Part 15
Tamtejszej nocy spałaś naprawdę dobrze, mimo że nie zrobiłaś do końca potrzebnych Ci notatek. Nie chciałaś się tym przejmować, a nawet tego nie robiłaś. Twoje myśli zajmował tylko i wyłącznie mężczyzna, z którym miałaś spędzić już za niedługo czas. W dodatku te wszystkie jego wiadomości... Te zakładanie maski niczym najlepszy grecki aktor. Zastanawiałaś się (co nie było żadną nowością) jaki on jest naprawdę. Jaki jest gdy pozna się go bliżej. Nawet na tyle blisko, żeby móc czytać jego wiersze. Ten, który "ukradłaś" miałaś schowany w małej szufladzie, żeby nikt go nie znalazł. Lubiłaś go czytać, kiedy miałaś spadek dobrego humoru. Może sam wiersz nie był jakoś szczególnie optymistyczny, ale uśmiech wywoływał u Ciebie z pewnością sam fakt o autorze tego dzieła. Chciałaś tak bardzo móc chociaż trochę uchylić tajemniczości, ale nie wiedziałaś jak to zrobić, żeby nie popsuć zabawy. Bo czy nie można byłoby tego nazwać zabawą? Podchody? Kotek i myszka? Sami brnęliście w to dalej i dalej. I najwyżej wam to nie przeszkadzało. Nie przeszkadzało do danego momentu, bo nie zdawałaś sobie sprawy, że SeokJin ma już powoli dość takiego stanu rzeczy.
Po przebudzeniu się zrobiłaś to co każdego poranka. Prognozy pogody wskazywały bardzo niską aktualną temperaturę, więc ubrałaś biały sweterek, a pod to koszulkę na długi rękawek. Pod spodnie założyłaś grubsze rajstopy. Nie chciałaś się przeziębić ani poważniej rozchorować przed wyjazdem do Polski (ani też na samo spotkanie z mężczyzną). Zrobiłaś jeszcze na szybko herbatę z cytryną, którą wypiłaś w międzyczasie, kiedy się szykowałaś do wyjścia. Sprawdziłaś raz jeszcze czy na pewno wszystko ze sobą wzięłaś i wyszłaś z pokoju akademickiego. Później już tylko dalsza, dobrze znana Ci droga do kilkugodzinnej studenckiej męczarni. Świadomość, że architekta nie będzie również tego dnia w kawiarni odebrało Ci jakąkolwiek motywację do pracy. Jego obecność dobrze na Ciebie działała. A korzyści były obustronne.
Piątkowe zajęcia dość szybko zleciały, ale to tylko dlatego, że myślami już byłaś bardzo daleko. I to nie w Polsce, oj nie. Te myśli bardzo daleko wędrowały, odbierając kompletnie inną drogę niż ojczyzna, do której miałaś już za niedługo lecieć. Ale to chyba było oczywiste, prawda? W pracy jak w pracy - jak zwykle dużo ludzi spragnionych kofeiny, czy słodkości, które mieliście w ofercie. Nic ciekawego się nie wydarzyło podczas tego dnia, a zleciał Ci nie wiadomo kiedy.
Od: SeokJin
Przedstawienie jest dopiero na godzinę dziewiętnastą i trwa dwie godziny. Mam nadzieję, że to nie problem...
Odczytałaś informacje od mężczyzny, kiedy akurat jadłaś kolację. Odłożyłaś kanapkę na talerzyk i z uśmiechem zaczęłaś odpisywać.
Do: SeokJin
Jeżeli mnie odwiedzisz później do akademika to nie ma żadnego problemu~! Będzie już późno, ale jestem bardzo ciekawa spektaklu!
Odruchowo założyłaś włosy za ucho, wyczekując niecierpliwie odpowiedzi. Upiłaś trochę gorącego kakao, czując jak rozgrzewa Cię od środka. Zmarzłaś, mimo ciepłych ubrań. Nic dziwnego, zima dała o sobie we znaki.
Od: SeokJin
Nie ma innej opcji! Nie będziemy szli na pieszo, to dość daleko. Może przed spektaklem dasz namówić się na wspólny obiad?
Bum bum, bum bum - tak właśnie robiło Twoje serduszko w przyspieszeniu razy dziesięć. Ty, on, wspólny obiad i wieczorny spektakl. A później... Potrząsnęłaś głową, żeby nie myśleć o scenach żywcem z dram. To miało być tylko przyjacielskie spotkanie. Nic więcej. A może jednak...
Do: SeokJin
Brzmi zachęcająco! Z chęcią z tobą zjem, SeokJinnie!
Wysłałaś mu wiadomość, uświadamiając sobie dopiero później, że zdrobniłaś jego imię. To nie było celowe, nawet nie wiedziałaś dlaczego tak się stało. Dlaczego tak nagle zdrobniłaś jego imię. Przecież zawsze musiał Ci przypominać, żebyś nazywała go po prostu Jinem, a nie panem, a tu takie rzeczy. Zrobiło Ci się momentalnie gorąco ze wstydu. Chciałaś pisać następną wiadomość z tłumaczeniem, ale było już za późno na cokolwiek.
Od: SeokJin
SeokJinnie? Woah, w końcu nie pan! Robisz postępy~ Podoba mi się to ^^
Hmmm, co powiesz na dobry ramen z jajkiem? Znam świetną restauracyjkę prowadzoną przez straszą parę Japończyków. Robią najlepszy ramen pod słońcem, a w dodatku robią to z wielkim sercem!
Uśmiechnęłaś się i trochę odetchnęłaś. Na szczęście żadna tragedia się nie stała, kiedy zdrobniłaś omyłkowo jego imię. Co więcej - podobało mu się to. W pierwszej chwili to do Ciebie nie dotarło, ale później odbiło się czerwonymi policzkami.
Do: SeokJin
Uwh, aż zrobiłam się głodna! Brzmi naprawdę dobrze. Pójdźmy na najlepszy ramen!
Od: SeokJin
Głodna? Nie jadłaś kolacji?
Znów się martwił. A Ty znów czułaś motylki przez to. Czy nie był kochany?
Do: SeokJin
Właśnie jem! Spokojnie hah!
Od: SeokJin
Aish, przepraszam. Przeszkodziłem Ci w posiłku... Jedz ładnie. Widzimy się jutro, hm? Nie będę już Ci dzisiaj przeszkadzał. Masz jutro pracę, musisz wypocząć i zjeść. Do zobaczenia ♡
Do: SeokJin
Nie przeszkadzasz, ajh... Ale dobrze. Do zobaczenia! Uważaj na siebie, spokojnej nocy! Do zobaczenia, SeokJinnie!
Pisnęłaś pod nosem i rzuciłaś się na łóżko. Schowałaś twarz w poduszce, ciesząc się jak małe dziecko z lizaka. Twoja twarz przybrała pięknych kolorów różu i czerwieni. Motylki sprawiały, że czułaś gilgotanie w okolicy brzucha. Usta wywinęły się w zalotnym uśmiechu. Wstałaś jednak z łóżka, podchodząc do szafy. Przypomniałaś sobie, że w końcu idziesz do teatru a tam obowiązuje odpowiedni strój. Skarciłaś się za to, że nie pomyślałaś o tym wcześniej. W końcu to chyba logiczne, ale jednak myślenie o niebieskich migdałach dawało we znaki. Przebierałaś w swoich ubraniach, niektóre niedbale rzucając na drewnianą podłogę. Wiedząc jaka jest pogoda za oknem miałaś wielkie wątpliwości co do założenia czegoś co odsłoni Twoje nogi. W końcu zima i założenie sukienki było dość ryzykowne. Ale do odważnych świat należy, prawda? A Ty chciałaś pokazać się SeokJinowi z jak najlepszej strony. A sukienkę, którą miałaś w zanadrzu miała podkreślić Twoją kobiecość i elegancję. Miałaś z tyłu głowy, że pana architekta też ujrzysz w niecodziennym wydaniu. W końcu to facet z klasą, więc czego można się spodziewać? Chodził do muzeum, teatru, pisał wiersze. Musiał być obeznany kulturowo.
Przez noc miałaś przyjemne sny, których niestety nie pamiętałaś już po przebudzeniu. Ale przynajmniej się wyspałaś i miałaś dobry humor od samego rana. Chodziłaś uśmiechnięta od ucha do ucha, a nawet podśpiewywałaś pod nosem co Ci się zazwyczaj nie zdarzało. Nawet Twoi współpracownicy byli zaskoczeni Twoim dobrym samopoczuciem. W końcu była sobota, więc spory ruch, a Ty obsługiwałaś nawet opryskliwych gości z uśmiechem. Nie chciałaś sobie niczym psuć humoru, bo wiedziałaś, że za niedługo będziesz u boku jednego z najprzystojniejszych mężczyzn jakiego przyszło Ci poznać. A może raczej poznawać? Bo jednak dalej byliście na fazie zapoznawczej, chociaż chyba idącej zupełnie w innym kierunku co trzeba. A może jednak to ten odpowiedni kierunek?
Od: SeokJin
O której Cię odebrać? Od razu po pracy, um?
Do: SeokJin
Nie, nie! Przyjedź proszę około szesnastej pod akademik, dobrze? Jeżeli to nie problem. Będę musiała się przebrać, zostawiłam wszystko w pokoju. Nie wiedziałam, że mamy jechać od razu...
Od: SeokJin
Ajh, nie stresuj się, proszę. Tylko zapytałem, głuptasie! Widzimy się w takim razie o szesnastej~! Nie mogę się doczekać ^ㅅ^
Pisałaś z nim w trakcie swojej przerwy. "Głuptasie" - wyobraziłaś sobie jak tak do Ciebie mówi, stojąc naprzeciwko Ciebie. I znów się zarumieniłaś!
- Z kim piszesz, że dostajesz takich rumieńców? Aigoo, na tych polikach placki można wysmażać! - zapytał starszy od Ciebie chłopak, który pracował tu na weekendy czy na niektórych zmianach z SeJu. Pokręcił głową i pstryknął Cię w nos, który zmarszczyłaś.
- N-nie interesuj się! - nadęłaś policzki, chowając swój telefon.
- To ten nasz klient, o którym mówiła SeJu? Wspominała, że z jakimś kręcisz - wzruszył ramionami.
- Słucham!? Zabiję ją chyba! - westchnęłaś. - Zajmij się lepiej pracą, a nie plotkowaniem - upomniałaś go i wyminęłaś, wracając do pracy.
Zapytałaś się swoich współpracowników czy będziesz mogła wyjść dziesięć minut wcześniej z pracy. Chciałaś zdążyć na wcześniejszego busa, żeby mieć więcej czasu na przygotowanie się. Oni się zgodzili bez większych problemów. Byłaś im wdzięczna, bo każda minuta była jednak dla Ciebie ważna. Chciałaś wziąć szybki prysznic, zrobić ładniejszy makijaż, ubrać się odpowiednio, uczesać. Chciałaś wypaść przed nim jak najlepiej, co było oczywiste. W końcu serce nie sługa.
Dotarłaś do swojego pokoju w akademiku i rzuciłaś wszystkie rzeczy na łóżko. Odwiedziłaś łazienkę, gdzie się rozebrałaś, zmyłaś makijaż i wzięłaś dość szybki prysznic. Później osuszyłaś skórę miękkim, szarym ręcznikiem i ubrałaś na siebie bieliznę. Użyłaś swojej ulubionej, delikatnie pachnącej mgiełki do ciała i założyłaś rajstopy jak i sukienkę. Później zrobienie makijażu, doprowadzenie włosów do porządku. Zaczęłaś się stresować, ale za pomocą technik odpowiedniego oddychania, które kiedyś ćwiczyłaś (przed egzaminami) pomogły Ci. Na nadgarstek założyłaś srebrną bransoletkę z małymi gwiazdeczkami, którą dostałaś kiedyś na urodziny. Użyłaś ulubionych perfum i przełożyłaś najpotrzebniejsze rzeczy do mniejszej, czarnej torebki. Przejrzałaś się w lusterku, sama siebie oceniając. Zrobiłaś zdjęcie i wysłałaś swojemu przyjacielowi.
Do: Taehyungie
I jak wyglądam?
Od: Taehyungie
Wow... Wow... Czyżbyś szła na randkę z wielkim panem architektem~? 😏
Ale powiem Ci, że wyglądasz nieziemsko! Niejeden by brał 😘
Do: Taehyungie
Idę do teatru! Ugh! 😒
Od: Taehyungie
Z SeokJinem?
Do: Taehyungie
Tak
Od: Taehyungie
Oh, czyli jednak randka! 😊 Udanej zabawy, tylko nie szalejcie za bardzo! Najpierw studia, później dzieci - pamiętaj! 😘
Do: Taehyungie
Zabiję cię przy najbliższej okazji ☺
Westchnęłaś ciężko, kręcąc głową. Jak zawsze Twój przyjaciel był niemożliwy. Schowałaś telefon do torebki i ubrałaś płaszcz. Zbliżała się godzina szesnastu, więc musiałaś się zbierać do wyjścia. Ubrałaś wygodne buty na lekkim podwyższeniu i przełożyłaś torebkę przez ramię. Wychodząc z pomieszczenia napotkałaś tam swojego przyjaciela. Zmarszczyłaś czoło w zdziwieniu.
- A ty co...
- Masz, tak na wszelki wypadek - nie pozwolił Ci dokończyć. - Wiem, że się upierasz, ale przezorny zawsze ubezpieczony - uśmiechnął się szeroko jak miał w zwyczaju i wcisnął Ci coś do dłoni. Spojrzałaś się czym była owa rzecz. Poczerwieniałaś, kiedy spostrzegłaś, że to dwa opakowania z zabezpieczeniem. - Nie ma za co. Miłej zabawy - uśmiechnął się znacząco i zanim się odezwałaś ten zaczął biec w stronę schodów.
- KIM TAEHYUNG! - krzyknęłaś, ale ten był już na schodach, śmiejąc się ze swojej małej wygranej.
Schowałaś pospiesznie "prezent" do torebki i zeszłaś na dół. Poprawiłaś szal przed wyjściem z budynku. Spojrzałaś na telefon, a zegarek wskazywał na chwilę po czwartej. Wyszłaś, czując chłód na odkrytych nogach. Automatycznie zadrżałaś z zimna. Zaraz przed Tobą zarysowała się znajoma sylwetka. Uśmiechnęłaś się i zaczęłaś iść w jego stronę.
- Hej - usłyszałaś ten anielski głos. - Nie będzie Ci za zimno? - zmartwił się, kiedy zauważył brak okrycia na Twoje piękne nogi.
- Nie, dam radę - zaśmiałaś się i delikatnie ukłoniłaś na przywitanie. Spojrzałaś się na niego. Tak pięknie wyglądał w długim, brązowym płaszczu...
- Chodź do samochodu, nie pozwolę Ci marznąć - zaprosił Cię do dobrze już znanego Ci auta. Uśmiechnęłaś się i zaraz znalazłaś się na wygodnym siedzeniu tuż przy kierowcy, którym był SeokJin. Poprawiłaś swój płaszcz I zapięłaś pas bezpieczeństwa. - Mam nadzieję, że nie złapiesz jakiejś choroby - westchnął cicho.
- Nie ma opcji. Piję codziennie herbatę z cytryną i biorę witaminy. Naprawdę nic mi nie będzie - uśmiechnęłaś się przyjaźnie. Doceniałaś to, że się tak troszczył o Ciebie.
- Trzymam Cię za słowo! - uśmiechnął się. - Mmmm, jedziemy zjeść. Już zarezerwowałem stolik. Mam nadzieję, że wszystko będzie Ci smakować - powiedział z nadzieją i przejęciem, że mogłoby Ci coś nie posmakować. Ale wierzyłaś, że nie zabrałby Cię w miejsce gdzie serwują niedobre jedzenie.
Zaśmiałaś się tylko na jego delikatne przejęcie, zasłaniając usta dłonią. Auto zaraz ruszyło, a między wami była niezręczna cisza. Ciągnęła za sobą dość długie minuty, wyczekując, aż któreś z was zbierze się na odwagę i poruszy jakiś temat. Ale ani jedno ani drugie nie chciało zaczynać pierwsze, dlatego też ta niezręczna podróż trwała następne minuty. Zdążyliście dojechać na miejsce, a rzeczą, która przerwała ciszę było oznajmienie tego faktu przez mężczyznę. Serce waliło Ci jak głupie, bo miałaś dziwne wrażenie, że wydarzy się coś tego wieczoru. Ale nie byłaś pewna co to takiego może być.
- Rezerwacja pod nazwisko Kim SeokJin - stałaś przy mężczyźnie, kiedy ten powiedział to do młodej kelnerki. Ta zaprowadziła waszą dwójkę do odpowiedniego stolika, podając od razu karty z menu.
Lokal był naprawdę niewielki, ale miał swój urok. Był urządzony w japońskim stylu. Był kotek z machającą łapką, delikatne, podwieszone lampiony, jakieś japońskie napisy. Meble były drewniane z miękkimi obiciami. Na małej półeczce były wyeksponowane różnokolorowe butelki z sake. Obok tych butelek była ustawiona lalka w biało-różowej yukacie. Spojrzałaś się na menu i przeleciałaś wzrokiem po propozycjach różnych ramenów.
- Wybrałaś już coś? - zapytał się SeokJin, spoglądając na Ciebie. On prawdopodobnie już widział co będzie chciał zjeść.
- Chyba Wakame Udon. Nie mam pojęcia, jest tutaj tego sporo - zaśmiałaś się cicho. Mężczyzna Ci tylko zawtórował o pomógł wybrać najlepszy ramen.
- Tak ogólnie to ślicznie wyglądasz. Piękna sukienka - skomplementował nagle.
- D-dziękuję - odpowiedziałaś nieśmiało. Ty nie mogłaś wręcz patrzeć na niego, bo miał na sobie garnitur. I wyglądał w nim cudownie. Tak bardzo, że serce dostawało ataku. A przecież to zwykły, czarny garnitur z białą koszulą. Przecież tak ubiera się wielu mężczyzn, wielu widujesz takich w kawiarni. Ale nikt nie działa na Ciebie jak Kim SeokJin, prawda?
Modliłaś się tylko, żeby jedzenie przyszło jak najszybciej, bo chciałaś skupić wzrok na czymkolwiek co nie odbiegałoby za zasięg waszego stolika.
- Podoba Ci się tutaj? - zapytał, a Ty się na niego spojrzałaś.
- Huh? Tak, bardzo. Jest przyjemnie - uśmiechnęłaś się zmieszana. Z radia leciała spokojna muzyka w stylu japońskim. A wy patrzyliście sobie w oczy.
- Smacznego życzę - wybawieniem była kelnerka z waszymi zamówieniami. Zupy wyglądały bardzo ładnie, były takie estetyczne i z pewnością zachęcające do konsumpcji.
- Dziękujemy - odpowiedział SeokJin. - Smacznego [T/I].
- Smacznego, SeokJinnie - uśmiechnęłaś się i zaczęłaś jeść. Zupa była naprawdę wyśmienita, robiona z sercem jak pisał wcześniej Jin. Była podana w ślicznej, sporej miseczce z japońską nazwą restauracji. Zupa z wierzchu była przyozdobiona pokrojoną porą, algami, a wszystko wieńczyło ugotowane jajko.
Jedliście w ciszy, czasami podejmując się jakiś mniejszych, przyziemnych tematów. Ale między wami była jakaś dziwna atmosfera, której nie potrafiliście rozładować.
Po bardzo dobrym, japońskim obiedzie pojechaliście na obiecany spektakl. Byłaś wszystkiego ciekawa, bo do samego końca mężczyzna nic Ci nie zdradził. Jak zawsze tajemniczy z nutą romantyzmu. A sztuka okazała się być historią dwójki nieszczęśliwie, nieświadomie zakochanych młodych ludzi, którzy musieli stawić czoła wielu przeciwnościom. Którzy zostali podzieleni przez wiele rzeczy, a w szczególności przez kilometry. W końcu chłopak i jego rodzina musieli wyjechać, a dziewczyna została sama z zapachem chłopaka na pościeli w swojej sypialni. Początkowy dramat zakończył się jednak szczęśliwie, a sztuka była naprawdę dobrze odegrania. Pełna emocji, dobrej muzyki i gry światła. Aktorzy byli naprawdę wczuci w swoje role.
- Ten spektakl był cudowny! Nawet w pewnym momencie się popłakałam - podzieliłaś się swoimi wrażeniami z architektem, kiedy odbieraliście swoje płaszcze z szatni.
- Wiedziałem, że się nie zawiedziesz. Mój przyjaciel mi polecił tę sztukę i cieszę się, że mogłem ją zobaczyć razem z Tobą - uśmiechnął się szeroko i poprawił Ci szalik, który niesfornie się zaplątał.
- Dziękuję - szepnęłaś.
Mężczyzna spojrzał na zegarek na swoim nadgarstku, była już dziewiąta wieczorem. Przedostaliście się między innymi ludźmi i wyszliście z teatru. Do akademika mieliście jakąś półgodziną jazdę, a przecież SeokJin musiał wrócić do swojego mieszkania. Nie chcieliście siebie nawzajem zatrzymywać, oboje chcieliście odpocząć. W końcu Jin też musiał trochę spraw pozałatwiać od rana, więc należał mu się odpoczynek. W dodatku tak bardzo się starał, żeby wszystko Ci się podobało. Jakby to była prawdziwa randka.
- Dziękuję za wszystko, za te spotkanie. Naprawdę cudownie spędziłam z tobą czas, SeokJinnie - uśmiechnęłaś się szeroko. Staliście już pod Twoim akademikiem, ale jakoś nie było wam teraz spieszno. W końcu musieliście się rozstać. Jutro w kawiarni nie pracujesz a w poniedziałek masz już lot do Polski. Chciałaś się jeszcze trochę nacieszyć obecnością mężczyzny.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę - zaśmiał się cicho. - Chciałbym móc naprawdę spędzać z Tobą więcej czasu, ale oboje jesteśmy zajęci. Nawet ostatnio nie wypiłem Twojej kawy, a teraz będziesz lecieć tysiące kilometrów stąd. I co? Będę mieć odwyk od kofeiny? - zażartował.
- Przecież nie tylko ja pracuję w kawiarni!
- Ale inni nie potrafią robić równie dobrej kawy - skomplementował.
- Ajh, przesadzasz! - klepnęłaś go w ramię.
- Ja tylko stwierdzam fakty - pstryknął Cię w nos.
- Ugh! - mruknęłaś niezadowolona. - Pójdę już. Musisz jeszcze dojechać do mieszkania, a zbliża się dziesiąta. Uważaj na siebie, dobrze?
- A Ty uważaj jak będziesz lecieć samolotem!
- To nie ja będę nim kierować, wszystko zależy od pilota - zaśmiałaś się cicho. - Będę ostrożna, obiecuję. Pójdę już - odpięłaś pas i otworzyłaś drzwi. - Wracaj bezpiecznie. I dziękuję jeszcze raz za wszystko - uśmiechnęłaś się szeroko w jego stronę. Zamknęłaś za sobą drzwi i mu pomachałaś. Skierowałaś się do drzwi, później już tylko Twoje piętro, pokój i pisk w poduszkę. Nic się niby między wami nie wydarzyło, ale emocje sięgnęły zenitu. Był tak przystojny...
Od: Taehyungie
Ale serio nic znowu nie było? Żadnego buziola? Nawet w polik?
Do: Taehyungie
Nie, nie było. Niby czułam, że może coś się wydarzyć, ale chyba się myliłam
Od: Taehyungie
O, a jednak na coś czekałaś niż tylko spektakl! Ha! 😜 TRZEBA GO BYŁO BRAĆ W OBROTY. Jeżeli nie potrafi przejąć inicjatywy to Ty to powinnaś zrobić! 😩
Do: Taekhyugie
Nie będę nic przejmować, dopóki nie wiem co jest grane. Ale idę się dalej pakować. Jutro mam wyjazd, a ja w proszku. Później popiszemy!
Pakowanie się nie zajęło Ci za dużo czasu. I tak miałaś ograniczony limit wagowy, więc za dużo wziąć nie mogłaś. Byłaś podekscytowana wyjazdem jak i tym spędzonym czasem z Jinem. Było świetnie, mimo pewnych niezręcznych chwil, gdzie zapadła cisza na początku. Ale później dużo rozmawialiście o przedstawieniu podczas drogi do akademika. Świetnie się wam rozmawiało. A to nie był pierwszy raz, kiedy załapaliście na tych samych falach przy danym temacie. Czyżby przeznaczenie bratnich dusz?
Zeszłaś na dół z walizką, sprawdzając czy na pewno wszystko masz ze sobą. Taehyung nie mógł być tego dnia z Tobą, bo sam wyjechał do rodziny wieczorem. Ale pożegnaliście się i nawet wymieniliście drobnymi upominkami świątecznymi. Niby nic takiego a jak cieszyło. Poszłaś do pani z portierni zdać kluczyk. Ta się na Ciebie spojrzała.
- Ktoś zostawił dla pani paczkę - powiedziała kobieta w okularach i rzeczywiście podała Ci jakiś opakunek.
- Jak to? Od kogo to? - zmarszczyłaś brwi.
- A czy ja na czole mam napisane "Wszechwiedząca"? Otworzy sobie pani i może się przekona - odpowiedziała jakby z pretensją.
- No dobrze dziękuję. Wesołych świąt - ukłoniłaś się i zaraz wyszłaś. Taksówka już czekała przed budynkiem, więc nie miałaś czasu na rozpakowywanie opakunku. Był dość ładnie zakapowany w ozdobny papier o złotym kolorze, przepasany czerwoną wstążeczką. Nie miałaś w ogóle pomysłu kto może być adresatem, ale stwierdziłaś, że sprawdzisz to jak będziesz miała okazję. Czyli najprawdopodobniej kiedy będziesz już w samolocie.
Droga na lotnisko była dość długa przez korki i pogodę. Dalej padał śnieg, chociaż nie jakoś bardzo mocno. Loty na pewno się odbywały. Czekanie plus odprawa zajęły Ci jakąś kolejną godzinę. Oczywiście wszelka kontrola bagażu, czy nie masz przypadkiem czegoś niebezpiecznego. Później już tylko wejście na pokład samolotu, znalezienie swojego miejsca i czekanie na odlot. Oczywiście podczas startu robiłaś wszystko zgodnie z instrukcjami stewardessy. Jeszcze wcześniej wysłałaś wiadomość do Taehyunga, SeokJina i rodziny, że właśnie wsiadłaś do samolotu. Odetchnęłaś z ulgą, kiedy samolot był już w górze i jak na razie bezpiecznie szybował między chmurami. Sięgnęłaś do swojej torebki i wyciągnęłaś z niej tajemniczy opakunek. Powoli rozwiązałaś kokardkę, rozłożyłaś papier. Znalazłaś w środku prześliczny, czarny golf, jakieś małe pudełeczko i kartę ze świątecznym motywem. Otworzyłaś najpierw małe, bordowe pudełeczko. Był w nim naszyjnik z breloczkiem w kształcie gwiazdeczki. W środku miała ładny, świecący kryształek. Sam łańcuszek był bardzo delikatny, posrebrzany. Ciekawa złapałaś za kartkę, żeby sprawdzić kto zrobił Ci taką miłą niespodziankę tuż przed odlotem. Świat jakby się zatrzymał po przeczytaniu tych kilkunastu słów w formie wiersza.
A gdy już powiem, że Cię kocham...
Czy słońce zaświeci dzisiaj jaśniej,
Czy kwiat zakwitnie, wzleci motyl,
I tak będzie wzlatywał zawsze?
Kim SeokJin
______________________________
Ten rozdział jest dla miłośników, którzy lubią długie rozdziały. Ponad trzy tysiące słów! Czekam tylko jak ktoś mnie znienawidzi za kończeniu na takiej akcji xD I czekam na zbiorowe zabójstwo na mnie, bo następna cześć będzie częścią ""specjalną"". Przez co kontynuacja tej akcji będzie dopiero w rozdziale siedemnastym~ TAK, KOCHAM WAS WSZYSTKIE! >< ♡ *kaszel* Ale nie tak jak Jin *kaszel*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top