44
'Zamieszkaj ze mną'
Uchyliłaś powieki, ale szybko je zamknęłaś. Wyciągnęłaś rękę przed siebie zasłaniając swoją twarz od promieni słonecznych, które przedostawały się przez małe szczeliny między szybą a roletą. Mruknęłaś przez to niezadowolona i mocniej wtuliłaś się w rozgrzany tors swojego ukochanego, który cicho zachichotał na Twoje słodkie zachowanie.
Otworzyłaś pomału jedno oko widząc od razu delikatnie uśmiechniętego piosenkarza. Delikatny uśmiech wpłynął na Twoje usta i otworzyłaś drugie oko. Mężczyzna wpatrywał się w Ciebie jak w obrazek. W jego oczach widziałaś wielką miłość i szczęście oraz to, że nie za bardzo był wyspany, ale to starał się przed Tobą ukrywać.
W tym momencie zapragnęłaś codziennie budzić się przy jego boku. Chciałaś, żeby budził Cię pocałunkiem w czoło szepcząc, że trzeba wstać do pracy. Chciałaś być z nim bardzo blisko codziennie, a nie tylko przez pięć dni, co zdarzało się czasami, bo gdy tylko miał próby to widziałaś go bardzo rzadko na żywo.
-Zamieszkaj ze mną. -powiedział cichym głosem jakby właśnie czytał Ci w głowie.
Zatopiłaś sie w jego tęczówkach starając się odczytać z nich jakiekolwiek emocje. Starałaś się wyszukać czegoś, co wskazywałoby na to, że mówi te słowa pod wpływem pięknej chwili. Jakby tylko teraz zauważył jak pięknie błyszczą Ci oczy w pomarańczowych, porannych promieniach słońcach, jakby teraz zauważył jak piękna jesteś naturalnie i jak bardzo masz wysuszone usta. Tak na prawdę to jedno zdanie było bardzo dobrze przemyślane.
-Nie. -szepnęłaś kładąc dłoń na jego mostku. -To ty wprowadź się do mnie. Będziemy mieszkać we trójkę. Ty, ja i (I.N).
-Zajmę się pakowaniem jak tylko wrócimy do Korei. -mruknął z uśmiechem i musnął Twoje wysuszone wargi.
Uśmiechnęłaś się szeroko i pogłębiłaś pocałunek, dzięki któremu Twoje spierzchnięte wargi zaczęły się nawilżać i stawać coraz bardziej miękkie i delikatne. Dłoń Jeona przyjemnie głaskała Cię po biodrze, a druga kreśliła nieznane wam obojgu wzroki dostając się pod Twoją bluzkę, przez co doskonale mogłaś poczuć jej zimno, a on doskonale mógł poczuć jak bardzo jesteś rozgrzana.
Ostatnie cztery dni nie rozpieszczały Cię najbardziej, a JungKook robił wszystko, żebyś mimo to potrafiła uśmiechnąć się na jakiś czas. To było jednak trudne zadanie, ale chłopak ani śnił odpuszczać. Uwielbiał, gdy się uśmiechałaś. Według niego miałaś taki piękny i zarażający uśmiech.
-Kocham cię. -szepnął, gdy odsunął twarz od Twojej.
-Ja ciebie też. -uśmiechałaś się dzięki jego słowom.
Te dwa wyrazy potrafiły sprawić, że czułaś się wyjątkowo i bardzo kochana. Nikt inny nie sprawił miłymi słowami tylu przyjemnych odczuć i uczuć, które towarzyszyły Ci przeważnie do końca dnia. Powtarzał Ci to zdanie codziennie po dwa razy. Zawsze rano i wieczorem. Gdy nie było go przy Tobie potrafił nawet powtarzać te słowa kilka razy dziennie, tylko po to, żebyś czuła się ważna kochana i, żeby pokazać Ci, że z dnia na dzień kocha Cię coraz mocniej. Oboje każdego dnia kochaliście się coraz mocniej i coraz ciężej było wam zasypiać bez siebie nawzajem. Pierwsze potrzebowało drugiego i drugie potrzebowało pierwszego. Wasza miłość nie znała do siebie granic.
~Wyszedł mi taki króciutki i słodki rozdział, ale mam nadzieję, że się spodobał. Mam do was jedno pytanie: Czy chcielibyście już małego Jeona, czy może coś innego? Piszcie swoje pomysły w komentarzach.~
~Miłego weekendu Króliczki~
~Banshee~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top