Rozdział świąteczny
Wraz z JeongGukiem spędzałaś święta w domu Twoich dziadków. Bardzo cieszyłaś się z tego, że Twoja rodzina jeszcze lepiej pozna Jeona. Byłaś z nim w końcu dwa lata, a babcia z dziadkiem rozmawiali z nim jedynie raz na żywo. Miałaś w końcu idealną okazje do kolejnego spotkania JeongGuka z twoją rodziną na żywo.
JungKook również bardzo się cieszył. Chciał spędzić z Tobą kolejne już z kolei święta i tym razem u Twojej rodziny jako, że w tamtym roku byliście u jego rodziców. Dogadywałaś się z nimi bardzo dobrze, co również bardzo cieszyło młodego Koreańczyka. Zależało mu na tym, żebyś miała z nimi dobry kontakt.
Rano wstałaś dość wcześnie. Od razu wypuściłaś (I.N) na dwór. Pies od razu zaczął bawić się i tarzać w białym śniegu, którego duża warstwa leżała na podwórku domu rodziców. Przyglądałaś mu się z uśmiechem przez chwilę, po czym odwróciłaś się i od razu wpadłaś na umięśnioną klatkę piersiową.
Rozmasowałaś czubek swojego nosa unosząc swój wzrok słysząc cichy śmiech swojego ukochanego. Opuściłaś rękę i sama się zaśmiałaś, na ten mały i niespodziewany incydent. Po chwili poczułaś jednak jak silne ramiona mężczyzny obejmują Cię w tali, a jego usta cmokają Cię w czoło. Przy tych gestach towarzyszył mu mały uśmiech na twarzy.
-Wyspałaś się kochanie? -zapytał patrząc w Twoje oczy.
-Nawet nie wiesz jak bardzo. -uśmiechnęłaś się szeroko i zarzuciłaś swoje dłonie na jego kark muskając delikatnie jego usta.
-To dobrze, bo dzisiaj czeka nas męczący dzień. -zsunął swoje dłonie na Twoje pośladki i lekko je ścisnął przegryzając przy tym skórę na Twoim odsłoniętym ramieniu.
Westchnęłaś do jego ucha i zanurzyłaś palce w jego czarnych włosach i przyciągnęłaś bardziej do siebie. W końcu mogliście pozwolić sobie na jakąś bardziej intymną bliskość. Byłaś już całkiem sprawna po wypadku, co bardzo Cię cieszyło, bo niedowład nóg wykluczył Ci wiele rzeczy z życia. Przez ten dział w swoim życiu przeszłaś bardzo ciężko. Nie chciałaś nawet myśleć, co by z Tobą było, gdybyś nie miała obok się JeongGuka.
-Chodź. Pomożemy im. -cmoknęłaś szybko partnera w usta i pociągnęłaś go za rękę do kuchni.
Od razu znalazło się dla was zajęcie. Mieliście udekorować ciasto. Usiadłaś na blacie obok blachy z ciastem i wykonywałaś polecenia czarnowłosego. JungKook był mistrzem we wszystkim, a w szczególności jeżeli chodziło o stworzenie czegoś, dlatego wolałaś zostawić mu większość i słuchać się jego, żeby niczego nie zepsuć. Przy okazji nie chciałaś psuć mu dziecięcej radości, którą teraz czuł. Widziałaś to w jego uśmiechu i w błysku w oczach, przez co sama nie mogłaś się nie uśmiechać.
Po kilku godzinach ciągłych prac i przygotowań wszyscy zebrali się już w salonie. Stałaś obok swojego ukochanego z lekkim uśmiechem ubrana w piękną granatową sukienkę z koronką. Twoje włosy były upięte, a makijaż podkreślał usta, które pomalowałaś czerwoną pomadką. Dla JungKooka wyglądałaś jak królowa.
Obok Ciebie stała Twoja kuzynka ze swoimi bliźniaczkami. Jednak dziewczynka trzymała ją za rękę, a druga Ciebie. Jeon zerkał co jakiś czas na was widząc w przyszłości, gdy obok Ciebie stoi wasza córeczka, obok niego starszy syn, w Twoim brzuchu rozwijająca się kolejna kochana istotka, a czwarte w planach. Zdecydowanie nie chciał zmarnować swoich i Twoich genów, tylko na dwójkę potomków.
Kolenda zaśpiewana, fragment z Pisma przeczytany i podzielony opłatek. Usiedliście przy stole, a Twój dziadek w tym czasie rozpalił w kominku i zostały zaświecone świece, przez co, gdy zgaszone zostało górne światło i tak było widno. Podczas jedzenia wszyscy ze sobą rozmawialiście. Co jakiś czas tłumaczyłaś coś JungKookowi albo swojej rodzinie. Nikomu to jednak nie przeszkadzało. Najważniejsze było to, ze jesteście szczęśliwi, przetrwaliście okres po wypadku i w dalszym ciągu bardzo się kochacie.
-Czas na prezenty. -dzieci czekały aż babcia wymówi te słowa.
Całą szóstka rzuciła się w stronę choinki, a Twój pies leżący na kanapie uniósł łeb obserwując radosne dzieciaki. Patrzyłaś z uśmiechem jak dzieci rozdają prezenty. Każdy, gdy tylko dostał pakunek zaczął go rozpakowywać. Okazało się, ze dostałaś najwięcej. W największej paczuszce znajdował się sweterek, który tak bardzo chciałaś, kolczyki, perfumy oraz czekolada. W mniejszej paczuszce znalazłaś trzy książki, naszyjnik, bransoletkę oraz małe czekoladki. Na koniec zostawiłaś małe pudełeczko w kolorze czarnym owinięte czerwoną wstążeczką. Gdy tylko otworzyłaś pudełeczku Twoje oczy zaświeciły się od łez.
-Już nie mogę się doczekać kiedy do was przylecę. -zachwycała się Twoja babcia obserwując zawartość pudełeczka.
Odwróciłaś głowę w kierunku swojego ukochanego. Patrzył na Ciebie czułym wzrokiem klęcząc przed Tobą. W jego oczach dostrzegłaś te cudowne iskierki. Po Twoim ciele przeszedł elektryzujący dreszcz. Byłaś zaszokowana, ale i bardzo szczęśliwa.
-Uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie i zostaniesz moją żoną? -zapytał pewnym głosem wpatrując się w Twoje zaszklone oczy.
-Tak. -pokiwałaś głową mając na twarzy ogromny uśmiechem.
Mężczyzna z radością wyjął z pudełeczka piękny pierścionek zaręczynowy i włożył Ci go na palec, po czym wziął Cię w ramiona uważając jednocześnie na to, żeby nie zrzucić nic ze stołu. Po chwili mocno wpił się w Twoje usta w dalszym ciągu Cię obejmując. Oddałaś pocałunek, a w pomieszczeniu dało się usłyszeć oklaski i wiwaty członków Twojej rodziny. Teraz jednak liczyłaś się tylko Ty oraz Jeon JeongGuk i to, że od teraz jesteś jego narzeczoną.
Życzę wam moje kochane Króliczki cudownej atmosfery rodzinnej, wymarzonych prezentów, wspaniałych ocen, spełnienia marzeń, zdrowia i żeby cały czas wam się powodziło.
Wesołych świąt i szczęśliwego Nowego Roku Króliczki!
~Banshee~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top