7
Usiadły do stołu i zaczęły jeść sałatkę owocową przygotowaną przez brunetkę. Najstarsza dostała więcej jabłek, brzoskwiń, bietej śmietany oraz ona i brunetka miały sos czekoladowy. Martyna dostała również dwie tabliczki mlecznej czekolady.
Jej humor uległ poprawie. Bliskość dziewczyn i ich normalne zachowanie do niej samej wiele jej pomagało. Nie pytały co chwilę o wszystko. Każda z nich wiedziała, że ciąża to nie choroba, a to dopiero jej pierwsze dni. Ciąża nie była również potwierdzona ginekologicznie.
-Co robimy potem? - zapyta brunetka.
Najmłodsza olała ją jedząc powoli. Nie była głodna, ale wolała uniknąć krzyków swoich straszych przyjaciółek. Powiedziała, że zje, więc chciała się trzymać tego zdania. Oblizała usta z bitej śmiatany i soku z mandarynki.
-Może pójdziemy na spacer? - zaproponowała blondynka, a młodsza brunetka spojrzała na nią. - Trzeba pójść z tym szczurem. - spojrzała na małego pieska leżącego na kanapie.
Farbowana blondynka zachichotała i spojrzała na psiaka rasy York. Po chwili wróciła wzrokiem do swojej miski i wzięła w pałeczki kawałek banana. Szybko wsadziła go do usta i zaczęła przerzuwać.
-Mi pasuje. - odezwała się brunetka i teraz wzrok utknął w najmłodszej.
Dziewczyna przestała jeść i spojrzała na przyjaciółki. Przełknęłam banana i mlasnęła parę razy. Odłożyła pałeczki.
-Mi też. - mruknęła i odsunęła od siebie prawie pełną miskę.
-Masz zjeść. - najstarsza spojrzała na nią twardo i założyła ręce na piersi.
-Nie chcę już. Boli mnie brzuch. - odwzajemniła spojrzenie mimo, że czuła się słabsza przez ból.
-Paula. - brunetka nie była zadowolona z jej postępowania.
-Nie chcę i koniec. - wstała od stołu i ruszyła na górę. - Na spacer też nie idę. - zniknęła na piętrze.
Martyna przymknęła oczy i westchnęła. Chciała, żeby młodsza zaczęła jeść, ale nie chciała z tego kłótni. Ewa za to nie kryła swojego sfrustrowania zachowaniem młodszej. Dla niej miała zjeść i koniec.
-Chodźmy już na ten spacer. - brunetka wstała od stołu i odłożyła miski na blat, które zmierzała później posprzątać.
Najstarsza przypięła do obróżki psa smycz i wraz z młodszą wyszła z domu ruszając spokojnym krokiem przez park. Humor całkowicie jej się poprawił chodząc z Ewą po parku pilnując psa.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top