10
-A wy co tak siedzicie jakbyście miały zaraz jajko złożyć? -Ewa weszła do środka i spojrzała na swoje przyjaciółki, które siedziały przy wyspie kuchennej.
Obie były owinięte swoimi kocami i ubrane w piżamkę oraz puchate skarpety. Przed sobą miały swoje ulubione zakręcane kubki ze słonką, w których znajdowała się biała herbata z miodem i cytryną.
-Paula widziała Jimina. -powiedziała szybko Martyna. -Był u niej w kawiarni.
-Dlatego wyglądasz jakbyś miała znieść jajko? -zapytała, a najmłodsza wywróciła oczami.
-Nie chcę zostać samotną matką. Zaciążył mnie i chcę, żeby wziął jakiś udział w życiu dziecka. Nie wyobrażam sobie tych pytań w stylu gdzie jest tatuś albo tym podobnych. -powiedziała poważnie. -I nie każdy facet chce już dziewczynę z dzieckiem. -założyła ręce na piersi patrząc na brunetkę.
Ta westchnęła i kiwnęła głową już nic nie mówiąc. Zrobiła sobie za to kanapki i herbatę. Przyciągnęła sobie krzesło i usiadła na przeciwko dziewczyn. Spojrzała na nie uważnie.
-Więc macie jakiś plan, żeby go wprowadzić w życie dziecka? -zapytała unosząc brew, a dziewczyny umilkły. -Czyli nie macie żadnego planu, żeby go znaleźć ani nic? W takim razie trzeba liczyć na szczęście, że kiedyś jeszcze się pojawi.
-Na to wygląda. -najmłodsza wzruszyła ramionami. -Może będę czyhać na niego w kawiarni? Jest bardzo popularna, a ciasta robione są własnoręcznie. Może kiedyś jeszcze przyjdzie. -mruknęła.
-Polowanie na prawie nieznajomego faceta ogłaszam za rozpoczęcie. -Ewa mruknęła bez emocji.
-No nie bądź taka. -fuknęła blondynka z grzywką.
-Taka prawda. Trzeba mieć najpierw plan. -westchnęła i przełknęła ostatni kęs kanapki i popiła go herbatą.
-Miałam się na niego rzucić błagając o numer, datę urodzenia adres i numer buta? -prychnęła Paula zakładając ręce na piersi.
-Ty to się nie odzywaj i wypad jeść. -powiedziała brunetka, a najmłodsza fuknęła na jej wypowiedź i już nic nie mówiła.
Rozmawiały jeszcze przez chwilę. Dokończyły herbatę i poszły na górę. Ewa do łazienki, a dwie blondynki do sypialni. Położyły się już na łóżku i zakryły czekając na brunetkę. Tym razem najmłodsza była na środku. Martyna musiała być na wylocie w razie gdyby miała znowu iść i wymiotować.
W końcu Ewa wróciła i położyła się obok Pauli po lewej stronie. Przykryły się własnymi kołdrami i kocami. Rozmawiały jeszcze przez chwilę leżąc w ciemnym pokoju. W końcu każda po kolei poszła spać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top