Part 24
Poranek nie zapowiadał jakoś wyjątkowo ciekawego dnia. Po wstaniu z łóżka wykonałaś poranną rutynę, wypiłaś kawę i odpisałaś ukochanemu na jego słodką wiadomość. Była taka jak zawsze - przypomnienie o posiłku, prośba o uważanie na siebie i wyrażenie za pomocą najpiękniejszych słów jego miłości do Ciebie. Nie miałaś pojęcia, że ten wpadł na kompletnie szalony pomysł.
Samo przybycie na uczelnię nie było niczym specjalnym. Niczego też nie zapowiadało, poranek był bardzo spokojny. Weszłaś do odpowiedniego budynku, zdałaś płaszcz w portierni i poprawiłaś swoje włosy, które wyjątkowo tamtego poranka podkręciłaś na końcach. Ruszyłaś do odpowiedniej sali, gdzie miałaś mieć pierwszy wykład tego dnia. Miałaś wejść i zająć swoje miejsce, by przygotować się do zajęć. Zatrzymałaś się jednak w progu, kiedy zobaczyłaś dobrze znajomą Ci sylwetkę. Zmarszczyłaś czoło i weszłaś do środka, żeby się upewnić czy to na pewno ta osoba. Mężczyzna rozglądał się dookoła, a wzrok pozostałych studentów był skupiony właśnie na nim.
- SeokJin...? - zapytałaś niepewnie i ze zdziwieniem w głosie.
Ten się odwrócił i mogłaś zobaczyć jego anielski uśmiech. Nie miałaś pojęcia dlaczego postanowił przyjść, dlatego też o to zapytałaś. W sumie nie miałaś nic przeciwko, bo widok ukochanego w tej zabójczej stylizacji był bardzo przyjemnym początkiem dnia.
Zarumieniłaś się, kiedy powiedział, że pomylił wydziały, bo (za dużo) o Tobie myślał. Ponadto jego dotyk na Twoim policzku sprawiał, że odpływałaś w daleki rejs w nieznaną. Sprawiał, że zapominałaś o wszystkim i o wszystkich. Świat nie istniał, kiedy znajdowałaś się w jego objęciach, a on starał się, żebyś myślała tylko o tej chwili. Wciąż nie za bardzo rozumiałaś dlaczego akurat tamtego poranka postanowił, że Cię odwiedzi. Nie chciałaś robić żadnego widowiska, bo pewnie wyszłabyś na jeszcze gorszą. Bałaś się, że te dziewczyny znajdą sposób, żeby Cię naprawdę zniszczyć. Koreanki były czasami nieobliczalne, gdy chodziło o ich ukochanego "oppę". Sam mężczyzna nie lubił, kiedy one go tak nazywały.
Nie mniej zaraz się okazało po co tak naprawdę przyszedł. Pociągnął Cię na podwyższenie, a Ty zdziwiona spojrzałaś się na niego. Serce zaczęło Ci niemiłosiernie bić, kiedy wzrok wszystkich skupił się na waszej dwójce. Ścisnęłaś mocno dłoń mężczyzny, nie wiedząc kompletnie co się dzieje. Przestraszyłaś się delikatnie i gdyby nie ten paraliż z pewnością wyszłabyś z sali. SeokJin zaczął mówić poważnym, modelowanym głosem. Serce naprawdę dawało o sobie znać i bałaś się, że jeżeli dalej tak pójdzie to padniesz na te drewniane deski.
- Nie zamierzam patrzeć jak osoba, którą kocham całym sercem i całym sobą cierpi. Cierpi, bo darzy mnie takim samym uczuciem jak ja ją - powiedział surowo, mierząc wszystkich zimnym wzrokiem. Raczej nie widziałaś go jeszcze tak poważnego. Ale rozumiałaś już dlaczego postanowił tutaj przyjść.
Obwiniałaś się za to, że przeczytał tę wiadomość, kiedy u niego byłaś. Pewnie się martwił i dlatego przyszedł - aby pokazać, że jego uczucia nie są żartem. Że nie będzie dłużej patrzył jak będziesz go kłamać, że wszystko jest w porządku. Bałaś się trochę, że ma Ci to za złe - że mu nie powiedziałaś wcześniej.
- To jest dziewczyna, którą pokochałem bez opamiętania. Ktoś wspaniały, ktoś kto mnie w końcu rozumie. Z kim mogę porozmawiać, zająć się i oddać swój wolny czas. Nawet nie wiecie ile trudności znosi ta jedna osoba. Wy możecie wyjść po zajęciach i dobrze się bawić za pieniądze rodziców. Ona przyjechała z daleka, nie ma wsparcia i zarabia na siebie. Jest niezwykle silna i uparta. I jest moją dziewczyną, której nigdy nie zostawię - chciało Ci się wręcz płakać na jego słowa. Zatrzęsłaś się z tych wszystkich emocji, rozluźniając paniczny ścisk na jego dłoni.
Nie wiedziałaś co masz myśleć, bo pojawił się w Twojej głowie kompletny mętlik. Nie mogłaś się odezwać ani słowem, nic zrobić. Ludzie dalej na was patrzyli, ale milczeli jak za sprawą magicznej różdżki. Parę osób nagrało to na swoje telefony, bo myśleli, że będzie śmiesznie. Przez jego słowa jednak zapomnieli wyłączyć aparatów, będąc w głębokim szoku. A Ty byłaś w jeszcze większym, kiedy ukochany złączył wasze usta przed wszystkimi. Ponownie się zatrzęsłaś, a fala ciepła zalała Cię od razu. W sali zrobił się straszny szum przez jego gest. A Ty wtuliłaś się w jego tors, żeby ukryć krwistoczerwone policzki.
- Głupi jesteś - stwierdziłaś z wyrzutem, chcąc jak najszybciej stąd uciec.
- Głupek kocha najbardziej - uśmiechnął się, gdy wyszeptał Ci to do ucha, głaszcząc po głowie. Myślałaś, że oszalejesz. W dodatku cicho mruknął i zaraz po tym wszystkim zostawił Cię samą, bo wykład już się zaczynał.
Usiadłaś na swoje miejsce i schowałaś twarz w dłoniach. Ludzie za Tobą szeptali coś, a Ty nie mogłaś się skupić na wykładzie. Nie dość, że poranek to jeszcze taka dawka emocji. Naprawdę nie mogłaś usiedzieć w miejscu, a słowa profesora nie były istotne.
- Hej - spojrzałaś się na dwie dziewczyny, które stanęły przy Twojej ławce, gdy wykład dobiegł końca.
- Czego chcecie? - omiotłaś ich wzrokiem, chowając swój zeszyt do torebki. Zawsze gdy do Ciebie podchodziły nigdy nie kończyło się to dobrze.
- Chciałbyśmy tylko przeprosić - zaczęła jedna. Miała krótkie włosy i pucatą twarz. Nie była jakoś szczególnie ubrana, nie wyróżniała się niczym. Ale Ty owszem, szczególnie dla jednego mężczyzny.
- Za co? - spojrzałaś jej prosto w oczy. Domyślałaś się, że przestraszyły się możliwych konsekwencji po słowach ukochanego. Założyłaś włosy za ucho, a splecione ręce na piersiach. - Słucham.
- Za to, że byłyśmy dla Ciebie niemiłe. No i za te wiadomości i w ogóle.
- Naprawdę myślicie, że takimi przeprosinami wszystko załatwicie? Nawet nie potrafisz dobrze przepraszać - stwierdziłaś surowo, wstając ze swojego miejsca. - Nie obchodzą mnie wasze przeprosiny. Robicie to tylko dlatego, bo boicie się konsekwencji, które może wyciągnąć SeokJin. Gdyby nie on dalej byście robiły mi przykrość i zachowywały się w ten sposób. Na wasze nieszczęście on sam się o tym dowiedział, także równie dobrze mogę pokazać wszystkie wiadomości, które mi wysyłałyście - uśmiechnęłaś się złośliwie, a one zrobiły oczy wielkie jak monety. - Mam nadzieję, że zrozumiałyście, że on jest mój i nigdy nie będzie wasz - poprawiłaś torebkę na ramieniu i wyminęłaś je dumnie.
To co zrobił ukochany stało się sensacją i wiele osób tylko o tym rozmawiało na korytarzu. Niektórzy do Ciebie podchodzili i nabierali w końcu respektu do Twojego związku, jak i samej Ciebie. W głębi duszy naprawdę się bardzo cieszyłaś, że te głupie wiadomości przestaną w końcu do Ciebie przychodzić oraz to, że miałaś najwspanialszego mężczyznę na świecie. Mało który zrobiłby coś tak odważnego i szalonego dla swojej ukochanej.
Do akademika wróciłaś około dwudziestej. Ukochany jak zawsze Cię odwiózł i czule pożegnał. Dalej te wszystkie emocje w Tobie siedziały. Czułaś taką euforię, a ukochany widział to i również się cieszył. Kiedy weszłaś do akademika i chciałaś wejść do swojego pokoju, zaatakował Cię od tyłu Twój przyjaciel przez co prawie dostałaś zawału.
- KIM TAEHYUNG! Oszałeś!? - skarciłaś go, patrząc na jego roześmiany, kwadratowy uśmiech.
- To już dawno - zaśmiał się, a Ty pokręciłaś głową.
Zaraz otworzyłaś pokój i weszliście do niego razem. Odłożyłaś swoją torebkę i zdjęłaś płaszcz oraz buty. Przyjaciel spoglądał na Ciebie co chwila, wyglądając jak dziecko, które nie może się czegoś doczekać.
- Widziałem to co odwalił Jin! Serio to zrobił czy to jakiś fotomontaż? - zapytał się, kiedy Ty wstawiłaś wodę na herbatę.
- Zrobił to naprawdę - uśmiechnęłaś się, a policzki zaszły różem.
- I co? Jak było? Widziałem te nagrania i komentarze pod tym! To naprawdę było jak z jakiejś dramy. Ten gada, a Ty stoisz jak wryta, wtulając się w niego - zaśmiał się, a Ty uderzyłaś go w ramię.
- Przestań! Byłam w szoku, bo nie spodziewałam się, że zrobi coś takiego. Dowiedział się o tych wiadomościach co dostałam i dlatego to zrobił. Serce mi waliło jakby miało zaraz wyskoczyć i zatańczyć obok. Wszyscy się na nas patrzyli, była cisza, a w sali rozbrzmiewał tylko jego głos. Był taki poważny i stanowczy - zagryzłaś delikatnie wargę. - Przyszedł i powiedział, że pomylił wydziały, bo za dużo o mnie myślał. Że przyszedł mnie odwiedzić, bo taki miał humor. Wzrok całej sali skupił się tylko na nas, a ja czułam jak zapadam się pod ziemię. Chciał im wszystkim pokazać, że to nie są żarty. Że on mnie kocha i nie zamierza mnie sobie odpuścić. Że zrobi wszystko dla mnie, żebym była szczęśliwa. Po tym wszystkim te głupie laski do mnie podeszły i zaczęły przepraszać, ale nie przyjęłam przeprosin.
- No i dobrze! One powinny Ci stopy całować i błagać na kolanach o przebaczenie! Głupie larwy - prychnął i przeczesał swoje niebieskie kosmyki dłonią.
- Nie chciałabym, żeby mnie całowały po stopach - zaśmiałaś się. - Po pierwsze - to obrzydliwie. A po drugie istniało by ryzyko, że ich jad spłynąłby na moje stopy i mnie poranił - przyjaciel zaśmiał się na Twoje słowa.
- Święta racja! - przytaknął, śmiejąc się z Tobą. - I mam nadzieję, że w końcu się od Ciebie odczepią! Serio, niektóre są puste jak dzbany. Pewnie nic innego nie robią prócz śledzenia ludzi w Internecie i sapania do zdjęć przystojnych facetów - wyarócił oczami.
- Pewnie tak robią, ale mnie to nie obchodzi. Czuję, że po tym będą bały się cokolwiek zrobić - uśmiechnęłaś się i zalałaś dwa kubki z herbatą.
- Oczywiście, że będą! Masz w końcu takiego faceta, że po takiej akcji żadna nie będzie ważyła z Tobą zadrzeć - uśmiechnął się pewnie. Podziękował zaraz za kubek z gorącym napojem.
- Cholernie mnie zaskakuje, jest taki wspaniały. Wciąż nie wiem co we mnie takiego widzi - westchnęłaś cicho i zamieszałaś łyżeczką w herbacie.
- Oh weź przestań. Pokochał Cię, bo jesteś naprawdę cudowną osobą, kobietą. Masz praktycznie same zalety! Z pewnością gdyby każdy Cię tak poznał to byś nie mogła się odpędzić od mężczyzn! - uśmiechnął się i potargał Ci włosy. - Nie myśl tylko za dużo nad tym. Widać jak bardzo się stara i jak mu na Tobie zależy. Te wszystkie randki, zapraszanie do siebie. On nawet dzwoni do Twojego szefa i prosi o wolne! Ja tam tylko czekam na ślub i dzieci - zaśmiał się, upijając herbaty.
- Głupi jesteś. Ślub to daleka przyszłość. A poza tym nikt nie wie jak się to wszystko potoczy!
- Ale ślubu nie wykluczasz, ha! - uśmiechnął się dumnie.
- Jeżeli on będzie tego chciał, a wszystko będzie nam sprzyjało to dlaczego nie? Jest dla mnie bardzo ważny i mam nadzieję, że ta relacja będzie trwać jak najdłużej - zarumieniłaś się.
Z przyjacielem przegadałaś cały wieczór, nie myśląc o niczym. Wygłupialiście się i dużo śmialiście. Pisałaś również do ukochanego, ale ten nie odpisywał. Czasami pojawiało się tylko, że odczytał. Delikatnie się zmartwiłaś, bo to nie było w jego stylu. Zawsze odpisywał, nawet jeżeli był mocno zajęty, albo śpiący. Zmartwiłaś się szczególnie, kiedy dwa razy nie odebrał. Zaczęłaś się jeszcze bardziej martwić, myśląc, że coś mu się złego przydarzyło.
Na szczęście następny dzień miałaś w całości wolny. Noc minęła Ci wyjątkowo ciężko przez myśli, które pojawiły się w Twojej głowie. Zmęczona wzięłaś rano prysznic i ubrałaś się, zjadłaś lekkie śniadanie. Mężczyzna w ciągu dalszym nie odbierał telefonu, więc nie dopijając do końca kawy po prostu wyszłaś z akademika. Sprawdziłaś przed wyjściem czy niczego nie zapomniałaś i pojechałaś komunikacją miejską na osiedle, gdzie mieszkał SeokJin. Serce waliło Ci jak oszalałe, ale stojące auto na parkingu delikatnie Cię uspokoiło. Wzięłaś głęboki wdech i wybrałaś odpowiedni numer mieszkania na domofonie. Odczekałaś chwilkę i usłyszałaś, że mężczyzna odebrał.
- Cześć kochanie! - uśmiechnęłaś się sama do siebie, ciesząc się, że jest w domu. Że jednak nic mu się nie stało.
Bez żadnej odpowiedzi otworzył Ci drzwi, a Ty od razu weszłaś do ogromnego budynku. Poczekałaś chwilę na windę, która jechała z czwartego piętra. Wysiadła z niej kobieta z mężczyzną. Ukłoniłaś się delikatnie i weszłaś wraz z jakimś nastolatkiem do środka. Wcisnęłaś odpowiednie piętro i jechałaś już spokojniejsza. Poprawiłaś swoje włosy, torebkę na ramieniu i kołnierzyk od płaszczyka. Zastanawiałaś się tylko dlaczego, jeżeli był w domu nie odbierał i nawet nie napisał żadnej wiadomości. Nawet tej porannej, którą zawsze wysyłał. Może był po prostu chory, ale to chciałaś sprawdzić osobiście.
Zwindy i podeszłaś do drzwi, pukając w nie. Uśmiechnęłaś się sama do siebie. Drzwi się otworzyły, ale Ty zrobiłaś krok w tył. Wcale nie otworzył Ci Twój ukochany. Był to mężczyzna o cukrowej cerze z workami pod oczami. Kruczoczarne włosy miał w nieładzie. Na sobie miał czarną koszulkę i czarne szorty, więc wyglądał jak pan mroku. Spojrzałaś się na niego zaskoczona.
- K-Kim jesteś? - zapytałaś nagle, co mogło zabrzmieć strasznie niekulturalnie.
- Pewnie jesteś [T/I] - uśmiechnął się. - Jestem Min YoonGi, miło mi Cię poznać. Ale wejdź do środka, nie będziemy się witać w progu - uchylił bardziej drzwi i zaprosił Cię w głąb mieszkania.
- Jesteś przyjacielem SeokJina, prawda? Mówił mi kiedyś o tobie - spojrzałaś się na niego.
- Owszem, jestem jego przyjacielem. Jin mi strasznie dużo o Tobie opowiadał. Cieszę się, że w końcu mogę Cię poznać. Szkoda tylko, że w takiej sytuacji - podrapał się w tył głowy.
- A gdzie jest Jin...?
- Rozbierz się z płaszcza i porozmawiamy. Jin jeszcze śpi - poinformował szybko i sam poszedł do dużego salonu.
Spojrzałaś się na mężczyznę i z westchnięciem pozbyłaś się wierzchniego odzienia oraz butów. Weszłaś również do salonu, w którym YoonGi składał koc i poprawiał poduszki. Spojrzałaś się na puste butelki po winie, które stały na stoliku. Zaczęłaś się ponownie niepokoić. Przyjaciel Twojego ukochanego spojrzał się na Ciebie.
- Zaraz Ci wszystko wytłumaczę. Usiądź proszę. Napijesz się czegoś? Może jesteś głodna? - zaczął wypytywać.
- Nie, dziękuję. Chcę po prostu wiedzieć co się dzieje i dlaczego od wczoraj SeokJin nie odpisuje i nie odbiera. Jest chory? Skąd te butelki?
Yoon pociągnął Cię na kanapę i razem usiedliście. Miał chłodne dłonie, był strasznie zmęczony. Pewnie spał całą noc na kanapie, jeżeli poprawiał poduszki i składał koc. Ale dalej nic nie wiedziałaś.
- Wczoraj Jin miał po prostu bardzo zły czas - zaczął, ciężko wzdychając.
- Jak to zły czas? Coś mu się stało, prawda? - zaczęłaś się bardziej niepokoić.
- Nie, spokojnie. Po prostu wczoraj przyjechali jego rodzice. Mam świadomość tego, że jeszcze nie mówił Ci o swoich relacjach między nimi. Ale chcę Ci o tym powiedzieć, żeby nie było żadnych niejasności. Jego rodzice prowadzą sporą korporację tutaj w Seulu. Odkąd skończył osiemnaście lat zaczęli na niego napierać, żeby poszedł na studia biznesowe, ekonomię i różne takie. Oczywiście on wybrał architekturę, co im oczywiście się nie podobało. Jego babcia pomogła mu znaleźć mieszkanie, w którym się znajdujemy. Przelewają mu łaskawie pieniądze na utrzymanie - wywrócił oczami. - Od dziecka był pozostawiony z bratem w sumie sam sobie. Oni byli tylko zabiegani i mieszkali wręcz w tej firmie. Wczoraj przyjechali by go ponownie zmusić do zmiany decyzji, a od ostatniego spotkania minęło kilka miesięcy. Chcą dalej, żeby poprowadził "rodzinny" interes. Ale w sumie to nie to go aż tak uderzyło. Jest już na tyle przyzwyczajony, że podenerwowałby się trochę i by mu przeszło. Ale powiedział mi, że jego rodzice namawiali go do zerwania z Tobą - westchnął, a Tobą zatrzęsło. - Jest taka jedna dziewczyna, z którą kiedyś się "przjaźniliśmy" - zakreślił cudzysłów w powietrzu, wywracając oczami. - Sztuczna, bogata i pusta jak nie wiem. Jego rodzice chcieli mu już załatwić z nią ślub by połączyć ich firmy. Dlatego wczoraj wypił trochę za dużo i nie odbierał od Ciebie. Zabrałem mu telefon, żeby nic głupiego nie zrobił. Zostałem tutaj na noc, żeby gdzieś nie wyszedł w takim stanie. Każde spotkanie z jego rodzicami tak właśnie wygląda. Przepraszam, że musiałaś się martwić, ale sytuacja jest naprawdę ciężka i mam nadzieję, że to zrozumiesz.
- Jestem w szoku... Faktycznie raczej mi nie mówił o swoich relacjach z rodzicami czy rodziną - westchnęłaś ciężko. Zrobiło Ci się nagle przykro, bo nie miałaś jak pomóc ukochanemu. W dodatku wiadomość, że chcieli go zmusić do zakończenia relacji nie była przyjemna. - M-mówiłeś, że ma brata... Na niego też tak naciskają?
- Na SeokJoonga? W życiu - prychnął, zakładając nogę na nogę. - Jego brat jest starszy i w sumie to on powinien przejąć jakieś interesy jak już. Natomiast on nigdy nie interesował się tym tematem, a Jin jest dobry z matematyki i przedsiębiorczości. To właśnie w nim widzą tego głupiego następce. A on jest duszą artysty. Lubi chodzić do teatru, do muzeum. Tworzy muzykę, ma świetny głos do śpiewu. Sam rysuje i pisze wiersze. Czasami mam wrażenie, że żyje w swoim świecie - pokręcił głową, spoglądając na Ciebie.
- To okropne, że nie widzą jak go krzywdzą... - spuściłaś wzrok na swoje uda.
- Spokojnie. Ma mnie i dzięki temu się nie załamuje aż tak. I teraz ma Ciebie - uśmiechnął się delikatnie, kładąc dłoń z widocznymi żyłami na Twoim udzie. Spojrzałaś się na niego. - Nawet nie wiesz jakie plany miał wczoraj, kiedy się upił. Planował, że wyruszycie w kosmos i tam będziesz jego prawdziwą gwiazdą w kosmosie - zaśmiał się cicho. - Nie przejmuj się aż tak, dobrze? Ja wiem, że to może wyglądać teraz poważnie, ale ten już popił, pożalił się i czuje się lepiej. Wesprzyj go i zaopiekuj się nim jako dziewczyna - puścił Ci oczko.
- Obiecuję, że tak zrobię - uśmiechnęłaś się delikatnie.
- SeokJin miał rację, że jesteś śliczna - stwierdził nagle, a Ty się zawstydziłaś. - Ma gust - dodał, śmiejąc się. - Cieszę się, że mogłem się w końcu z Tobą spotkać. Jakoś temu dupkowi nie chciało się nic organizować! - prychnął ponownie. - Chociaż liczyłem na jakieś lepsze pierwsze spotkanie. No nic - westchnął. - Ja będę powoli się zbierał, muszę jechać do domu i później do studia. Wiem, że teraz Jin zostanie w dobrych rękach i nie mam o co się martwić - uśmiechnął się, patrząc Ci w oczy. - Porozmawiajcie przy okazji. Może nie znam się na związkach, ale warto czasami przegadać pewne kwestie - doradził.
- Dziękuję - skinęłaś delikatnie głową. - Zajmę się nim i porozmawiam. Naprawdę jest mi ciężko w tej sytuacji, ale wiem, że jemu bardziej. Dam całe swoje oparcie - uśmiechnęłaś się.
Mężczyzna faktycznie zaraz się ubrał i zebrał się. Oczywiście obiecaliście sobie, że jeszcze Cię spotkacie (w korzystniejszej sytuacji). Zdążyłaś zauważyć, że jest on dobrym człowiekiem, mimo czasami takiego... chłodnego spojrzenia.
Poszłaś do kuchni i zaparzyłaś gorącej herbaty z pokrojoną cytryną. Zrobiłaś również lekkie śniadanie dla ukochanego, domyślając się, że wstanie głodny. Wszystko wzięłaś na tackę, którą znalazłaś w jednej z szafek. Po cichu weszłaś do sypialni, w którym SeokJin spał bez koszulki. Jego kołdra była rozkopana, a włosy miał w takim nieładzie, że zasłaniały mu oczy. Westchnęłaś ciężko i postawiłaś tackę na niewielkiej szafce nocnej. Nachyliłaś się i odgarnęłaś mu niesforne kosmyki z oczu. Przestraszyłaś się delikatnie, kiedy ten nagle złapał Cię za rękę i przyciągnął tak, że znalazłaś się na jego nagim torsie. Spojrzałaś w jego oczy.
- SeokJin... - wyszeptałaś. Czułaś od niego delikatnie alkohol. Musiał naprawdę sporo wypić. Nie byłaś jednak na niego zła, że odreagował w taki sposób. Był ze swoim przyjacielem i nie zrobił nic o wiele głupszego.
- Przepraszam... - wyszeptał z zachrypniętym głosem. - Słyszałem wszystko co Yoon mówił. Przepraszam za wszystko...
- Shhhh, spokojnie - wyciągnęłaś dłoń i pogłaskałaś go po policzku. - Nie jestem na ciebie zła. Jest mi tylko trochę przykro, ale to nic - uśmiechnęłaś się delikatnie i ucałowałaś czubek jego nosa.
- Poleżymy tak chwilę...? Porozmawiamy później, powiem Ci o wszystkim. Ale jeszcze tą chwilę poleżmy razem - szepnął.
Z tej chwilki zrobiła się godzina, bo usnęliście jeszcze na ten czas w swoich objęciach. Byłaś zmęczona po ciężkiej nocy, a on za dużo wypił, więc konsekwencje były wiadome.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top