Part 30

Po przyjemnie spędzonym weekendzie trzeba było wrócić do szarej rzeczywistości. I to dosłownie szarej, bo w poniedziałek od samego rana padało i było ponuro. Nie miałaś ochoty wstawać z łóżka, ani uciekać z ciepłego objęcia ukochanego, w którym trzymał Cię całą noc. SeokJin poprawił Ci troszeczkę humor naleśnikami - takie pulchniutkie i z Twoim ulubionym nadzieniem. Zadbał o poranną dawkę małych czułości, takich jak pocałunek czy czułe pogłaskanie po włoskach z tym słodkim "Kocham Cię, me słońce najjaśniejsze". Nie mniej patrząc na pogodę za oknem chciałaś się schować ponownie pod kołdrą i poczytać książkę, którą niedawno zaczęłaś. Ale niestety studia i ostatnie egzaminy nie dały o sobie zapomnieć. Tak samo praca, w końcu po takim wolnym musiałaś się w niej pojawić. Nie miałaś nic przeciwko niej, no oprócz czasami marudnych klientów. Przywyknęłaś do pracy w tym miejscu, patrzyłaś na zmiany w lokalu i personelu. Jednak zaczęłaś się coraz bardziej obawiać, że i Ciebie dosięgnie ta zmiana w kadrze. Ostatnie wolne było podejrzane, a Ty nie poruszyłaś tego tematu z ukochanym. Z YoonGim również nie pisałaś, nie miałaś nawet jego numeru. Od ostatniego spotkania nie widziałaś go już, a wypadałoby poznać w końcu przyjaciela swojego chłopaka. Obiecałaś sobie, że później to załatwisz. Może i SeokJin by poznał bliżej Taehyunga? Ostatnio też rzadko się z nim widywałaś. Miał sporo zajęć na swoim wydziale, plus jakiś wyjazd i sprawy rodzinne. Nie mniej wiedziałaś, że słodycze zakupione podczas festiwalu przekupią go na miłe spotkanko.
- Panno [T/N], czy mógłbym panią poprosić do gabinetu?
Spojrzałaś się na swojego szefa, prostując się automatycznie. Mimo jego sympatycznego uśmiechu szykowałaś się na najgorsze. W duchu przypominałaś sobie swoje grzechy. W sumie może zmiana miejsca pracy byłaby dobrą opcją? To już stało się rutyną. Ale gdzie by wtedy przychodził SeokJin na najlepszą kawę w Seulu~?
- Tak, tak - uśmiechnęłaś się i poprosiłaś swoją koleżankę z pracy, by Cię na chwilę zastąpiła.
Westchnęłaś cicho i podążyłaś na piętro za mężczyzną w garniturze. Weszliście do biura, które było przyjemnie urządzone. Nie było zbyt duże. Mieściło się tam biurko, dwie wysokie szafki. Jedna z dokumentami, druga na jakieś drobiazgi, ozdoby, zdjęcia z rodziną. Można było też tam znaleźć roślinkę w doniczce czy obrazy na ścianach. Jedno okno było uchylone przez co wiatr wprawiał z ruch białą firankę.
- Proszę usiąść - uśmiechnął się i wskazał na wolne krzesło. Sam usiadł za sporym biurkiem, gdzie był laptop, jakieś rzeczy biurowe i papiery.
Zajęłaś swoje miejsce, prostując się. Spojrzałaś się na mężczyznę, ale zaraz spuściłaś delikatnie wzrok. Serce nieprzyjemnie szybko Ci biło. Byłaś przyzwyczajona, że ono tak zawsze dziwnie przyspiesza, ale to był efekt rosnącego stresu. A stres nie jest przyjemny!
- Panno [T/N], długo już pani tutaj pracuje. Zawsze na czas, praktycznie nigdy wolnego. Pilnowała pani, aby nowi pracownicy byli staranni w swojej pracy, poprawiała ich pani - zaczął.
- Starałam się utrzymać dobry poziom kawiarni. Jest on wysoki, a klienci wymagający. Nie przypisuję sobie jednak żadnych zasług, ponieważ tak, jak ja pracownicy byli poddani szkoleniom, które pomogły im się wdrożyć w ten system.
- Jaka skromność - uśmiechnął się szerzej. - Musiała pani dużo przejść przez niektórych klientów. Ale nie mamy wpływu jacy ludzie są. Pani, mimo trudności, jakiś przeszkód, natłoku w pracy i pewnie na studiach była pani tutaj zawsze. Mogę się domyślać, że była to sprawa tej nienaganności, którą pani od samego początku pokazywała. Jestem naprawdę zadowolony z pani pracy, ale jednak zaczynam rozumieć, jak bardzo musiało być pani ciężko.
- Dziękuję, że docenia pan moją pracę. Staram się, jak mogę. Jednak przyzwyczaiłam się do ciężaru, który był ze mną od samego początku - wyjaśniłaś, będąc zmieszana dokąd zmierza ta rozmowa.
- YoonGi powiedział mi trochę o pani. Pewnie zdziwiły panią te dni wolne w grafiku. Wiem, że mogłoby to wyglądać, jakbym chciał panią zwolnić. Sama pani mina na to wskazywała. Jednak nie zamierzam tracić tak wspaniałej i sumiennej pracownicy - zaśmiał się pod nosem. - Chciałem zaproponować pani awans. Dyskutowałem z siostrzeńcem na ten temat. Chciałbym, aby pani została menadżerką lokalu. O ile tylko pani się zgodzi. Będzie to jednak więcej czasu dla siebie czy dla bliskich, praca możliwa z domu.
- M-menadżerką? Ale ja nie mam żadnych kwalifikacji w tym...
- Proszę się niczym nie przejmować. Nie musi ich pani mieć, wierzę w pani umiejętności. Rozumiem zaskoczenie, ale proszę przemyśleć tę propozycję. Nie musi pani teraz odpowiadać. Chcę dalej prowadzić z panią współpracę. Zawsze możemy ułożyć inaczej grafik, by mogła pani trochę odpocząć.
Nie wiedziałaś co się wydarzyło, a słowa szefa były niezrozumiałe na tę chwilę. Oczywiście się cieszyłaś z możliwości awansu i to na takie stanowisko. Z drugiej strony bałaś się, że na to wszystko miał wpływ YoonGi. Nie chciałaś, żeby postrzegano Cię przez koleżeński pryzmat z rodziną Twojego szefa.
- Naprawdę bardzo się cieszę z tej propozycji. Jednak nie chcę niczego przyjmować, bo ktoś powiedział co nieco o mnie. Chcę być sprawiedliwa do reszty pracowników.
- Jeżeli chodzi o to, to nie ma większego znaczenia. Sam się przyglądałem pani pracy przez długi czas. Od początku czułem, że jest pani dobrą osobą. Proszę przemyśleć to na spokojnie. Może dać pani odpowiedź nawet za miesiąc. Nie chcę naciskać, to musi być pani decyzja - uśmiechnął się ponownie.
- Dobrze... Dziękuję - ukłoniłaś się. - To ja wrócę już do pracy.
Szybko się zebrałaś i wyszłaś z gabinetu. Przymknęłaś na chwilkę oczy, żeby uporządkować myśli. Nie spodziewałaś się awansu tylko czegoś przeciwnego. Czułaś się zmieszana. Chciałaś porozmawiać tym bardziej z Yoonem. To nie w porządku, żeby rozmawiał o Tobie ze swoim wujkiem. Rozumiałaś, że są rodziną, ale istnieją pewne granice. Był Twoim szefem i chciałaś być w porządku do wszystkich pracowników.

Wróciłaś po pracy sama, bo SeokJin miał do późna zajęcia. Była godzina dziewiętnasta, a on napisał, żebyś nie robiła kolacji, bo chce zrobić ją razem z Tobą. Wzięłaś szybki prysznic i chwyciłaś za telefon, pisząc do swojego przyjaciela. Uśmiechnęłaś się pod nosem, siadając w salonie na sporej wygodnej kanapie. Oddeng przyszedł po troszeczkę czułości, więc go pogłaskałaś, podrapałaś za uszkiem.

Do: Taehyungie~
Hejka! Dawno się nie widzieliśmy, prawda? Mam wrażenie, że mnie unikasz! Masz kogoś, a może znalazłeś sobie jakąś inną przyjaciółkę do plotkowania, huh!? NIEŁADNIE PANIE KIM!! 😤 Tęsknię trochę za twoim głupkowatym uśmiechem! Mam dla ciebie trochę dobroci z festiwalu, na którym ostatnio byłam! Mam nadzieję, że to cię przekona! 🍝 Może dasz się namówić na spotkanie u nas w mieszkaniu? Jeszcze tutaj nie byłeś, a jest tu tak bosko~ Wypijemy trochę wina, posiedzimy razem, huh? Chyba, że masz jakieś inne plany z INNYMI 😒

Na odpowiedź długo nie musiałaś czekać. Jak zawsze odpowiadał z prędkością światła.

Od: Taehyungie~
Pffff, myślisz, że jestem takim typem? 😑 SORRY, ALE MUSZĘ CIĘ ZASKOCZYĆ - nikt mi Cię nie zastąpi, jeżeli chodzi o ploteczki~ Poza tym wiesz, że miałem trochę egzaminów i  spraw w Daegu. Byłem między Seulem a Daegu i jestem naprawdę padnięty. Ale tymi słodyczami i winem mnie przekonujesz 😋 Wiesz, że jedzenia to ja nie odmówię! Poza tym muszę was koniecznie odwiedzić w tym waszym apartamencie! Mów tylko kiedy! Też się za Tobą stęskniłem, wariatko~ Nie mam już z kim jeść ramenu, bo Jimin jest na diecie 😤 Pfff, po co komu jakieś diety?

Zaśmiałaś się pod nosem na wiadomość od przyjaciela. Tego Ci brakowało! Jak dobrze znałaś przyjaciela, że wiedziałaś, że jedzenie go w tym momencie przekupi? Oddeng ciekawsko zaglądał Ci w telefon, przez co pokręciłaś głową.
- Spokojnie, to tylko przyjaciel. Nie masz o co się martwić, nigdzie się nie wybieram - zwierzątko, jakby zrozumiało i położyło się wygodnie na Twoich udach, zwijając w kuleczkę. Dostał upewnienie, że nigdzie sobie stąd nie idziesz, więc mógł spokojnie się zdrzemnąć.

Do: Taehyungie~
Jeżeli chodzi o datę to jeszcze nie wiem. Muszę porozmawiać z SeokJinem, może YoonGi da się skusić. Posiedzielibyśmy w czwórkę! Mówiłeś, że masz z nim kontakt, więc może w końcu poznacie się bliżej? Wiesz, Jin ma YoonGiego, a jak mam ciebie. Super byłoby, gdybyśmy się trzymali w czwórkę~!
Głupek! Jimin i dieta? Jemu się chyba nudzi, hm? Nie wie, że przez alkohol też się tyje? Niech ograniczy te imprezy w końcu! 🙉 I mam nadzieję, że sprawy w rodzinnym mieście się wyjaśniły. Martwiłam się... A jak idą egzaminy?

Od: Taehyungie~
Jasne, dobry pomysł! To będę czekać na dalsze informacje~
Wszystko jest już okej! Nie martw się o nic! A egzaminy to wiesz... Wystarczy mój urok osobisty i piąteczki same wpadają~ Nie no 😂 Zdałem do tej pory wszystko dość wysoko, także jak będzie po tym piekle to idziemy opić początek wakacji!

Do: Taehyungie~
Cieszę się niezmiernie, że zdajesz wszystko! U mnie trochę trudno, ale jakoś daję radę - może zdam 😂 Nie no, muszę zdać, bo rodzice to mnie chyba zabiją 🔫 A na świętowanie wakacji zawsze jestem chętna. Także po ostatnich egzaminach jesteśmy umówieni! A na te kameralne wino to jeszcze ci napiszę! Buziaczki 😘

Uśmiechnęłaś się do ekranu, zaraz patrząc na ukochanego w progu.
- Kochanie! - zaraz wstałaś i rzuciłaś się mężczyźnie na szyję, całując w usta. Miałaś zupełnie inny humor i poziom energii niż o poranku, kiedy ostatni raz się widzieliście.
- Mmmm, głuptas - szepnął, odwzajemniając czułe powitanie.
- Wolę jak nazywasz mnie swoim słońcem, albo muzą~ - powiedziałaś chytrze. - Tęskniłam - wtuliłaś się w ukochanego.
- Ja też, słoneczko~ I to bardzo mocno. Nie mogłem się skupić na zajęciach, bo tak bardzo myślałem o Tobie! Bałem się, że będziesz miała zły dzień, bo o poranku ledwo wstałaś... Ale widzę, że jest już w porządku - puknął Cię w nosek. - Coś się stało, że taka zmiana?
- Nie, po prostu Cię zobaczyłam i już mi lepiej - uśmiechnęłaś się szeroko. - Chodź, musisz być głodny, czekałam z robieniem kolacji!
Mężczyzna się uśmiechnął szerzej i wszedł z Tobą do kuchni. Powiedział, że zrobił jeszcze zakupy po drodze, więc razem je rozpakowaliście i zabraliście się za szybką kolację. Oczywiście dzieliliście się w międzyczasie tym co wydarzyło się w ciągu dnia. Nie pisaliście ze sobą, woleliście wszystko powiedzieć sobie twarzą w twarz, przekazując wszystkie emocje.
- Dostałam propozycję awansu - powiedziałaś, kiedy siedzieliście przy stole. Zataczałaś kółeczka wokół wykończenia wysokiego kubka z herbatą.
- D-Dlaczego się od razu nie chwaliłaś? Przecież to cudowna wiadomość! - powiedział podekscytowany. Jednak spojrzał się na Ciebie i się opanował. - Nie cieszysz się...?
- To nie tak, że się nie cieszę. Po prostu jestem zaskoczona. Poza tym dostałam ostatnio tyle wolnego... Awans na menadżera? Podejrzewam, że YoonGi miał coś z tym wspólnego. Znaczy... Nie uważam tego za coś złego, jednak nie chciałabym, żeby to była jego zasługa. Pracuję tam od końca października i przyzwyczaiłam się do tego miejsca. Mam do niego sentyment, bo tam właśnie się poznaliśmy - uśmiechnęłaś się mimowolnie. - Dlatego nie wiem co o tym sądzić...
- Sądzę, że to nie jest zasługa YoonGiego, ale tylko i wyłącznie Twoja. Ciężko pracujesz, dałaś kilka nowych pomysłów, które świetnie się sprawdzają. Jesteś uprzejma dla wszystkich, poprawisz innych, gdy robią coś nie tak. Jesteś perełką w tym miejscu. Widziałaś ile ludzi rezygnowało, a Ty mimo wszystko tam byłaś i oddawałaś swój czas? Myślę, że słowa YoonGiego mogłyby posłużyć, jako upewnienie się co do przypisania tej roli dla Ciebie. Swoją drogą Yoon do mnie dzisiaj dzwonił i pytał się czy będzie mógł do nas przyjść - westchnął cicho pod nosem, upijając trochę swojej herbaty.
Spojrzałaś się na mężczyznę, splatając wasze dłonie, kiedy mówił. Uśmiechnęłaś się szeroko, kiedy mówił, że na to zasłużyłaś. W myślach się śmiałaś, że chwilę wcześniej zaproponowałaś Taehyungowi spotkanie w czwórkę, a tymczasem Yoon się pyta czy może wpaść.
- To śmieszne, bo miałam z tobą porozmawiać czy nie miałbyś ochoty na jakieś wino z Tae i Yoonem - zaśmiałaś się cicho. - Miałabym okazję poznać bliżej YoonGiego. W sumie to nie mieliśmy okazji się poznać. Tylko wtedy, kiedy się z nim upiłeś - mruknęłaś. - Może w piątek? Całą czwórką, przy lampce wina i jakiś przekąskach~
- Brzmi zachęcająco - musnął Twój policzek. - Napiszę do YoonGiego, żeby przyjechał w piątek. Z chęcią porozmawiam jeszcze z Taehyungiem. Wydaje się być naprawdę w porządku. Szybko załapuje się z nim kontakt. Dużo o nim słyszałem, chociaż wiadomo - plotka pozostanie tylko plotką - puknął Cię w nosek, który zaraz zmarszczyłaś.
- Świetnie~ Mamy kilka dni na przygotowania - zaśmiałaś się. - Ale chcę teraz spędzić troszkę czasu ze swoim ukochanym - uśmiechnęłaś się, tuląc do mężczyzny.
Wieczór spędziliście miło przy muzyce, leżąc w łóżku. SeokJin podśpiewywał jakąś piosenkę, prawdopodobnie, którąś jego autorstwa. Jego głos był taki piękny, jeszcze piękniejszy niż zazwyczaj. Uwielbiałaś go słuchać, szczególnie przed zaśnięciem by mieć lepsze sny.

Poranek miałaś zabiegany, bo przed pójściem na zajęcia chciałaś załatwić jeszcze parę spraw. Niestety ukochany, mimo Twojego wolnego popołudnia ponownie miał zajęcia do późna. W sumie się nie dziwiłaś, ostatni miesiąc to zawsze jest walka o przetrwanie na studiach. Ale postanowiłaś ten czas wykorzystać na małe zakupy. Jakieś maseczki, nowe kosmetyki, może coś nowego z ubrań. Wiedziałaś, że dla SeokJina wyglądasz dobrze nawet w dresach (a nawet i bez nich), ale chciałaś zadbać o swoją szafę. W piątek w końcu miała być mała impreza w domu, więc trzeba było wykorzystać wolne.

Wracałaś z galerii handlowej z trzema reklamówkami zakupów w jednej dłoni, a w drugiej miałaś Bubble Tea o ulubionym smaku. Spokojnie szłaś, będąc już blisko wieżowca, w którym mieściło się wasze mieszkanie. Kupiłaś parę rzeczy i humor znacznie Ci się polepszył. Nie chciałaś zawracać głowy ukochanemu, więc postanowiłaś, że po prostu pokażesz je mu, jak wróci wieczorem. Jednak z zamyślenia wyrwała Cię nieprzyjemna substancja, którą poczułaś na głowie i ramieniu. Niestety jeden z gołębi nie miał litości i załatwił się na Ciebie.
- Cholera jasna! - warknęłaś, patrząc na skrzydlatego winowajcę, który bez przejęcia odleciał w swoją stronę.
Nie miałaś chusteczek, żeby się wytrzeć, czułaś obrzydzenie. Nie mając wyboru po prostu zaczęłaś biec te kilkadziesiąt metrów do bloku. Chciałaś jak najszybciej znaleźć się pod prysznicem. Modliłaś się w duchu, żeby nikt przypadkiem Cię nie zobaczył. Jednak tak wysokie piętro i winda... Nawet nie miałaś jak się zasłonić, obie ręce zajęte. Jednak jakoś dotarłaś do mieszkania, mijając zaledwie dwie osoby w windzie, które szybko wysiadły i na Ciebie nie zwróciły uwagi. Całe szczęście mieli telefony, więc nie zauważyli tego okropieństwa, które Cię spotkało. Od razu wbiegłaś do mieszkania, zostawiłaś torby z zakupami w salonie i poszłaś do łazienki. Od razu z siebie wszystko zrzuciłaś, koszulkę, którą miałaś na sobie zmoczyłaś i dałaś od razu do pralki. A sama weszłaś pod prysznic, gdzie wzięłaś dość długą kąpiel. Czułaś się czysta i świeża, szczególnie z olejkami, które dostał od producenta SeokJin. Czasami chodził na sesje, bardzo często z kosmetykami i przy okazji dostawał takie dodatki w gratisie do wypłaty. Kto by się nie oparł tak przystojnemu modelowi? Nie przeszkadzało Ci to, że tak dorabiał, bo sama miałaś trochę zdjęć, które nie były publikowane. SeokJin, jednak nie przyjmował już za bardzo zleceń odkąd był z Tobą. Sądził, że to nie jest dla niego. A inni by się wręcz o niego bili, żeby mieć go w swojej kampanii reklamowej...

Wyszłaś z łazienki z ręcznikiem na głowie i w białym, puszystym szlafroku. Chciałaś wykorzystać okazję i zrobić sobie jedną z maseczek, którą sobie kupiłaś. Jednak zanim sięgnęłaś do torby ktoś zapukał do drzwi. Westchnęłaś cicho i poprawiłaś swój szlafrok. Zaraz znalazłaś się w przedpokoju, gdzie otworzyłaś drzwi, nie myśląc, żeby zajrzeć wcześniej w wizjer.
- Pani Kim...? - rozchyliłaś usta w zdziwieniu, kiedy widziałaś matkę ukochanego w progu. - SeokJina nie ma, będzie dopiero około dwudziestej - od razu poinformowałaś.
Kobieta delikatnie się uśmiechnęła. Miała na sobie granatową spódnicę i białą koszulę z żabotem. Szpilki podkreślały jej ładne nogi. W dłoniach trzymała niewielki koszyczek, a na ramieniu miała przewieszoną czarną torebkę. Czułaś się zmieszana, znów wyglądałaś jak tysiąc nieszczęść przed matką ukochanego...
- Ja nie przyszłam do syna, tylko do Ciebie - wyjaśniła. - Mogłabym wejść? - zapytała łagodnie, nie narzucając się.
- Proszę - westchnęłaś cicho, zastanawiając się dlaczego przyszła akurat do Ciebie. Po tym co ostatnio się wydarzyło?
Kobieta weszła do środka, a Ty zamknęłaś drzwi. Czułaś, jak na Ciebie spogląda. Sama również na nią spojrzałaś, stałyście tak dobrą chwilę.
- A więc? Dlaczego pani przyszła akurat do mnie? I skąd pani widziała, że będę o tej porze w domu?
- Dowiedziałam się u Ciebie w pracy, że masz dzisiaj wolne. Przepraszam, że tak nachodzę bez zapowiedzi. Widzę, że jesteś zajęta, a ja nie mam do Ciebie numeru. Z SeokJinem też się nam nie układa, więc wolałam nie pytać. Chciałam tylko osobiście przeprosić za to co się wydarzyło jakiś czas temu - zaczęła.
- Może nie w progu. Proszę wejść dalej - wskazałaś ręką na salon, gdzie zaraz obie się znalazłyście.
- Miałam wysłać jakiś prezent w ramach rekompensaty, ale uznałam, że będzie lepiej, jak sama przyjdę. Jest mi naprawdę bardzo przykro za to co się stało. Chciałam, żeby tamta dziewczyna była z moim synem. Myślałam, że do siebie pasują, zawsze była grzeczna, poukładana. Nie wiedziałam, że mają taki zły kontakt z SeokJinem. Zawsze mówiła mi, jaki to on dla niej nie jest. Mówiła, że on pewnie coś do niej czuje, ale boi się do tego przyznać. Możesz uznać to za głupie i to zrozumiem. Zależało mi z mężem na małżeństwie, które przyniesie też jakieś korzyści. Połączenie obu firm byłoby czymś wielkim. Ale mój syn zawsze się buntował. A ja dopiero po tym wszystkim zrozumiałam, jak źle postępowałam jako matka. Kiedy rozmawiałyśmy wydawałaś się bardzo mądrą kobietą, mogłam rozpocząć temat, który z SunMi by nie przeszedł. Czułam w Twoim głosie zdeterminowanie, żeby bronić swojego miejsca przy boku Jina. To jak dogryzałaś i nie się nie poddawałaś. Nawet kiedy SunMi Ci zagroziła... - westchnęła ciężko. - Proszę wybaczyć te wszystkie moje słowa. Były wywołane ślepotą i własną głupotą. Chciałabym Cię lepiej poznać, ale syn mi nie odpisuje. Może zablokował mój numer, nie mam pojęcia - westchnęła ponownie i wyciągnęła w Twoją stronę koszyczek opakowany w celofan, zwieńczony kokardką. - Nie wiem co lubisz, więc tradycyjnie postawiłam na słodkości oraz kawę, sprowadzoną z Europy. Pracujesz w kawiarni, więc pewnie znasz się na kawach - zaśmiała się cicho.
- Zaskoczyła mnie pani... Nie spodziewałam się aż takich przeprosin. Jest mi miło, że zrozumiała pani swoje błędy. Powinna pani bardziej poznać swoje własne dziecko. To chyba powinno być priorytetem. Nie mniej cieszę się na pani wizytę, mimo mojego wcześniejszego zamieszania. Usiądźmy, napijemy się czegoś. Jak już pani się specjalnie tutaj wybrała - uśmiechnęłaś się delikatnie i przyjęłaś koszyczek. - Pójdę tylko coś na siebie założyć i do pani wrócę.
- Dobrze, dziękuję. Naprawdę bardzo dziękuję.
Zabrałaś rzeczy z kanapy, a kobieta zajęła miejsce w jednym z foteli. Wstawiłaś wodę w kuchni i pobiegłaś do sypialni. Zrzuciłaś z siebie szlafrok, nałożyłaś bieliznę i jakieś lepsze spodnie oraz pudroworóżową koszulę. Zdjęłaś ręcznik z głowy i na szybko przeczesałaś włosy. Wyglądałaś już lepiej - z pewnością lepiej niż praktycznie bez ubrań, w samym szlafroku. SeokJinowi by to nie przeszkadzało, ale to była jego matka. Zawsze elegancka, pachnąca. A Ty drugi raz w praktycznym negliżu. Na szczęście dostrzegła, że jesteś dobrą rozmówczynią. I prawdopodobnie dobrą kandydatką na żonę pana Kim.
Wróciłaś do salonu, gdzie czekała na Ciebie kobieta. Woda jeszcze się gotowała, więc usiadłaś naprzeciwko niej. Była śliczna, nic dziwnego, że miała tak przystojnego syna.
- Chciałam się zapytać o wspólny obiad. Mam nadzieję, że SeokJin przekazał Ci zaproszenie. Mąż też jest ciekawy wybranki syna.
- Tak, powiedział mi o zaproszeniu. Nie mam nic przeciwko, ale to on miał zdecydować. Wiem jakie dzielą państwa relacje z synem. Nie chcę ich pogorszyć. Szczególnie po tej akcji... Nie chcę, żeby SeokJin czuł się po prostu źle na spotkaniu. Jeżeli nie dał odpowiedzi to może nie chce tego spotkania. Może po prostu zapomniał. Ostatnio ma dużo na głowie w związku ze studiami. Kończy licencjat, musi teraz ciężko pracować - westchnęłaś.
Kobieta Ci przytaknęła, spuszczając wzrok. Musiało coś ją boleć. Pewnie te ciągłe kłótnie musiały tak działać. Może tylko z pozoru udawała taką matkę, a tak naprawdę ciężko to znosiła. Nie widziałaś, nie chciałaś się mieszać w żadne sprawy rodzinne. Jedynie mogłaś wspierać ukochanego i tyle.
- Pójdę zaparzyć herbaty - uśmiechnęłaś się i pokierowałaś się do kuchni.
Sięgnęłaś po herbatę, którą ostatnio piła u was kobieta. Dla siebie zrobiłaś swoją ulubioną. Na niewielki talerzyk wyłożyłaś trochę ciastek. Wszystko zaniosłaś do salonu. Kobieta podziękowała z uśmiechem. Na początku między wami było sztywno. Dalej miałaś z tyłu głowy, że dla niej byłaś zwykłą ladacznicą. Jednak powoli nawet zaczynałyście obie się śmiać. Kobieta wydawała się teraz inna niż przy pierwszym spotkaniu. Gdzie nie było wrednej i pustej SunMi, gdzie byłyście same z herbatą w dłoniach. W pewnym momencie nawet lotopałanki wyszły ciekawskie z pokoju. Bałaś się reakcji kobiety na zwierzątka, które weszły Ci na ramiona.
- Nic im się nie stało? - zapytała kobieta, prostując się. Widać, że nie była pewna tych maluchów, ale zapytała się o nie.
- Byliśmy u weterynarza i powiedział, że nic mu nie jest. Jest bardzo dzielny, bronił mnie tylko przed zagrożeniem. Byłam przestraszona, bo myślałam, że go zabiła... To takie malutkie zwierzątko, nic niewinne - westchnęłaś, a dwa maluchy wtuliły się w Ciebie.
- To dobrze. Jeżeli by się coś stało to miałabym na sumieniu nawet zwierzę. Wyglądają dość... Przyjaźnie - stwierdziła.
- Są naszymi małymi przyjaciółmi. Widzą, kiedy jest nam przykro, albo nie mamy humoru. Wtulają swoje malutkie ciałka, czasami przynoszą nawet na osłodę swoje przysmaki. One dużo rozumieją i są bardzo ważne dla SeokJina. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby któreś z nich zginęło przeze mnie. Sama bym chyba się rzuciła na tą dziewczynę... Ale co było to się nie odstanie. Czasu przecież nie cofniemy. Ważne, że są całe i zdrowe - pogłaskałaś ich futerka.
Te zaraz nastawiły uszka, podnosząc się. Spojrzały się w stronę drzwi. Uśmiechnęłaś się, widząc swojego ukochanego. Był bardzo zdziwiony, kiedy zastał waszą dwójkę (a raczej czwórkę) w jednym salonie. Rozchylił usta, żeby coś powiedzieć, ale chyba nie mógł.
- Nie przywitasz się? Język zjadłeś? - zaśmiałaś się i ucałowałaś go w policzek. - Twoja mama przyszła do mnie, więc spokojnie - zaśmiałaś się.
- Przyszłam tylko przeprosić, ale się zasiedziałyśmy. Ja już powoli się zbieram, nie będę wam już przeszkadzać - uśmiechnęła się i wstała z fotela.
- Przeprosić? Od kiedy ty mamo przepraszasz?
- SeokJin! - upomniałaś ukochanego.
- Ludzie się zmieniają, kochanie. [T/I] powiedziała, że z chęcią przyjdzie na obiad, ale wszystko zależy od ciebie. Jak się zastanowisz to napisz mi proszę, dobrze? Bo pewnie mnie zablokowałeś, więc nawet już nie próbuję - westchnęła. - Dziękuję za herbatę i za rozmowę. I jeszcze raz przepraszam, was obojga bardzo przepraszam. Teraz już wam nie przeszkadzam, pewnie chcecie mieć czas dla siebie - zaśmiała się.
Pożegnałaś się z nią, a ukochany był w szoku. Nie wierzył, że Ty z jego matką tak po prostu piłyście sobie herbatę i jadłyście ciasteczka. To było irracjonalne. Ale powiedziałaś mu, że nie chciałaś tkwić w tym konflikcie między nim a jego rodzicami. Z jego matką złapałaś jakiś kontakt i miałaś nadzieję, że będzie on zamierzał w dobrym kierunku. Jego ojca nie znałaś, nigdy nawet nie widziałaś na zdjęciach, bo SeokJin nie miał ich w mieszkaniu. Może miał tylko pochowane gdzieś w najciemniejszych zakamarkach apartamentu. Nie chciałaś mu psuć humoru, więc zrobiłaś najlepszą kolację na świecie z nutą czułości i cichych mruknięć. Nie chciałaś, żeby ukochany spinał mięśnie, więc po skończonym jedzeniu jeździłaś dłonią po jego szyi, głaskałaś po miękkich, gęstych włosach. Całowałaś w nosek, w kąciki usteczek czy żuchwę. Na usteczka musiał sobie zasłużyć. Chociaż stęskniony nie zwlekał długo i pocałował dość namiętnie przez co mruknęłaś do jego ust.
- Kupiłam dzisiaj parę rzeczy~ - szepnęłaś, opierając swoje czółko o te jego.
- Pokażesz mi?
- To musisz chwilkę poczekać~! Pokażę ci wszystko i mnie ocenisz - zagryzłaś delikatnie wargę i mu uciekałaś szczęśliwa.
Twoje policzki były czerwone, jak zawsze a biedne serduszko biło szybciej niż powinno. Ale byłaś szczęśliwa. Od zakupów, po pogodzenie się z jego matką, aż po ten miły wieczór z ukochanym, gdzie bacznie obserwował Cię i za każdym razem podgryzł wargę. Był niemożliwy, kiedy komentował Twój każdy zakup wierszem. Byłaś wtedy jeszcze bardziej czerwona niż wcześniej. Ale - polubiłaś to, żyjąc z nim pod jednym dachem~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top