Part 5

Ostatnie kęsy jedzenia szły Ci dość opornie. Dziwnie czułaś się z faktem, że tamten mężczyzna, którego tyle razy analizowałaś był w tym samym lokalu. Sprawiało to, że byłaś nieobecna duchem, a tym samym nie słuchałaś swojego przyjaciela. Nawet nie zauważyłaś kiedy ten zapłacił za waszą dwójkę, mimo że sama chciałaś zapłacić za siebie.

- Idziemy? Masz jeszcze jakąś pracę do napisania - wyrwał Cię z zamyślenia Taehyung. Jego głos jakby się zniżył, a Ty się delikatnie wzdrygnęłaś. Pewnie zrobił to, bo widział Twój kryzys egzystencjalny.
- Oh... Jasne. Pójdę tylko zapłacić - chwyciłaś za torebkę, aby wyjąć z niej portfel co wywołało u chłopaka śmiech.
- Ajh~ Zapłaciłem już za naszą dwójkę, więc schowaj portfel i ubieraj się. Nie chcę mieć na sumieniu Twojej poprawki! - mruknął protestacyjnie, nadymając policzki. Wyglądał jak urocza wiewiórka, która wypchała sobie zachłannie policzki orzeszkami.
- Spokojnie, nie będzie żadnej poprawki. I na pewno nie przez ciebie - uśmiechnęłaś się do niego i wstałaś, nakładając na siebie kurtkę. Potargałaś chłopaka po włoskach, chichocząc cicho. Lubiłaś mu tak robić, bo nie ukrywając - miał je przyjemne w dotyku, dodatkowo tak ładnie pachniały.
- Mam nadzieję, głupku! - puknął Cię w nos i pociągnął do wyjścia. Oczywiście złapał Cię za rękę, i mimo że mogłoby to wyglądać jakbyście byli parą, to wiedziałaś, że to był przyjacielski gest. Już nie raz tak robił. Nawet oboje klepaliście się po udach, albo wygodnie siadaliście blisko siebie, oglądając jakieś głupie filmiki na YouTubie. Nie wiedziałaś, że obserwuje to wszystko mężczyzna, który czekał cierpliwe na swoje zamówienie.
- I kto tu jest niby głupkiem, głupku? - zaśmiałaś się cicho, chowając twarz w szaliku. Przez ten czas, który spędziliście w restauracji zrobiło się jeszcze chłodniej. Temperatura się obniżyła, więc domyślałaś się, że w ta noc będzie dość chłodna. Ale co się dziwić? Za niedługo miał nastać grudzień, a co za tym idzie - zima we własnej osobie.
- Wciąż Ty~ Poza tym - wygrałem, bo ja zapłaciłem, ha!
- Ciesz się puki możesz! Następnym razem ja zapłacę - uśmiechnęłaś się wrednie.
- Jasne, jasne - mruknął. - A co do tego całego SeokJina - zmienił nagle temat, co raczej nie wywołało u Ciebie żadnego zaskoczenia, bo chłopak lubił tak robić. Natomiast, zdziwił Cię fakt poruszenia tematu tamtego studenta. - Dlaczego się tak nagle wyłączyłaś, kiedy on się pojawił? - spojrzałaś na swojego przyjaciela, nie wiedząc co mu odpowiedzieć. Bo w sumie sama nie wiedziałaś. Sama postać tego mężczyzny skłaniała Cię do tylu głupich myśli... Nie dało się tego racjonalnie wytłumaczyć. Może po prostu tak na Ciebie działał? To głupie, ale gdyby dogłębnie to przeanalizować może by jednak było w tym coś racjonalnego.
- Podoba Ci się, hm? - poruszył brwiami, uśmiechając się złośliwie.
- C-co? NIE PRAWDA! - "uderzyłaś" go w ramię, oburzona, że mógł wpaść na taki pomysł. - Ja go nawet nie znam. I nie lecę na wygląd jak inne dziewczyny! - stwierdziłaś oburzona.
- Jeju, jaka agresywna! - naciągnął Ci kaptur od kurtki na głowę. - Nie bulwersuj się tak, bo Ci żyłka strzeli. Po prostu jak wasze spojrzenia się skrzyżowały to myślałem, że padniesz. Dlatego heh... Myślałem, że Ci się podoba - uśmiechnął się. - No, ale przyznaj - jest przystojny. Czego chcieć więcej?
- Taehyung, przestań. Nie będę o tym z tobą rozmawiać!
- A co? Wstydzisz się~?
- Nie. Nie chcę rozmawiać o osobie, o której nic nie wiem. Poza tym - nie oceniam ludzi po wyglądzie!
- Jasne, zrobiłaś to, gdy próbowałaś dociec kim jest~ - wytknął Ci, a Ty zaczęłaś go gonić, gdy ten zaczął biec.
Goniliście się tak i drażniliście, aż do samego akademika i drzwi od Twojego pokoju. Już nie chodziło tylko o przystojnego nieznajomego a jakieś przyjacielskie błahostki. Oboje stanęliście troszeczkę zdyszani, bo zamiast windy wybraliście bieg po schodach.
- Spaliliśmy przynajmniej trochę kalorii - zaśmiał się Taehyung, zdejmując swój szal.
- W końcu bycie "fit" jest teraz modne - uśmiechnęłaś się.
- A myślałem, że nie jesteś taka jak wszystkie - zaśmiał się, puszczając w Twoją stronę oczko. - Ja lecę, bo obiecałem Jiminowi, że z nim pogram troszeczkę. A Ty masz ładnie napisać pracę i zaliczyć ją na piąteczkę! - uśmiechnął się szczerze i tak szeroko... Był cudowny.
- Mmmm, w takim razie udanej zabawy! - przytuliłaś go na krótką chwilkę. - Dziękuję za ten wieczór. Czuję się już lepiej. Mam najlepszego przyjaciela pod słońcem!
- A ja przyjaciółkę~ Ale leć, bo trochę późno. A jutro masz jeszcze pracę - przypomniał Ci.
Zaraz po tym pożegnaniu rozeszliście się do swoich pokoi. Ty zabrałaś się za pisanie referatu, a chłopak dalej spędzać w przyjemny sposób wieczór. Cieszyłaś się z faktu, że jest już lepiej z Twoim humorem i samopoczuciem. Nawet praca zajęła Ci tyle co nic. Bardzo szybko to napisałaś i uderzając w sedno danego tematu.

Tak jak każdego poranka walczyłaś z samą sobą, aby wstać spod ciepłej kołderki. W końcu - komu chciałoby się wstawać, gdy jest mu przyjemnie ciepło tylko po to, żeby wyjść na ten mróz, który panował za oknem? Pierwsza opcja brzmi jak cudowny sen, który brutalnie zostaje przerwany przez dzwoniący budzik. Koniec końców i tak wylądowałaś w busie pełnym ludzi, którym dostałaś się na swoją uczelnię. Zdążyłaś już się przyzwyczaić do tego, że raczej z nikim ze swojego wydziału nie utrzymujesz jakiś super kontaktów. Miałaś więc czas na szybką powtórkę notatek przed zaczynającymi się zajęciami. Później jakoś musiałaś przeżyć wykłady, zdać zaliczenie ustne z pracy (które oczywiście zaliczyłaś na pięć). Nawet nie zauważyłaś jak ten czas od samego rana zlecił. Była godzina piętnasta, kiedy ostatnie zajęcia się skończyły. Zebrałaś się i poszłaś niespiesznie do swojej pracy. Na zapleczu się przebrałaś, zostawiłaś swoje rzeczy. Wymieniłaś się z pierwszą zmianą, uśmiechając się. Pierwsze zamówienia, pierwsze kawałki ciast i filiżanki kawy z ekspresu. Kłanianie się na dzień dobry, uśmiechanie do ludzi, których nie rozpoznałabyś na ulicy. No chyba, że tego jednego mężczyznę, który właśnie uraczył lokal swoją obecnością. Uśmiechnął się do Ciebie, kiedy Ty szłaś z tacką w przeciwnym kierunku do jednego ze stolików. Jego uśmiech był taki... Nieokreślony, jak jego wzrok poprzedniego wieczora. Było coś w tym uśmiechu i jego oczach. Tylko co takiego? Przecież był jednym z miliarda facetów na Ziemi. Pokręciłaś głową, aby przestać o tym myśleć i postawiłaś zamówienie dla starszego pana, który właśnie Ciebie oczekiwał. Chwilę później wróciłaś za ladę po notesik i podeszłaś do studenta architektury, który zdążył się rozgościć na swoim stałym miejscu.
- Dzień dobry, co podać? To co zawsze? - spojrzałaś się na niego, uśmiechając tak jak do każdego innego klienta. W końcu - dlaczego miałabyś go wyróżniać?
- Przyjaźnisz się z Kim TaeHyungiem? - zmarszczyłaś czoło na jego pytanie, odrywając wzrok od niewielkiego notesiku na zamówienia.
- Słucham? - spojrzałaś się w te cudownie hebanowe oczy, za co zaraz się skarciłaś. Tak cudownie błyszczały. I miały tak piękny kształt... Jego twarz była niczym jak wyjęta spod rąk najlepszego rzeźbiarza antycznego. Jego nosek był taki śliczny, jego usta pełne, cera zadbana i gładka. Włosy jak zawsze pięknie ułożone. Dzisiaj jednak mężczyzna postanowił założyć okularki, które w Korei były bardzo modne wśród gwiazd. Ale w tym momencie to przyszły pan architekt wyglądał jak taka prawdziwa gwiazda, która olśniewała swoim pięknem i blaskiem. - Tak. Jest moim przyjacielem, ale to chyba nie jest pytanie na miejscu, proszę pana. Podać to co zawsze? - powiedziałaś, chcąc brzmieć poważniej, sprawiając wrażenie, że wcale nie oczarował Cię swoim wyglądem.
- Ah no tak. Przepraszam za moją bezpośredniość. To takie niegrzeczne - uśmiechnął się, patrząc Ci perfidnie prosto w oczy. - Po prostu widziałem panią wczoraj w restauracji z TaeHyungiem i tak jakoś mi się wyrwało. Słyszałem trochę o nim i...
- Czyli podać to co zawsze? - odchrząknęłaś, chcąc już uciec jak najszybciej za ladę.
- Poproszę - westchnął cicho, rezygnując z dalszego wywodu. Skinęłaś głową i podeszłaś do drugiego klienta, który zdążył w tym czasie przyjść. Schowałaś się, przyrządzając zamówienia.
- Soo, mógłbyś zanieść zamówienie dla tamtego faceta? - spojrzałaś się błagalnie na młodszego chłopaka o czarnych włosach, wyższego od Ciebie.
- Nie widzisz, że teraz zmywam? - odparł dość oschle. Nie miał najwidoczniej humoru. - Masz dwie ręce wolne, a ja zajęte. Więc zanieś to, co za problem? Poza tym to Ty od niego brałaś zamówienie - wytknął Ci.
- Nie musisz być taki niemiły, jejku - mruknęłaś niezadowolona na jego szczeniackie zachowanie i biorąc głęboki wdech, wzięłaś również tackę.
- Karmelowe Latte z migdałami oraz ciasto orzechowe - powiedziałaś na głos, stawiając wszystko na niewielkim stoliku, do którego podeszłaś.
- Dziękuję - usłyszałaś ponownie ten głos. A był to jak głos anioła, który postanowił przeistoczyć się w człowieka i wypić troszkę ziemskiej kawy.
Ukłoniłaś się i po prostu odeszłaś zanim jeszcze jakieś słowa wydobyłyby się z jego ust. Tych ust, które można by było pieścić długimi minutami... Zaraz co... Ponownie się skarciłaś i po prostu postanowiłaś skupić się na wszystkim tylko nie na tamtym mężczyźnie. Był najwidoczniej zajęty, chyba coś rysował. Ewidentnie był skupiony na tyle, że nie zwracał uwagi na nic co było dookoła niego. Odetchnęłaś z ulgą, że nie chciał już nic więcej od Ciebie. Mimo wszystko Twojej uwadze umknął fakt, że domniemany SeokJin zerka co jakiś czas na Ciebie. Że analizuje kawałek po kawałku Twoją twarz, sylwetkę, w to co byłaś ubrana. Jak Twoje włosy się układały. Nie obchodziło go to co robisz tylko jak w danym momencie wyglądasz. Wyglądało to jakby szukał w Tobie inspiracji, jakbyś była jego muzą. Uśmiechał się delikatnie pod nosem, zakreślając ołówkiem coś na białej kartce. Uciekał wzrokiem, gdy wiedział, że możesz go przyłapać na tym "przestępstwie". Był trochę dziwny w swoim zachowaniu. Ale może dlatego, że artyści mają to do siebie? Że są... inni? Nie znaczy, że gorsi. On sam był w sobie jakby jakimś magicznym stworzeniem. Samym wzrokiem oczarowywał i sprawiał, że nie wiadomo co ze sobą zrobić w danym momencie.

Czas uciekał i uciekał. Mężczyzna siedział dłużej niż zazwyczaj, ale raczej nie przykuło to Twojej uwagi. W końcu sama nie kontrolowałaś za bardzo upływającego czasu. Po prostu rzuciłaś się w wir pracy i wykonywania wszystkich zamówień najlepiej jak tylko potrafiłaś. Architekt wyszedł w momencie, kiedy Ty akurat miałaś chwilkę przerwy. Kiedy wróciłaś aby zabrać brudne naczynia, oprócz nich na stole leżała jakaś kartka. Zmarszczyłaś czoło, biorąc ją w dłonie. Zdziwiłaś się, że na kartce była Twoja podobizna. Rysunek był wykonany przepiękną kreską, bardzo starannie i z każdym możliwym szczegółem. Rozchyliłaś usta z wrażenia, oglądając kawałek po kawałku swój własny wizerunek. Odruchowo spojrzałaś też na drugą stronę kartki.

Nie wiem jak masz na imię, ale jest pewnie tak samo ładne jak Ty. Źle zacząłem, więc przepraszam. Nie chciałem być niegrzeczny. Jeżeli przyjmiesz przeprosiny to może skusisz się na... Chciałem napisać kawę, ale przecież pracujesz w kawiarni. To byłoby głupie. Może na wspólny lunch? A może gorącą czekoladę? Nie znam Cię, ale - no właśnie. Możemy się poznać (o ile to nie problem). Mam nadzieję, że będziesz w pracy. Jeżeli nie to to mój numer. XXX XXX XXX.

Kim SeokJin

Czułaś się zmieszana całą tą sytuacją. Mężczyzna, którego tak skrupulatnie obserwowałaś nagle chce się bliżej poznać? To było trochę... dziwne. Ale on sam miał w sobie coś dziwnie pociągającego. I nie chodziło tu tylko o wygląd.

- Huhu jaki romantyk - zaśmiał się Twój przyjaciel, a Ty zabrałaś mu kartkę i schowałaś do teczki.
- Ha ha, bardzo zabawne - nadęłaś policzki. - Nie wiem co o tym sądzić, więc chciałam się spytać ciebie co mam robić.
- No jak to co? Umów się z nim i dowiesz się wtedy o kij mu chodzi. Sama robisz z tego jakiś wielki problem - wzruszył ramionami, jakby ta sprawa była dla niego strasznie prosta.
Westchnęłaś ciężko, siadając na swoim łóżku. Nadęłaś policzki, patrząc w sufit.
- Ale ja się skompromituję i...
- Sam przecież stwierdził, że też zawalił. Więc macie remis. Podejmij teraz kobiecą decyzję, a nie - wstał z krzesełka i wyjął z teczki ponownie tamtą kartkę. Spojrzałaś się na niego, podnosząc do siadu. W dłoni miał Twój telefon.
- Taehyung, co ty robisz? - wstałaś, kiedy ten przyłożył telefon do ucha z wrednym uśmiechem.
- Masz. Teraz już nie masz odwrotu - oddał Ci telefon. A po drugiej stronie słuchawki właśnie odezwał się ten niebiański głos mężczyzny o dwa lata od Ciebie starszego. Przyłożyłaś spanikowana i jednocześnie sparaliżowana urządzenie do ucha.
- Halo? Kto dzwoni? - rozchyliłaś usta, aby coś powiedzieć, ale ten głos Cię rozpraszał. - Jeżeli to jakieś głupie żarty to się rozłączam! - jego głos był trochę podirytowany. W końcu już dobre kilka sekund nie wydobyłaś z siebie ani jednego dźwięku. Twój przyjaciel trącił Cię łokciem, żebyś zaczęła mówić.
- Cześć... To ja - wypaliłaś i myślałaś, że zapadniesz się pod ziemię ze wstydu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top