2.18

'Ja chcę tylko coś pani dać'

Dzisiaj była niedziela. Niby spokojny dzień i leniwy, ale coś było nie tak. (T.I) czuła się dość dziwnie. Czuła wewnętrzny niepokój i bardzo często się zamyślała, była rozkojarzona i wpadała na wszystkie możliwe rzeczy na swojej drodze. JeonGguka niepokoiło to.

Oblizała usta i odetchnęła. Przymknęła na chwilę oczy. Siedziała wygodnie na kanapie z kubkiem herbaty. Przez chwilę mogła przestać myśleć o czymkolwiek. Lubiła tak sobie czasem usiąść i odpocząć, a w szczególności, że bolały ją biodra i ramiona przez ciągłe wpadanie w różne twarde rzeczy.

Rozluźniła się. Pies leżał przy niej, a JeonGguk brał prysznic. Miała chwilę spokoju od jego ciągłych pytań i nadopiekuńczego spojrzenia. Po części rozumiała jego zachowanie, ale miała już dość pytań o jej stan zdrowia i czy wszystko w porządku. Sama nie umiała sobie na to odpowiedzieć i do końca nie wiedziała co jest tego przyczyną.

Spojrzała na zegarek. Westchnęła i oblizała usta. Była dopiero szesnasta, a czuła się jakby było już po dwudziestej. Może to przez to, że była połowa października, a na dworze robiło się ciemno coraz wcześniej w porównaniu do września. Takie niedziele trochę ją męczyły. Było za zimno, żeby wyjść na dłuższy spacer, a w domu nie trzeba było aż tak robić. Ratowała ją jedynie praca, a JungKooka treningi.

Jej rozmyślenia zostały przerwane przez dzwonek do bramy. Podskoczyła lekko ze strachu, gdy pies podniósł łeb i wrogim szczeknięciem z oddali chciał się pozbyć niechcianego gościa. Kobieta wstała i uspokoiła psa, po czym otworzyła drzwi. Wyszła na ganek i opatuliła się mocniej swetrem swojego ukochanego. Kubek zostawiła w wiatrołapie na szafeczce.

Przed bramą stała kobieta. Patrzyła na (T.I) dość niepewnie. Gospodynie jej nie znała i nie wiedziała czy to nie jest przypadkiem fanka jej partnera. Oblizała niespokojnie usta patrząc na kobietę. Na ich podjeździe stał czarny opel, który musiał należeć do kobiety.

-Dzień dobry! -krzyknęła. -Przepraszam, że niepokoję, ale chciał się dowiedzieć, czy pani nazywa się (T.I.N)?

-Tak. O co chodzi? -zapytała domowniczka i zmarszczyła brwi.

-Chciałabym zając pani chwilę. Mogę? -zapytała i oblizała usta.

-Proszę wejść. Pies jest w domu. -młoda kobieta nie była jednak zbyt zadowolona, żeby ktoś kogo nie znała tu wchodził.

-Nie trzeba. -oblizała usta. -Ja chcę tylko coś pani dać. -uśmiechnęła się delikatnie.

(T.I) westchnęła i zeszłą z trzech dużych schodków. Podeszła do bramy patrząc na kobietę przenikliwie. Ta się do niej uśmiechnęła delikatnie i podała jej kopertę. Korzystając z okazji domowniczka spojrzała na auto. Szyby przyciemniane i dość nowy model. Nie zdążyła zobaczyć ic szczególnego czy niepokojącego.

-Dziękuję i do zobaczenia (T.I). -uśmiechnęła się w dziwny i niepokojący sposób, po czym wsiadła do auta.

Kobieta wzdrygnęła się i wróciła szybko do domu patrząc na kopertę. Faktycznie była zaadresowana do niej. Wzięła herbatę i pogłaskała psa. Wróciła na kanapę i usiadła wygodnie. Owinęła się dokładnie ciepłym materiałem i odetchnęła. 

Upiła łyk gorącego napoju i wpatrywała się w kopertę. Była średnich rozmiarów i coś w środku powodowało lekką wypukłość. Bała się ją trochę otwierać, ale ciekawość była zbyt silna. Drżącymi dłońmi zaczęła otwierać kopertę. Odłożyła oderwany pasek i zajrzała do środka.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top