś, że umawiasz się z SeokJinem?
- Słucham!? - poprawiłaś się aż na łóżku, słysząc to co powiedział chłopak. Nie wierzyłaś w to co powiedział. Skąd niby? Dlaczego? - Co za bzdury pleciesz? Nie umawiam się z nikim! - zaprzeczyłaś zdezorientowana sytuacją. Tak, ten dzień był jedną wielką tragikomedią.
- Piszą o tym sporo. Przyniósł Ci niby kawę ze słodką karteczką i są jakieś zdjęcia, kiedy razem rozmawialiście w kawiarni. Jak wyciągał do Ciebie dłoń, jak się śmiał przez Ciebie - pokazał Ci takie forum na swoim telefonie gdzie wszystko było.
- Ktoś musiał mi robić zdjęcia, kiedy pracowałam... Ja się z nim nie umawiam! A ta kawa to była w ramach przeprosin.. Zaczepił mnie w czwartek przez co wylałam kawę na jego buty... Ja naprawdę z nim nie jestem. Unikam go, albo chociaż próbuję, ale on zawsze musi mi wyjść naprzeciw... - przeglądałaś komentarze zaskoczona jak szybko plotka zaczęła krążyć - oczywiście nieprzyjemne komentarze, ale pojawiały się też takie wyrażające aprobatę dla Twojego domniemanego związku.
- Myślałem już, że mnie nie lubisz i nie chcesz mi mówić o takich rzeczach - zaśmiał się.
- Jasne, nienawidzę cię - prychnęłaś, oddając mi telefon. - Jak mogłabym nie powiedzieć o takiej rzeczy swojemu jedynemu przyjacielowi, huh? Tylko tobie mogę ufać, więc szybko byś się dowiedział. Ale nie jestem w związku, nawet się z nikim nie spotykam, bo nie mam na to czasu - westchnęłaś. - Wierzysz mi? Ten cały SeokJin jest jakiś psychiczny. Uparł się, żeby się ze mną spotkać - oparłaś głowę o ramię przyjaciela, a on przysunął się bliżej, żeby było Ci wygodnie.
- No wiesz, w końcu jesteś jedyna w swoim rodzaju, więc się nie dziw, że faceci za Tobą szaleją. Nie jeden by chciał tak piękną dziewczynę jak Ty - schlebiał Ci, a Tobie zrobiło się jakoś miło na sercu.
- P-przestań... Nie jestem ładna jak te wszystkie dziewczyny dookoła. Nawet jeśli nie wiadomo jakbym o siebie dbała to nie będę wyglądać w żadnym stopniu jak one.
- Ale po co być jak reszta, jeżeli można być po prostu sobą? Jesteś ładną dziewczyną, mądrą, miłą, masz swój urok. Faceci z pewnością nie lubią też łatwych dziewczyn, więc może ktoś ma parcie na szkło, żeby z trudem, ale jednak, by Cię poznać - zaśmiał się.
- Głupi jesteś! Wątpię, że to to. A plotka poszła w Internet i teraz będę mieć problemy. Pewnie niejedna podkochuje się w tym durniu. A wiem jakie Koreanki potrafią być, jeżeli ktoś zbliży się do ich "oppy" - prychnęłaś i wstałaś, żeby napić się herbaty. Same nagrania z idolami są dobrymi materiałami na to jakie okropne potrafią być Koreanki. A tylko zbliżysz się, albo powiesz coś złego to rozszarpią cię na strzępy, ugotują twoje szczątki i dadzą do pożarcia. To Cię mimo wszystko przerażało. To niemożliwe, aby żadna nie darzyła tak przystojnego mężczyznę jakimś większym uczuciem niż znajomość, przyjaźń.
- Możesz po prostu ignorować to wszystko, albo po prostu wziąć się w garść i przestać unikać tamtego gościa. Przez to, że bawiłaś się z nim w ciuciubabkę naważyłaś sobie piwa, które sama musisz wypić.
- Nie pomagasz, Tae... - westchnęłaś.
- Jak chciałem Ci pomóc to powiedziałaś, że przeze mnie się zbłaźniłaś. Teraz radź sobie sama, a gdyby te dziewczyny coś Ci robiły to dopiero do mnie się zwróć. Serio, powinnaś to załatwić od razu. Może uniknęłabyś tych złośliwych komentarzy - pokręcił głową z dezaprobatą na Twoje zachowanie. - Ja lecę, bo widzę, że przerwałem Ci naukę - spojrzał na zeszyt. - W razie czego wiesz gdzie mnie szukać - wstał i poklepał Cię po ramieniu. - Załatw to jak najszybciej, hm? Tak będzie dla Ciebie najlepiej.
Chłopak zaraz wyszedł z pokoju, zostawiając Cię ponownie samą. Byłaś zła na siebie, bo faktycznie gdyby nie to... Pokręciłaś głową i złapałaś za swój telefon. Przeczytałaś to co pisali inni studenci. Były zdjęcia z kawiarni. Jakieś dziewczyny z uniwersytetu musiały być akurat w tym lokalu i zrobić je. Najprawdopodobniej były to w klientki Twojej współpracownicy. Albo sama nie za bardzo poznałaś tamte twarze.
Rzuciłaś się na łóżko, przymykając oczy. Nie mogłaś już czytać tego wszystkiego. Za dużo. Spojrzałaś jednak na nie zapisany numer w spisie ostatnich połączeń. Był to numer do SeokJina. Myślałaś czy czasami do niego nie zadzwonić i po prostu nie nawrzeszczeć na to co zrobił. A raczej co oboje zrobiliście, ale mniejsza z tym. Chciałaś znów mu wszystko wygarnąć, ale miałaś świadomość, że jak usłyszysz go to będzie po Tobie. Wybrałaś bezpieczniejszą opcję jaką była wiadomość. Przecież SMS'a można przemyśleć, coś usunąć, na spokojnie napisać. A nie jak to co by się powiedziało. Wypowiedziach słów już przecież się nie cofnie jak odpowiednią strzałką na klawiaturze. Wzięłaś głęboki wdech i zaczęłaś pisać.
Do: Niezapisany
Mam tego wszystkiego dość. Nie mam bladego pojęcia dlaczego tak bardzo próbujesz się do mnie zbliżyć. Nie wiem też dlaczego za każdym razem, kiedy próbuję na ciebie na krzyczeć, dać do zrozumienia, że nie chcę mieć z tobą nic wspólnego to mam jakąś głupią blokadę. Nie wiem o co chodzi i dlaczego tak się dzieje. Ale wiem, że na pewno mam tego po dziurki w nosie. Gratuluję, bo przez ciebie wszyscy myślą i insynuują, że jesteśmy razem. O to ci chodziło? A może po prostu o zniszczenie mnie, huh? Jeżeli chciałeś tak zrobić to wiesz, że osiągnąłeś swój cel. Z pewnością twoje wielbicielki będą chciały mnie rozszarpać. Nie wiem kim jesteś i czego ode mnie tak naprawdę chcesz. Ale daj mi święty spokój. Mam wystarczająco ciężko, okej? Nie jesteś oddalony od domu tyle tysięcy kilometrów. Nie wiesz jak to być niejednokrotnie odtrącanym przez innych. Więc proszę, chociaż ty nie działaj przeciwko mnie. Wydajesz się być (oprócz bycia psychicznym) mądrym facetem. Czytasz literaturę, wiersze i sam je piszesz. Daj mi spokój. Dziękuję.
Westchnęłaś ciężko, odkładając telefon na poduszkę obok. Przymknęłaś oczy, aby opanować siedzące w Tobie emocje. Czułaś się zmieszana, trochę taka pusta w środku. Leżałaś tak dobrą chwilę, wtuliłaś trzy łyki herbaty i wróciłaś do powtarzania. Przez ten czas zdążyłaś zamienić pozycję kilkanaście razy. Telefon milczał dość długo, nawet nie wibrował ani razu. Czekałaś dość długo na wiadomość. Byłaś trochę zestresowana, bo w końcu odezwałaś się sensownie.
Od: Niezapisany
Dlaczego twierdzisz, że chciałbym Ci zaszkodzić? Nie o to mi chodziło, źle to zrozumiałaś. Czuję się strasznie głupio, bo chcąc dobrze wyszła taka sprawa. Naprawdę się nie spodziewałem, że przez zwykłą kawę pójdą takie plotki... Nie, nie chciałem i nie chcę działać przeciwko Tobie. Po prostu wydajesz się być inna, taka wyjątkowa. Może to dziwnie brzmi. Psychicznie jak to ujęłaś. Ale nie mam złych intencji. Chciałbym Cię bliżej poznać, bo mam nieodpartą myśl, że moglibyśmy znaleźć wspólny język. Wiem jak spoglądasz na książki, które czytam, albo jak rysuję. Jak na mnie patrzysz, obserwujesz. Nie mam nic przeciwko, bo sam to robię, kiedy jesteś pochłonięta pracą. Jeżeli boisz się mnie to dlaczego nie przekonasz się jaki naprawdę jestem? Uciekasz, a uciekając nie zdołasz mnie poznać i tych prawdziwych intencji. Oczywiście, jeżeli nie chcesz to nie. Daj mi konkretną odpowiedź.
Do: Niezapisany
Konkretną odpowiedź?
Od: Niezapisany
Czy umówisz się ze mną, aby przekonać się jaki jestem? Możesz wybrać tylko jedną odpowiedź z dwóch - tak lub nie. Nie ma nie wiem. Podejmuj dobrze decyzję. Sądzę, że nie pożałujesz tej pierwszej opcji i zaspokoisz swoją ciekawość.
______________________________
Witajcie Kluseczki! Rozdział miałam pisać wczoraj cały dzień i opublikować go pod wieczór, ale mój tata miał wczoraj udar i nie byłam w stanie go napisać... Przesiedziałam trochę w nocy i oto efekty. Wcześniej były święta, latanie, kupowanie i również nie miałam czasu, więc proszę o wyrozumiałość.. Mam nadzieję, że spędziliście dobrze święta! Zadowoleni z prezentów? Mam nadzieję, że Mikołaj trafił i dostaliście to co chcieliście! Wierzę, że moje Klusie były grzeczne przez cały rok 💞 Kocham Was mocno! Uważajcie na siebie, dobrze? Jedzcie ładnie I ubierajcie się odpowiednio! Zacznijcie dobrze Nowy Rok! 🎆🎉💞
Plus mała autoreklama: robię projekty kalendarzy całorocznych. Koszt to jakieś 5/10 zł. Można się ze mną skontaktować przez Facebooka (Anastazja Mici Stolar - zielony profil z Baekhyunem w tle) i wszystko wyjaśnię zainteresowanym 💞
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top