2. Drugie Spotkanie
Hongjoong
Spojrzała na siebie w lustrze i uśmiechnęła się delikatnie poprawiając grzywkę swoimi paznokciami. Była cholernie niewyspana, ale makijaż skutecznie to maskował. Czarne kreski były idealnie równe, a usta pomalowane były tą samą, czerwoną szminką. Jej ciało otulone było czarną sukienką na ramiączkach przylegającą do jej ciała, która miała rozcięcie od połowy lewego uda aż do końca. Na stopach miała czarne szpilki na grubym obcasie. Sukienka idealnie podkreślała jej piersi, wcięcie w tali i okrągłe biodra. Talia była jej ulubionym punktem na ciele. Uwielbiała ją.
Poprawiła szybko srebrny naszyjnik i popsikała się swoimi ulubionymi perfumami. Spojrzała na siebie ostatni raz i wyszła z pokoju, który miała wynajęty na czas wesela. Nie sądziła, że kiedykolwiek będzie mogła nocować w tak pięknym i drogim miejscu. Samanta miała prawdziwego farta zostając żoną bogatego biznesmena. (Y.N) zdawała sobie jednak sprawę, że to nie pieniądze mężczyzny zdecydowały, że jej siostra go poślubiła. Dla jej rodziny majątek nie był najważniejszy. Najważniejsze było zdrowie i szczęśliwa rodzina, którą Samanta od zawsze chciała stworzyć. Teraz był na to idealny czas dla niej.
Kobieta zeszła do sali sprawdzając czy wszystko jest już gotowe. Wesele było bardziej w polskim stylu, co jak się okazało, wielu Koreańczykom przypadło do gustu. Najważniejsze było jednak to, aby para młoda była zadowolona i aby ten dzień był dla nich niezapomniany.
Goście zaczęli zjawiać się godzinę później. Znowu wszyscy się ze sobą witali i zajmowali swoje miejsca przy stołach. Każdy z gości wyglądał na wyspanego i ożywionego, aby przez kolejny dzień się bawić. Polka podziwiała tych ludzi. Chociaż co się dziwić, że nie czuła się wyspana skoro udało przespać jej się tylko dwie godziny.
Najpierw został podany obiad. Na sali słychać było nie tylko muzykę, ale również głosy ludzi i odgłosy sztućców, które lekko uderzały o porcelanowe naczynia. (Y.N) znowu siedziała obok swojej siostry, która z lekkim uśmiechem kończyła jeść swój obiad.
- Widziałam cię wczoraj w towarzystwie przystojnego chłopaka. - zaczęła niespodziewanie panna młoda zwracając tym samym na siebie uwagę siostry. - Jak się nazywa?
- Hongjoong. - mruknęła młodsza i odłożyła widelec nie mogąc już zmieścić więcej jedzenia. - Poszłam się przewietrzyć i dosiadłam się do niego. Chwilę pogadaliśmy, a potem wróciliśmy na salę.
- Umówiliście się? - zapytała i zaśmiała się cicho widząc minę swojej siostry.
- Nie. Jakoś żadne z nas o tym nie pomyślało. - wywróciła lekko oczami doprowadzając Samantę do cichego śmiechu.
Jeżeli chodziło o związki to Samanta częściej przyprowadzała do domu jakiegoś chłopaka. Bywała o wiele częściej na randkach i jeżeli chodziło o relacje damsko-męskie to ona wiedziała więcej. (Y.N) tylko raz była w związku i tylko raz przedstawiła chłopaka swojej rodzinie. Było to cztery lata temu. Spotykali się ze sobą pół roku i Polka sądziła, że może coś z tego wyjdzie. Okazało się jednak, że chłopak jest strasznym kobieciarzem, a do tego uzależniony był od seksu, którego Polka nie chciała uprawiać. Tak więc jej chłopak miał na boku trzy inne dziewczyny i dwie kochanki. Okłamywał każdą z nich. Od czasu tego nieudanego związku Europejka wolała skupić się na szkole, a teraz na pracy. Nie potrzebowała dodatkowych wrażeń.
- Moim zdaniem pasowalibyście do siebie. - jej siostra nie dawała za wygraną.
- Aish. Zajmij się swoim mężem kobieto. - zaśmiała się młodsza i upiła łyk gazowanego napoju.
Obiad dobiegł końca i coraz więcej ludzi wychodziło na parkiet zatańczyć. Niektórzy z gości wyszli na wielki taras chcąc zapalić papierosa albo zwiedzić piękny i kolorowy ogród, który przyciągał do siebie wszystkich po kolei. Na tym weselu chyba nie było osoby, która nie przespacerowałaby się chociaż raz po tym ogrodzie.
(Y.N) została jednak przy stole. Przed sobą miała filiżankę mocnej kawy, która miała za zadanie postawić ją na nogi. Nie chciała przez cały dzień siedzieć nieprzytomna. Musiała się w jakikolwiek sposób najpierw rozbudzić. Chociaż nie do końca jej to wychodziło.
- Mogę prosić do tańca? - jej myśli zostały przerwane przez mężczyznę zadającego to pytanie.
Hongjoong stał po jej prawej stronie w czarnych spodniach, eleganckich butach i białej koszuli, której trzy pierwsze guziki były rozpięte powodując, że raz na jakiś czas każdy mógł podziwiać umięśniony tors chłopaka. Jego włosy były lekko pofalowane i rozczochrane dodając mu uroku, ale i również seksapilu.
Kobieta uśmiechnęła się i kiwnęła głową chwytając dłoń mężczyzny. Jej dłoń przy nim była dość mała i szczupła, co chyba bardzo zadowalało chłopaka, bo uśmiechną się szeroko widząc różnice w ich dłoniach. Kolejną dość widoczną różnicą był ich wzrost. Mimo szpilek dziewczyna była niższa od mężczyzny z oreo na głowie.
Wyszli na parkiet i zaczęli tańczyć. Piosenka była w miarę szybka, przez co ich taniec był bardziej energiczny. Mężczyzna okazał się idealnym tancerzem i bezbłędnie prowadził Polkę w tańcu. Co jakiś czas obracał nią, by następnie przysunąć ją do siebie i oprzeć o swój tors. Powodowało to coraz większe rumieńce na twarzy dziewczyny.
Przetańczyli ze sobą dwie szybsze piosenki, aż w końcu puścili wolną. Hong przysunął do siebie dziewczynę jedną ręką obejmując ją w tali, a drugą łapiąc za jej dłoń. Dziewczyna swoją lewą dłoń położyła na jego ramieniu.
- Wyglądasz ślicznie. - odezwał się mężczyzna patrząc w oczy niższej, która oblała się rumieńcem.
- Dziękuję. - odparła z lekkim zakłopotaniem. - Ty również wyglądasz bardzo dobrze.
Starszy zaśmiał się cicho i pokiwał głową, po czym obrócił dziewczynę przyciągając ją stanowczo do swojego torsu. Oboje wpatrywali się w swoje oczy mając wrażenie, że mogą tańczyć tak do nocy.
☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️
Seonghwa
Piątek był jak zbawienie. Był jak początek zakończenia ciężkiej pracy i stanowił początek weekendu, przez który ludzie mogli się zrelaksować czy zabawić w jakiś klubach bądź na imprezach u znajomych. Dla (Y.N) piątek był jednak zapowiedział wielkiego sprzątania jakie czekało ją następnego dnia. Najbardziej z każdego dnia tygodnia to sobotę uwielbiała najbardziej. Włączała wtedy muzykę dość głośno i sprzątała cały dom. Jej rodzice pracowali w soboty, a dziewczyny bardzo często wtedy gdzieś wychodziły. Najczęściej do koleżanek. Nikt nie chciał przeszkadzać Polce w sprzątaniu.
Dziewczyna spojrzała na zegarek zauważając, że została jej godzina do końca pracy. Uśmiechnęła się delikatnie i wróciła spojrzeniem na grupę sześciolatków, którzy grzecznie kończyli jeść swój podwieczorek prowadząc ożywioną rozmowę w grupkach w jakich siedzieli przy stołach. Uwielbiała wtedy patrzeć na nich i uśmiechała się lekko do siebie wracając myślami do czasów, gdy jeszcze jej najmłodsza siostra miała te sześć lat. Jakim cudem te cztery lata minęły tak szybko?
Po pół godzinie dzieci zjadły i zaczęły bawić się na dywanie czekając na swoich rodziców bądź o wiele starsze rodzeństwo, które mogłoby ich odebrać i zabrać do domu. Był to chyba jeden z tych ulubionych momentów dzieci. Szczególnie tych, którym dzisiejszy dzień nie zbyt się udał. Maluchy jak to maluchy. Często zdarzały się jakieś kłótnie, które Polka musiała rozwiązywać. Na szczęście bardzo rzadko były one tak poważne, żeby doszło do pisków czy większych awantur z udziałem bicia się dzieci. Zawsze udawało jej się zareagować na czas.
Minęło jedynie pięć minut od początku zabawy dzieci, a już w progu pojawił się pierwszy rodzic. Polka uśmiechnęła się miło i przywitała się z pulchną kobietą o czarnych włosach. O wiele starsza prychnęła jedynie pod nosem i zawołała swoją córkę. Dziewczynka podbiegła do mamy i na pożegnanie pomachała swojej opiekunce z uśmiechem, co oczywiście dwudziestolatka odwzajemniła.
Gdy tylko drzwi się zamknęły westchnęła cicho, a uśmiech zszedł z jej twarzy. Kilkoro rodziców nie było zadowolonych z tego, że ich dziećmi opiekuje się młoda Europejka. Niechętnie zostawiali swoje pociechy pod jej opieką. Bali się, że jest nie odpowiednia do tej pracy, a do tego nie pochodziła stąd, przez co jej nie ufali. Kobieta denerwowała się przez to, bo przecież dzieciom nie działa się krzywda, a do tego dzieciaki ją uwielbiali. Nie raz słyszała, że jest ich ulubioną opiekunką. Szkoda, że rodzice nie brali tego pod uwagę i co jakiś czas chodzili na skargi do dyrektorki przedszkola, która powoli traciła do nich jakąkolwiek cierpliwość.
Równo o szesnastej (Y.N) mogła wyjść z pracy. Sala była posprzątana i wszystkie dzieci zostały już odebrane przez swoich rodziców. Kobieta zamknęła sale i zostawiła klucze na wieszaku w holu. Oczywiście w torebce miała zapasowe klucze w razie jakby któraś ze sprzątaczek zapomniała odwiesić kluczy.
Wyszła z budynku i szybkim krokiem podeszła do swojego auta. Otworzyła je i wsiadła rzucając torebkę na siedzenie obok. Położyła dłonie na kierownice i westchnęła opierając o nie głowę. Przymknęła oczy ciesząc się, że ma to wszystko już z głowy.
Ostatnia matka, która przyszła po swoje dziecko, miała chyba nudny dzień i postanowiła przyczepić się do Polki. Powodem tego wszystkiego była zdjęta koszulka z długim rękawem z jej syna. Chłopczyk przybiegł do mamy w krótkim rękawku, a kobieta jakby mogła to rozszarpałaby dziewczynę. Oczywiście zrobiła aferę z niczego, bo przecież chłopiec prędzej by się zgrzał w dwóch koszulkach, ale (Y.N) nie dała się sprowokować. Przeprosiła matkę dziecka i powiedziała, że następnym razem zapyta się jego matki czy chłopiec będzie mógł zdjąć bluzę albo koszulkę z długim rękawem, gdy zrobi mu się gorąco.
Gdy trochę ochłonęła ruszyła od razu w kierunku swojej ulubionej kawiarni. Tydzień temu niestety pobyt w niej nie okazał się zbyt miły, ale Polka nie winiła nikogo za to co się stało. Mężczyzna jej przecież nie widział, a nikt nie jest Flashem, żeby zareagować w milisekundę.
Zaparkowała auto i wysiadła z niego kierując się od razu do środka. Pomieszczenie było przytulne. Jasna podłoga idealnie pasowała do dwóch bordowych ścian i dwóch ścian wyłożonych białą cegłą. Meble były wykonane z jasnego drewna, a dodatki na stolikach czy ścianach były białe i bordowe. W kawiarni znajdowało się też wiele kolorowych kwiatów w czarnych doniczkach. Było tu przytulnie, a cicha muzyka umilała czas.
Europejka podeszła zdecydowanym krokiem do lady i poprosiła tym razem o duże karmelowe latte. Kelnerka od razu wzięła się do roboty zagadując dziewczynę. Była młoda, żywiołowa i rozgadana. W czasie, gdy robiła kawę zagadywała klienta, aby czas leciał szybciej. Polka w głowie musiała przyznać, że dziewczyna dobrze sobie radzi, a jej rozmowy z klientami są dobrym pomysłem.
Podziękowała za kawę i odwróciła się. Tym razem szła przez kawiarnie spokojnym krokiem obserwując otoczenie. Była przygotowana na to, że nagle ktoś wstanie gwałtownie ze swojego krzesła i wpadnie na nią.
- Przepraszam. - odwróciła się za siebie nie wiedząc dokładnie czy to do niej. - Tak myślałem, że to ty. - mężczyzna uśmiechnął się. - Jak sweter? - zapytał, a dwudziestolatka od razu skojarzyła wszystko ze sobą.
- Jakoś udało mi się go uratować. - uśmiechnęła się delikatnie patrząc chłopakowi w oczy.
- Spieszysz się gdzieś? Pomyślałem, że mogłabyś się dosiąść. Porozmawialibyśmy przez chwilę. - zaproponował wskazując ruchem głowy na stolik obok, którego kobieta przed chwilą przeszła.
- W sumie to czemu nie. - odparła i podeszła do stolika.
Czarnowłosy odsunął jej krzesełko, po czym zajął miejsce na przeciwko niej. Uśmiechnął się do niej radośnie i upił szybko łyk swojego napoju. Tym razem był sam.
- Jestem Seonghwa. A ty? - zapytał.
- (Y.N). - odparła z lekkim uśmiechem ściskając delikatnie papierowy kubeczek z latte.
Mężczyzna zaczął rozmowę na byle jaki temat. Wydawał się spokojny. Mówił łagodnie i bez pośpiechu. Odpowiadał krótko i na temat. Nie przeszkadzało to dziewczynie, która rozmawiając z nim popijała od czasu do czasu swoją kawę.
Nagle ich rozmowę przerwał telefon chłopaka. Westchnął cicho i spojrzał na dziewczynę zasmuconym wzrokiem.
- Niestety będę musiał już iść. - mruknął. - Miło było cię znów spotkać. - uśmiechnął się i wstał z krzesła. - Cześć. - pomachał jej i wyszedł z kawiarni.
☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️
Yunho
Ugryzła dolną wargę skupiając się na swoim harmonogramie na jutrzejszy dzień. Siedziała wciśnięta w róg kanapy śledząc uważnie wzrokiem daty i godziny. Musiała przyznać, że w tym tygodniu grafik nad wyraz jej odpowiadał. Miała jedynie dwie nocne zmiany i to na początku tygodnia. Nie będzie musiała się zrywać, a niemal cały wtorek prześpi, czyli idealnie. Lubi nocki tylko dlatego, że nie musiała wstawać bardzo wcześnie. Szczególnie zrywać się z rana nie lubiła w poniedziałki.
- Zamierzasz oddać tę bluzę temu chłopakowi czy pożyczyłaś na wieczne nie oddanie? - podskoczyła lekko na kanapie słysząc głos brata, który wszedł właśnie do salonu.
Kobieta spojrzała na siebie i zarumieniła się lekko uśmiechając pod nosem. Odkąd Yunho pożyczył jej bluzę chodziła w niej po domu niemal cały czas. Uważała na nią najbardziej jak umiała. Wiedziała, że nie powinna w niej chodzić i już na następny dzień powinna zawieźć bluzę do Soobina, który skontaktowałby się z wysokim ciemnowłosym i oddałby mu część garderoby. Jednak bluza była tak ciepła, tak wygodna, tak za duża i tak pięknie pachniała, że Polka nie potrafiła się z nią rozstać.
- Oddam ją w swoim czasie. - powiedziała pewnie i pokazała bratu język, na co ten zareagował śmiechem.
Usiadł obok niej na kanapie i upił łyk gorącego napoju, który miał w kubku. Sięgną po pilot i włączył telewizor od razu przełączając na kanał sportowy. Dwudziestolatka zerknęła na niego kątem oka, po czym wróciła do studiowania swojego grafiku. Teraz skupiała się na imionach ludzi z którymi miała zmiany.
- Jadę dzisiaj do Soobina. Jedziesz ze mną? - zapytał znowu jej przerywając.
- Raemi będzie? - zapytała nie odrywając wzroku od telefonu.
- Tak. Pewnie trochę tam posiedzimy, bo Soo zepsuło się coś w aucie i poprosił mnie o pomoc. Znając nas i jego samochód będziemy potrzebować dłuższej chwili. - parsknął śmiechem.
- Mogę pojechać. Mam jutro nockę, więc dla mnie bez różnicy o której wrócimy. - uśmiechnęła się delikatnie.
Mężczyzna tylko kiwną głową skupiając już swoją uwagę na meczu piłki nożnej. Uważnie śledził małą plamkę na telewizorze, która robiła za piłkę. Dziewczyna od czasu do czasu zerkała na telewizor patrząc na poczynienia obu drużyn. Lubiła sport, ale o wiele bardziej wolała oglądać koszykówkę bądź wyścigi konne albo ujeżdżanie. To były jej trzy ulubione dyscypliny sportowe. Oglądała zawsze wszystkie mecze i turnieje, gdy tylko rozpoczynał się odpowiedni sezon. Nikodem miał szczęście, że sezony nie gryzły się z ważnymi wydarzeniami w piłce nożnej, bo inaczej mogłaby być walka o pilot i tylko jedna osoba wyszłaby z tego zwycięsko.
(Y.N) odłożyła telefon i opatuliła się bluzą bardziej. W mieszkaniu było dość ciepło i nie było potrzeby, aby którekolwiek z nich musiało siedzieć w bluzie. Dziewczyna jednak w zbyt krótkim czasie zakochała się w tym odzieniu, żeby tak szybko z niego zrezygnować. Z resztą zapach perfum, który już był ledwo wyczuwalny, potrafił uspokoić dziewczynę i powodował lekki uśmiech na jej twarzy. Tak nie działały na nią nigdy żadne perfumy mężczyzny. Yunho musiał używać jakiś wyjątkowych.
- Zbieramy się. - Nikodem klepną dziewczynę w udo i wstał z kanały wyłączając telewizor.
Polka mruknęła coś pod nosem i wstała ciężko z miękkiego siedzenia. Poszła do swojego pokoju ściągając niechętnie czarną bluzę i zarzucając na siebie bordowy sweterek, po czym wróciła do przedpokoju chcąc założyć buty.
- Ja już gotowa. - mruknęła patrząc na brata, który zmywał po sobie kubek.
- Przebrałaś się? - zmarszczył brwi, a po kilku sekundach się zaśmiał. - Wiesz, że mogłabyś zostawić bluzę tego chłopaka u Soobina? On by ją oddał. - powiedział wycierając ręce.
- Wiem, że by ją oddał, dlatego się przebrałam. - powiedziała spokojnie patrząc poważnie na swojego brata. - Nie na cieszyłam się nią wystarczająco długo.
Starszy parsknął śmiechem i pokręcił rozbawiony głową. Wycierając dłonie zerknął na swoją siostrę, która wiązała buty. Nie mógł zrozumieć co takiego jego młodsza siostrzyczka widziała w kawałku ubrania. Rozumiał, że to, co zrobił Yunho, było bardzo miłym gestem w kierunku kobiety, ale dziwiło go, że paradowała w jego ubraniu po domu pilnując jej jak oczka w głowie. Kilka razy wracała do domu w bluzie jakiegoś chłopaka, zwłaszcza, gdy chodziła do szkoły, ale nigdy nie zachowywała się w ten sposób. Nikodem trochę żałował, że nie miał okazji poznać Yunho. Może wtedy by zrozumiał swoją siostrę.
- Chcesz kierować? - zapytał zakładając szybko buty i zarzucił na siebie lekką kurtkę.
- Mogę. - mruknęła i zgarnęła kluczyki do auta brata.
Niby miała swój samochód, ale starszy dość często pozwalał jej brać swój. Często też ona kierowała, kiedy oboje gdzieś jechali. Sami nie wiedzieli dlaczego i jakim cudem, ale z ich dwójki to właśnie dziewczyna radziła sobie lepiej za kierownicą. To jednak aż tak bardzo nie przeszkadzało jej bratu. Cieszył się, że miał przynajmniej darmowego szofera.
Po niecałych czterdziestu minutach w końcu dotarli pod dom Soobina, który niemal od razu otworzył drzwi. Zaprosił rodzeństwo do środka i od razu kazał im przejść do ogrodu, gdzie była jego siostra i gdzie stało auto.
- Yunho? - Polka otworzyła szerzej oczy widząc jak wysoki ciemnowłosy stoi przed autem i pochyla się nad jego silnikiem.
Mężczyzna słysząc swoje imię wyprostował się i spojrzał na kobietę. Na jego usta od razu wpłynął wielki i szczery uśmiech, który posłał w jej kierunku. Był tak samo zdziwiony jak ona. Miał wpaść tylko na chwilę, a wyszło jak zwykle. Niestety jego czas szybko dobiegał końca.
- Cześć (Y.N). Miło cię znów widzieć. - odparł wpatrując się w niższą od siebie. - Nie rozchorowałaś się po imprezie?
Kobieta została lekko popchnięta w jego stronę. Spojrzała szybko na starszą od siebie posyłając jej mordercze spojrzenie. Podeszła w końcu do chłopaka i stanęła obok niego patrząc jak stara się coś wskórać z autem.
- Nie. Twoja bluza okazała się bardzo ciepła. - zarumieniła się delikatnie widząc uśmieszek wyższego. - Miałam ją dzisiaj przywieźć do Soobina, żeby Ci oddał przy najbliższej okazji, ale zapomniałam. - ugryzła dolną wargę.
- Nie szkodzi. Mamy pretekst do kolejnego spotkania. - zaśmiał się cicho, a Polka poczuła, że rumieni się bardziej.
Spojrzała na silnik auta, a potem na dłonie mężczyzny. Widząc ich wielkość i wystające lekko żyły spod skóry poczuła jak robi jej się gorąco. Oblizała niespokojnie usta i zerknęła na siostrę Soobina, która położyła się na leżaku i obserwowała poczynania młodszej. Bawiła ją nieśmiałość (Y.N) jaka pojawiała się przy Yunho. Pierwszy raz mogła obserwować przyjaciółkę tak zarumienioną i skrępowaną.
- Upiorę ją i wezmę następnym razem. - powiedziała cicho, a chłopak spojrzał na nią.
- Nie ma problemu. - puścił jej oczko na szczęście nie widząc jak dziewczyna bierze większy oddech. Ten mężczyzna zdecydowanie działa na nią w jakiś inny sposób niż cała reszta mężczyzn, którą zna.
☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️
Yeosang
Polka syknęła pod nosem czując kłujący ból. Przystała na chwilę przymykając oczy i położyła dłoń na biodro. Odetchnęła, po czym wróciła spojrzeniem na dziesięciolatkę, która siedziała na koniu i wykonywała podstawowe ćwiczenia. Była tu pierwszy raz i pierwszy raz jeździła konno. Kobieta trzymała konia na lonży i to ona nim kierowała. Dziewczynka miała słuchać jej poleceń. Lekcja przebiegała przyjemnie. Dziecko słuchało każdego polecenia, a jak czegoś nie zrozumiała pytała jeszcze raz. Mała też co jakiś czas zaczynała rozmowę pytając dwudziestolatkę o różne rzeczy. Była radosnym dzieckiem i szybko się uczyła. (Y.N) przyznała sobie w myślach, że takich uczniów chciałaby mieć zawsze. Niekiedy jednak szczęście jej nie dopisywało i trafiała na ciężkie dzieciaki albo nastolatków. Najgorsi byli dorośli.
- Proszę pani. Mailo ile ma lat? - zapytała czarnowłosa dziewczynka patrząc na konia, na którym jechała.
- W tym roku będzie miał pięć. - odparła z lekkim uśmiechem. - Popraw sylwetkę skarbie. Wyprostuj się troszkę.
- Dobrze proszę pani. - odparła radośnie poprawiając od razu sylwetkę. - O tak?
- Zgadza się. - Polka kiwnęła głową. - Używając teraz nóg postaraj się podnieść tyłek do góry. Zrobimy parę ćwiczeń na kłus.
Dziewczynka uśmiechnęła się szeroko i pokiwała szybko głową. Złapała mocniej za lejce i postarała się podnieść biodra do góry. Szybko jednak opadła na siodło nie chcąc spaść z konia, gdy lekko się zachwiała. Instruktorka spokojnie wytłumaczyła dziewczynce jeszcze raz jak ma unieść biodra i zatrzymała konia.
- Spróbuj teraz kilka razy, a potem znowu ruszymy. - uśmiechnęła się miło.
Dziewczyna zaczęła wykonywać jej polecenie. Za każdym razem jej równowaga poprawiała się i po kilku minutach kobieta mogła pozwolić koniu ruszyć dalej. Ogier ruszył powolnym stępem parskając głośno i machając długim ogonem w prawo. Zwierzę pochyliło lekko głowę w dół ruszając powoli nogami jedna za drugą.
Nauka jazdy dobiegła końca. Mała Lee zsiadła z konia i odprowadziła go pod nadzorem (Y.N) do boksu. Tam stajenny miał go rozsiodłać i posprzątać sprzęt po jeździe. Dziewczynka pożegnała się ze swoją instruktorką, po czym wyszła z ujeżdżalni wielkimi drzwiami.
Polka zerknęła na szybko w grafik i odetchnęła z ulgą widząc, że to był ostatni trening. Miała mieć jeszcze jeden, ale nastolatka go odwołała podając za powód przygotowanie się do egzaminu na prawo jazdy. Dzięki temu, że dziewczyna odwołała lekcje dwudziestolatka kończyła wcześniej pracę.
Zgarnęła szybko swoją torbę i pożegnała się ze stajennym, który wynosił siodło z boksu. Odpowiedział jej miłym głosem i szerokim uśmiechem. Dziewczyna lubiła go. Był jedynie rok młodszy od niej i zawsze w wolnej chwili zagadywał ją pytając jak minął jej dzień, a gdy były zajęcia na rano często przynosił kawę i drożdżówki częstując wszystkich w stajni czy znajdujących się na ujeżdżalni.
(Y.N) ruszyła spokojnym krokiem po prawej stronie chodnika. Włożyła słuchawki w uszy i puściła muzykę uśmiechając się lekko. Po całym dniu na ujeżdżalni potrzebowała spaceru i muzyki. Uważała, że był to czas dla niej, w którym nie musiała rozmawiać z nikim czy przejmować się innymi osobami. Częściej wracała autobusem chcąc być jak najszybciej w domu, jednak dzisiaj się nie spieszyła i mogła pozwolić sobie na trochę dłuższy spacer.
Przeszła przez przejście dla pieszych i weszła do parku, który był skrótem do dzielnicy domków jednorodzinnych. Chciała na początku iść dookoła parku wydłużając swój spacer, ale znowu zaczęła odczuwać lekki i kłujący ból w biodrze. Karciła się w myślach, że dopiero na trzeci dzień zaczęła smarować obolałe miejsce odpowiednią maścią. Nie sądziła, że tamten upadek okaże się aż tak marny w skutkach. Cieszyła się jednak, że nie skończyło się to o wiele poważniejszą kontuzją. Tak to przynajmniej mogła chodzić i jeździć konno. Ból był, ale nie przeszkadzał bardzo w poruszaniu się.
W pewnym momencie poczuła szarpnięcie w bok i przesuwającą się kość w biodrze. Strzelającą kość usłyszała przez słuchawki, a kłujący ból nagle znikną. Przez chwilę czuła lekki dyskomfort, ale szybko przeszło.
Spojrzała na osobę, która ją szarpnęła. Widząc chłopaka, który przewrócił ją kilka dni temu szybko schowała słuchawki do pudełeczka, które zaświeciło się na czerwono sygnalizując, że od teraz słuchawki są ładowane.
- Wybacz za to nagłe szarpnięcie, ale jakiś dzieciak na rowerze prawie cię potrącił. - ruchem głowy wskazał nastolatka, który leżał teraz na trawie oddychając szybko.
- A jemu nic się nie stało? - zapytała totalnie nie przejmując się tym, że gdyby nie nieznajomy pewnie leżałaby cała obolała na trawie obok chłopaka.
- Nie wiem, ale teraz ma nauczkę, żeby nie robić jakiś dziwnych sztuczek na chodniku w parku. Obok dosłownie ma skatepark. - mruknął i puścił dziewczynę, a ona dopiero teraz się zorientowała, że przez cały ten czas trzymał ją za dłoń.
Spojrzała w lewo i od razu ujrzała rampy oraz pagórki. Stali obok skateparku, na którym znajdowało się dość sporo ludzi. Dziewczyna zauważyła, że najwięcej osób jeździ na hulajnogach, a najmniej na rolkach. Wróciła jednak spojrzeniem na chłopaka. Był ubrany w luźne ubrania, a przy jego nogach stała deskorolka, na której musiał tu przyjechać. Wywnioskowała, że chyba wracał z jazdy na parku.
- Dziękuję za ratunek. - uśmiechnęła się delikatnie. - Jestem (Y.N). - dodała po chwili i ukłoniła się delikatnie.
- Yeosang. - odparł również delikatnie się kłaniając, po czym uśmiechnął się. - Nie ma za co. Nie musisz dziękować.
- Gdyby nie ty zostałabym rozsmarowana na trawie przez tego dzieciaka. - zaśmiała się cicho starając podtrzymać jakakolwiek rozmowę.
Ciemnowłosy zaśmiał się z jej słów i pokiwał głową. Ciągle patrzył w oczy dziewczyny, które zaczęły go powoli hipnotyzować. Kobieta wydawała mu się intrygująca, a co najważniejsze, chyba nie do końca zdawała sobie właśnie sprawę z kim rozmawia albo faktycznie go nie znała. Dla Yeo było to jednak na rękę. Miał szansę poznać osobę, która nie pytała go o karierę i przy której mógł się poczuć jak normalny mężczyzna. Do tego dziewczyna nie była brzydka, co powodowało, że chłopak nie chciał kończyć z nią rozmowy.
- Jeszcze raz dziękuję. - odezwała się z lekkim uśmiechem. - No i nie wiem jak to zrobiłeś, ale chyba nastawiłeś mi biodro. - zaśmiała się, a chłopak uniósł brew do góry. - Ostatnim razem jak na mnie wpadłeś zrobiłam coś sobie w biodro i mnie bolało. Jak mnie teraz pociągnąłeś coś mi strzeliło w kości i już mnie nie boli.
- Cieszę się w takim razie, że mogłem naprawić krzywdę, którą wyrządziłem. - uśmiechnął się i oblizał usta. - Wybacz, że tak cię opuszczę, ale muszę już iść.
- Rozumiem. Ja sama muszę już iść. - mruknęła i poprawiła koszulkę. - Do zobaczenia Yeosang. - pomachała mu i odeszła z uśmiechem, a mężczyzna przez chwilę podążał za nią swoim spojrzeniem.
☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️
San
- Dlaczego nic nie mogę znaleźć do cholery jasnej. - warknęła czarnowłosa dziewczyna uderzając gwałtownie plecami w biały materiał kanapy.
- Spokojnie Seomin. - mruknęła Polka stawiając na szklanym stoliku dwa kubki z ciepłą herbatą, po czym usiadła obok przyjaciółki. - W końcu coś znajdziesz. Bez pośpiechu.
- Nie chce siedzieć ciągle na twojej głowie. - mruknęła zrezygnowana i oparła głowę o miękką sofę robiąc skwaszoną minę.
- Przecież nawet jak znajdziesz pracę to od razu na swoje się nie wyprowadzisz. Pozwolę Ci dopiero wtedy, gdy będziesz miała umowę na minimum rok i odłożone pieniądze na mieszkanie. - powiedziała poważnie Europejka i chwyciła swój kubek.
Spojrzała na puchaty dywan, na którym leżał Jiho. Chłopiec oglądał bajki w skupieniu jedząc powoli rurkę z kremem śmietankowym. Na telewizorze co jakiś czas pokazywały się różne zwierzaki przemawiające ludzkim głosem i rozwiązujące różne zagadki na temat wsi, w której mieszkają. Odkąd jednak do dziewczyny przeprowadziła się przyjaciółka z synem była zmuszona zmienić polski dekoder na koreański, żeby cokolwiek jej goście rozumieli.
- Dziwnie się czuję będąc na twoim utrzymaniu. - westchnęła kobieta. - Ja jestem starsza i to ja powinnam pomagać tobie.
- Jesteśmy przyjaciółkami i pomagamy sobie nawzajem Min. - uśmiechnęła się delikatnie podając kubek starszej dziewczynie.
Czarnowłosa uśmiechnęła się delikatnie i przyjęła kubek od Polki. Upiła łyk, po czym usiadła wygodniej wlepiając spojrzenie w telewizor, na którym znajdowała się Pani Krowa z Cielakiem. Mama cielaka odpowiadała na pytania zadawane przez psa rasy Border Coli, który bawił się w detektywa na farmie i starał się rozwiązać zagadkę zaginionego placka czereśniowego. Pytanie brzmiało: Kto zjadł placek?
- Pójdziemy dzisiaj na spacer? - zapytał chłopiec odwracając się i patrząc na swoją mamę. - Do parku. Dawno nie byliśmy.
- Jasne, że pójdziemy. - odparła z uśmiechem matka chłopca.
- Ciocia pójdzie z nami? - zadał kolejne pytanie i tym razem spojrzał na Polkę. - Chodź ciocia. Pójdziemy na lody.
- Przekonałeś mnie tymi lodami. - zaśmiała się dwudziestolatka i upiła łyk swojej ulubionej herbaty.
Przez jakiś czas cała trójka siedziała w milczeniu i oglądała bajkę. Jak się okazało to Pan Mysz zjadł cały placek czereśniowy i leżał najedzony na sianku w stodole. Polka zastanawiała się jakim cudem mysz zaciągnęła do stodoły tak dużą blachę z ciastem. Zaraz jednak przypomniała sobie, że to bajka dla dzieci i większość rzeczy tutaj nie miało sensu.
Bajka dobiegła końca i chłopiec zerwał się na nogi. Jego buzia była brudna od śmietankowego kremu, a na bluzeczce miał okruszki po wafelku. Dwudziestolatka zaśmiała się cicho i chwyciła opakowanie mokrych chusteczek. Otworzyła je i podała jedną chłopcu, który zaczął wycierać buzię.
- Idziemy? - zapytał chłopiec radośnie oddając chusteczkę mamie.
- Tak. - odparła Polka wstając ze swojego miejsca.
Schowała telefon do kieszeni i zgarnęła klucze do domu z komody. Seomin pomogła zawiązać swojemu synowi buty, po czym cała trójka opuściła apartament dwudziestolatki. Zjechali windą na zerowe piętro, po czym wyszli z wieżowca.
Kroki skierowali w stronę parku. Pogoda była ładna. Na niebie było kilka białych obłoczków chmur, które co jakiś czas przysłaniało jasne słońce. Było ciepło, ale czasami wiał chłodny wiaterek. Była wręcz idealna pogoda na spacer czy pobiegać ścieżkami w parku bądź w lesie. Kilka osób nawet wybrało się na rower albo rolki robiąc wycieczki rodzinne czy jeżdżąc ze znajomymi. Dużo osób stało również przy budce z lodami i goframi. Ale co się dziwić? Było w końcu niedzielne popołudnie i nawet jeżeli ktoś w ten dzień pracował to zdążył już wrócić z pracy.
Kobiety szły obok siebie rozmawiając na każdy możliwy temat. Mąż Seomin wciąż nie dawał za wygraną. Wydzwaniał i niemal ciągle pisał Smsy. To nie tak, że chciał pogodzić się z żoną i naprawić stosunki. Nie. On chciał jedynie syna. Ciągle groził swojej żonie, że odbierze jej dziecko i zabierze jej prawa do opieki. Czarnowłosa strasznie się tego obawiała, a do tego dochodził fakt, że nie ma stałej pracy ani własnego mieszkania i żyje na utrzymaniu przyjaciółki. Bała się, że te trzy rzeczy przeważą nad losem jej syna i trafi on do ojca, który zakłada nową rodzinę z niewiadomo którą kochanką. Seomin nie mogła pozwolić na to, by jej syn dorastał i patrzył na to co wyprawia jego ojciec i jak traktuje on kobiety.
- Cóż za urocze spotkanie. - obie kobiety przystanęły od razu, a czarnowłosa złapała swojego syna za rękę przyciągając do siebie. - Cześć synku. Nie przywitasz się z tatą? - odparł mężczyzna uśmiechając się szeroko, po czym kucnął rozwierając ramiona.
Chłopczyk jednak ani drgnął i przytulił się bardziej do nogi swojej mamy. Spojrzał niepewnie na ojca, a potem na kobietę obok niego, która trzymała w dłoni gofra i uśmiechała się przyjaźnie. Jej blond włosy co jakiś czas falowały na wietrze. Wyglądała sympatycznie, a Jiho nie był co do niej przekonany.
- Ty pewnie jesteś Jiho. Słyszałam o tobie wiele miłych rzeczy. - głos kobiety był dość wysoki i trochę piskliwy czego uszy (Y.N) nie przyjęły w miły sposób.
- Co nagadałaś mojemu synowi, że nawet nie chce przywitać się z własnym ojcem? - wysoki mężczyzna warknął i podniósł się na równe nogi.
Seomin i jej syn cofnęli się o krok, a Polka częściowo ich zasłoniła patrząc wyzywająco na czarnowłosego przed nią. Dwudziestolatka zacisnęła szczękę i uniosła brew do góry. Doskonale zdawała sobie sprawę, że mężczyzna był od niej wyższy i na pewno silniejszy. Nie chciała jednak zostawić Min z tym samej. Z resztą ona musiała jakoś uspokoić swojego syna, który patrzył przestraszony na swojego ojca.
- Nic nie musiała mówić. Wystarczy, że Jiho słyszał twoje krzyki i widział jak traktujesz jego matkę. - powiedziała poważnie Europejka. - Lepiej nie zaczynaj kłótni i daj nam przejść w głąb parku na spokojnie.
- Chyba sobie żartujesz. - prychnął głośno i zrobił krok w jej stronę na co dziewczyna nawet nie drgnęła. - To jest mój syn i mam prawo z nim porozmawiać.
- Nie będziesz rozmawiać z nim jak jesteś wściekły. - wciąż nie dawała za wygraną. - Radzę ci zostawić nas w spokoju.
- A co mi zrobisz? - parsknął śmiechem.
- Moja dziewczyna wyraziła się chyba jasno. - mruknął drugi męski głos, a Polka w tym czasie poczuła jak silne ramię blondyna owija się dookoła jej tali.
Zerknęła na nieznajomego i odetchnęła zdając sobie sprawę, że to ten sympatyczny mężczyzna, którego spotkała na początku tygodnia w sklepie przy stoisku z pluszakami. Podaj jej misia, którego Ji przez przypadek upuścił. Cieszyła się, że znów go spotkała i zdecydowała się przyjąć jego zagranie.
- Kim ty niby jesteś chłopczyku? Lepiej się nie wtrącaj. - odparł brunet.
- Na pewno kimś ważniejszym i wyżej postawionym niż Ty. - mruknął poważnie patrząc na niego obojętnie. - Radzę ci zostawić moją dziewczynę i jej przyjaciółkę w spokoju albo inaczej będziemy rozmawiać. - przycisnął Polkę do swojego boku trochę mocniej chcąc ją w razie czego obronić. - Nie rób scen przy dziecku. Mały i tak za dużo widział. Chyba nie chcesz, żeby się ciebie bał? - uniósł brew do góry.
- Jeszcze się spotkamy. - wskazał palcem na Seomin, po czym wraz ze swoją nową partnerką odszedł.
Cała trójka odczekała chwilę, aż mąż czarnowłosej zniknął z ich pola widzenia i kobiety odetchnęły z ulgą. Polka przyłożyła dłoń do czoła biorąc głęboki oddech, po czym spojrzała na swoją przyjaciółkę, która trzymała na rękach swojego syna. Chłopiec wtulał się w jej ramiona drżąc delikatnie ze strachu.
- Dziękuję za pomoc San. - dwudziestolatka uśmiechnęła się delikatnie do blondyna. - Nie mam pojęcia jak ci się odwdzięczę.
- Coś wymyślę. - puścił jej oczko i oblizał usta. - Niestety muszę już iść. Uważajcie na siebie. - uśmiechnął się i pomachał kobietom na pożegnanie.
☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️
Mingi
Dziewczyna przetarła oczy i ziewnęła zasłaniając sobie usta ręką. Mlasnęła na koniec dwa razy, po czym usiadła na łóżku czując jak kołdra opada z jej klatki piersiowej i zatrzymuje się na udach. Lubiła lubić się bez budzika. Nie musiała wstawać natychmiast i rano miała czas dla siebie. Mogła go wykorzystać jak chciała. Oczywiście dzisiaj pracowała, więc miała poranek trochę ograniczony, ale i tak cieszyła się, że miała na drugą zmianę.
Pracowała w dość dużym salonie fryzjerskim, który otwarty był od godziny siódmej rano do godziny dziewiętnastej. Salon ten był bardzo znany i bardzo polecany. Niekiedy do salonu przychodziły jakieś znane osoby prosząc o nowy kolor włosów. (Y.N) doskonale pamięta jak dwa miesiące temu w drzwiach do salonu fryzjerskiego stanął we własnej osobie prezenter wiadomości prosząc o przycięcie włosów i odświeżenie brązowego koloru.
Polka w końcu wstała z łóżka i po przeciągnięciu się ruszyła do kuchni. W ciszy, która panowała w jej mieszkaniu, zaczęła robić sobie poranną kawę. Czekając aż woda w czajniku się zagotuje otworzyła okno i odsłoniła żaluzje wpuszczając do kuchni trochę słonecznych promieni.
Jej mieszkanie było średniej wielkości . Mieszkała w większej kawalerce. Miała łazienkę, przedpokój, sypialnie oraz jedno duże pomieszczenie, w którym znajdowała się jednocześnie kuchnia, jadalnia z prostokątnym stołem z czterema krzesłami oraz salon z dużym telewizorem, materiałową kanapą w kolorze beżu i szklany stoliczek na kawę. Z jadalni można było od razu przejść na balkon, na którym znajdował się hamak oraz trzy duże skrzynie z kwiatami. Polka uwielbiała tam przesiadywać i czytać książkę po ciężkim dniu w pracy.
Czajnik zaczął gwizdać i kobieta odsunęła się od okna. Zalała kawę i wzięła większy oddech nosem zaciągając się intensywnym i ciepłym zapachem kawy. Dodała do gorącego napoju cukru i dolała mleka, po czym dokładnie wymieszała. Chwyciła kubek za ucho i wróciła na swoje miejsce przed oknem. Wpatrując się w pojedyncze drzewa upiła pierwszy łyk kawy uśmiechając się lekko do siebie.
Czar tego pięknego poranka jednak prysł, gdy cisza została przerwana przez dźwięk telefonu. Polka westchnęła i odstawiła Kubę na blat wracając się do sypialni po telefon. Widząc na wyświetlaczu numer szefowej odniosła wrażenie, że to koniec przyjemnego poranka i spokojnego podziwiania drzew na zielonych wysepkach na przeciwko jej bloku.
~ Słucham? - odebrała telefon przykładając go od razu do prawego ucha, po czym wróciła do kuchni stając przed blatem, o który oparła się biodrem.
~ Mam nadzieję, że cię nie obudziłam. - odezwał się kobiecy głos po drugiej stronie elektronicznej słuchawki. ~ Wybacz, że dzwonię tak wcześnie przed twoją pracą, ale dałabyś radę przyjść tak za maks półtorej godziny? Jeżeli udałoby ci się wcześniej to będę mega wdzięczna. Kim miała nagły wypadek i nie będzie jej dzisiaj w pracy, a mamy za dużo klientów i sobie nie poradzimy bez jeszcze jednej fryzjerki.
(Y.N) przymknęła oczy analizując w głowie słowa szefowej. Westchnęła dość głośno nie przejmując się tym, że kobieta pewnie to usłyszy. Wiedziała, że nie ma jakiegoś większego wyboru. Owszem, mogła odmówić i wymyślić jakąś wymówkę na szybko, jednak wolała chyba pojechać wcześniej do pracy szczególnie, że jakoś strasznie daleko nie miała.
~ W porządku. Będę za godzinę. - mruknęła do głośnika i zacisnęła delikatnie palce na ciepłym kubku.
~ Bardzo mnie to cieszy. Oczywiście dostaniesz wynagrodzenie za nadgodziny. Wszystko zapisuję. Do zobaczenia. - powiedziała szefowa na szybko, po czym się rozłączyła.
Polka nie mając większego wyboru wzięła łyk kawy, po czym poszła do łazienki. Wykonała poranną rutynę, po czym ubrała na siebie siwe dresy i luźną koszulkę w odcieniu pudrowego fioletu, którą wpuściła w spodnie. W kieszeń wsadziła telefon, po czym opuściła swoje mieszkanie i szybkim krokiem wyszła z budynku.
Na przystanku stała jedynie chwilę. Miała szczęście, że autobusy do centrum kursują tutaj niemal co dziesięć minut i nie musiała czekać niewiadomo ile aż jakiś łaskawie przyjedzie i się zatrzyma. Akurat trafiła na autobus z numerem osiem. Wsiadła do niego i złapała się poręczy. Miała do przejechania jedynie cztery przystanki, więc nie widziała sensu siadać.
Jazda zajęła jej dziesięć minut. Mimo wcześniej godziny na drogach było pełno aut i ludzi spieszących się wszędzie i nigdzie. Wysiadła z pojazdu i skręciła w lewo przechodząc przez przejście. Po trzech minutach spacerku była na miejscu. Weszła do salonu witając się uprzejmie ze wszystkimi i zniknęła za drzwiami dla personelu. Przebrała się szybko i zaczęła pracę przejmując obowiązki oraz klientów nieobecnej dzisiaj Kim.
- Dzień dobry. - do salonu weszło trzech młodych mężczyzn. - Byliśmy dzisiaj umówieni na nazwisko Park.
Polka zerknęła przelotnie na trójkę mężczyzn, po czym zgarnęła obcięte włosy na szufelkę uważając, żeby nie zahaczyć o nogi klientki, która wstała właśnie z fotela. Była dość zachwycona swoją nową fryzurą. Pierwszy raz farbowała włosy na inny kolor niż kolory naturalne.
- (Y.N) weźmiesz teraz Pana Song, okej? - Europejka spojrzała na szefową, która ruchem głowy wskazała wysokiego mężczyznę, którego dwudziestolatka rozpoznała od razu.
- Dobrze. - uśmiechnęła się szeroko widząc lekkie rumieńce na policzkach ciemnowłosego. - Zapraszam na fotel. Mężczyzna usiadł, a dziewczyna stanęła za nim i spojrzała na niego w lustrze z lekkim. Dookoła jego szyi zapięła czarną pelerynę i sprawdziła czy materiał wszystko zakrywa. - W takim razie co będzie robione?
- Farbowanie. Kolor czarny i blond pasemka na końcówkach. - uśmiechnął się.
Dwudziestolatka pokiwałam głową i wzięła się do pracy. Rozmowa ciągnęła im się w najlepsze, a Mingi nie wydawał się już tym nieśmiałym chłopakiem co w ostatnią niedzielę. Był gadatliwy i często rzucał żartami.
- A jak minęła ci wycieczka po zoo? - zapytała Polka i zerknęła na niego na sekundę w lustrze nakładając czarną farbę.
- Było dość zabawnie. - uśmiechnął się szeroko. - Jak się okazało zebry potrafią być niemiłe.
Kobieta zaśmiała się i pokręciła rozbawiona głową. Pociągnęli jeszcze przez chwilę ten temat, a później zaczęli jakiś inny. Rozmowa ciągnęła się swobodnie, a Seonghwa siedzący obok na fotelu zauważył, że ta dwójka ma się ku sobie.
☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️
Wooyoung
Tydzień minął bardzo szybko. Kobieta jak zwykle była zawalona robotą i pracowała od rana do wieczora. Skupiała się jedynie na tłumaczeniu popijając co jakiś czas kawę z białego kubka w czarne kwiatki. Hyemi co jakiś czas zaglądała do przyjaciółki monitorując jak się czuje i czy zrobiła sobie jakąkolwiek przerwę. Kobieta ciągle jednak twierdziła, że nie ma czasu, bo ma dużo pracy. Jej szefowa zaczęła się zastanawiać jakim cudem pozwoliła jej nie iść na urlop. Myślała, że po spotkaniu sympatycznych mężczyzn ona i Wooyoung jakoś się ze sobą spotkają i (Y.N) nie będzie już tak obsesyjnie pracować. Jak się okazało nie wymienili się numerami, a Hyemi nie zamierzała aż wchodzić w jej życie miłosne. Może jednak chłopak nie był w jej typie.
Starsza oparła się ramieniem o framugę drzwi do gabinetu swojej przyjaciółki i założyła ręce na piersi. Przyglądała się jej przez jakiś czas w ciszy, po czym westchnęła ciężko zwracając na siebie uwagę dwudziestolatki. Polka jednak szybko wróciła do pracy nie robiąc sobie nic z obecności przyjaciółki. Była już przyzwyczajona, że kobieta przychodzi do niej i ją kontroluje. Kontrolowała wszystkich swoich pracowników. Było to chyba jej obsesją.
- Znowu zamierzasz spławić mnie mówiąc 'zaraz' jak zapytam o przerwę? - rudowłosa uniosła brew do góry i weszła w głąb gabinetu zamykając za sobą drzwi.
Europejka uniosła na chwilę spojrzenie i oparła łokcie o blat biurka. Poczekała aż przyjaciółka usiądzie na przeciwko niej, po czym wzięła łyk kawy i zdjęła okulary z nosa. Milczała przez chwilę, a następnie westchnęła ociężale opierając się o oparcie fotela.
- Tak. - powiedziała cicho.
Widać było po niej, że jest już zmęczona, a oczy są na skraju wytrzymałości. Były zaczerwienione i zdecydowanie zbyt często Polka mrugała. Niekiedy mocno zaciskała powieki starając się odpędzić uczucie suchości i pieczenia. Ciągłe siedzenie przed monitorem komputera nie wpływało na nią za dobrze. Leciał nie tylko jej wzrok, ale również zdrowie psychiczne. Była dość mocno przepracowana.
- Zapisz wszystkie dane, zrób raport i idź do domu. Tydzień temu ci darowałam, ale teraz nie zamierzam. Przez najbliższe dwa tygodnie nie chce cię tu widzieć. - wstała z fotela. - Pendrive i segregatory zostawiasz tutaj. Nie zabierasz pracy do domu. - uniosła dłoń widząc, że Polka chce zaprzeczyć. - Nie skończyłam jeszcze. - jej głos był surowy. - Nie skrócę Ci urlopu i jutro nie chce widzieć cię w pracy, a przede wszystkim nie chce cię widzieć w pobliżu firmy.
- Hye nie... - ucichła widząc wzrok przyjaciółki.
To był ten wzrok, który nie akceptował sprzeciwu czy jakiejkolwiek dyskusji. Przyjaźniły się już dość długo, ale Polka dalej wolała unikać wybuchu złości swojej przyjaciółki. Robiła się wtedy dość agresywna i nie zbyt hamowała się w słowach. Europejka tylko raz widziała jej wybuch, ale przyznała, że nigdy więcej nie chciałaby go widzieć, a tym bardziej doświadczyć.
Kobieta westchnęła ciężko i wróciła spojrzeniem na monitor komputera. Czując na sobie wzrok przyjaciółki zapisała szybko pliki, po czym otworzyła dokument z raportem. Napisała szybko ile zdążyła przetłumaczyć i czego tłumaczenia dotyczyły. Zapisała dokument i wyłączyła komputer. Zerknęła kątem oka na zadowoloną Hyemi i wstała ociężale z krzesła czując jak jej kości wołają o pomstę. Zanim opuściła swój gabinet wzięła jeszcze z biurka kubek, żeby go umyć.
Drzwi zamknęła Hye, po czym odebrała od dziewczyny klucze dla pewności, że nie będzie próbowała się tu dostać i wrócić do pracy. Co jak co, ale tę dziewczynę trzeba było nieźle pilnować. Rudowłosa zaczynała się obawiać, że jej przyjaciółka cierpi już na pracoholizm i jak tak dalej pójdzie to zostanie starą panną ze stertą rzeczy do przetłumaczenia. Na to pozwolić nie mogła.
Odprowadziła dziewczynę pod wielkie przeszklone drzwi i pożegnała się z nią całusem w policzek. Polka trochę ciężkim krokiem dostała się do auta i wsiadła do niego wzdychając. Nie była przyzwyczajona do kończenia pracy wcześniej. Miała teraz dużo wolnego czasu i pierwszym pomysłem na jaki wpadła było pojechanie w końcu na jakieś zakupy. Skoro nie może tłumaczyć to podszkoli się w gotowaniu.
Ruszyła do dużego sklepu spożywczego i zatrzymała auto najbliżej jak tylko mogła. Zamierzała zrobić dość duże zakupy co mogło sprawić jej pewne trudności. Do samochodu jeszcze da sobie na spokojnie radę, bo podjedzie wózkiem sklepowym, ale miała pewne wątpliwości czy zabierze się na raz na jedenaste piętro.
Wysiadła z auta i weszła pewnym krokiem do sklepu. Złapała od razu wolny wózek i włożyła do niego czarną torebkę, która idealnie pasowała do granatowej sukienki opinającej jej zgrabne ciało. Tupiąc czarnymi szpilkami przesuwała się powoli do przodu wrzucając co wózka rzeczy, które będą jej potrzebne.
- Nie sądziłem, że jeszcze cię zobaczę. - niemal natychmiast odwróciła się w kierunku głosu. - Cześć (Y.N)
- Oh to ty Wooyoung. - uśmiechnęła się delikatnie, po czym przywitała się z mężczyzną wyłapując jak przygląda się jej ubraniu. - Widzę, że Ty też na zakupy.
- Przyjechałem z przyjacielem, ale sądzę, że się nie obrazi jak się do ciebie przyłącze. - zaśmiał się cicho, po czym napisał coś do kogoś i podszedł do dziewczyny bliżej. - Czego potrzebujesz?
- Szczerze to biorę wszystko co wyda mi się smaczne albo interesujące. - parsknęła śmiechem ruszając znowu do przodu. - Będzie mi bardzo miło jak zechcesz umilić mi ten czas.
Mężczyzna uśmiechnął się szeroko i przystał na propozycje dziewczyny. Chodzili oboje po sklepie i wrzucali do wózka rzeczy, które wyglądały na jadalne. Swoją drogą Woo polecił dziewczynie kilka rzeczy, które ta przyjęła z wielką chęcią.
Po pewnym czasie wózek Polki był wypełniony trzema dość dużymi siatkami, które były pilnowane przez czarnowłosego, gdy Europejka płaciła kartą za zakupy. Odebrała szybko paragon i żegnając się z kasjerką wyszła z wózkiem i Woo na zewnątrz.
- Pomogę ci. - odparł mężczyzna biorąc bez problemu trzy siatki jakby nic nie ważyły.
Europejka zamrugała kilka razy patrząc na chłopaka szeroko otwartymi oczami podziwiając przez jakiś czas jak jego mięśnie napinają się i pracują pod materiałem koszulki. Musiała przyznać, że był to dość ciekawy widok i miała problem z oderwaniem oczu.
Zaprowadziła go do auta i otworzyła bagażnik czekając aż mężczyzna wsadzi reklamówki. Przy aucie stali jeszcze przez jakiś czas rozmawiając na różne tematy. Miłą rozmowę przerwał jednak krzyk blondwłosego chłopaka, który z założony rękami czekał aż Woo na niego spojrzy. Miał dwa wózki, w których były cztery siatki napchane różnymi rzeczami.
- Idź już. Na pewno się jeszcze spotkamy. - zaśmiała się dziewczyna i wsiadła do auta.
☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️
Jongho
Poniedziałek nadszedł wielkimi krokami i jego zmorą było wstawanie rano do pracy. Nikt tego nie lubił, a zwłaszcza osoby, które wiedziały ile rzeczy muszą w poniedziałek pozałatwiać. Już na samą myśl o poniedziałku człowiekowi nic się nie chciało i nie miał jakiejkolwiek energii, a co dopiero znaleźć w sobie tak wiele pokładów energii, żeby wstać ochoczo z łóżka, ogarnąć się na biegu i pójść do pracy z wielkim uśmiechem. Niektóre osoby jednak nie mają problemu z tym dniem tygodnia. Wstają normalnie, robią poranną rutynę i wychodzą do pracy nie przejmując się już niczym. Są też tacy, którzy nie muszą iść z rana do pracy albo są też tacy, którzy w ogóle nie muszą do niej iść. I tym ostatnim ludziom Polka chyba zazdrościła najbardziej.
- (Y.N) mam pewne zastrzeżenia co do postaci, którą narysowałaś. - w jej gabinecie pojawiła kobieta po sześćdziesiątce trzymając w dłoni tablet graficzny.
Polka zdjęła okulary kładąc je na blat białego biurka. Odsunęła się trochę na krześle i spojrzała na swoją szefową czekając aż powie coś więcej. Pracowała nad tą postacią najdłużej i nie była zadowolona z tego, że ktokolwiek ma do niej jakiekolwiek zastrzeżenia. Osobiście jej się ta postać bardzo podobała. Praca w firmie ilustratorskiej, gdzie tworzy się ilustracje do książek, wierszy, filmów, reklam czy tym podobnych nie jest wcale łatwa i aż tak bardzo przyjemna jak może się wydawać.
- Dużo będzie do poprawienia? - zapytała Europejka wpatrując się w swoją szefową.
- Nie, nie. - mruknęła. - Najbardziej chodzi mi o jej sylwetkę. Sądzę, że możesz ją delikatnie pogrubić i zrobić większe wcięcie w tali. - położyła przed nią tablet, gdzie dookoła narysowanej postaci były przerywane linie pokazując jej nową sylwetkę.
- W porządku. Potrzebne jest to na dziś? - zadała pytanie patrząc kobiecie w oczy.
Obiecała dzisiaj siostrze, że dzisiaj znowu ją odbierze. Planowała wpaść do swoich rodziców na obiad, bo późno dzisiaj kończyła i nie miała ochoty stać w kuchni robiąc jakiś obiad. Oczywiście mogła zjeść na mieście, ale nic nie smakuje lepiej niż jedzenie mamy.
- Nie. Widzę, że ci niewiele zostało, więc możesz poprawić postać już jutro. Mamy jeszcze trochę czasu, aby oddać projekt klientowi. - powiedziała zachowując powagę na twarzy i zabrała tablet. - Dzisiaj możesz skończyć punktualnie o szesnastej. - dodała, po czym wyszła z biura dwudziestolatki.
Dziewczyna odczekała chwilę, po czym wywróciłam oczami i zaczęła przedrzeźniać starszą kobietę pod nosem. Czasami na prawdę miała dość swojej szefowej. Sama od długiego czasu już nic nie narysowała i jedynie co potrafiła to chodzić od gabinetu do gabinetu, wytykać błędy czy krytykować pracę swoich pracowników. Działała już wszystkim na nerwy i wszyscy już się nie mogli doczekać aż w końcu jej wnuczka przejmie po niej firmę. Każdy sądził, że dwudziestojednolatka okaże się lepszą szefową niż jej babcia.
Europejka wyszła z pracy idealnie o szesnastej. Wsiadła do auta i nie marnując czasu ruszyła w kierunku sklepu. Zanim wybiła szesnasta Polka dostała Smsa od swojej siostry, żeby kupiła jej coś do picia, bo zapomniała z domu. Od zawsze Sara była osobą zapominalską i mimo upływu czasu nic się nie poprawiało. Ciągle zapominała wiele rzeczy i niemal wszystko musiała zapisywać.
(Y.N) weszła do sklepu i kupiła siostrze jakiś sok marchewkowy. Wzięła dodatkowo jakieś ciasto, po czym zapłaciła za wszystko i wróciła do auta. Położyła wszystko z tyłu na siedzenie i ruszyła pod wytwórnie. Nie za bardzo lubiła tam jeździć. Pełno było tam aut, a dwa parkingi były oddzielone siatką. Jeden był dla zwykłych ludzi, a drugi był dla pracowników i idoli, którzy byli pod skrzydłami wytwórni.
Kobieta zaparkowała na dostępnym dla niej parkingu i wysiadła z auta zabierając butelkę soku. Kluczyki wrzuciła do kieszeni marynarki i ruszyła spokojnym krokiem tupiąc szpilkami po chodniku. Usiadła na ławce przed wejściem i zdjęła okulary przeciwsłoneczne zakładając ją zaraz na głowę. Odetchnęła głęboko i spojrzała na zegarek sprawdzając, która jest godzina.
- Poczekajcie chwilę. - podniosła głowę i zauważyła, że w jej kierunku idzie Jongho. - Co ty tutaj robisz? - zapytał mając poważną minę, a dziewczyna zamrugała kilka razy.
- Przyjechałam po siostrę. - uniosła brew do góry patrząc na chłopaka twardo. - Coś ty taki niemiły? Ostatnio byłeś bardzo uprzejmy. - mruknęła zakładając ręce na piersi, a mężczyzna odetchnął z ulgą.
- Przepraszam. Pomyślałem coś innego. - mruknął nieśmiało i odchrząknął. - Twoja siostra tu pracuje?
- Nie. Ma tu treningi taneczne. - odpowiedziała spokojnie. - Uparła się, a instruktor miał tu już salę. Często po nią przyjeżdżam. A ty? Co tu robisz?
- Można powiedzieć, że pracuje. - uśmiechnął się miło, po czym oblizał usta i zerknął za siebie. Zrobił zniesmaczoną minę i wrócił spojrzeniem na kobietę. - Ładnie wyglądasz. - uśmiechnął się nagle patrząc na ciało dziewczyny w czarnym kombinezonie.
- Dziękuję. Przyjechałam prosto z pracy. - zaśmiała się cicho.
- Gdzie pracujesz? - zapytał chowając palce w przednich kieszonkach spodni. Wyglądał dzisiaj dość dobrze mając na sobie obcisłe spodnie i luźną koszulkę.
- Jestem ilustratorką. Tworzę różne pracę na różne cele. - odparła zakładając nogę na nogę.
- Brzmi fajnie. - uśmiechnął się lekko.
- Praca jest nawet fajna, ale szefowa już nie. - zaśmiała się cicho. - Trzeba jednak mieć za co żyć. - mruknęła.
- To prawda. - powiedział kiwając lekko głową.
- (Y.N)! - krzyknęła Sara podbiegając do siostry i zabierając jej sok. - Omo. Mój ulubiony. Jesteś wielka. - zaśmiała się i odkręciła od razu napój olewając totalnie Jongho.
- Przywitałabyś się. - zaśmiała się dwudziestolatka zerkając na mężczyznę.
Sara odwróciła się i przyjrzała chłopakowi przed nimi. Uniosła brew do góry starając się go sobie przypomnieć.
- Cześć. - uśmiechnęła się nieśmiało. - Wybacz, ale zapomniałam jak się nazywasz. - mruknęła rumieniąc się delikatnie.
- To Jongho. - odparła dwudziestolatka i zerknęła na bruneta, któremu wyjątkowo podobało się jak kobieta wymawia jego imię.
- Ah tak, Jongho. - zaśmiała się siostra Polki, po czym chwyciła starszą za rękę. - Wybacz, ale musimy już iść. - pociągnęła siostrę. - Obiad mi stygnie. - fuknęła pod nosem, a dwójka starszych zaśmiała się cicho. - Cześć Jongho.
- Cześć. - dwudziestolatka uśmiechnęła się do mężczyzny i pomachała mu idąc z siostrą do auta.
☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top