2.16

'Gofry'

-Wstawaj Gguk. -dziewczyna siedziała na jego brzuchu cmokając jego usta.

Trzymała go za policzki ściskając je robiąc dziubek z jego ust. Zaśmiała się uroczo patrząc jak jej chłopak mruczy coś pod nosem dalej leżąc i przyjmując całusy od ukochanej. Dziewczyna najwyraźniej bardzo dobrze się bawiła całując jego wydęte usta.

Piosenkarz nagle otworzył oczy. Objął ukochaną i przekręcił się z nią, a dziewczyna pisnęła na niespodziewany ruch i obrót sytuacji. Dziewczyna zaśmiała się i oblizała usta, w które zaraz potem mężczyzna się wpił, a dziewczyna zamruczała oddając pocałunek.

-Kocham cię. -uśmiechnął się i trącił nosem ten jej.

-Ja ciebie też. -uśmiechnęła się i cmoknęła go w nos.

-Co dzisiaj robimy? -zapytał i oblizał usta dalej tuląc do siebie mniejszą dziewczynę.

-Dzisiaj jest poniedziałek. Ty masz trening, a ja pracę. -zaśmiała się i oblizała usta.

Mężczyzna zwiesił głowę zdając sobie sprawę ze słów jego dziewczyny. Wydał z siebie jakiś bliżej nieokreślony odgłos i objął ją mocniej. Mruknął coś w jej brzuch. (T.I) zaśmiała się cicho i zaczęła go głaskać o głowie.

-Musimy wstać kochanie. -pociągnęła go lekko za włosy.

-Dlaczego mi to robisz? Chciałem z tobą poleżeć. -mruknął i zrobił smutną minkę.

-Trzeba Ggukie. -cmoknęła go w usta. -No już. Jesteś dorosły już kochanie.

-No już. -mruknął i podniósł się.

Odetchnął i spojrzał na dziewczynę. Oblizał usta i zawisł znowu nad nią wpijając się w jej usta. Uśmiechnął się delikatnie dalej ją całując. Kobieta objęła jego szyję śmiejąc się cicho. W końcu się od niego odsunęła.

-Już kochanie. Wstawaj. - pogłaskała go i uwolniła się z jego uścisku.

Wstała powoli i przeciągnęła się. Odetchnęła i oblizała usta z lekkim uśmiechem. Odsłoniła żaluzje i spojrzała za okno. Świeciło słońce, a na niebie nie było żadnej chumry. Na pewno było ciepło.

Mężczyzna stanął za nią i objął ją. Uśmiechnął się i podziwiał widok za oknem razem z kobietą. Oblizałam usta i cmoknął ją za uchem mrucząc cicho.

-Śniadanie? - zapytał i oblizałam usta.

-Tak. Na słodko. - uśmiechnęła się szeroko i zerknęła na niego.

-Naleśniki czy gofry? - zapytał.

-Gofry. - oblizała usta i odwróciła się do niego przodem. - Idziemy.

Zaśmiał się i ruszył posłusznie za nią. Patrzył na nią  z uśmiechem. Była dla niego bardzo ważna. Żyli już ze sobą cztery lata i przeszli bardzo wiele. Chciał być z nią jak najdłużej. Pierwszy raz kochał kogoś tak bardzo mocno.

Niestety los bywa przewroty i nikt nie spodziewał się dużej zmiany w ich życiu. Z resztą. Kto mógłby się spodziewać? Zbyt długo było spokojnie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top