6
Kobieta siedziała w salonie skulona i zakryta kocem. Czuła mdłości, ale już nie wymiotowała. Zerkała niespokojnie na godzinę. Czekała aż jej przyjaciółki wrócą z pracy. Kończyły o podobnych godzinach, przez co Ewa miała pójść po najmłodszą i razem miały wrócić do domu.
Blondynka zastanawiała się jak przyjmą do wiadomości, że jest w ciąży. Pomyślą o niej źle? Wyśmieją ją? Nakrzyczą? Będą nią zawiedzione i jej lekkomyślnym zachowaniem?
Złapała się za skronie czując pulsujący ból przez te wszystkie myśli. Nie wiedziała co ma teraz zrobić. Ciąży na pewno nie usunie i podjęła już decyzje, że mimo wszystko urodzi to dziecko i je wychowa. Przecież ono nie jest niczemu winne.
Spięła się słysząc dźwięk otwieranych drzwi frontowych. Jej oddech przyspieszył, a ona teraz czekała na konfrontację z przyjaciółkami. Chociaż żeby im powiedzieć to mały pikuś. Gorzej będzie później z rodzicami. Oni na pewno tego nie zrozumieją.
-Cześć. - najmłodsza od razu wtuliła się w przyjaciółkę, a brunetka zaraz potem się dołączyła.
Czując ich bliskość i ciepło nie umiała już powstrzymać łez. Zaczęła cicho płakać. Starała się obie dziewczyny trzymać całkiem przy sobie, żeby jej nie zostawiły i przede wszystkim po tym co im powie nie odtrąciły.
-Co się dzieje? - młodsze odsunęły się trochę od niej i usiadły na kanapie patrząc na nią.
-Nawet nie wiem jak mam wam to powiedzieć. - wytarła łzy i spojrzała na dziewczyny smutnym wzrokiem.
-Prosto w twarz. Tak... Wyrzuć to z siebie. - najmłodsza uśmiechnęła się pocieszająco do blondynki.
Brunetka oparła się wygodnie o oparcie kanapy i patrzyła wyczekująco na Martynę. Najmłodsza ułożyła się przy kanapie opierając się o nią. Szarymi i błyszczącymi oczami patrzyła na blondynkę z grzywką. Oblizała powoli usta.
-Jestem... w ciąży. - dokończyła szeptem i spuściła głowę.
W pomieszczeniu zapanowała cisza. Jej przyjaciółki siedziały patrząc na nią w ciszy. Przetwarzały to co powiedziała. Jak w ciąży? Przecież nikogo nie miała.
-Na imprezie z kimś wpadłaś prawda? - zapytała Ewa zakładając ręce na piersi. - Wiesz z kim?
-Nazywa się Jimin. Ma siwe włosy i jest przystojny. Drobniejsza budowa, ale umięśniony. - mruknęła zaczerwieniona.
Jest najstarsza i powinna dawać dobry przykład, a nie zachodzić w ciążę z pierwszym lepszym facetem. Obiecała mamie najmłodszej, że się nią zaopiekuje, a nie wpadnie przy niej w ciążę z nieznajomym. Była na siebie zła, że dała się ponieść.
-Nie zabezpieczyliście się? - Paula uniosłam brew do góry.
-Zabezpieczyliśmy się, ale najwyraźniej gumka pękła. - w jej oczach znowu pojawiły się łzy.
Młodsze od razu się do niej przytuliły. Wiedziały, że będąc z nią teraz blisko na pewno poczuje się lepiej, a na ojca dziecka może kiedyś się trafi. Chyba, że sam przyjdzie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top