Part 40
Powrót do pracy po wycieczce nie był zdecydowanie pierwszą rzeczą jaką chciałaś zrobić. Jednak musiałaś wrócić do obowiązków, w końcu pełniłaś ważną funkcję w lokalu, a szef bardzo Ciebie cenił. W końcu po trzech latach wykazałaś się swoimi marketingowymi umiejętnościami, dzięki czemu lokal zyskał wielu nowych (nierzadko stałych) klientów. Lubiłaś tę pracę, jednak wolałaś jeszcze poleżeć w łóżku ze swoim narzeczonym. Wciąż nie wierzyłaś, że ma teraz taki tytuł, ale piękny kwiecisty pierścionek utwierdzał Cię, że to nie był żaden sen. Cieszyłaś się niemiłosiernie z tego wszystkiego. Przyjaciele wciąż nie wiedzieli o zaręczynach, chcieliście im oboje powiedzieć na specjalnie zorganizowanym spotkaniu. Wtedy wręczylibyście prezenty, które kupiliście podczas pobytu w Japonii.
Nie mniej poranek był powrotem do szarej rzeczywistości. W dodatku pogoda jakoś niekoniecznie dopisywała. A Ty najchętniej poświęciłabyś miłe chwile w łóżku na droczeniu się z SeokJinem i innych przyjemnych pieszczotach. Ale mus to mus. Pocieszała Cię jedynie myśl, że narzeczony musi i tak też gdzieś pojechać , załatwić sprawy, więc również musiał rano wstawać. Oboje zmęczeni (choć po wakacjach pomyślałoby się, że wypoczęci) zostawiliście mieszkanie i oddaliście się w wir swoich obowiązków. Choć myślami dalej byliście gdzieś w kraju kwitnącej wiśni.
Kilka dni po powrocie spotkaliście się w końcu z Taehyungiem i Yoongim. Spotkaliście się w waszym mieszkaniu na kolacji, którą przygotowałaś wraz z ukochanym. Sporo dobroci, w końcu jakieś typowe koreańskie dania. Z całym szacunkiem do japońskiej kuchni, ale po dwóch tygodniach mieliście już troszeczkę przesyt tego wszystkiego. Nie mniej obiecaliście sobie gdzieś w duchu, że za jakiś czas również spróbujecie przyrządzić coś sami z tego co jedliście podczas podróży.
Kiedy już usiedliście przy jednym stole, nie mogąc się też powstrzymać powiedzieliście o wszystkim swoim najbliższym. Pokazałaś piękny, dla Ciebie wyjątkowy, bo spersonalizowany, pierścionek. W końcu te najcichsze wiadomości przekazywał poprzez kolory i liczbę kwiatów. Przyjaciele nie byli jednak mocno zaskoczeni zaobrączkowaną dłonią. Wręcz przeciwnie - pytali się dlaczego tak późno.
- Mi się wydaje, że on już na samym początku by jej się oświadczył, ale po tym jak zepsuł początek to musiał się zrekompensować. I pokazać, że nie jest jakiś stuknięty - stwierdził Taehyung, bawiąc się swoim kieliszkiem czerwonego wina. Oczywiście został upomniany przez swojego chłopaka, żeby się zachowywał.
- Taehyung chciał powiedzieć, że gratuluje decyzji - mruknął YoonGi. - Cieszę się waszym szczęściem. Pewnie planujecie już wspólny ślub, nowe mieszkanie, hm? - uśmiechnął się, spoglądając na was.
- Tak, już trochę rozmawialiśmy na ten temat, ale nie chcemy z niczym się spieszyć. Po prostu poczekamy na odpowiedni czas. Teraz chcę wspierać SeokJina w jego planach. Jestem z niego strasznie dumna. Dziękuję ci, że pomagasz mu. Jesteś naprawdę naprawdę cudownym człowiekiem, Yonnie - uśmiechnęłaś się i złapałaś za dłoń ukochanego. Ten pogłaskał wierzch Twojej mniejszej dłoni kciukiem, zataczając kółeczka na kostkach.
- Gdyby nie wasza trójka i wasze wsparcie nigdy by mi się nie udało dotrzeć tu gdzie teraz jestem. Taehyung, twoja energia inspiruje mnie na każdym kroku. Jesteś wiecznym optymistą, zawsze dużo się uśmiechasz i nie ukrywasz swojego zdania. To fascynujące - zaśmiał się pod nosem. - Yoongi, jesteś twardo stąpającym mężczyzną, którego znam już od wielu lat. Wiem jak dużo przeklinasz, jaki jesteś zamknięty w sobie. Ale wiem również jak bardzo jesteś ambitny i dochodzisz do celów za wszelką cenę. Zawsze patrzyłem i patrzę z podziwem, zazdroszcząc ci tej determinacji. Cieszę się, że mam takiego brata - spojrzał się na Yoongiego i zaraz na Ciebie. - Kochanie, pojawiłaś się w moim życiu niespodziewanie, a ja sam na początku zapomniałem jak się nazywam. Byłaś jak anioł, który odebrał mi mowę i zdolność racjonalnego myślenia. Nie wierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia, dopóki nie pojawiłaś się w moim ulubionym miejscu w Seulu. Sprawiłaś, że poczułem nagłą chęć do wszystkiego. Nagle miałem wenę, siłę, a moje zlodowaciałe serce zaczęło bić. Dzięki Tobie poznałem wspaniałych ludzi, naprawiłam relację z rodzicami. Dlatego też nie chcę nigdzie Cię wypuszczać. I Taehyung miał rację, gdybym naprawdę do końca stracił zmysły to oświadczyłbym Ci się od razu - zaśmiał się pod nosem. Zaraz ucałował wierzch głaskanej dłoni. - Dlatego dzisiaj chciałem wam wszystkim podziękować, że byliście ze mną kiedy ja już traciłem wszelką nadzieję i chęci. Pojawiliście się jak dobre anioły i mam nadzieję, że będziecie dopóki nasze włosy nie posiwieją a skóra nie pokryje się zmarszczkami - złapał za swój kieliszek z winem. - Za nas i nasze szczęście - wzniósł kieliszek i upił z niego trochę.
Wzruszyły Cię te słowa, trochę też zaskoczyły, bo nie spodziewałaś się takiej przemowy. Jednak cieszyłaś się sama, że otaczasz się takimi wspaniałymi ludźmi. Ponadto za niedługo mogliście zacząć nowy etap w związku. Nie zmieniało to oczywiście za wiele, jednak coraz częściej wspominaliście już o wspólnym domku, czy będziecie adoptować zwierzęta, czy i ile będziecie chcieli mieć dzieci. Był to już ten etap dorosłości i wcale Ci to nie przeszkadzało. W końcu to normalne, a Ty czułaś się cała w skowronkach kiedy myślałaś o przyszłości z ukochanym. Z takim mężczyzną nie trzeba było martwić się o złą przyszłość. Zrobiłby naprawdę wszystko, żebyś była szczęśliwa.
- Mówiłem, żeby nie kupować mu tyle słodyczy. Dupa mu urośnie i w końcu będzie się zataczał przed komputerem - mruknął YoonGi, kiedy widział co jego ukochany dostał w prezencie z Japonii.
Zaśmiałaś się pod nosem. Wiedziałaś jak Tae uwielbia słodkie, jak lubi grać. A w szczególności jak ma jedno i drugie, dlatego dostał paczkę słodkości, jedną z nowszych gier i kilka małych drobiazgów z miejsc, w których byliście. Dla Yoongiego kupiliście butelkę japońskiego alkoholu, zapas zielonej herbaty i ziół oraz niewielki, pamiątkowy sztylet z Muzeum Samurajów. Zaśmiałaś się pod nosem widząc dopiero teraz różnicę w prezentach. Jeden poważny, drugi słodki i dziecinny. Przeciwieństwa się przyciągają, hm?
- Nie przesadzaj, ostatnio się obrażasz o wszystko! - pokręcił głową niezadowolony. - Nic ci nie pasuje, hm? Za to TY za dużo ostatnio pijesz! On nie powinien dostawać alkoholu!
- Zachowujecie się jak dzieci - skwitował SeokJin, co nie przeszkadzało im w dalszej przedrzeźniance.
Teraz widziałaś jaka była różnica między waszym związkiem a tym przyjaciół. Wy stawialiście na rozmowę, oni skupiali się na tym co sprawiało im przyjemność. I ogólnie wiele razy wchodzili w dyskusjo-kłótnie, nawet w waszej obecności. Ale to ich właśnie wyróżniało na tle innych par. Każdy w końcu ma coś w sobie, coś wyjątkowego, co później przekłada się na związek. Nie mniej doprowadziliście tę dwójkę do względnego porządku by dalej spędzać przyjemnie czas
________________
Sama doskonale wiedziałaś jak ten czas szybko leci. Nim się obejrzałaś studiowałaś w Korei, zostałaś menadżerką kawiarenki i byłaś zaręczona z najwspanialszym mężczyzną pod słońcem. Ostatni miesiąc skupiałaś się na pracy i wspieraniu ukochanego w przygotowaniach do otworzenia własnej firmy. Miał doskonałą lokalizację, zaangażowanych pracowników z różnym bagażem doświadczeń. Przede wszystkim miał pomysł na siebie, na firmę, a to było najważniejsze.
Czasami jednak stres brał nad nim górę i musiałaś go uspokajać. Chciałaś, żeby wszedł w to wszystko na spokojnie. Wierzyłaś, że wszystko mu się uda, bo był ambitny. Ponadto miał ogromne wsparcie, nawet jego matka zaoferowała małą pomoc. Nareszcie bez oczekiwania medialnych oklasków. Zrobiła to jako matka, a nie wielka pani bizneswoman. Z niej też byłaś po części dumna. Odkąd pojawiłaś się w życiu SeokJina starała się naprawiać niektóre błędy. A tym bardziej kiedy podczas jednego z obiadów poinformowaliście o zaręczynach. Tej jakby coś się nagle odmieniło, choć nie miałaś nic przeciwko. Byleby tylko nie wtrącała się w niektóre sprawy. Doskonale znaliście swoje potrzeby. Ponadto raczej nikt nie lubi jak ktoś komuś z brudnymi butami wchodzi w życie. A Ty chciałaś pokazać, że będziesz wspaniałą żoną i przyszłą matką waszych dzieci. W końcu gdzieś ten wątek rodzicielstwa oczywiście się przewijał.
Wyobrażałaś już sobie jak SeokJin wychowuje wasze maleństwo. Był wspaniałym mężczyzną, więc domyślałaś się, że jak dojdzie co do czego to świata nie będzie. Wiedziałaś jak dbał o swoje zwierzątka, były dla niego bardzo ważne. A co dopiero potomek z krwi i kości~! Jednak jak na razie nie planowaliście maluchów. Nie na ten czas. Ty myślałaś czy również nie zrobić magisterki, Jin otwierał firmę. Nie było czasu na tak poważne decyzje. Najpierw chcieliście wybudować domek i dopiero wziąć się za powiększanie rodziny.
Ostatnie dni nie były zbyt kolorowe. SeokJina dużo nie było w mieszkaniu, bo miał pełno spraw do załatwiania. Natomiast Ty chodziłaś bez humoru, wszystko ostatnio Cię drażniło. I to bardziej niż normalnie. Zwalałaś winę na zbliżający się okres. W końcu takie wahania nastroju bywały normalne, choć SeokJin starał się robić naprawdę wszystko, żebyś nie odczuwała tak bardzo tych skutków ubocznych. Chociaż dzisiaj ogólnie nie czułaś się za dobrze. Byłaś blada i strasznie źle spałaś minionej nocy, wczesnym rankiem wybudzając się spocona.
Taehyung postanowił się z Tobą spotkać, bo on sam ostatnio przesiadywał sam. A jak wiadome było to jest żywa dusza, która potrzebuje towarzystwa. Odwiedził Cię oczywiście ze słodkościami, które oboje uwielbialiście. Oczywiście przywitał się tym swoim przecudownym uśmiechem.
- Uuuu, widzę, że ktoś tu nie w sosie - zarzucił na wejściu, czując się w waszym mieszkaniu jak u siebie.
- Przestań, chyba mnie bierze jakieś choróbsko. A nie chcę tego, w końcu otwarcie firmy już za parę dni. Obiecałam, że będę - pokręciłaś głową.
Twój przyjaciel usiadł wygodnie, a Ty poszłaś nalać wam napoju do szklanki. Pod ręką miałaś napój melonowo-miętowy, więc nalałaś go do wysokich szklanek. Chłopak w tym czasie pootwierał to co ze sobą przyniósł i porozstawiał na szklanym stoliku.
- Teraz pewnie będziecie się mniej widywać, hm? Yoon ostatnio też sporo pracuje, masakra - pokręcił głową.
- Myślę, że będzie jak do tej pory. Będzie szefem, będzie mógł pozwolić sobie na trochę więcej - mruknęłaś pod nosem i postawiłaś przed nim szklankę.
- No niby tak, ale wiesz jak to bywa - wzruszył ramionami i upił trochę napoju. - Nie za dobrze wyglądasz - stwierdził, kiedy przejrzał Ci się bardziej.
- Dzisiaj źle spałam i ogólnie zbiera mi się na wymioty. Wezmę później jakieś lekarstwa czy coś, żeby się nie rozchorować na dobre - westchnęłaś męczeńsko.
- Oby to nie jakaś grypa czy coś poważnego - powiedział naprawdę zmartwiony.
- Weź przestań! - upomniałaś go i starałaś się zmienić trochę temat.
Nie chciałaś rozmawiać tylko o sobie i samopoczuciu. W końcu raczej nie po to przyszedł Taehyung. Nie mniej dalej miał Cię na oku. Był dla Ciebie jak taki kochany braciszek, więc nic dziwnego. A zaniepokoiła go Twoja blada, jak niepomalowana ściana, buzia.
- Wybacz, muszę do łazienki...
Wybiegłaś po chwili z pomieszczenia, kierując się do łazienki. Czułaś, że zjedzone ciasteczko cofa Ci się wraz z ledwo zjedzonym śniadaniem. Nie domknęłaś nawet drzwi i rzuciłaś się do ubikacji. Niczym demon wszystko z Ciebie uleciało. Przyjaciel zmartwiony tym faktem poleciał za Tobą i zaraz znalazł się przy Tobie. Odgarnął Ci włosy by te nie przeszkadzały w opróżnianiu żołądka, co trwało dobrą chwilę.
- Nie wiedziałem, że te ciastka są aż tak niedobre - zarzucił pół żartem mężczyzna, próbując pomóc ogarnąć z tej żenującej sytuacji.
- Wybacz, faktycznie jakoś nie najlepiej się czuję... - stwierdziłaś, próbując wstać z podłogi.
Jednak próba ta prawie skończyłaby się upadkiem, gdyby nie Taehyung. Złapał Cię zaraz i ułożył na posadzce. Nogi dał trochę wyżej, by krew spływała odpowiednio.
- Oddychaj spokojnie, nie ruszaj się. Zaraz wezmę karetkę - stwierdził, wyciągając telefon z kieszeni.
- Tae, nie dzwoń... Narobisz tylko problemów ratownikom... Są ludzie, którzy bardziej potrzebują pomocy... - złapałaś za jego telefon nieudolnie. - W kuchni powinny być takie specjalne krople. Górna szafka przy oknie, czerwony koszyczek. Przynieś mi to i będzie lepiej - uśmiechnęłaś się słabo. I tak też się czułaś. Bałaś się, że może to być poważniejsza choroba. Nie chciałaś tego.
Przyjaciel zrezygnowany Twoją decyzją, już nawet po próbie szantażu zadzwonienia do SeokJina, zostawił Cię na chwilkę samą. Wcześniej namoczył ręcznik i schłodził szyję oraz czoło, nie wiedząc za bardzo jak ma się zachować. W końcu nie wiedział co Ci dolega. A chciał jak najlepiej, przestraszył się, że leżałaś tak w łazience. Wrócił szybko z całym czerwonym koszyczkiem. Chciał wrócić jak najszybciej, więc nie bawił się w szukanie w kuchni.
- Które to opakowanie? - zapytał, wyciągając po kolei jakieś pudełka z lekarstwami, które mieliście na stanie.
- Zielone, powinny być na nich zioła lub kwiaty - wyjaśniłaś, przymykając oczy.
Chłopak sięgnął zaraz po inne pudełeczko, które w jakiś sposób przykuło jego uwagę.
- Test ciążowy..? - zapytał, przyglądając się lepiej pudełeczku.
- Huh? - otworzyłaś oczy. - Tak... Kupiłam go jakiś czas temu, nawet nie wiem po co. Na razie nie staramy się o dziecko. Daj mi te krople - powiedziałaś, podnosząc się do siadu.
- Żadne krople. Zrób ten test - zmarszczyłaś czoło na słowa chłopaka.
- Taehyung, błagam cię... Daj mi lekarstwo, nie jestem w żadnej ciąży. Jakby... Nie ma opcji - stwierdziłaś.
- Zawsze jest opcja to po pierwsze. Po drugie czytałem ostatnio artykuł, że kobieta myślała, że jest chora. Myślała, że ma nawet raka, ale bała się diagnozy, więc nie poszła do lekarza. Po pięciu miesiącach okazało się, że jest w ciąży, dodatku bliźniaczej. Dlatego najpierw zrobisz test, a później najwyżej dam ci leki, hm?
- Za dużo głupot czytasz w Internecie... Daj spokój... - pokręciłaś głową na ten pomysł. Teraz? Dziecko? Przecież zawsze używaliście zabezpieczenia...
- Przestań zachowywać się jak uparte dziecko - upomniał Cię Taehyung. Złapał Cię pod pachami i usadził na ubikacji. - Proszę, zrób to. Chcę wiedzieć czy to normalne reakcje czy jednak trzeba zawieźć Cię do lekarza. Nic nie stracisz. Mogę powiedzieć, że w sumie możesz zyskać - uśmiechnął się i wcisnął Ci opakowanie do ręki.
Westchnęłaś ciezko, spoglądając na specyficzne opakowanie, które wrzuciłaś raz podczas zakupów do koszyka. Spojrzałaś się zaraz na zamykające się drzwi od pomieszczenia, w którym zostałaś sama. Teoretycznie bałaś się to zrobić. W głowie miałaś wiele wizji, opcji i obaw z tym związanych.
Zaraz jednak wzięłaś głęboki wdech i rozpakowałaś pudełko. Przeczytałaś instrukcje, żeby wszystko było w porządku. Osunęłaś nisko spodenki z bielizną i postąpiłaś zgodnie ze wskazówkami z ulotki. Osąd miał nastąpić za parę minut.
- [Twoje imię], wszystko w porządku? Mogę wejść?
Otworzyłaś oczy, kiedy przyjaciel zapukał do drzwi po dłuższej chwili. Mogłaś wtedy zobaczyć ile kresek widnieje na małym monitorku. Zaraz ponownie naciągnęłaś bieliznę i pociągnęłaś nosem.
- Wejdź... - powiedziałaś słabo, trzymając test w dłoni.
Mężczyzna pojawił się zaraz ponownie obok Ciebie. Spojrzał się dalej zmartwionym wzrokiem. Widać jak bardzo się przejął, jak bardzo chciał pomóc, ale nie wiedział do końca jak.
- I jak? - zapytał delikatnie, kiedy nic nie mówiłaś. Podałaś mu po prostu test. - Czyli co to znaczy? Nigdy nie wiem ile oznacza co - powiedział speszony, przyglądając się temu.
- Jestem w ciąży... - powiedziałaś słabo, łapiąc się za brzuch. - Nie jestem wcale chora...
Taehyung momentalnie jakby skamieniał w bezruchu. Między wami zapanowała chwilowa cisza, jakbyście oboje trawili tę niezwykłą informację. Bo jednak była ona niezwykła i niespodziewana. A on najwidoczniej szukał jakiś odpowiednich słów by nie błaźnić się (jak mówił to Yoongi) w tak poważnej sytuacji.
- Jesteś w ciąży... - powtórzył pod nosem, jakby musiał to sobie sam uświadomić. - Czyli zostanę wujkiem! - powiedział entuzjastycznie. - Czekając przy drzwiach myślałem, że zaraz wyjdzie, że serio masz jakąś poważną chorobę! A wy po prostu spodziewacie się dziecka! - zarzucił uśmiechnięty i zaraz Cię przytulił. - Nawet nie wiesz jak mi ulżyło... Bałem się, że stracę swoją siostrzyczkę... A teoretycznie zostanę wujkiem!
- Tylko jak ja to powiem SeokJinowi... - wtuliłaś się w przyjaciela zagubiona. - No przecież mu teraz nie powiem... Nie w takim momencie... Wszystko się wali...
- Hej, słońce. Życia nie da się zaplanować. To jest niemożliwe, a poza tym to powinno być ekscytujące! SeokJin z pewnością się ucieszy. Widziałem jak bawił się z kuzynami Yoona, kiedy u nas byli. Lubi dzieci i umie się nimi zająć. A to w końcu jego potomek, prawda? Powinniście oboje się cieszyć. Przecież wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć, prawda? Więc głowa do góry, uśmiechnij się - sam również się uśmiechnął. A jego uśmiech był jedną ze wspaniałych rzeczy. I jednym z lepszych lekarstw.
- Od kiedy ty tak wydoroślałeś, Taehyung? - uśmiechnęłaś się delikatnie i przytuliłaś go. - Boję się... Bądź przy mnie dopóki Jin nie wróci... - poprosiłaś go, zaciskając dłonie na jego białej koszulce.
- Dobrze, zostanę z Tobą. Poczytamy jakieś forma dla przyszłych mam hm? - zaśmiał się i zaraz oberwał w bark, kiedy znalazłaś na to więcej siły. Wrócił stary Taehyung.
Taehyung pomógł Ci się położyć i zajął się Tobą, wyczytując w Internecie co może pomóc w Twoich dolegliwościach. Było to całkiem naturalne, szczególnie, że mógł to być któryś już tydzień. Bałaś się tego, musiałaś iść z tym do odpowiedniego lekarza na usg, żeby wszystko potwierdził. Plus jak powiedzieć o tym SeokJinowi? Jak zareaguje?
Postanowiłaś, że na razie nic mu nie powiesz, Taehyung miał również siedzieć cicho. Test schowałaś gdzieś głęboko, żeby go przypadkiem nie znalazł. Chciałaś mieć pewność, że to na pewno jest ciąża, że to nie choroba. Miałaś obawy i było to naturalne. Znalazłaś się w zupełnie nowej sytuacji i próbowałaś się w niej odnaleźć. Narzeczonemu dawałaś jeszcze czas. Albo po prostu dawałaś sobie więcej czasu na zebranie w sobie odwagi.
Tae, zaopiekował się Tobą, dopóki nie usnęłaś z tych wszystkich emocji około godziny szesnastej. Został z Tobą w mieszkaniu aż SeokJin nie wrócił do mieszkania,zgodnie z obietnicą. Wolał być jednak pewien, że zostaniesz pod dobrą opieką.
- Ona śpi. Dzisiaj trochę gorzej się czuła, więc leepiej jej nie drażnić. Zrób jej najlepiej herbaty - uśmiechnął się do mężczyzny.
- Jasne, dziękuję, że z nią posiedziałeś. Ostatnio nie ma mnie za wiele i nie mam jak się nią zająć... - westchnął i spojrzał na śpiącą Ciebie pod miękkim kocem.
- Znajdź więcej czasu jak otworzysz już to wszystko. Potrzebuje cibie bardziej niż myślisz - uśmiechnął się delikatnie. - A właśnie, kiedy otwarcie?
- W poniedziałek jest oficjalnie otworzenie, więc zapraszam na kieliszek szampana - zaśmiał się pod nosem.
- Z chęcią wpadnę zobaczyć nad czym tak pracowałeś - poklepał go po ramieniu. - Uciekam, Yoon czeka na zakupy, kto obiecałem mu godzinę temu - zaśmiał się i zaraz wyszedł.
Ukochany zaraz poszedł wstawić wodę na herbatę dla Ciebie. Brakowało mu jego malutkiego świata, bez którego praktycznie nie mógł żyć. Chciał dla Ciebie jak najlepiej, ale jednak pewne rzeczy pochłaniały ostatnio zbyt wiele czasu. Nie wiedział nawet o tym, że gorzej się czułaś. I z jakiego powodu. Nie mniej chciał chociaż tę chwilę zająć się Tobą. A to było czego oboje potrzebowaliście. Parę drobnych czułości i romantycznych słów. Choć Ty w głowie dalej czułaś się jakbyś ukrywała największą zbrodnię świata.
Czas nie był Twoim sprzymierzeńcem, zdecydowanie za szybko uciekał a Ty nie mogłaś go dogonić. Poniedziałek nastał szybciej niż się spodziewałaś. Byłaś już po wstępnych badaniach zdobionych w ukryciu przed ukochanym. Dalej nie wierzyłaś, że zostaniesz mamą. W końcu... nie byłaś na to jeszcze przygotowana. W myślach miałaś, że przyjdzie na to odpowiedni czas. Kiedy się ustatkujecie i będziecie na to w stu procentach gotowi. Nie mniej musiałaś przyjąć ten ciężar i starałaś się tym nie stresować. W końcu stres mógł negatywnie wpłynąć na rozwój płodu.
Oczywiście we wszystkim towarzyszył Ci Taehyung, podekscytowany tym, że zostanie wujkiem. Po cichu liczyłaś, że Seokjin również przyjmie to wszystko z takim entuzjazmem. A jednak samym odwlekaniem z powiedzeniem mu o wszystkim czułaś się przytłoczona, dlatego nie chciałaś dłużej zwlekać. Choć dalej nie uważałaś tego za dobry moment na rodzicielstwo. Najwidoczniej takie było przeznaczenie. Tak, jak wasza miłość.
A gdy już powiem, że Cię kocham...
Czy słońce zaświeci dzisiaj jaśniej,
Czy kwiat zakwitnie,
wzleci motyl,
I tak będzie wzlatywał zawsze?
Kim SeokJin
(wiersz z rozdziału XV)
Około południa miało rozpocząć się oficjalne otworzenie firmy. Ubrałaś jedną ze swoich ulubionych sukienek, we włosy wpięłaś dużą ozdobną spinkę i zrobiłaś delikatny makijaż, podkreślający Twoją urodę. Do niewielkiej torebki spakowałaś najpotrzebniejsze rzeczy. Miałaś pojechać z Yoongim i Tae, ponieważ SeokJin już po ósmej był w firmie. Wiadomo, musiał dopiąć wszystko na ostatni guzik.
Poprawiłaś włosy i zaraz wyszłaś z apartamentu. Przyjaciele czekali już na Ciebie przed budynkiem. Uśmiechnęłaś się i zajęłaś miejsce z tyłu.
- Jak tam humor? - zapytał Yoongi, który siedział za kierownicą.
- W porządku - zaśmiałaś się pod nosem.
- Czyli już lepiej się czujesz? - zapytał opiekuńczo Taehyung, dalej mając w głowie to co działo się kilka dni temu.
- Jak najbardziej - skinęłaś głową, zapinając pas bezpieczeństwa.
Oczywiście Tae nie byłby sobą gdyby nie powiedział od razu o wszystkim ukochanemu. Nie miałaś mu tego za złe, jednak dalej czułaś się dziwnie z tym wszystkim. Sama nie byłaś gotowa by powiedzieć o tym komukolwiek, w tym ukochanemu. Westchnęłaś cicho pod nosem, spoglądając na widoki za oknem. Pogoda dziś była wyjątkowo ładna. Słońce świeciło, a ptaki chętnie śpiewały czy ganiały się na podniebnym sklepieniu. Mimowolnie się uśmiechnęłaś, nie zwracając nawet uwagi na przyjaciół. Jechałaś delikatnie zamyślona, próbując uspokoić swoje myśli.
Patrząc na budynek, w który mieściła się firma ukochanego czułaś naprawdę sporą dumę. Wiedziałaś, że spełnił swoje największe marzenie, a to było cholernie ważne. Dopiął w końcu swego po kilku latach batalii z rodziną. Zagryzłaś delikatnie wargę. Wiedziałaś, że jest idealnym człowiekiem by dawać przykład innym. By pokazywał, że jednak można dążyć do swoich marzeń - wytrwałością, samozaparciem i ze wsparciem najbliższych osób, niekoniecznie rodziny. Chociaż Ty wiedziałaś, że Seokjin akurat swojej rodziny nie zostawi. I ta myśl podniosła Cię jakoś na duchu. Może dodała trochę odwagi by przyznać się do tego, że będzie ojcem. Najwspanialszym i dumnym ojcem waszego maleństwa.
Zaraz weszłaś do środka, uśmiechając się pod nosem. Widziałaś ukochanego w garniturze, wyglądał jak szef wielkiej korporacji. Rozmawiał z jakimś mężczyzną, pewnie z jednym z pracowników. Nie mogłaś się napatrzeć na swojego narzeczonego. Był cholernie przystojny, szczególnie z profilu i z ułożonymi włosami, delikatnie odgarniętymi do tyłu. A przez ostatnie dni nie mogłaś podziwiać jego przystojnej twarzy. Dużo go nie było, a Ty często spałaś, kiedy wracał do domu i nie było na to czasu. Dlatego też wykorzystałaś tę chwilkę, przyglądając się z pewnej odległości.
- Oh, kochanie - w końcu Cię zauważył, uśmiechając się szeroko.
Serce zabiło Ci mocniej, kiedy ruszył w Twoją stronę. Jakbyś go widziała pierwszy raz i zakochała się na nowo. Uśmiechnęłaś się, zakładając włosy za ucho. Ten zaraz podszedł, całując Cię delikatnie na co cicho mruknęłaś. Zdecydowanie Ci tego brakowało.
- Wybacz, nie zauważyłem, kiedy przyszłaś... Ale cieszę się, że dotarłaś - pogłaskał Twój policzek. - Widziałem wieniec od Ciebie. Nie trzeba było, skarbie!
Jeszcze wieczorem złożyłaś specjalne zamówienie na typowy koreański wieniec gratulacyjny z szarfą. Chciałaś, żeby zrobiło mu się przyjemnie plus, by wiedział, że jesteś z niego naprawdę dumna.
- Oczywiście, że musiałam - uśmiechnęłaś się szeroko. - Nawet nie wiesz jak bardzo jestem z ciebie dumna. Mam nadzieję, że ze wszystkim sobie poradzisz i będziesz się spełniał w tym co kochasz każdego dnia. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć - szepnęłaś, całując szybko jego policzek.
- Jesteś przesłodka... - jego oczy momentalnie nabrały blasku. Miał swoją piękną narzeczoną u boku, więc nic dziwnego. Byliście jak yin i yang, tylko razem byliście silni i szczęśliwi. - Zaraz wszystko się rozpocznie - powiedział szczęśliwy, biorąc dwa kieliszki z szampanem. - Napijemy się?
- S-Seokjin, ja nie mogę... - spojrzałaś się na musujący alkohol.
- Huh? Nie wypijesz za mnie? - uśmiechnął się.
- Seokjin, bo ja...
- Panie prezesie, można prosić? - przerwał Ci jeden z mężczyzn. Prawdopodobnie pracownik, może jakiś inwestor.
- Wybacz skarbie. Porozmawiamy później! - zaraz odszedł, a Ty ciężko westchnęłaś.
Już prawie byś powiedziała o tym wszystkim. Choć dalej nie byłaś przekonana czy na sto procent, czy byś powiedziała prawdę. Widziałaś w jakim dobrym był humorze. Jak rozpierała go energia. Może lepiej, że ktoś Ci przerwał? Raczej to nie było odpowiednie miejsce na takie rzeczy. Postanowiłaś poczekać, aż wrócicie do domu. Nie chciałaś niczego zepsuć.
Spojrzałaś się na ukochanego, kiedy ten rozmawiał z jakimiś mężczyznami. Podeszłaś w końcu do przyjaciół, którzy stali niedaleko. Tae trzymał w dłoni kieliszek z szampanem, Ty natomiast złapałaś za szklankę z wodą. Mimo wszystko się uśmiechnęłaś i nie traciłaś dobrego humoru. Teraz chciałaś okazać wsparcie dla mężczyzny, który zaraz zaczął wygłaszać przemowę do pracowników, do zaproszonych gości, którzy byli zainteresowani ewentualną współpracą, sponsoringiem czy marketingiem lub po prostu chcieli już złożyć swoje oferty wykonawcze. Słuchałaś go dumna jak nigdy, uwielbiałaś, kiedy tak bardzo wczuwał się w to co mówił. A każde słowo płynęło prosto z serca, szczególnie te końcowe przemówienie.
- Nie znalazłbym się tutaj, gdzie stoję, gdyby nie moja wspaniała narzeczona. Każdego dnia przez ponad trzy lata dawała mi siły, wspierała i pokazywała wiele różnych rzeczy, na które się otworzyłem. Dzięki niej mogę realizować się w swoich marzeniach i podejmować współpracę ze wspaniałymi ludźmi. Czasami zachowywałem się jak takie duże dziecko, a ona mnie chwytała za rękę i sprowadzała do pionu. Jak matka, jak głosek rozsądku. Dlatego specjalne podziękowania kieruję do [Twoje imię] - spojrzał się w Twoją stronę, unosząc kieliszek z szampanem. - Za udaną współpracę!
Zaraz wszyscy zaklaskali, a Ty delikatnie poczerwieniałaś kiedy sporo osób skierowało na Ciebie swoją uwagę. Czułaś jak jest Ci ciepło przez to co powiedział. Jak matka... Pokręciłaś głową i zaraz się uśmiechnęłaś. Upiłaś jedynie wody, by nic złego się nie działo. Niestety dalej nie mogłaś dostać się do ukochanego, bo gdzieś go porwali. Westchnęłaś i zaraz przeszłaś się po biurze, przyglądając wszystkiemu. Nawet parę osób zagadało do Ciebie, również gratulując sukcesu narzeczonego.
Yoongi z Taehyungiem po godzinie musieli już uciekać do pracy. Ty postanowiłaś jednak zostać i w końcu zamienić słowo z ukochanym, bo cały czas załatwiał jakieś sprawy biznesowe. W końcu taka była jego praca, a raczej jej początek. Spojrzałaś jak kobieta wychodzi z jego biura, więc postanowiłaś skorzystać z okazji. Uśmiechnęłaś się, pukając we framugę drzwi.
- Można, proszę pana~? - zaśmiałaś się pod nosem.
- Głupku, chodź tu do mnie - uśmiechnął się szeroko.
Zaraz weszłaś do środka i zamknęłaś za sobą drzwi. Zaraz podeszłaś do mężczyzny i go przytuliłaś. Stęskniłaś się, a tutaj nikt wam nie przeszkadzał. Ten objął Cię delikatnie w pasie, całując w czubek głowy.
- Jestem z ciebie tak cholernie dumna, że aż brakuje mi odpowiednich słów. Masz cudownych pracowników. Z pewnością wiele osiągniesz - szepnęłaś.
- To dzięki Tobie. Nigdy bym się tak nie zmobilizował, gdyby nie Ty, skarbie. Nawet nie wiesz jak bardzo mi pomogłaś - również szepnął, głaszcząc Twój policzek. - Wcześniej chciałaś coś powiedzieć, ale nam przerwali... Dalej źle się czujesz? - zapytał zmartwiony.
- Wybacz, że nie wypiłam alkoholu, ale to nie tak. Po prostu teraz nie mogę go pić, nawet w małych ilościach. Ale naprawdę bardzo mocno trzymam kciuki za to wszystko! - uśmiechnęłaś się szeroko i ucałowałaś go, żeby się nie martwił. Nie lubiłaś tego.
- Nie możesz? Coś z wątrobą, tak? Ostatnio Taehyung ciągle mnie upomina, żebym się Tobą opiekował. Martwię się strasznie, a wydawało mi się, że jakoś mnie unikałaś...
Spojrzałaś na niego delikatnie zaskoczona. Nie wiedziałaś, że wcześniejsze zasypianie mógł odebrać jako ignorowanie. Wtedy poczułaś się z tym naprawdę źle. Zaraz przejechałaś otwartą dłonią po jego torsie.
- To nic nie zdrowiem, kochanie. Wątrobę mam w porządku. Byłam ostatnio u lekarza, powiedział, że z moimi organami jest na pewno wszystko w porządku - zaśmiałaś się pod nosem. - Ale jest po prostu jedna rzecz, która po prostu mi nie pozwala.
Mężczyzna zmarszczył brwi, nie rozumiejąc o co Ci chodzi. A Ty patrząc w jego piękne, orzechowe oczy nie potrafiłaś dalej przełamać tej bariery. Westchnęłaś tylko i sięgnęłaś do torebki po zdjęcie usg. Podałaś je zaraz mężczyźnie, spuszczając wzrok.
- Co to jest? - spojrzał się na zdjęcie. Nie było jeszcze aż tak bardzo widać tego wszystkiego. - Czy Ty...
- Początek piątego tygodnia... - szepnęłaś. - To musiało się stać wtedy w Japonii, dzień przed powrotem... - powiedziałaś speszona, bojąc się zobaczyć jego reakcji.
- Że my... że ja... - pokręcił głową. - B-będziemy mieli dziecko? - zapytał w końcu, składając swoje myśli w całość. Jeszcze raz spojrzał się na niewyraźne usg. Zaraz złapał Cię delikatnie za ramiona przez co w końcu na niego spojrzałaś.
- Tak, SeokJin - skinęłaś głową. - Zostaniesz tatą... - szepnęłaś, spoglądając się w jego iskierki w oczach.
Nie wiedziałaś jak dokładnie masz to wszystko zinterpretować. Czułaś się zagubiona ponownie w tej całej sytuacji. Mężczyzna zaraz pocałował Cię czule co trwało dłuższą chwilkę. Twoje serce ponownie zabiło trochę szybciej niż powinno, kiedy czułaś jak przyłożył dłoń do Twojego brzucha.
- Dlatego mnie unikałaś? Dlatego Taehyung do mnie tyle wypisywał? Dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej... Słońce...
- Bo wiedziałam, że masz i tak wiele pracy nad tym wszystkim. Nie chciałam cię zadręczać jeszcze wiadomością o nieplanowanej ciąży... Bałam się też jak zareagujesz... - przyznałaś, ponownie spuszczając wzrok na jego koszulę. - Po prostu... sama musiałam też przetrawić tę wiadomość. To było takie nagłe...
- Jesteś największym głuptasem na świecie - szepnął i usadził Cię w fotelu. Sam przyklęknął, głaszcząc wierzch Twojej dłoni. - Nigdy w życiu chyba nie mogłem być tak szczęśliwy jak teraz. Firma i jeszcze wiadomość o maleństwie... To nie ważne, że teraz, przecież i tak chcieliśmy maleństwo, prawda? Nigdy bym nie powiedział Ci nic złego, a wręcz przeciwnie. Jestem szczęśliwy i delikatnie obrażony, że Tae wiedział pierwszy! - zaśmiał się. - Ale rozumiem, że potrzebowałaś też na to czasu. Naprawdę wybacz, że kiedy mnie najbardziej potrzebowałaś to mnie przy Tobie nie było... Czuję się naprawdę głupio, że niczego nie zauważyłem - westchnął ciężko. - Ale zrobię wszystko byś teraz nie była w tym sama. Damy ze wszystkim radę, maluch będzie miał wspaniałych rodziców, własny pokoik, pachnące zabawki! Tak jak kiedyś o tym rozmawialiśmy! - uśmiechnął się i ponownie jego dłoń znalazła się na Twoim brzuchu.
- Jesteś wspaniały, naprawdę... - uśmiechnęłaś się, nie wiedząc co powiedzieć. - Jeszcze nic nie poczujesz... Za dwa tygodnie mam kolejną wizytę, chciałabym, żebyś był przy tym ze mną - powiedziałaś otwarcie. Od teraz nie chciałaś kręcić i wymijać tematu.
Mężczyzna się szeroko uśmiechnął i oczywiście zadeklarował obecność podczas badania. Cieszyłaś się i te negatywniejsze myśli z tyłu głowy zniknęły. Całe szczęście, bo teraz czekał Cię naprawdę trudny okres.
- Już wiem jakie pierwsze zlecenie wykonam - powiedział, zagryzając wargę. Zmarszczyłaś delikatnie czoło na te słowa. - W naszym mieszkaniu nie ma warunków na wychowywanie dziecka. Zaprojektuję dla nas dom i poddam go szybkiej realizacji. Zanim urodzisz dom będzie już gotowy - uśmiechnął się szerzej.
- Głupi jesteś... - szepnęłaś, wtulając się w niego. - Pierwsze poważne zlecenie, hm? Jestem wymagającą i wybredną klientką - zaśmiałaś się.
- Spokojnie, myślę, że wiem co by się spodobało mojej klientce~ - szepnął i ponownie ucałował Twoje usta.
SeokJin był naprawdę bardzo szczęśliwy, że zostanie ojcem. Może nie była to spodziewana chwila, ale chciał dla Ciebie jak najlepiej. A po tej informacji miał Cię cały czas na oku i nie pozwalał nawet na niesienie własnej torebki na ramieniu. A to były dopiero pierwsze godziny. Zastanawiałaś się co będzie jak już brzuszek powoli będzie widać, a Ty coraz bardziej będziesz odczuwać pewne rzeczy związane z ciążą. W końcu wiadomo, wahania nastrojów, gastrofaza i różne takie sytuacje. Nie mniej na razie myśleliście to tej bliskiej przyszłości. Badania, czy mówić rodzicom o tym teraz czy za jakiś czas. Wiele było przed wami, jednak wiedzieliście, że wspólnymi siłami poradzicie sobie ze wszystkim. Nawet z największym wyzwaniem.
I wszystko się zmieniło,
tak jakby mi się to śniło.
Nagle w oczach szczęście błyska,
serce z radości tryska.
Kim SeokJin
_______________________
Ponownie dawno mnie nie było, prawda? Ostatnio zbyt dużo dzieje się w moim życiu i nie mam ostatnio sił. Po wczorajszym ataku płaczu postanowiłam, że napisanie rozdziału będzie dla mnie taka formą terapii. I faktycznie dobrze mi to zrobiło w pewien sposób.
Jestem na socjologii zdrowia i przez ostatnie trzy tygodnie podczas jednych zajęć było ciągle o ciąży. W sumie mam dość, a akurat ciąża była tutaj w planie, więc tadam. Mam nadzieję, że kwestie rozdzicielskie nie wymęczą was ani mnie w ostatnich rozdziałach. Chociaż po spadających statystykach chyba nie mam już powoli kogo męczyć.
Trzymajcie się ciepło, dbajcie o siebie najlepiej jak tylko możecie. Kocham Was mocno i trzymam za Was kciuki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top