1. Pierwsze Spotkanie

Informacja do książki: Masz dwadzieścia lat i metr sześćdziesiąt dwa wzrostu. Narzucona będzie również liczba rodzeństwa, ich wiek oraz imiona. Wybaczcie za to narzucanie, ale tak będzie mi łatwiej pisać

(Y.N) - imię twoje bądź wymyślonej przez ciebie bohaterki

Czcionka pogrubiona - jego myśli

☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️

Hongjoong

Biała sukienka sunęła przy kremowej podłodze, a uśmiech z twarzy kobiety nie znikał nawet na chwilę. Dwudziestolatka patrzyła z radością na swoją starszą siostrę, która była obejmowana przez swojego ukochanego, który od trzech godzin był już jej mężem. Nie spodziewała się, że ten czas tak szybko mijał. Dwa lata nie wydawały się tak odległe. Sięgnęła pamięcią do chwili sprzed dwóch lat. Z lekkim uśmiechem wspominała jak jej siostra przedstawiała rodzinie swojego partnera. Była z nim wtedy od dwóch miesięcy i nikt nie spodziewał się, że ich wspólne dwa lata minął tak szybko. Nim ktokolwiek się obejrzał bawili się na ich weselu w dużej sali, która mieściła się w bajecznym dworku z pięknym ogrodem, który (Y.N) miała zamiar zwiedzić jeszcze tej nocy.

Polka przesunęła się blisko ściany i za plecami ludzi ruszyła do swojego stołu. Miała honorowe miejsce. Nie tylko była siostrą panny młodej, ale również jej pierwszą druhną. Przez to miała na sobie suknię, którą wybrała jej siostra. Lekko połyskujący czerwony materiał przylegał do jej ciała tylko u góry. Od wcięcia w tali sukienka była prosta i opadała niemal do ziemi, a rozcięcie po prawej stronie ukazywało jej zgrabną nogę, gdy szła bądź tańczyła. Na stopach miała czarne sandałki na grubym słupku, a na kostkach delikatną biżuterię, która lekko połyskiwała.

Swoim strojem pasowała do panny młodej oraz wystroju sali. Dominował kolor biały, a dodatki przebijały się w kolorze czerwieni i czerni. (Y.N) musiała przyznać, że wszystko ładnie ze sobą wyglądało.

Usiadła na swoim krześle i odetchnęła cicho masując pod stołem lewą łydkę, która zaczęła pobolewać od nadmiernego wysiłku. Dawno tak długo nie chodziła na obcasach. Było to delikatnie obciążające dla jej nóg oraz krzyża, z którym miała delikatne problemy już od wieku nastoletniego.

Chwyciła kieliszek z szampanem i przycisnęła delikatnie chłodne szkło do swoich rozgrzanych ust. Wypiła ostatni łyk alkoholu i odstawiła naczynie na stół wpatrując się w czerwony ślad jaki na nim został przez szminkę, którą miała pomalowane usta.

Zaczynało robić się jej duszno, a w głowie dudniło od głośnej muzyki. Zmarszczyła brwi zarzucając na swoje ramiona czarny sweterek. Jej sukienka miała dość duży dekolt oraz cienkie ramiączka i mimo, że wesele odbywało się pod koniec maja noc była dość chłodna.

Opatuliła się sweterkiem i wyszła na zewnątrz mogąc w końcu odetchnąć. Przymknęła na chwilę oczy i ruszyła przed siebie po kamiennej ścieżce. Nie chciała iść nigdzie daleko. Wiedziała, że powinna być ciągle na sali, ale nigdy nie czuła się za dobrze w tłumie osób czy w pomieszczeniach z głośną muzyką z unoszącym się bliżej nieokreślonym zapachem, który drażnił już jej nos.

- Przepraszam. Można się dosiąść? - zapytała z lekkim uśmiechem zwracając się do mężczyzny z dwukolorowymi włosami.

- Jasne. - odparł uśmiechając się delikatnie i przesunął się w prawą stronę robiąc miejsce dziewczynie.

Przez chwilę oboje siedzieli w milczeniu rozkoszując się spokojem i cichą muzyką, która dudniła w sali weselnej. Nie czuli się niezręcznie, ale Polka postanowiła się w końcu odezwać.

- I jak się bawisz? - zapytała z lekkim uśmiechem patrząc na mężczyznę.

- W zasadzie to nie lubię wesel, ale cieszę się, że kuzynka wyciągnęła mnie z domu jako swojego partnera. Wesele jest na prawdę udane i pierwszy raz się nie nudzę. - zaśmiał się cicho.

- Cieszę się w takim razie. - zaśmiała się zaraz po nim. - Jestem (Y.N), a ty? - zapytała przyglądając się jak chłopak robi trochę zaskoczoną minę.

- Kim Hongjoong. Miło mi cię poznać. - uśmiechnął się ściskając delikatnie dłoń dziewczyny.

Ona serio nie wie kim jestem?

☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️

Seonghwa

Dzisiejszy dzień był ciężki. Kobieta prawie pół nocy nie spała zajmując się swoją dziesięcioletnią siostrą. Dziewczynka miała koszmary i przyszła do (Y.N), z którą miała bardzo dobry kontakt. Polka bardzo dobrze dogadywała się ze swoimi dwiema siostrami, mimo że obie były młodsze. We trójkę od małego były uczone, żeby z rodziną mieć dobry kontakt i nie zostawiać nigdy nierozwiązanych kłótni, które mogłyby je poróżnić.

W pracy także nie miała dzisiaj łatwo. Dzieci były rozbiegane i dwóch chłopców pobiło się o plastikowy samochodzik, bo chcieli się nim bawić oboje w tym samym czasie. Uwielbiała pracę w przedszkolu jako przedszkolanka, ale niekiedy ta praca była na prawdę uciążliwa. Bardzo często wychodziła również z przedszkola z ostrym bólem głowy i piskiem w uszach przez wrzaski i krzyki dzieci. Nie zamieniłaby jednak tej pracy na żadną inną.

Przesunęła się w kolejce o kilka małych kroczków. Zerknęła na zegarek i odetchnęła z ulgą widząc, że ma jeszcze sporo czasu zanim będzie musiała odebrać swoją siedemnastoletnią siostrę od koleżanki. Dziewczyna mogła wrócić autobusem, ale (Y.N) obiecała ją odebrać. Nie chciała, żeby jechała komunikacją miejską po nieprzespanej nocy. Sama kiedyś była w jej wieku i sama nocowała u przyjaciółki. Dobrze wiedziała, że bardzo mało się śpi, a czasami było tak, że w ogóle nie spały. Dlatego nie chciała dopuścić, aby jej siostra wracała komunikacją miejską stojąc w autobusie przez pół godziny i chwiejąc się na wszystkie strony przysypiając od czasu do czasu na kilka sekund. Mogło być to niebezpieczne.

Westchnęła cicho i przymknęła oczy czując jak ból jej głowy zaczyna narastać. Chciała być już w domu, zjeść kolacje i zamknąć się w swoim pokoju mogąc odpocząć i odprężyć się przed nadchodzącą niedzielą, którą miała spędzić w towarzystwie rodziny na obiedzie organizowanym z okazji urodzin jej ojca. Pewnie znowu pójdzie późno spać, a do tego przez pół obiadu będzie pewnie doglądała dzieci. To był już jej nawyk.

- Dzień dobry. - odezwała się Koreanka stojąca po drugiej stronie lady. - Co dla pani?

- Duża herbata cytrynowa i dwie torebeczki cukru. - mruknęła zmuszając się na delikatny uśmiech.

Rozejrzała się dyskretnie po kawiarni marszcząc lekko brwi słysząc te wszystkie głosy. Ból głowy narastał z każdą minutą powodując, że dziewczyna coraz bardziej robiła się nerwowa i coraz bardziej spieszyło się jej do auta, żeby przez jakiś czas pobyć w spokojnej ciszy, którą będzie zakłócać jedynie cichy warkot silnika.

- Proszę. - powiedziała po trzech minutach kelnerka, po czym podała cenę.

Kobieta wygrzebała z portfela pieniądze, po czym zapięła go i wrzuciła do torebki. Podała dziewczynie wyliczoną kwotę i odebrała kubek dziękując pod nosem. Odwróciła się i szybkim krokiem ruszyła do wyjścia. Niestety mężczyzna siedzący przy stole nie widział jej, a jego znajomy nie zdążył go ostrzec. Wstał dość szybko i zanim kobieta zdążyła wyhamować, wpadli na siebie. Ciepła herbata otworzyła się i pół zawartości kubka wylądowało na ulubionym swetrze Europejki.

Polka przeklęła pod nosem w ojczystym języku i podniosła zaszklony wzrok na wysokiego mężczyznę przed sobą. Czarnowłosy wydawał się zaskoczony i patrzył szerokimi oczami w te dziewczyny. Był przystojny i to nawet bardzo.

- Przepraszam. - westchnęła dziewczyna po koreańsku i wyminęła chłopaka, po czym wyszła z kawiarni zanim zdążył ją zatrzymać.

- No to narobiłeś Hyung. - parsknął śmiechem siedzący przy stole chłopak.

- Zamknij się San. - mruknął starszy dalej patrząc się na drzwi od kawiarni.

Tylko nie płacz, proszę cię

☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️

Yunho

- Muszę iść na tę imprezę? - zapytała dziewczyna z cichym westchnięciem opierając się o framugę drzwi, które prowadziły z sypialni dziewczyny do salonu.

Brat dziewczyny odwrócił się w jej kierunku z uniesioną brwią. Przyglądał się jej przez chwilę lustrując ją od góry do dołu. Dwudziestolatka w dalszym ciągu była ubrana w piżamę w króliczki, a jej włosy były związane w rozwalającego się koka z grzywką opadającą na jej czoło i boki jej twarzy.

- Oczywiście, że tak. Siostra Soobina ci nie odpuści i nie da mi żyć jak zauważy, że nie wyciągnąłem cię z domu - powiedział jej spokojnie chociaż powoli tracił do niej i jej narzekania cierpliwość.

Był bardzo blisko tego, żeby przerzucić siostrę przez ramię i w takim stanie wynieść ją z mieszkania i zawieźć na imprezę do ich wspólnego znajomego. Był piątek wieczór, a ona już od trzech miesięcy nigdzie nie była nie licząc wychodzenia do pracy. Musiał ją w końcu wyciągnąć z domu, bo w końcu zapuści tu korzenie i nigdy nie znajdzie sobie przyjaciół albo, co ważniejsze, partnera.

- Niech ci będzie. - westchnęła i wróciła do sypialni, a Nikodem wrócił spojrzeniem na telewizor, w którym oglądał jakiś nudny film by zająć się czymś czekając na młodszą siostrę.

Dwudziestolatka założyła kabaretki i luźną sukienkę do połowy uda w kolorze ciemnej szarości o krótkim rękawie. Przez talię zawiązała gorset, który po obu stronach miał trzy łańcuszki. Na nogi wsunęła jeszcze zakolanówki, a na stopy założyła czarne botki na ośmiocentymetrowym słupku. Włosy rozpuściła i rozczesała palcami chcąc, żeby były trochę rozczesane. Zrobiła szybki makijaż robiąc jedynie kreskę i malując usta bordową pomadką. Popsikała się na koniec ulubionymi perfumami i stanęła przed lustrem uśmiechając się do siebie delikatnie. Nie miała kompletnie ochoty na tę imprezę.

- Gotowa? - zapytał jej brat, a gdy odwróciła się do niego przodem usłyszała jak zagwizdał. - No, no. Wiedziałem, że potrafisz się odstrzelić, ale dzisiaj wyglądasz bosko. Chyba będę musiał cię pilnować. - zaśmiał się.

- Spokojnie. Nie piję, więc to ja będę pilnowała ciebie. - uśmiechnęła się do niego uroczo. - Ty kierujesz teraz, a ja w drodze powrotnej. Szklankę i tabletki już ci naszykowałam, a jutro nie muszę do pracy, więc możemy pospać dłużej. W sobotę będziesz trzeźwiał, a w niedzielę jedziemy do rodziców.

- Jak zwykle masz wszystko dopięte na ostatni guzik. - uśmiechnął się, po czym oboje wyszli z mieszkania, które dziewczyna zamknęła na klucz.

- Praca mnie tego nauczyła. - odparła zgodnie z prawdą i już po chwili siedzieli w aucie.

Na dworze robiło się powoli ciemno i chłodno. Dziewczyna skarciła się w myślach, że zapomniała o jakiejś bluzie albo chociaż skórzanej kurtce, którą mogłaby założyć wracając do domu w środku nocy. Będzie musiała jednak jakoś wytrzymać.

Droga zajęła im czterdzieści minut i do domu Soobina dotarli, gdy na dworze było już ciemno. Z podjazdu było już słychać muzykę co oznaczało, że impreza już trwa. Kobieta spojrzała na zegarek i zdała sobie sprawę, że przez nią spóźnili się jakieś pół godziny. Zrobiło jej się głupio, bo nie lubiła się spóźniać.

Wysiedli z auta i podeszli do drzwi. Zapukali, po czym Nikodem nacisnął klamkę i wszedł do środka. Dziewczyna od razu westchnęła słysząc okropnie głośną muzykę i przekrzykujących ją ludzi. Jedyny plus jaki na razie znalazła to taki, że w domu było ciepło, więc nie musiała już marznąć.

- Oto i oni! - otworzyła szerzej oczy, gdy muzyka trochę przycichła, a do nich podszedł gospodarz domu. - No dziewczyno, odstrzeliłaś się. - zaśmiał się Koreańczyk, a ona zarumieniła się delikatnie.

- Tak jakoś wyszło. Rzadko to robię, więc postanowiłam zaszaleć. - uśmiechnęła się delikatnie i rozejrzała się po pomieszczeniu.

Wychwyciła na kilka sekund spojrzenie wysokiego czarnowłosego mężczyzny, który stał przy ścianie opierając się o nią i przechylając szklankę z jakąś cieczą. Zapewne był to alkohol. Widząc jednak, że Polka spojrzała mu w oczy wyprostował się i odbił od ściany idąc do kuchni.

- Alkohol masz w kuchni. Idź sobie coś nalej, a ty możesz iść do salonu. Tam gdzieś znajdziesz moją siostrę. - gospodarz uśmiechnął się i poklepał niższą po głowie, po czym pociągnął jej brata i zaprowadził do kuchni.

Dwudziestolatka westchnęła i ruszyła do zatłoczonego salonu z lekkim grymasem. Wzięła głębszy oddech i uśmiechnęła się sztucznie chcąc wyglądać na wyluzowaną. Alkohol by jej pomógł, ale musieli jakoś z bratem wrócić do domu. Z resztą obiecała mu, że będzie mógł się w końcu napić ze swoim znajomym.

- (Y.N)! - krzyknęła niska Koreanka dopadając do dziewczyny. - Jak ty ślicznie wyglądasz! Dawno przyjechaliście?! - zapytała.

- Właściwie to przed chwilą! - odkrzyknęła starając się, żeby dziewczyna ją usłyszała.

- Cieszę się, że jesteś, a teraz idziemy się bawić! - wykrzyczała i pociągnęła Polkę za sobą.

Tańczyła już trzecią piosenkę. Dzięki pomocy Raemi poczuła się wyluzowana i teraz swobodnie kołysała biodrami w rytm muzyki. Jej ruchy były swobodne i płynne. Nie myślała za bardzo jak tańczy. Dała się całkiem ponieść muzyce pozwalając swoim biodrom ruszać się coraz śmielej. Musiała przyznać, że dobrze się bawiła.

Podczas tańca zauważyła, że kilku chłopaków się jej przyglądało, w tym wysoki ciemnowłosy, którego widziała pod ścianą na początku, gdy tylko przyszła. Żadnego z nich nie znała, ale w myślach przyznała, że nie zaszkodziłoby kogoś poznać. Niestety przez brak alkoholu w żyłach nie była aż tak odważna, aby do któregoś podejść i zagadać.

Kolejne trzy piosenki minęły, a dziewczyna poczuła, że czas na chwilową przerwę i zaczerpnięcie świeżego powietrza. Nie zastanawiając się czy będzie później chora wyszła na ganek będąc delikatnie spoconą. Od razu owiał ją chłodny wiatr, a na dłoniach stanęła gęsia skórka. Otoczyła się ramionami i oparła biodrami o drewnianą barierkę.

- Nie powinnaś wychodzić zgrzana na dwór, gdy jest chłodno. Przeziębisz się. - usłyszała za sobą męski głos.

- Chyba zaryzykuje. - odwróciła sie z lekkim uśmiechem i napotkała ciemne tęczówki wysokiego chłopaka.

Mężczyzna zlustrował ją wzrokiem od dołu do góry i uniósł delikatnie kącik ust w górę, po czym ściągnął swoją czarną bluzę i podszedł do dziewczyny. Stanął za nią i położył miękki i ciepły materiał na jaj ramionach. W nos Polki od razu uderzył zapach jego perfum. Używał bardzo ładnego zapachu, który był wyrazisty, ale nie tak ostry, żeby wypalał nozdrza. Musiała przyznać, że bardzo jej się podobał.

- Teraz nie zmarzniesz. - mruknął, a dziewczyna zadrżała delikatnie na ton jego głosu. - Yunho.

- (Y.N). - zerknęła delikatnie za siebie napotykając czarny materiał koszulki chłopaka. - Będzie ci zimno. - odparła zauważając, że koszulka chłopaka ma krótki rękaw.

- Zaraz przyjaciel po mnie przyjeżdża, więc nic mi nie będzie. - stanął obok niej opierając się łokciami o barierkę.

- Dziękuję za bluzę, ale powinieneś ją wziąć skoro zaraz jedziesz. - odparła ściągając bluzę.

- Tobie bardziej się przyda. - mruknął znowu zakładając materiał na ramiona dziewczyny widząc, że auto zatrzymało się na podjeździe dając światło, które lekko oświetlało ich sylwetki. - Oddasz mi następnym razem. - puścił jej oczko i zszedł po dwóch schodkach. - Do zobaczenia! - krzyknął i wsiadł do auta, a dziewczyna stała na ganku patrząc jak odjeżdża.

Cholera... nieziemska

☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️

Yeosang

Zapowiadał się kolejny nudny dzień. Codzienność ograniczała się do rutyny, której dziewczyna miała czasami serdecznie dość. Najpierw wykłady na studiach, potem szybki obiad, a na koniec praca w stajni. Mimo, że uwielbiała jazdę konną i uwielbiała uczyć dzieci jeździectwa, to czasami miała wielką ochotę rzucić to wszystko i wybrać się na przejażdżkę w teren.

Szkoła jeździecka, w której pracowała mieściła się przy wielkim lesie, w którym odbywało się wiele konnych zawodów. Szkołę prowadzili przyjaciele jej rodziców. Byli trochę starsi, ale bardzo sympatyczni i rozmówni. Gdy się rozgadali nie sposób było ich zatrzymać czy wtrącić się choćby jednym słowem.

- Co robisz po wykładach? - zapytała Jiwon, która była dobrą znajomą dziewczyny.

- Idę do szkoły jeździeckiej. Mam dzisiaj trening z trzema dziewczynkami i jednym chłopcem. - mruknęła. - A co?

- A już myślałam, że pójdziesz z nami na obiad. - westchnęła farbowana blondynka i zrezygnowana oparła się o swoje krzesło. - Nie możesz raz odpuścić? - zapytała.

- Dobrze wiesz, że nie mogę. - spojrzała na nią odkładając swój długopis. - Muszę z czegoś żyć. Mam dwadzieścia lat, a dalej mieszkam z rodzicami.

- No i co z tego? - prychnęła Koreanka. - Twoja siostra też mieszka z rodzicami, a jest od ciebie starsza.

- Dlatego coraz bardziej się zastanawiamy czy czegoś nie wynająć i nie zamieszkać razem. - uśmiechnęła się delikatnie. Podobała jej się wizja mieszkania z siostrą.

- Jesteś pewna, że chcesz się w to pchać? Ona co chwilę traci pracę. Przez pewien czas będziecie musiały żyć na twojej pensji instruktorki, która nie jest aż tak wielka, żeby utrzymać ciebie, twoją lekkomyślną siostrę i mieszkanie. Nie wspomnę już nawet o zakupach do domu czy innych wydatkach. - Jiwon zawsze wiedziała jak zniechęcić.

- Myślisz, że nie zwróciłam uwagi na te aspekty? - dwudziestolatka uniosła brew do góry. - Jeżeli Jula chce ze mną mieszkać to powiedziałam jej jasno. Ma mieć w końcu pracę na stałe i jej nie stracić. Jeżeli tak się stanie powiedziałam jej, że od razu koniec z wynajmowaniem i wracamy do rodziców.

- Przynajmniej postawiłaś wszystko jasno. - powiedziała czując wyraźną ulgę, a Polka uśmiechnęła się delikatnie.

Wykłady dobiegły końca i dziewczyny po wyjściu ze szkoły pożegnały się ze sobą, po czym ruszyły w przeciwne strony. (Y.N) od razu wsadziła słuchawki w uszy i szybkim krokiem ruszyła na przystanek autobusowy. Było dzisiaj ciepło i postanowiła to wykorzystać. Sądziła, że w ten sposób urozmaici sobie dzień i dzisiaj do pracy dojedzie na rolkach zamiast autobusem. Wydawało jej się to dobrym pomysłem.

Po dotarciu do domu przebrała się w coś wygodniejszego i w plecak wsadziła wodę gazowaną i portfel oraz reklamówkę z trampkami w razie jakby nie chciałoby jej się wracać na rolkach. Zjadła szybko obiad i wyszła z domu zamykając go na klucz. Reszta rodziny była jeszcze w pracy.

Założyła rolki i wstała powoli. Zarzuciła plecak na plecy i połączyła słuchawki z telefonem włączając swoją ulubioną piosenkę. Uśmiechnęła się do siebie i ruszyła w stronę szkoły.

Czuła lekki wiaterek na twarzy i we włosach, które falowały przy jej każdym ruchu. Musiała przyznać, że tęskniła za jazdą na rolkach i postanowiła, że wróci do tego i będzie jeździła o wiele częściej. Sprawia jej to wiele radości.

Niestety nie wszystko poszło zgodnie z jej planem. Przejeżdżając obok grupki głośno zachowujących się chłopaków jeden popchną drugiego, który wpadł na dziewczynę. Zahaczyła jedną rolką o drugą i upadła na bok czując ból w nadgarstku i biodrze. Zacisnęła powieki i piąstki starając się nie wydobyć z siebie głośnego jęku bólu. Oprzytomniała dopiero, gdy poczuła dłoń na ramieniu i znalazła się w cieniu.

Uniosła spojrzenie i wyjęła jedną słuchawkę z ucha patrząc na grupkę mężczyzn dookoła niej. Patrzyli na nią zmartwieni, a jeden kucał obok niej trzymając dłoń na jej ramieniu.

- Wszystko w porządku? - zapytał głębokim głosem, a Polka przyjrzała się jego twarzy. Jakoś znajomo wyglądał.

- Tak. - mruknęła i zaczęła się powoli podnosić. Chłopak o czarnych włosach od razu jej pomógł trzymając ją za dłoń, a drugą ręką w tali. - Następnym razem nie pchajcie się w kierunku chodnika, tylko na trawę. - uśmiechnęła się delikatnie i wyprostowała się czując ból w biodrze.

- Przepraszam. - odezwał się trochę wyższy chłopak i ukłonił się lekko. - Na pewno nic ci nie jest?

- Na pewno. - przytaknęła. - Uważajcie na ludzi. - zaśmiała się cicho. - Do widzenia. - mruknęła i ruszyła powoli omijając dwóch dość wysokich chłopaków

Co jak co, ale tyłek to ma niezły w tych obcisłych spodniach

☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️

San

- Panno Kim. - Polka odwróciła się słysząc swoje koreańskie nazwisko. Jej rodzice zmienili je, gdy tylko przeprowadzili się do Korei. Uznali, że tak będzie łatwiej. - Ktoś do pani przyszedł.

- Dziękuję Hyejin. Powiedz, że zaraz przyjdę. Muszę jeszcze zanieść dokumenty i wracam do biura. - uśmiechnęła się delikatnie i uniosła zieloną teczkę do góry.

- Oczywiście panno Kim. - odparła młoda sekretarka i ruszyła z powrotem do szklanych matowych drzwi, aby przekazać nieznanemu gościowi, aby poczekał.

Dwudziestolatka wyszła zaraz za sekretarką, która ruszyła do windy chcąc pojechać na dół, gdzie pewnie czekał nieznany gość, którego zaraz zaprowadzi do biura dziewczyny. Polka pracowała w dość dużej firmie reklamowej. Była główną sekretarką szefa, który zarządzał rodzinnym majątkiem. Był już w podeszłym wieku i każdy już wiedział, że firmę ma przejąć jego dwudziestopięcioletni wnuk, który od roku rzetelnie uczył się zarządzać firmą.

Kobieta weszła na odpowiedni dział i przywitała się z kilkoma pracownikami, którzy chodzili po korytarzu szybkim krokiem niosąc jakieś dokumenty albo po prostu wypełniając swoje obowiązki. W firmie zawsze coś się działo, a ręce były pełne roboty. Często wracała do domu zmęczona.

Zostawiła dokumenty na biurku ciemnowłosego pracownika, którego nie było na swoim stanowisku. Stał przy kserokopiarce robiąc kopie potrzebnych dokumentów. Nie chciała mu przeszkadzać, a była pewna, że zieloną teczkę zobaczy na nieskazitelnie białym biurku.

Po zostawieniu dokumentów od razu wróciła do swojego biura. Jej zdziwienie było duże, gdy na czarnej kanapie siedziała jej przyjaciółka. Kobieta była przemęczona, a jej tłuste włosy były związane w kucyk. Jej makijaż był niestaranny, a ubranie pomięte. Nigdy nie była w takim stanie.

- Jejku. Co się stało kochana? - Europejka od razu podeszła do swojej przyjaciółki tupiąc szpilkami.

Klęknęła przy niej i położyła dłonie na kolana patrząc w jej zmęczone oczy. Starsza przez chwilę się nie odzywała. Westchnęła cicho spuszczając lekko głowę. Seomin miała problemy o których (Y.N) wiedziała, ale nie sądziła, że są one aż tak bardzo poważne.

- Zdradzał mnie i dzisiaj mnie uderzył podczas kłótni. - szepnęła. - Do tego jestem przemęczona i już nie daje rady z Jiho. Muszę jechać do domu, spakować nas i wynająć pokój w hotelu.

- Nie ma mowy. - Polka od razu się wyprostowała. - Zatrzymacie się u mnie. Masz problemy nie tylko z małżeństwem, ale też finansowe. Nie będziesz traciła pieniędzy na hotele, które swoją drogą są teraz drogie. Mam duże mieszkanie, w którym czuję się samotna. Miło będzie wracać, gdy ktoś na ciebie czeka. - uśmiechnęła się delikatnie. - Jedź i się spakuj. Pojedź do mnie, a ja odbiorę Jiho i zabiorę go na zakupy. Ty weź kąpiel i odpocznij.

- Jesteś cudowną kobietą. - powiedziała ze łzami w oczach i przytuliła się do młodszej. - Będę miała u ciebie dług do końca życia.

- Pomogę Ci ze wszystkim słońce. Nie jesteś z tym sama. - objęła wyższą i pogłaskała ją delikatnie po plecach. - Jedź już. Im wcześniej to załatwisz tym szybciej będziesz miała spokój.

Koreanka pokiwała głową i mrucząc ciche podziękowania opuściła gabinet dwudziestolatki. Kobieta opadła na fotel i westchnęła opierając łokcie o blat biurka. Nie spodziewała się, że sprawy jej przyjaciółki tak tragicznie się potoczą. Wzięła ślub, gdy miała dziewiętnaście lat. Była wtedy ze swoim partnerem od dwóch miesięcy. Decyzja o ślubie pojawiła się, gdy Seomin dowiedziała się o ciąży. Nie planowali dziecka, ale musieli podjąć jakąś decyzję, a aborcja nie wchodziła w grę. Teraz, po pięciu latach, jej partnerowi znudziła się zabawa w dom i zaczął ją zdradzać, aż w końcu uciekł się do przemocy domowej. (Y.N) od samego początku nie lubiła tego drania.

Spojrzała na zegarek i oblizała usta. Zostało jej parę minut pracy, ale nie czuła się na siłach, by dalej pracować, dlatego zapisała wszystko i zamknęła system. Wstała od biurka i poszła do szefa prosząc o możliwość wcześniejszego wyjścia. Na szczęście mężczyzna zgodził się bez problemu.

Wyszła z pracy piętnaście minut wcześniej niż powinna. Miała szczęście, że szef ją lubi i była sumiennym pracownikiem. Szybko awansowała, ale pan Lee na szybko potrzebował głównej sekretarki, a dostępna była jedynie młoda Kim.

Samochodem podjechała pod przedszkole i wysiadła. Poprawiła czarny materiał obcisłej spódnicy i ruszyła do wnętrza budynku. Ściany były pomalowane na jasnoniebieski kolor, a podłoga była wyłożona jasnym dywanem. Na ścianach były przyklejone naklejki przedstawiające las oraz zwierzątka żyjące tam. W przedszkolu była tylko trzy razy. Na szczęście wiedziała jak iść.

- Dzień dobry. Przyjechałam odebrać Min Jiho. - odezwała się stojąc w progu. Chłopiec słysząc głos swojej ulubionej cioci od razu do niej podbiegł i przytulił się.

- Widzę, że Jiho bardzo się cieszy. - zaśmiała się przedszkolanka.

- Ciocia zawsze zabiera mnie na lody albo dostaje lizaka. - odparł z wielkim uśmiechem pięciolatek.

Kobiety zaśmiały się, po czym pożegnały i Polka ruszyła z chłopcem do auta. Z bagażnika wyciągnęła zapasowy fotelik, który zawsze miała ze sobą w razie nagłej sytuacji, a ta była nagła.

- Pojedziemy do sklepu na jakieś zakupy, a potem jedziemy do mnie do domu. Mama na ciebie tam czeka. - uśmiechnęła się zapinając chłopca w foteliku.

- A kupisz mi lizaczka? - zapytał ciemnooki, a kobieta zaśmiała się.

- Tak kochanie. - pogłaskała go po głowie i wyprostowała się, po czym zamknęła drzwi i wsiadła za kierownicę.

Ruszyła od razu do galerii pytając się chłopca jak minął mu dzień w przedszkolu. Mała wersja jej przyjaciółki rozgadała się na dobre. Opowiadał radośnie o tym jak bawił się z chłopcami i jak rysował obrazek farbami, który po wyschnięciu ma zostać powieszony na sznureczku w sali. Dziewczyna pochwaliła go z wielkim uśmiechem. Miała niezłą rękę do dzieci.

Zaparkowała i wysiadła z auta. Rozpięła chłopca stawiając go na chodniku. Chwyciła jego dłoń i ruszyli razem do sklepu. Jiho pilnował się swojej cioci i nawet pomagał jej pchać wózek dalej opowiadając o dniu spędzonym w przedszkolu.

- Ciociu. A mogę tego misia? - zapytał i wskazał paluszkiem na samą górę piramidy zbudowanej z pluszaków.

- Tak. - odparła i podniosła chłopca, by dosięgnął pluszaka, którego chce.

Niestety pluszak okazał się oporny i wypadł Jiho z rączek i upadł na podłogę. Chłopiec zrobił smutną minkę mówiąc, że zabawka go nie lubi. Zanim dziewczyna zdążyła się schylić ktoś podniósł zabawkę i podał ją chłopcu.

- Wybrałeś bardzo fajnego pluszaka. - powiedział mężczyzna, który pomógł kobiecie.

- Wiem. - uśmiechnął się. - Ciocia mi pozwoliła. - malec przytulił się do Polki, która zaśmiała się cicho.

- Dziękuję za pomoc. Trochę byłoby mi ciężko. - uśmiechnęła się ciepło poprawiając chłopca na rękach.

- Nie ma za co. - uśmiechał się szeroko ukazując dołeczki w policzkach. - Jestem San. A ty? - zapytał po chwili.

- (Y.N). Podałabym Ci dłoń, ale niestety mi ciężko. - zaśmiała się, a chłopak zaśmiał się z nią. - Niestety się trochę spieszę, więc muszę cię przeprosić.

- Nie szkodzi. - odparł. - Mam nadzieję, że do zobaczenia. - pomachał jej na odchodne.

Dziwnie pociągająca dziewczyna i myślę, że pasowałaby idealnie do mnie

☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️

Mingi

Niedzielny poranek był czymś długo wyczekiwanym. Dziewczyna mogła sobie wtedy pozwolić na pełen odpoczynek i poświęcić rodzinie czas. Praca fryzjerki była jej marzeniem, ale jej marzeniem było również mieszkanie samodzielne, na które musiała zarabiać. Przez to, żeby się utrzymać w swojej kawalerce pracowała przez sześć dni w tygodniu mając dość mało czasu na własną rodzinę czy własne przyjemności. Jej mama zaczęła się powoli martwić, że zostanie starą singielką jeżeli niedługo kogoś nie pozna. Polce się jednak nie spieszyło. Było jej dobrze samej i najpierw wolała spełniać się zawodowo niż szukać jakiegoś partnera. Uważała, że ma jeszcze na to czas.

Zdążyła jedynie skorzystać z toalety i zrobić sobie kawę, gdy przerwał jej telefon. Spojrzała na wyświetlacz i uśmiechnęła się delikatnie widząc zdjęcie swojej młodszej siostry. Dziewczyna miała piętnaście lat i nie potrafiła się za bardzo odnaleźć w Korei. Bardzo opornie szło jej poznawanie ludzi i przez pięć lat mieszkania w Korei znalazła tylko dwie koleżanki, z którymi utrzymywała bardzo dobry kontakt.

~ Cześć Zuzu. - odparła starsza od razu po odebraniu.

~ Prosiłam cię kilka razy, żebyś tak do mnie nie mówiła. - jęknęła nastolatka, a jej siostra się zaśmiała.

~ Wiesz, że nie przestanę tak na ciebie mówić. - uśmiech nie schodził z twarzy (Y.N).

~ Niestety wiem. - westchnęła młodsza z rodzeństwa. ~ Słuchaj. Dzwonię zapytać czy może nie chciałabyś się ze mną wybrać do zoo. Wygrałam dwa bilety, a dawno nie spędzałyśmy czasu. Potem mogłybyśmy przyjechać na obiad do rodziców. Tęsknią za tobą. Ja z resztą też. - mruknęła prawie niesłyszalnie. Uwielbiała okazywać czułości, ale musiało być to twarzą w twarz. Przez telefon było jej ciężko.

~ Myślę, że to będzie dobry pomysł. Też za wami tęsknię. - powiedziała radośnie i upiła łyk kawy. ~ O której mam po ciebie przyjechać?

~ O trzynastej będę w parku. Tam podjedziesz i od razu pojedziemy do zoo. Co ty na to? - zapytała Zuzka.

~ Jasne. Będę punktualnie. - przytaknęła, chociaż wiedziała, że siostra tego nie zauważy. ~ W takim razie jesteśmy umówieni. Do zobaczenia Zuzu.

~ Do zobaczenia. - westchnęła młodsza, ale mimo to (Y.N) wiedziała, że się uśmiecha.

Dwudziestolatka rozłączyła się i upiła kolejny raz kawę. Uwielbiała spędzać czas ze swoją siostrą i mimo pięciu lat różnicy nie przeszkadzało to dziewczynom, żeby spędzać wspólnie czas i wychodzić gdzieś. Razem bawiły się świetnie i obie cieszyły się, że mają ze sobą tak świetny kontakt. Rodzina jest jedna i trzeba się starać, aby nie było żadnych kłótni.

Zjadła jakieś lekkie śniadanie i wróciła do sypialni biorąc z szafy dresy i koszulkę z krótkim rękawem oraz jakąś bluzę w razie, gdyby pogoda się zepsuła. Do torebki wrzuciła na szybko portfel i telefon. Dopiła jeszcze szybko kawę, która była już zimna i wyszła z domu wsiadając od razu do samochodu.

Obok parku była już po dwudziestu minutach. Poczekała chwilę na siostrę, która musiała przejść przez ulicę. Gdy młodsza wsiadła przywitały się całusem w policzek i zaczęły rozmawiać na każdy możliwy temat.

- Może jak będziemy wracać to zajedziemy gdzieś do cukierni i kupimy jakiś deser? - zapytała (Y.N) zerkając na siostrę i skręcając w lewo na skrzyżowaniu.

- Myślę, że to może być dobry pomysł. Dawno nie było u nas jakiegoś ciasta. Zjadłabym. - zaśmiała się.

- No to wszystko jasne. - starsza uśmiechnęła się pod nosem. Sama dawno nie jadła niczego słodkiego. Starała się dbać o linie, żeby nie przybierać na wadze.

Po pół godzinie dojechały na miejsce. Wysiadły z auta i od razu ruszyły do kasy. Nastolatka pokazała bilety i obie mogły wejść na teren zoo. Swoją wędrówkę zaczęły od wybiegu dla lemurów. Były zafascynowane zwierzętami i co chwila śmiały się opowiadając jakieś żarty czy podziwiając zwierzęta.

Były już w połowie wędrówki po terenie zoo. Zatrzymały się na chwilę i wzięły ze stoiska dwa kubki z długimi liśćmi dla żyraf. Podeszły bliżej ogrodzenia i wyciągnęły dłonie z liśćmi czekając aż jakaś żyrafa zechce do nich podejść.

- Przepraszam. - obie odwróciły się w stronę męskiego głosu. - Chciałem... - zaciął się wpatrując w piękne i błyszczące oczy starszej z sióstr.

- Tak? - zapytała (Y.N) z lekkim uśmiechem. - W czymś pomóc?

- Ja tylko... - znowu się zaciął, a potem zarumienił się delikatnie speszony swoją nieśmiałością i cichym chichotem Zuzki. - Jestem Mingi. - mruknął w końcu zakłopotany.

- (Y.N), a to moja młodsza siostra Zuzka. - uśmiechnęła się i wskazała ruchem głowy nastolatkę, której udało się zwabić żyrafę.

- Chciałem się tylko zapytać, gdzie jest stoisko z jedzeniem dla zwierząt. - podrapał się po karku.

- Za tobą. - zaśmiała się cicho wprowadzając wysokiego chłopaka w jeszcze większe zakłopotanie.

- Dziękuję. - mruknął z niezręcznym uśmiechem. - Niestety muszę już iść, bo przyjaciele na mnie czekają. Cześć.

- Cześć. - uśmiechnęła się i pomachała mu na odchodne, po czym wróciła do karmienia żyraf u boku siostry.

- Uroczy był ten chłopak. - parsknęła śmiechem, a dwudziestolatka kiwnęła głową śmiejąc się cicho.

O kurde... Co to za piękny anioł?

☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️

Wooyoung

Kolejny dzień w pracy okazał się bardziej stresujący niż poprzedni. Dziewczyna nie wiedziała w co wsadzić ręce i co tłumaczyć jako pierwsze. Miała zlecenie na większą książkę, ale dodatkowo szefowa dodała jej kilka ważnych dokumentów do przetłumaczenia dla firm, które starały się nawiązać międzynarodowy kontrakt. Miała w cholere dużo pracy, a tak mało czasu. Dodatkowo zaczęła się coraz częściej przepracowywać, a to odbijało się na jej zdrowiu psychicznym i fizycznym. Coraz częściej uwielbiała wracać do pustego mieszkania i powoli wypijać szklankę whisky dla rozluźnienia. Starała się jednak pilnować i nie pozwalała sobie na częste picie alkoholu. Nie chciała wpaść w nałóg jak jej dziadek.

- Może zrobiłabyś sobie wolne? - zapytała nagle szefowa stojąc w progu do gabinetu Polki.

- Nie. Daję radę. - mruknęła nie podnosząc nawet wzroku z monitora, na którym znajdowały się słowa w języku hiszpańskim, które starała się przetłumaczyć. Nie szło jej to jednak za bardzo przez ból głowy i narastającą frustracją.

(Y.N) usłyszała westchnięcie kobiety o trzy lata starszej od siebie, a potem cichy odgłos jej szpilek. Słyszała jak odsuwa krzesło i siada przed nią zza jej biurkiem. Kątem oka widziała jak rozsiada się wygodnie i zakłada nogę na nogę.

- Skoro nie słuchasz mnie jako szefowej to posłuchaj jako przyjaciółki. - mruknęła, a dwudziestolatka przeniosła wzrok na rudowłosą. - Zrób sobie tydzień wolnego. - powiedziała. - Martwię się o ciebie. Widzę, że jesteś rozdrażniona i zmęczona tym wszystkim. Poniekąd to i moja wina, bo dowaliłam Ci dokumentów nie zauważając nawet, że masz książkę do przetłumaczenia.

- To nie twoja wina. - westchnęła i przetarła oczy spokojna o to, że się nie rozmarzę. Nie miała siły się dzisiaj malować.

- Po prostu zrób sobie wolne. - pochyliła się nad nią.

- Nie. - tym jednym słowem zakończyła cierpliwość przyjaciółki.

- W takim razie nie dajesz mi wyboru. - powiedziała poważnie i wstała z fotela. - Wysyłam cię na przymusowy urlop na dwa tygodnie, a teraz wstawaj. Jedziemy po stroje kąpielowe i jedziemy do parku wodnego. - jej głos był poważny i nie zgłaszający sprzeciwu. - No szybko.

- Ty chyba żartujesz. - powiedziała Polka patrząc szerokimi oczami na swoją przyjaciółkę.

- Nie. - mruknęła przewracając oczami. - Ruszaj się. - założyła ręce na piersi. - No już.

Dwudziestolatka westchnęła i podniosła się ciężko z fotela. Nie miała najmniejszej ochoty tłuc się po jakiś wodnych parkach. Wiedziała jednak, że nie ma wyboru i musiała ulec swojej przyjaciółce, bo inaczej Hyemi wyciągnęłaby ją siłą z tego biura.

- Idziesz? - rudowłosa rzuciła przez ramię.

- Nie mam wyboru. - prychnęła wywracając oczami i dorównała kroku przyjaciółce.

Starsza uśmiechnęła się radośnie w stronę młodszej i obie opuściły firmę. (Y.N) czasami czuła się na prawdę wyjątkowo mając za przyjaciółkę swoją szefową. Co prawda zaczęły się przyjaźnić, gdy Polka pracowała już u niej od dobrych trzech miesięcy. Niektórym pracownikom się to nie podobało, ale nikt nie odważył powiedzieć się tego głośno. Dwudziestolatka widziała jednak po spojrzeniach rzucanych w jej stronę, że nie jest lubiana.

W godzinę wyrobiły się ze wszystkim i obie aktualnie stały w swoich dwuczęściowych kostiumach pod prysznicami w Aquaparku. Po szybkim opłukania ciała ruszyły na wielką sale, w której znajdowało się kilkanaście osób. Park ani trochę nie był zatłoczony, ale to dlatego, że był środek tygodnia i godziny pracy.

- Najpierw zjeżdżalnia. - mruknęła radośnie rudowłosa i spojrzała na swoją przyjaciółkę.

- Czasami się zastanawiam czy aby na pewno ty jesteś starsza. - parsknęła śmiechem Polka.

- Nie dość, że starsza to mądrzejsza. - zaśmiała się i poklepała delikatnie młodszą po płaskim brzuchu. - Idziemy! - złapała (Y.N) za dłoń i pociągnęła w kierunku zjeżdżalni.

Wspięły się po schodach i ustawiły gęsiego przed czerwoną rurą, nad którą świeciła zielona lampeczka pozwalając jakiemuś nastolatkowi wejść i zjechać. Obie uwielbiały adrenalinę, dlatego wybrały największą zjeżdżalnie w Aquaparku. Z resztą bez ryzyka nie ma zabawy, a Hyemi, odkąd z (Y.N) opuściły firmę, dbała, aby jej przyjaciółka zrelaksowała się i odpoczęła. Zaplanowała więc najpierw zabawę, a później odprężające jacuzzi.

Nadeszła w końcu kolej Polki. Złapała się metalowej rurki i wskoczyła w dziurę puszczając się. Ułożyła odpowiednio ciało nabierając prędkości. Uśmiechnęła się i nabrała powietrza do płuc wpadając z pluskiem do wody. Wynurzyła się po chwili z uśmiechem podpływając do chichoczącej Seo.

Zjechały jeszcze kilka razy, a potem przeniosły się do basenu, w którym mogły popływać na spokojnie. W między czasie, gdy one pływały, do parku weszła grupka chłopaków, którzy od razu poszli na zjeżdżalnie. Byli trochę zadziwiający, bo każdy z nich miał spodenki do pływania i koszulkę z różną długością rękawa. Robili też sporo hałasu, jednak ludzie zamiast ich upominać śmiali się z nich.

- To co? Teraz do jacuzzi i wychodzimy? - zapytała rudowłosa z lekkim uśmiechem opierając się o ścianę baseny.

- Tak. - odparła Europejka z radością i obie udały się w stronę małych, okrągłych baseników z bulgoczącą wodą.

Usiadły wygodnie opierając plecy o ścianę i odprężyły się. Pierwszy raz od dawna (Y.N) czuła się tak zrelaksowana. Była trochę zmęczona, ale to był ten pozytywny rodzaj zmęczenia. Psychicznie czuła się oczyszczona i w końcu uwolniła myśli od ciągłej pracy. Cieszyła się też, że dzisiaj wieczorem nie będzie potrzebowała szklanki whisky, żeby się normalnie położyć spać i zasnąć bez zbędnych myśli.

- Możemy się dosiąść? - dwudziestolatka uchyliła powoli powieki i spojrzała na dwóch chłopaków, którzy stali przy ich jacuzzi.

- Oczywiście. - mruknęła Hyemi patrząc na wyższego z chłopaków z uśmiechem, a (Y.N) zachichotała cicho widząc, że chłopak spodobał się jej przyjaciółce.

Mężczyźni usiedli na przeciwko kobiet z uśmiechami. Wyższy miał na sobie koszulkę z krótkim rękawem, a niższy miał koszulkę z długim. Jednak obydwie koszulki były mokre i mocno przylegały do ich umięśnionych i szczupłych ciał.

- Jestem Mingi, a to Wooyoung. - przedstawił ich wyższy.

- Seo Hyemi, a to (Y.N). - rudowłosa ciągle wpatrywała się w Mingiego, z którym zaczęła rozmawiać, a raczej flirtować. Chłopakowi to chyba nie przeszkadzało.

- Masz prześliczną urodę. Skąd pochodzisz? - zapytał Wooyoung przeczesując swoje czarne włosy, a (Y.N) musiała przyznać, że było to naprawdę pociągające.

- Z Polski. - uśmiechnęła się delikatnie i niby przez przypadek przejechała palcami u stopy po łydce mężczyzny.

Uznała, że niewinny flirt nie zaszkodzi, szczególnie, że chłopak był przystojny i wiedziała, że już się nie spotkają, co trochę ją smuciło. Narzucać się jednak nie chciała, więc po prostu poczeka i zobaczy jak rozwinie się ich rozmowa.

Chłopak uśmiechną się na gest dziewczyny i oblizał usta. Przysuną się trochę bliżej Polki zaczynając rozmowę na byle jaki temat. Często ją jednak komplementował i wpatrywał się w nią jak w obrazek. Musiała przyznać, że bardzo jej to schlebiało.

- Niestety nasz czas się skończył. - mruknęła nagle Hye. - Musimy już iść.

- Szkoda. Dobrze nam się rozmawia. - Woo wyszczerzył się spoglądając na Polkę, która lekko się zarumieniła i pokiwała głową.

- Mam nadzieję, że do zobaczenia. - rudowłosa puściła oczko jasnowłosemu, po czym obie wstały.

Mężczyźni wciągnęli głośniej powietrze widząc kobiety w całości. Przez wodę do tej pory nie widzieli ich ciał, a teraz nie potrafili oderwać wzroku. Oderwali oczu od kobiet dopiero, gdy te zniknęły za rogiem.

- Cholera. - mruknął Mingi i odchrząknął. - Potrzebuje wyjść do kibla.

- Ja też. - Woo przegryzł dolną wargę czując lekkie uwieranie.

Potrzebuje pozbyć się problemu. Natychmiast!

☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️

Jongho

- Wszystko jest gotowe? - zapytała kobieta wpadając do kuchni i od razu rozglądając się po pomieszczeniu.

- Tak mamo. Nie steruj się. - zaśmiała się dwudziestolatka. - Wystarczy tylko wsadzić tort do lodówki.

- Stresujące doświadczenie. - mruknęła. - Zobaczysz jak będziesz miała własne dzieci.

- Do tego długa droga, a poza tym wyrządziłaś już imprezy na dwie osiemnastki. Zobaczysz, że jej się spodoba. Masz w tym doświadczenie. - kobieta uśmiechnęła się do swojej rodzicielki i cmoknęła ją w policzek.

- Sara to zupełne przeciwieństwo was. Tomkowi wystarczyły stonowane kolory i idealna organizacja, ty chciałaś urodziny w ciemnych barwach i czarny tort. A Sara? Sara wymyśliła sobie pastelowe kolory i balony w kształcie misiów. - kobieta usiadła z westchnięciem.

- Taki ma styl. Jasne, pastelowe kolory, spódniczki albo sukienki i trochę dziecinne zachowanie. W takim towarzystwie się obraca. - dwudziestolatka usiadła obok mamy. - Masz trójkę dzieci i każde z nich ma inny styl.

- Wiem. Boję się jednak, że Sara z takim stylem będzie miała problem ze znalezieniem prawdziwej miłości. - Jak zwykle kobieta myślała za bardzo w przód.

- Ona ma dopiero osiemnaście lat. - zaśmiała się dziewczyna. - Może za rok jej styl się zmieni? - uśmiechnęła się. - Jak na razie o tym nie myśl i nie zaczynaj tego tematu. Nie dzisiaj. - cmoknęła mamę w policzek i wstała z krzesła. - Jest po trzynastej. Jadę po Sarę i jedziemy do wesołego miasteczka. Widzimy się po szesnastej. - pomachała rodzicielce i zgarnęła skórzaną kurtkę z wieszaka, po czym wyszła z domu rodziców.

Wsiadła do auta ruszając od razu po swoją siostrę, która kończyła trening. Chodziła na lekcje tańca, które odbywały się w jednej z kilkunastu wytwórni w Korei. Sara uwielbiała tańczyć, a jej marzeniem było należeć do k-popowego zespołu, gdzie mogłaby tańczyć i śpiewać do woli. (Y.N) wspierała siostrę i trzymała ciągle za nią kciuki. Rodzice i brat nie zachwalali jednak decyzji najmłodszej członkini rodziny. Uważali, że bycie gwiazdą to nie praca. Nie podobało im się nawet, że dziewczyna słucha koreańskie muzyki i tak zachwala koreańskich idoli. Prawda była taka, że rodzice Sary i jej brat nasłuchali się za dużo o samobójstwach i o niemiłych sytuacjach, które dotyczyły koreańskich idoli. Przez to wszystko bali się i nie chcieli, aby ich najmłodsza córka została gwiazdą. Bali się też, że ludzie nie zaakceptowaliby jej pochodzenia.

Dwudziestolatka zaparkowała pod budynkiem wytwórni i zaczekała chwilę na młodszą, która szczęśliwa wsiadła do auta rzucając torbę na tylne siedzenie. Pachniało od niej truskawkowym żelem pod prysznic, a jej włosy były trochę wilgotne. Musiała ich dokładnie nie wysuszyć. Nastolatkom były udostępnione prysznice, przez co mogły się umyć zanim wyjdą do domu. Sara rzadko z nich korzystała. Wolała wziąć prysznic w domu. Dzisiaj jednak wiedziała, że musi umyć się w wytwórni.

- Cześć siostra. - cmoknęła starszą w policzek.

- Cześć młoda. - odparła z uśmiechem i ruszyła, gdy tylko nastolatka zapięła pasy. - Jak trening?

- Bardzo dobrze. Choreografka mnie pochwaliła i powiedziała, że robię duże postępy. - odparła dumnie z szerokim uśmiechem.

- No to bardzo dobrze. Gratuluję. - (Y.N) była dumna ze swojej młodszej siostry.

- Czemu nie jedziemy do domu? - Sara zmieniła nagle temat widząc, że jej siostra jedzie w przeciwnym kierunku niż dom.

- Najpierw dostaniesz ode mnie prezent, a potem jak mi się zechce to może odwiozę cię do domu. - parsknęła i spojrzała kątem oka na młodszą siostrę.

- (Y.N)! Nawet tak nie żartuj! - roześmiała się, a dwudziestolatka zaśmiała się cicho widząc radosną siostrę.

Po kilkunastu minutach kobieta zaparkowała auto i wraz z siostrą wysiadła z niego. Starsza pociągnęła młodszą za rękę, która wpatrywała się wielkimi oczami w diabelski młyn, który był dość widoczny. Już doskonale wiedziała, gdzie siostra chce ją zabrać.

- Wesołe miasteczko! - krzyknęła szczęśliwa blondynka.

- Zgadza się. - odparła i podeszła do okienka. - Poproszę dwa bilety. - mruknęła wyciągając portfel z torebki.

Odebrała dwa bilety i zapłaciła odpowiednią kwotę. Chwilę musiały poczekać aż (Y.N) zostanie wydana reszta, a potem bez problemów weszły na teren wesołego miasteczka.

Atrakcje obchodzimy po kolei. Korzystały ze wszystkiego co oferował im park bawiąc się przy tym jak najlepiej. Dwudziestolatka od dawna nie bawiła się tak dobrze i nawet w pewnym momencie poczuła się jak beztroskie dziecko. Nie przejmowała się niczym.

Następną atrakcją, w jakiej Sara chciała spróbować swoich sił, była gra w wyławianie jabłek. Nastolatka spięła swoje włosy w koka i spróbowała swoich sił. Starsza obserwowała ją z boku, a gdy blondynka wyłowiła jabłko (Y.N) zaczęła bić brawo.

Sara wyprostowała się i chwyciła jabłko dłonią. Było dość duże i bardzo czerwone, a takie jabłka były na prawdę twarde, soczyste i słodkie.

- Pojawił się problem. - mruknęła jubilatka. - Umiesz ręcznie przepołowić jabłko?

- Zapomnij. Prędzej rękę połamie. - zaśmiała się.

- Mogę wam pomóc. - odezwał się głos po lewej.

Dziewczyny spojrzały w tym kierunku i dostrzegły wysokiego bruneta, który lekko się uśmiechał. Był ubrany w jasne jeansy i szarą koszulkę z krótkim rękawem, który ukazywał jego umięśnione ręce. Za nim, w pewnej odległości, stała grupka chłopaków.

- A umiesz? - zapytała (Y.N).

- Nie zadawaj pytań (Y.N). Zaufaj. - mruknęła Sara i podała jabłko chłopakowi, który bez problemu je przepołowił. - Dzięki!

Brunet podał połówki jabłka dziewczynom i uśmiechnął się miło zawieszając swój wzrok na starszej, która otworzyła szerzej oczy i zamrugała kilka razy.

- Nie ma za co. - zaśmiał się cicho.

- Widzisz siostra? Jak przystojny chłopak oferuje pomoc to trzeba ją przyjąć. - mruknęła zadowolona Sara i wgryzła się w swoją połowę jabłka ruszając w kierunku następnej atrakcji.

- Przepraszam za nią. - zarumieniła się spuszczając wzrok z chłopaka. - Jeszcze raz dziękuję... - przerwała nie wiedząc jak chłopak ma na imię.

- Jongho. - przedstawił się. - Nie musisz dziękować. Pięknym paniom zawsze pomogę. Miło było cię poznać (Y.N). - puścił jej oczko i odszedł do swoich znajomych, zostawiając za sobą zarumienioną dziewczynę, która po chwili dołączyła do siostry.

Urocza jest jak się rumieni

☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️

☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️☠️

Witam króliczki w nowej książce o tematyce Ateez!

Mam nadzieję, że wam się spodoba, bo chyba troszkę wyszłam ze sprawy jeżeli chodzi o jakiekolwiek pisanie.

Możecie też napisać jakie wolicie rozdziały. Dłuższe i bardziej rozbudowane czy krótsze, gdzie od razu jest opisany cały główny wątek.

Do zobaczenia w przyszłych rozdziałach!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top