18

-Czekaj. -starszy mężczyzna uciszył młodszego. -Mam rozumieć, że dziewczyna jest w ciąży, tak? -podniósł ciemny kubek do ust i upił łyk gorzkiej kawy patrząc wyczekująco na chłopaka.

-No... tak. -podrapał się po karku. -Upiera się w przekonaniu, że ja jestem ojcem. -odchylił głowę do tyłu i zamknął oczy.

-Nie wierzysz w to, prawda? -kolejny łyk został przez niego upity.

-Tak. Dalej twierdzę, że wylądowała z kimś innym i teraz wrabia mnie. -prychnął. -Zobaczymy jednak. Nie chce pieniędzy, więc chwilę z nią posiedzę, będę dzwonił raz na miesiąc i zawoził ją do ginekologa. Po porodzie od razu robię badania na ojcostwo. -mruknąłem.

-A co jeżeli wynik wyjdzie pozytywnie? -dopytał się.

-Nie wyjdzie. Nie jestem ojcem. -prychnął i wyszedł z salonu zaczesując swoje jasne włosy do tyłu.

*****

-Tak było. -powiedziała najstarsza. -W skrócie. Dość... dużym skrócie.

-Czyli ma tu przyjechać, tak? -zapytała brunetka.

Dziewczyny jadły śniadanie, gdy w tym czasie przyszła właścicielka psa i Paula musiała odprowadzić Yorka do ich sąsiadki. Gdy wróciła Martyna skończyła opowiadać Ewie jak przebiegała rozmowa z Jiminem. Była dziwnie spokojna. 

Paula usiadła na swoim krześle i wróciła do jedzenia zmniejszonej porcji owsianki. Ewa specjalnie nałożyła jej trochę mniej, ale warunek był taki, że musiała zjeść wszystko, na co farbowana blondynka przystała dość niechętnie. 

-Prawdopodobnie tak. -odpowiedziała i zerknęła na nią.

-Świetnie. -uśmiechnęła się lekko do siebie nie spuszczając wzroku z owsianki, a Martyna i Paula spojrzały po sobie.

Nie takiej reakcji się spodziewały, ale już o nic więcej nie pytały. Jadły spokojnie śniadanie zaczynając całkiem inny temat. Martyna zerkała co jakiś czas na telefon. Miała nadzieję, że chłopak jednak podejdzie do tego jak prawdziwy mężczyzna i zadzwoni tak jak mówił.

Najmłodsza posprzątała po śniadaniu i zrobiła dla siebie i przyjaciółek kakao z piankami. Przez to, że pracowała w kawiarni już sporo czasu niektórych przepisów nauczyła się już na pamięć i mogła robić takie same napoje w domu. Nie dość, że były smaczne to jeszcze ładne.

Rozmowę dziewczyn przerwał dźwięk przychodzącego SMSa na telefon najstarszej. Blondynka podskoczyła i od razu chwyciła telefon prawie go upuszczając. Odczytała SMSa i odpisała na niego zagryzając dolną wargę i ruszając niespokojnie stopą.

-Co napisał? -zapytała Paula.

-Czy może przyjechać za dwie godziny. Odpisałam mu, że tak i podałam adres. -odłożyła urządzenie opierając się o krzesło. -Zdążę wypić kakao i wziąć kąpiel.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top