48

'Gim HaNa'

Wraz z JungKookiem i psem wysiadłaś z auta. Mężczyzna wszedł do dormu bez pukania wiedząc, że chłopaków i tak to nie zdziwi ani nie ruszy, bo przecież mieszkał tu już bardzo długo i nie mógł teraz od tak zacząć pukać. To byłoby dla niego dość dziwne.

-Cześć chłopaki! -krzyknął Twój ukochany, a pies od razu pobiegł do salonu.

Gdy tylko pies zniknął za ścianą usłyszeliście oboje przerażający pisk, przez co od razu wbiegłaś do salonu. Na kanapie stała Koreanka o prostych i rudych włosach sięgających do brody. Ubrana była w granatowe spodnie i żółtą koszulę w czarne kraty. Patrzyła z przerażeniem na Twojego psa, który stał na puchatym dywanie i dokładnie ją obserwował.

Zawołałaś do siebie psa, który usiadł przed Tobą. Dziewczyna nie spuszczała go w ogóle z oczu, a gdy spojrzała na Ciebie widziałaś w jej oczach zdziwienie spowodowane brakiem Twoje przerażenia na widok tak wielkiego psa.

-Oh skarbie. -usłyszałaś głos SeokJina i patrzyłaś jak podchodzi do kobiety. -Nie bój się. (I.N) nie zrobi ci krzywdy.

Rudowłosa wtuliła się w tors najstarszego, który cmoknął ją w czubek głowy. Obserwowałaś ich dokładnie analizując sytuacje. Albo ta dziewczyna była kimś z jego rodziny, albo miała się dopiero nią stać. 

Odwróciłaś głowę w prawo, gdy poczułaś jak ktoś Cię obejmuje, po czym odwzajemniłaś delikatnie uśmiech partnera łapiąc przy okazji psa za obrożę, żeby chodź trochę złagodzić sytuację wywołaną przez dziewczynę.

-Co tu się dzieje? -odwróciliście się w kierunku zaspanego Sugi. -Czemu się tak drzesz Gim? -mruknął oburzony.

-Pies. -wyjąkała.

-Spokojnie. -raper wywrócił oczami. -Nie pogryzie cię jeżeli nic nie zrobisz (T.I) albo jak (T.I) nie każe mu cię zjeść na podwieczorek. -parsknął i wrócił na górę olewając ostry wzrok Jina i coraz bardziej przerażoną Koreankę.

-(T.I), proszę,  weź tego psa na dwór i go tu nie wpuszczaj. -powiedział spokojnie Jin.

-Zaraz, zaraz. -powiedziałaś oburzona. -Mój pies nikomu nie zrobi krzywdy i dobrze wiesz, że nawet się do niej nie zbliży, bo jej nie zna.

-No właśnie. -powiedział ostrzej. -Nie zna jej, a ja nie wiem jak on reaguje na nieznane mu osoby, dlatego wyrzuć tego kundla na dwór.

-Wyluzuj Kim. -do rozmowy wtrącił się JungKook. -(I.N) słucha się swojej właścicielki jak nikogo innego i dobrze wiesz, że nic nie zrobi wbrew jej woli. Przecież jej nie zje. -wywrócił oczami wskazując na nieznajomą.

-Wyrzuć już tego kundla do cholery. -warknął. -Nie widzisz, że ona się boi?

-Jak się nazywasz? -zapytałaś ignorując najstarszego.

-(T.I). -syknął piosenkarz.

-Nie wtrącaj się SeokJin. -warknęłaś na niego pierwszy raz, co bardzo zaskoczyło mężczyznę. -Więc? Odpowiesz na moje pytanie?

-Jestem Gim HaNa. -powiedziała cichutko zerkając to na Ciebie to na psa.

-Miło mi cię poznać HaNa. -posłałaś jej delikatny uśmiech. -Ja jestem (T.I.N), a to mój pies (I.N). Mogę wiedzieć dlaczego tak się boisz?

-On jest wielki. -wyszeptała.

-Mam pomysł w takim razie. -mówiłaś spokojnie. -Usiądziemy na tarasie i zapoznamy się razem. Ja i mój pies poznamy ciebie, a ty poznasz mnie i mojego psa. W taki sposób będzie ci łatwiej. Uwierz mi, że (I.N) nic ci nie zrobi. Dopilnuję tego. -uśmiechnęłaś się na koniec.

Mówiłaś do niej spokojnie i powoli. Przypominała Ci trochę przerażone zwierzę, które uznało, że nie ma dla niego drogi ucieczki. Musiałaś postępować przy niej spokojnie i rozważnie, bo przecież nie chciałaś wystraszyć jej jeszcze bardziej. Nie to chciałaś osiągnąć.

-Dobrze. -kiwnęła głową i odsunęła się od Jina, po czym poszłyście na taras, gdzie usiadłyście na trawie pod drzewem zostawiając mężczyzn samych.

Nowofundland położył się przy Tobie kładąc swój łeb na Twoje uda i wlepiając wzrok na HaNę. Ty natomiast starałaś się zająć ją rozmową. Starałyście się ze sobą zapoznać i dogadać. Mówiłaś również dużo rzeczy o swoim psie, przez co widziałaś, że rudowłosa coraz mniej się boi, a po pewnym czasie się przełamała i dała powąchać swoją rękę psu. Zwierzę jednak domagało się więcej i doczołgało się do kobiety układając teraz łeb na jej udach i trącając jej dłoń swoim mokrym nosem.

-Co mam robić? -zaczęła się stresować.

-Na pewno się nie bój. -uśmiechnęłaś się i usiadłaś bliżej niej. -On nie zrobi ci krzywdy. Teraz chce, żebyś go pogłaskała.

Gim delikatnie ułożyła swoją dłoń na głowie Twojego psa i zaczęła powoli go głaskać. Po kilku sekundach stała się pewniejsza i głaskała teraz psa tak naturalnie i z taką przyjemnością jakby parę chwil temu wcale sie go nie bała.

-Mogę wiedzieć dlaczego przeraziła cię wielkość mojego psa? -zapytałaś patrząc na nią uważnie i dołączając się do głaskania.

-Kiedyś ugryzł mnie taki pies. -powiedziała patrząc na Ciebie. -Byłam malutka i kochałam wszystkie zwierzęta. Nowy partner mamy miał dużego psa, a ja jako mała i ciekawska istota chciałam go pogłaskać. Nie sądziłam jednak, że pies jest agresywny i ugryzie mnie w rękę. Od tamtej pory boję się takich wielkich psów.

-Aż do teraz. -puściłam jej oczko. -Co do twojego przeżycia... nie każdego psa można pogłaskać i nie tylko duże psy gryzą. Taki mały, co ledwo od ziemi odrasta, też może cię ugryźć. To wszystko zależy jak wychowane jest zwierzę i jak bardzo się boi. -wytłumaczyłaś.

-Nie pomyślałam o tym tak jak ty. -przyznała. -Dziękuję, że pomogłaś mi się przełamać i, że już się nie boję twojego psa. Jest na prawdę uroczy.

-Nie musisz dziękować. Tak na prawdę nic nie zrobiłam. -zaśmiałaś się. -Pokazałam ci jedynie, że nie każdy wielki pies musi być agresywny.

-To za to dziękuję w takim razie. -zaśmiała się cicho. -Idziemy już do chłopaków? Czuję chyba, że obiad jest gotowy. -zaciągnęła się zapachem, a Ty zaraz potem. -Tak, jest gotowy. Gdy Jin zrobi obiad pachnie nawet tu. -wstała z uśmiechem.

-Ta. -mruknęłaś wysilając się na delikatny uśmiech, po czym ruszyłaś za nią do domu, a za wami ruszyło czarne zwierzę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top