4. Rozmowa Telefoniczna

Hongjoong

   Kobieta spokojnie siedziała przy biurku patrząc co jakiś czas na dzieciaki, które pisały kartkówkę. Od trzech miesięcy pracowała jako nauczycielka języka angielskiego w pobliskiej szkole podstawowej. Uwielbiała dzieci i doskonale radziła sobie z językami. Była również wychowawcą klasy mieszanej. Klasa 6A składała się z kilkunastu uczniów z różnych krajów. Co dziwnego do jej klasy uczęszczała jedynie czwórka dzieci pochodząca z Korei. Reszta pochodziła z Japonii, Chin czy Anglii.

   Dwudziestolatka lubiła swoją pracę, a co ważniejsze, dzieciaki uwielbiały ją. Kilka razy słyszała, że jest ich ulubioną nauczycielką. Potrafiła dobrze wytłumaczyć dany temat i nie zdarzyło się jej ani razu podnieść głosu na dzieci, a jej wychowankowie byli uważani za jedną z najbardziej grzecznych i ambitnych klas. Schlebiało jej to, że w tak krótkim czasie dała radę osiągnąć tak dużo.

   Założyła nogę na nogę i zerknęła na czarny zegarek połączy z jej telefon. Urządzenie właśnie zawibrowało powiadamiając ją, że ktoś do niej napisał. Zmarszczyła brwi widząc wiadomość od nieznanego numeru. 

   Chwyciła telefon i weszła w wiadomości czytając uważnie treść Smsa. Uśmiechnęła się szeroko zdając sobie sprawę z tego kto właśnie do niej napisał. Nie mogła uwierzyć, że chłopak zdobył jej numer. Była przekonana, że już się nie zobaczą, a tu taka miła niespodzianka. 

   Mężczyzna w Smsie przed stawił się i zadał pytanie czy mogą się spotkać. Nauczycielka angielskiego z wielką chęcią odpisała na jego wiadomość z uśmiechem, po czym zapisała jego numer w kontaktach.

HJ: Cieszę się, że zgodziłaś się na spotkanie. Co powiesz na jutro? Godzina siedemnasta w kawiarni przy fontannie.

YN: Mi pasuje. Do zobaczenia

HJ: Do zobaczenia

☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️

Seonghwa

   Godzina siedemnasta zbliżała się wielkimi krokami. Kobieta powoli kończyła sprzątać nucąc cicho piosenkę, która leciała z głośników. Dzisiejszy dzień był dla niej bardzo relaksujący mimo ciągłej pracy fizycznej. Lubiła sprzątać, a ta czynność pomagała jej wyciszyć swój umysł, który mógł w końcu odpocząć jakkolwiek od ciągłej pracy na wysokich obrotach. Po całym tygodniu pracy mogła w końcu skupić się na czymś bardzo przyjemnym i relaksującym dla niej.

   Wycierała właśnie kurz z komody w salonie, gdy jej telefon zaczął wibrować w tylnej kieszeni jej spodni. Delikatnie zdziwiona odłożyła ścierkę i od razu dopadła do pilota zatrzymując muzykę. Na jej usta wpełzł lekki uśmiech, gdy zauważyła kto dzwoni.

   ~ Cześć (Y.N). Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam. - radosny głos po drugiej stronie spowodował jeszcze większy uśmiech u dziewczyny.

   ~ Hej Seonghwa. Nie, nie przeszkadzasz. Właśnie kończyłam sprzątać. - zaśmiała się cicho i usiadła na kanapie korzystając z okazji, aby chwilę odpocząć.

   ~ Cieszę się. Masz może jutro czas, aby wyjść na spacer? Ma być ładna pogoda, więc pomyślałem, że możemy skorzystać i bliżej sie poznać. - jego pewność siebie delikatnie speszyła (Y.N), która zarumieniła się bardzo delikatnie. W myślach przyznała, że ma wielkie szczęście, że mężczyzna tego nie widzi.

   ~ Bardzo chętnie. Powiedz mi tylko o której i gdzie się spotkamy. - odparła radośnie, a Seonghwa uśmiechnął się szeroko słysząc, że kobieta mu nie odmówiła.

   ~ Może być piętnasta przy Fontannie Szczęścia? - zapytał zerkając na chłopców, którzy przyglądali mu się z wielką uwagą starając się zachowywać na razie jak najciszej. Nie codziennie ich Hyung zapraszał jakąś dziewczynę na randkę.

   ~ Mi pasuje. - kobieta zagryzła delikatnie dolną wargę uśmiechając sie szeroko. Była w tym momencie przeszczęśliwa.

   ~ W takim razie jesteśmy umówieni. Do zobaczenia. - mruknął ze zwycięskim uśmiechem i po usłyszeniu pożegnania rozłączył się.

   Gdy tylko odłożył telefon na blat kuchenny do jego uszu dotarły dzikie i radosne wrzaski siódemki jego młodszych przyjaciół. Zakrył uszy śmiejąc się cicho z ich dziecinnej radości. Przecież tylko umówił sie na spotkanie ze znajomą.

   (Y.N) tym czasem nie mogła powstrzymać się od szerokiego uśmiechu. Szczęśliwa wróciła do sprzątania mając o wiele lepszy humor niż przedtem.

☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️

Yunho

   - Życzę państwu miłego pobytu. - dziewczyna uśmiechnęła się sztucznie i ukłoniła się delikatnie kładąc na ciemny blat klucze z doczepionym numerem trzysta trzy.

   Para podziękowała i z wielkimi uśmiechami oraz wielce zakochani ruszyli w kierunku windy. Mężczyzna co chwila szeptał coś kobiecie do ucha, a ta chichotała jak nastoletnia dziewczyna. Polka stwierdziła, że musieli niedawno się zaręczyć albo byli świeżo upieczonym małżeństwem. Ewentualnie byli parą od niedawna. Nie była w wielu związkach, ale miała wrażenie, że tak uroczo i cudownie jest jedynie na początku związku. Do pierwszej kłótni albo nieporozumienia - pomyślała krzywiąc się delikatnie.

   Na początku związku ludzie są przeszczęśliwi i chcą spędzać ze swoją połówką jak najwięcej czasu. Nie ma kłótni, niedopowiedzeń czy nieporozumień. Wszystko wydaje się idealne i takie beztroskie. Zakochani ludzie żyją z dnia na dzień na miłości, którą darzą drugą osobę. Potem dopiero pojawiają się schody. Miłości jest, ale czas powoli znika. Szukają od siebie ucieczki chociaż na chwilę po tych dniach spędzanych wiecznie ze sobą. Zaczynają się drobne kłamstwa, nieporozumienia, niedopowiedzenia. Powstają sprzeczki, kłótnie czy cisze dni. 

   Może (Y.N) tego wszystkiego nie przeżyła na własnej skórze jako osoba w centrum, ale widziała to wszystko u swojego brata. Po roku od przeprowadzki do Korei Nikodem zaczął spotykać się z młodszą od siebie Koreanką. Była ładna i szczupła, a jej blond włosy sięgały do ramion. Była ciągle uśmiechnięta i miała duże poczucie humoru. Zawsze chciała rozmawiać i szukała kontaktu z ludźmi. Była otwarta na nowe znajomości, a co najważniejsze była po uszy zakochana w Nikodemie i dobrze dogadywała się z (Y.N). Polka myślała, że jej brat w końcu znalazł miłość swojego życia, na jaką zasłużył. Nic bardziej mylnego. Ich idealny związek po czterech cudownych miesiącach zaczął się psuć. Jedno miało coraz bardziej dość drugiego. Szukali od siebie ucieczki, bo zaczynali się powoli dusić w swoim towarzystwie. Zaczęły się między nimi sprzeczki aż w końcu dochodziło do kłótni, które Nikodem dość mocno przeżywał wygadując się swojej siostrze, która coraz bardziej nie mogła patrzeć na cierpienie swojego brata i znajomej. Porozmawiała z nimi z osobna, wysłuchując i doradzając. W końcu przyszedł czas na ich poważną rozmowę. Niestety ich związek nie przetrwał, a Polka utwierdziła się w przekonaniu, że nic nie jest idealne, a tym bardziej związek. Nieważne jak cudowny byłby na początku.

   Jej pesymistyczne myśli zostały przerwane przez dźwięk jej komórki. Podskoczyła lekko ze strachu wyrwana nagle ze swojego świata i spojrzała na wyświetlacz. Nieznany numer. Przez chwilę zawahała się, ale szybko przypomniała sobie, że dała swój numer Yunho, który w tym momencie mógł do niej dzwonić.

   ~ Tak? -odezwała się trochę nieśmiało.

   ~ Cześć (Y.N). Z tej strony Yunho. - głęboki głos wydobył się ze słuchawki, a Polka poczuła dziwny skręt w żołądku.

   ~ Cześć. - uśmiechnęła się delikatnie zerkając w kierunku drzwi sprawdzając czy nikt nie idzie.

   ~ Przeszkadzam? - zapytał, a dziewczyna usłyszała nagle głośną muzykę. ~ Mogliście ostrzec idioci. - warknął na kogoś, po czym kobieta usłyszała zamykane się drzwi i stłumioną muzykę. ~ Przepraszam. Przyjaciele stwierdzili, że puszczenie muzyki w tym momencie będzie bardzo zabawne.

   ~ Nie szkodzi. - dwudziestolatka zaśmiała się cicho. ~ Nie przeszkadzasz. Czym zawdzięczam sobie twój telefon?

   ~ Chciałem się umówić na jakąś kawę albo jakiś spacer. Dasz się wyciągnąć jakoś jutro? - zapytał, a na jego twarzy zagościł figlarny uśmieszek.

   ~ Zastanowię się. - kobieta przegryzła delikatnie dolną wargę chcąc podroczyć się z przystojnym chłopakiem.

   ~ Oj no mi odmówisz? - zaśmiał się oblizując usta. ~ Nie daj się prosić. - zamruczał z lekką chrypką powodując szybsze bicie serca u kobiety.

   ~ No dobrze. - zarumieniła się, po czym odchyliła z lekkim uśmiechem głowę do tyłu. ~ Gdzie i o której?

   ~ Przyjdę po ciebie, a jutro rano napiszę ci o której. Może tak być? - zapytał zerkając za siebie i z trudem powstrzymał śmiech patrząc na siódemkę mężczyzn przyklejonych do szyby w drzwiach, którzy go obserwowali badawczym wzrokiem.

   ~ W porządku. - dziewczyna usiadła. ~ W takim razie do jutra.

   ~ Do jutra (Y.N). - mruknął przeciągle z zadziornym uśmiechem, po czym rozłączył się po uprzednim pożegnaniu.

   Nie miał pojęcia dlaczego, ale ta dziewczyna sprawiała, że chciał zachowywać się jak najbardziej męsko i seksownie. Chciał ją onieśmielać. Szkoda, że nie zdawał sobie sprawy z tego jak dobrze mu to wychodzi. Aż za dobrze.

☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️

Yeosang

   Dzień jak każdy inny. Nic go nie wyróżniało i nic nie zapowiadało się na to, aby ten dzień stał się jakkolwiek ciekawszy. Jak zwykle z rana wykłady na uczelni, potem obiad i na koniec praca w stajni. Polka coraz bardziej przyłapywała się na myśleniu o jakiś głupotach i dziwnych scenariuszach. Chciała jakiegoś urozmaicenia w życiu. Zaraz jednak karciła się i starała skupić swój umysł na głosie wykładowcy. Była osobą, która nie lubiła niespodzianek i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Musiała mieć wszystko zaplanowane i wiedzieć co ją czeka. W innym wypadku zawsze się stresowała.

   Siedziała już na czwartej godzinie wykładu podpierając brodę o dłoń. Wpatrywała się znudzona w starszego mężczyznę o siwawych włosach, który tłumaczył jakie zmiany zachodzą w mózgu podczas przebiegu nieuleczalnej choroby jaką jest stwardnienie rozsiane. Studia kształcące na psychiatrę wydawały się dziewczynie niezwykle ciekawe. Uwielbiała się uczyć i słuchać o ludzkim mózgu, ale nie spodziewała się, że niektórzy wykładowcy będą tak sennie i nudno opowiadać.

   Westchnęła cicho sfrustrowana. Siedząc na tym niewygodnym krzesełku czas dłużył jej się jak nigdy dotąd. Sądziła, że przesiedziała tu już kolejne dwie godziny, a minęły dopiero dwie minuty. Zaczęła się teraz bardzo poważnie zastanawiać jakim cudem wytrzyma jeszcze kolejne cztery lata na studiach. Wydawało się jej to teraz bardzo trudne do osiągnięcia. Chociaż dwa lata miała już prawie za sobą. Czekała ją długa droga do tego, aby zostać lekarzem psychiatrą.

   Kolejna godzina wykładów minęła i jak się okazało studenci zostali zwolnieni do domu z powodu nieobecności drugiego wykładowcy. Polka z wielką radością musiała przyznać, że ta zmiana planów wprowadziła ją w zadowolenie. Kończąc tak wcześnie mogła pozwolić sobie na zjedzenie obiadu ze znajomymi. Pierwszy raz od dłuższego czasu.

   Europejka wyszła z uczelni uśmiechając się delikatnie słuchając jak Jiwon opowiada o wczorajszej randce, na której była z przystojnym chirurgiem, który pracuje z nią w szpitalu. Blondynka była również pielęgniarką, a z chirurgiem poznała się na korytarzu, gdy spieszyła się do swojego przełożonego. Wpadła na niego i tak właśnie się poznali. Jak na razie wszystko szło w dobrą stronę.

   - Przepraszam Jiwon. - mruknęła nagle czując jak jej zegarek na lewym nadgarstku wibruje. Widząc imię uśmiechnęła się delikatnie. ~ Tak?

   ~ Witam piękną panią. - chłopak zaśmiał się cicho, a dziewczyna razem z nim. ~ Niestety nie mam za dużo czasu, więc od razu przejdę do sedna. - odchrząknął. ~ Masz czas w najbliższą niedzielę?

   ~ Mam. - odparła uśmiechając się szerzej.

   ~ Chciałabyś się spotkać w niedzielę i pojeździć? - mężczyzna oparł się o ścianę na sali treningowej i skarcił spojrzeniem swojego młodszego przyjaciela, który usiłował podsłuchać to co mówi dziewczyna. 

   ~ Pewnie. Może być koło piętnastej? - zapytała kalkulując szybko w myślach ile zajmie jej trening i czas powrotu do domu oraz czas dojechania do parku.

   ~ Mi pasuje. - zdzielił czarnowłosego otwartą ręką w tył głowy mając już dość tego jak skacze dookoła niego przykładając z każdej strony ucho do jego telefonu. ~ W takim razie do zobaczenia. - mruknął z lekkim uśmiechem, po czym pożegnał się i rozłączył. - Jesteś czasami na prawdę wnerwiający Woo.

   - Yeosang idzie na randkę! - wydarł się na całą salę kompletnie ignorując swojego przyjaciela, na którego patrzyła teraz reszta członków zespołu.

   - Jakim cudem tyle z nim wytrzymałem? - parsknął pod nosem czując jednak lekki uśmiech na ustach.

☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️

San

   Niedzielny poranek od zawsze był leniwy dla Polki. Mogła poleżeć dłużej w łóżku przeglądając i nadrabiając strony internetowe. Potem mogła wstać i wypić w spokoju kawę na tarasie albo siedząc na parapecie w zależności od pogody i pory roku. W niedzielę zawsze miała czas dla siebie i zawsze wtedy nadrabiała zaległości w serialach i filmach. Zamawiała wtedy jedzenie do domu i leniła się, aby zregenerować się przed następnym tygodniem pracy.

   Wszystko zmieniło sie, gdy przeprowadziła się do niej przyjaciółka. Niedziele nie były już tak spokojne. Jiho był żywiołowym dzieckiem, którego ciągle było pełno. Ciągle chciał się bawić i być z ludźmi. Polka dzieliła łóżko ze starszą przez co rano do jej sypialni wpadał wyspany chłopiec i budził je.

   Mimo tej zmiany dwudziestolatka w dalszym ciągu uwielbiała niedziele. Nie musiała chodzić do pracy, ponieważ w firmie był minimalny ruch i kilkuosobowy zespół dawał sobie świetnie radę bez głównej sekretarki i szefa. Zdarzały się jednak i takie niedziele, gdy (Y.N) była potrzebna. Wtedy albo miała masę telefonów albo jechała do firmy.

   - Cieszę się, że w końcu do nas przyjechałaś. - matka Polki uśmiechnęła się delikatnie odstawiając filiżankę z kawą.

   - Nie przesadzaj mamo. - zaśmiała się. - Przyjeżdżam w niemal każdy weekend.

   - Niby tak, ale najczęściej przyjeżdżasz w piątek i to tylko na dwie godziny. Przez dwie godziny to ja sie wygadać nie potrafię. - zaśmiała się, a ojciec dwudziestolatki pokręcił głową z lekkim uśmiechem.

   - Praca mnie trochę potrafi wykończyć, więc weekend lubię mieć dla siebie. - mówiła to za każdym razem, gdy przyjeżdżała.

   Przez to, że Polka jest jedynaczką jej rodzice przez bardzo długi okres czasu pilnowali jej jak oczka w głowie. Wychowywali ją jednak w taki sposób, aby nie wyrosła na zarozumiałą i samolubną dziewczynę. (Y.N) osobiście uważała, że rodzice wykonali bardzo dobrą robotę jeżeli chodzi o jej wychowanie.

   Spokojną rozmowę z rodzicami przerwał telefon dziewczyny, który leżał na stoliku przed nią i wibrował wściekle przypominając o swoim istnieniu. Kobieta westchnęła ciężko widząc nieznajomy numer i niechętnie odebrała.

   ~ Kim (Y.N). W czym mogę pomóc? - zapytała znając tą formułkę na pamięć.

   ~ Woah. Co tak oficjalnie panno Kim? - dziewczyna oblała się delikatnym rumieńcem słysząc po drugiej stronie głos przystojnego blondyna.

   ~ Nie spodziewałam się telefonu od ciebie w niedzielę. - przyznała uśmiechając się szeroko, po czym przeprosiła rodziców i udała się na taras.

   ~ Potrafię zaskakiwać. - mruknął z uśmiechem opierając się o ścianę. ~ Co powiesz na spotkanie dzisiaj w parku około osiemnastej? - zapytał zerkając na zegarek.

   ~ Myślę, że może znajdę czas. - oblizała usta nie mogąc powstrzymać uśmiechu.

   ~ Nie może, a musisz. - odparł radośnie. ~ Spotkajmy się przy galerii w centrum.

   ~ W porządku. Do zobaczenia San. - zerknęła za siebie czując wzrok rodziców na swoich plecach.

   ~ Do zobaczenia (Y.N). - obniżył delikatnie głos, po czym rozłączył się z wielkim uśmiechem.

☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️

Mingi

   To zdecydowanie nie był dobry dzień. Od rana nic się nie układało. Dziewczyna zaspała do pracy, przez co wyszła z domu bez kawy i w złym humorze, a gdy tylko dotarła do salonu przyszła od razu jej pierwsza klientka przez co nie miała czasu, aby na spokojnie przygotować się do pracy. W dodatku to wszystko potęgowała dość poważna kłótnia jej rodziców, o której powiedziała jej Zuza. Jej rodzice bardzo rzadko się kłócą, jednak jak już to następuje to jest bardzo źle. Raz było tak poważnie, że gdzieś w odmętach ich sypialni dalej leżą podpisane dokumenty na rozwód z orzeczeniem o winę. 

   - Co się z tobą dzieje? - zapytała Seonyong, która zauważyła dziwne zachowanie swojej przyjaciółki.

   - Nie wyspałam się, spóźniłam się do pracy i jeszcze wczoraj dowiedziałam się o poważnej kłótni moich rodziców. - mruknęła niezadowolona zamiatając włosy klientki.

   - Twoi rodzice na pewno w końcu się pogodzą, a spóźnieniem się nie przejmuj. Każdemu się zdarza, a szefowa na ciebie o to na pewno nie będzie zła. Szczególnie, że ty spóźniasz sie bardzo rzadko i sumienny z ciebie pracownik. Lubi cię, więc nawet jak się dowie, że dzisiaj spóźniłaś się pięć minut to głowy ci nie urwie. Najważniejsze, że wyrobiłaś się przed pierwszą klientką. - odparła z uśmiechem chcąc podnieść jakoś Polkę na duchu.

   - Mam nadzieję. - westchnęła zgarniając kupkę włosów na zmiotkę. 

   Godziny pracy mijały, a dziewczyna była coraz bardziej zmęczona i sfrustrowana. Męczyły ją niezdecydowane i gadatliwe klientki. Chociaż na chwilę chciała, aby w salonie zapanowała kompletna cisza. Musiała poukładać jakkolwiek myśli w głowie. Mimo, że kłótnia nie dotyczyła jej na prawdę się martwiła.

   W końcu nadeszła chwila przerwy. Europejka jak najszybciej zamknęła drzwi do pokoju socjalnego i podeszła do ekspresu, aby zrobić sobie kawę. Szybko potrzebowała czegoś co postawi ją na nogi i trochę otrzeźwi jej mózg.

   Po dwóch minutach dziewczyna z westchnięciem usiadła w fotelu upijając od razu łyk kawy. Gorący napój rozlał się po jej gardle, a ona mogła odetchnąć i odpocząć od ciągłego hałasu w salonie. Potrzebowała tego.

   Spokojem nie nacieszyła się długo, ponieważ jej telefon przypomniał o swoim istnieniu. Wywróciła oczami i nawet nie patrząc kto dzwoni, odebrała.

   ~ Tak? - mruknęła mało sympatycznie w słuchawkę przymykając powieki.

   ~ Cześć (Y.N), tu Mingi. - dziewczyna słysząc jego głos otworzyła szybko oczy i wyprostowała się.

   ~ Cześć. - uśmiechnęła się delikatnie, a jej ton od razu złagodniał.

   ~ Tak sobie pomyślałem, że może byśmy gdzieś wyskoczyli razem na miasto coś zjeść? - słysząc propozycje chłopaka nie mogła powstrzymać uśmiechu.

   ~ Pewnie. Jestem jak najbardziej za. Dam ci znać jak wyjdę z pracy. - mruknęła i upiła szybko kolejny łyk napoju.

   ~ A może przyjdę po ciebie i wtedy pójdziemy? - zaproponował. ~ O której kończysz?

   ~ Piętnasta. - ugryzła dolną wargę czując jak pieką ją delikatnie policzki od ciągłego uśmiechania się.

   ~ W takim razie będę po ciebie o piętnastej. Do zobaczenia.

   ~ Do zobaczenia.

☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️

Wooyoung

   To zdecydowanie nie było na jej nerwy. Od wspólnego obiadu z Woo minęły prawie dwa tygodnie, a ona dalej się do niego nie odezwała. Ciągle biła się z myślami czy aby na pewno do niego zadzwonić. Przecież ostatnio dobrze im się rozmawiało, a mimo to gdzieś z tyłu jej głowy obawiała się rozmowy telefonicznej z chłopakiem. Wiedziała, że jak będzie zwlekać jeszcze dłużej to w końcu czas minie i na prawdę znajomość jej i mężczyzny się skończy.

   Przez te myśli nie mogła za bardzo skupić się na pracy. Ciągle coś źle tłumaczyła albo omijała linijki czy tłumaczyła jedno zdanie kilka razy. Była już tym sfrustrowana, ale jej odwaga gdzieś prysnęła i nie potrafiła wziąć telefonu w dłoń i do niego zadzwonić. Działało jej to na nerwy coraz bardziej.

   Wstała z krzesła i westchnęła zmęczona. Oblizała suche usta i podeszłą do wielkiego okna patrząc na świat zewnętrzny. Dzisiejszego dnia pogoda była dość zmienna. Raz świeciło słońce, a po chwili padał deszcz albo wiał dość silny wiatr. Nikt nie mógł przewidzieć co zafunduje pogoda za godzinę, a tym bardziej za dwie.

   Kilka minut wpatrywania się za okno pozwoliło (Y.N) trochę pozbierać myśli. Twardo postanowiła, że zadzwoni albo napisze do Woo jak tylko skończy pracę i jak będzie wracała do domu. Najpóźniej zadzwoni do niego jak już będzie u siebie w mieszkaniu, przebrana w dres i z herbatą w dłoni. Wtedy będzie gotowa w stu procentach wybrać numer przystojnego mężczyzny.

   Usiadła z powrotem na krzesło i wyprostowała rozciągając kręgosłup, który strzelił delikatnie w kilku miejscach. Z nowym postanowieniem i mniej szalejącymi myślami zabrała się w końcu do pracy mogąc już jakkolwiek skupić się na tłumaczonym tekście. Uśmiechnęła się delikatnie czekając aż wpadnie w ciąg tłumaczenia, który zabierze resztę jej myśli.

   Jej plany zostały jednak pokrzyżowane przez jej przyjaciółkę, która wykorzystując telefon komórkowy wezwała ją do swojego gabinetu. Polka westchnęła ciężko niezadowolona, że gdy w końcu mogła skupić się na pracy to została od niej oderwana.

   - Co się stało? - zapytała od razu wchodząc do gabinetu przyjaciółki. - Oh, cześć Mingi. - uśmiechnęła się delikatnie.

   - Cześć. - odpowiedział jej.

   - Dlaczego do tej pory jeszcze nie zadzwoniłaś do Woo? - Hyemi od razu przeszła do sedna patrząc wyczekująco na młodszą. - Biedak chodzi po domu i zastanawia się co źle zrobił, że do niego nie zadzwoniłaś.

   - Na prawdę jak taki zły? - zapytał mężczyzna, a Polka poczuła się źle wiedząc już jak ma się Wooyoung.

   - Nie, to nie w tym rzecz. - mruknęła zawstydzona. - Po prostu... boję sie zadzwonić. - przyznała w końcu cicho.

   - Z wami młodymi ciągle same problemy. - Mingi zaśmiał się siadając wygodniej na kanapie.

   - Wracaj do biura i zadzwoń do niego, bo biedak oszaleje z tej niewiedzy. - parsknęła śmiechem rudowłosa. - Nie bój się do niego zadzwonić, bo on czeka.

   Polka kiwnęła głową i szybko wróciła do gabinetu. Zamknęła drzwi i nie czekając chwili dłużej po prostu chwyciła za telefon wybierając numer mężczyzny. W słuchawce usłyszała tylko jeden sygnał i już odebrał.

   ~ (Y.N)? To ty? - zapytał czekając z mocno bijącym sercem.

   ~ Tak. Przepraszam, że po takim czasie się odzywam, ale miałam dużo pracy. - mruknęła czując lekkie zawstydzenie.

   ~ To nic. Cieszę się, że w końcu dzwonisz. - jego ciszy śmiech przyjemnie zadźwięczał w uszach dwudziestolatki. ~ Co powiesz na spotkanie? Stęskniłem się za tobą. - zażartował ze śmiechem.

   ~ Bardzo chętnie. - zaśmiała się siadając wygodnie na krześle. ~ Masz czas jutro?

   ~ Tak, ale bardziej wieczorem. Koło siedemnastej. - zerknął szybko na grafik.

   ~ Mi pasuje. - odparła radośnie.

   ~ Spotkajmy się przy tej wielkiej fontannie w parku. - słysząc jak dziewczyna przytakuje uśmiechnął się szeroko. ~ Do jutra.

   ~ Do jutra Woo.

☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️

Jongho

   Kolejny samotny dzień we własnym mieszkaniu. Kobieta wpatrywała się pustym wzrokiem w ekran telewizora próbując skupić się na tym co gadają bohaterowie jakiejś k-dramy, o której nigdy nie słyszała. Ostatnie trzy tygodnie były dla niej dość uciążliwe. W pierwszym niecierpliwie czekała na telefon od Jongho. W drugim nadzieja wyparowała, a w trzecim złapał ją mentalny dołek i zaczęła się zastanawiać po co narobił jej nadziei na znajomość i prosił ją o numer telefonu skoro nawet nie raczył zadzwonić. Może był tak samo zawalony robotą jak ona, ale przecież mógł napisać jej krótkiego Smsa, że jest zajęty albo coś w tym stylu.

   Dodatkowo teraz wszyscy mówili o jej bracie. Trzy tygodnie temu na rodzinnym obiedzie przedstawił wszystkim swoją dziewczynę. Ładna Koreanka, wysoka, szczupła z czarnymi włosami. Miała urocze dołeczki, gdy się uśmiechała i lubiła żartować. Dla rodziców dwudziestolatki była wręcz ideałem. Na dokładkę i Sara zaczęła się z kimś spotykać. To było jedyne co na razie powiedziała. Nie chciała jeszcze nikomu przedstawiać swojego nowego znajomego, bo nie była pewna jak to dalej się potoczy, a rodzice byli przeszczęśliwi słysząc w krótkim czasie tyle dobrych wieści. Jedynie (Y.N) została sama i nie miała czym się pochwalić. Rodzice dziewczyny zaczynali ją o to wypytywać, a ona coraz bardziej się denerwowała. Oczywiście cieszyła się, że jej rodzeństwo kogoś poznało, ale nie chciała robić dookoła siebie takiego zamieszania. Przyjdzie również czas na nią i nie potrzebuje nacisku ze strony rodziców.

   Przez to wszystko przestała przyjeżdżać do rodziców i zaczęła brać więcej pracy do domu niż mogła rzeczywiście wykonać. Siedziała po nocach zatracając się w rysowaniu, aby chociaż na chwilę nie słyszeć dudniących głosów rodziców w głowie z pytaniem kiedy i ona w końcu sobie kogoś znajdzie. Kilka razy chciała powiedzieć, że kogoś poznała, ale mijało się to z celem, bo w końcu chłopak się do niej nawet nie odezwał. Wiedziała, że jakby to powiedziała mogłaby po prostu spotkać się ze śmiechem ze strony rodziny. Wolała tego uniknąć i po prostu się nie odzywać. To było dla niej najlepsze rozwiązanie.

   Jej samotne egzystowanie na kanapie przerwał dźwięk telefonu. Zerknęła jedynie na urządzenie bijąc się w myślach czy w ogóle odbierać. Westchnęła zmęczona i sięgnęła po urządzenie. Odebrała nie patrząc nawet kto dzwoni. Nie miała siły na jakąkolwiek rozmowę. Spała jedynie trzy godziny, a przed nią było jeszcze kilka rysunków do wykonania.

   ~ Słucham? - mruknęła niewyraźnie nie siląc się nawet, aby jej głos nie brzmiał na zmęczony.

   ~ (Y.N) wszystko w porządku? - usłyszała zmartwiony głos Jongho.

   Zmarszczyła brwi i odsunęła telefon od ucha patrząc na wyświetlacz. Widząc nieznany numer uniosła brew do góry. Czyżby w końcu raczył się odezwać? Nagle sobie przypomniał o jej istnieniu? Polka była tak zmęczona, że nawet nie cieszyła się na jego telefon.

   ~ Tak. - odpowiedziała mechanicznie nie chcąc ciągnąć dalej tej rozmowy w tym kierunku.

   ~ Podaj adres. - zarządził mężczyzna, na co kobieta prychnęła.

   ~ Nie ma takiej opcji. - odpowiedziała obojętnie śledząc poczynania głównego bohatera dramy.

   ~ Powiedziałem podaj adres. - jego głos przybrał na sile, a dwudziestolatka poczuła się dziwnie mała pod siłą jego tonu. Przełknęła ciężko ślinę i podała mu adres swojego zamieszkania. ~ Do zobaczenia. - powiedział tyle i się rozłączył.

   - Dupek. - fuknęła pod nosem rzucając telefon obok na kanapę. 

   Nawet nie miała nadziei, że do niej przyjdzie. Pewnie znowu będzie czekała trzy tygodnie aż przypomni sobie o jej istnieniu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top