6

Hejka misie kolorowe!

Witam w kolejnym rozdziale poprawionym przez fs_animri :3

Jestem ciekawa waszej teorii, co waszym zdaniem zrobi dzisiaj Erwin? Uważacie że też zrobi ck postaci? Czy raczej odpuści?

Ja powiem, że szczerze myślałam  o jego ck i z jednej strony mega się bym tym jarała bo to byłoby mega klimatyczne. Lecz z drugiej strony trochę szkodaby było tego całego roku, braku rp na streamie.

Ja uważam, że możliwe zrobi ck, ale będzie to mega niespodziewane. On zawsze lubił inne akcje, takie których nikt się nie spodziewa.

Miłego dnia wszystkim <3

*Few days later*

Minęło kilka dni od sytuacji w biurze.
Dante jeszcze kilkakrotnie spotkał Pisicielę. Nie były to przyjazne spotkania.

Na szczęście dla niego, nie obrywał w miejsca, które byłyby widoczne dla innych.

Przez ten czas Erwin kontaktował się z Capelą. Wiele razy proponował mu spotkania, czy wyjścia gdziekolwiek.

Młodszy jednak nie odważył się na pójście gdzieś z pastorem. Za bardzo obawiał się jakiegoś podstępu ze strony złotookiego.
Dzwine było jego nagłe zainteresowanie jego osobą.

Mimo iż bardzo lubił siwowłosego i jego towarzystwo, doszukiwał się jakiegoś ukrytego celu tych spotkań.

Większość swojego czasu spędzał na komendzie lub w domu. Również nie był zbyt otwarty na inne wyjścia.

Coraz bardziej obawiał się przechodzenia do pracy, a szczególnie nocnych zmian i uzupełniania papierów. Nieszczęście, los się nad nim nie zlitował i musiał wykonywać ową czynność dość często.

Unikał Juan'a jak ognia. Starszy, chociażby widząc młodszego w kuchni, posyłał mu złośliwe uśmiechy.

Ten dzień również spędzał na komendzie. Czekał w biurze na Rifta, który prosił go o rozmowę.

Dlatego też czarnowłosy siedział wygodnie w fotelu, nerwowo stukając palcami o drewno. Chciał jechać na patrol, bądź cokolwiek innego. Był głodny, a zmęczenie podpowiadało mu, aby napił się kawy. Niestety, musiało to trochę poczekać.

W końcu po kilku minutach do pokoju wszedł Tom. Usiadł on na krześle przed nim. Widać było po jego posturze zdenerwowanie.

- Słucham, w czym mogę ci pomóc? - zapytał niebieskooki.

- Chcę zgłosić skargę - odparł brązowooki.

- W takim razie słucham, na kogo i za co? - spytał Capela, sięgając długopis i notatnik.

- Na Pisicielę. Podczas dzisiejszego pościgu będąc na U2, wjebał się w nasz radiowóz będący na U1, potrącając przy tym cywila! Stwierdził, że my zgubiliśmy pościg, a on sam to zrobił. Dodatkowo narażając życie niewinnego człowieka! Pojechał dalej nie zwracając na to uwagi, dopiero my zajęliśmy się poszkodowanym - odpowiedział Rift, gestykulując przy tym.

Dante słuchając tego, czuł jak kolory odpływają mu z twarzy. Wiedział, że teraz będzie musiał wybrać co ma zrobić.

- W jakim stanie jest cywil? - zapytał niebieskooki niepewnie.

- Leży w szpitalu ze zlamanym obojczykiem. Nawet jeśli, to nieważne! Równie dobrze mogło mu nic nie być, ale Janek dopuścił się złego czynu! - warknął ciemnowłosy.

- Masz rację, ale nie mogę nic z tym zrobić. Juan jest najwyższy rangą, po za Sonnym. Mogę jedynie z nim porozmawiać.. - mruknął Dante, spoglądając na niższego.

- Aha! Rozumiem, że jest bezkarny?! Może kogoś zabić, ale w sumie wyjebane, bo jest 01?! - krzyknął Rift, podnosząc się z krzesła i opierając dłońmi o biurko.

- Ja.. - zaczął Capela, lecz mu przerwano.

- W takim razie, niech Rightwill wyciągnie konsekwencje! - burknął niższy. - Żądam, aby Sonny się o tym dowiedział.

Niebieskooki zagryzł wargę, zastanawiając się nad rozwiązaniem.
Po kilkunastu sekundach westchnął głośno, wiedząc że będzie tego żałował.

- Dobrze, powiadomię go o tym incydencie.. - stwierdził czarnowłosy, zrezygnowany.

Tom uśmiechnął się lekko i ruszył do wyjścia, dziękując i żegnając się z wyższym.

***

Po kilku godzinach, Dante wrócił do biura, by uzupełnić papiery związane ze skargą.

Powiadomił szefa o wybryku Pisicieli, na co Sonny zareagował. Postanowił obciążyć Juan'a kosztem pomocy zdrowotnej poszkodowanemu, oraz przymusowym dwudniowym urlopem.

Capela nie był z tego powodu zadowolony. Wiedział, że jeśli Pablo dowie się, że to on złożył skargę do samego 00, to nieźle oberwie.

Wcale długo czekać nie musiał. Gdy tylko wszedł do kuchni na komendzie, by nalać sobie kawy do pracy, został gwałtownie przyszpilony do ściany.

Nie musiał zgadywać, kto jest jego oprawcą, dobrze to wiedział.

Starszy przycisnął go mocniej do płaskiej powierzchni, trzymając jego mundur.

- Co ci powiedziałem o nie wtykaniu nosa w nie swoje  sprawy?! Miałeś się trzymać od tego z dala! - warknął niższy, z widoczną furią w oczach.

Juan uderzył go w twarz, by po chwili cisnąć nim o podłogę.

Dante głośno jęknął, łapiąc się za ranny nos. Próbował podnieść się z podłogi, lecz Pablo miał inne plany. Usiadł na jego biodrach, odcinając mu dostęp do ucieczki.

Pisiciela przycisnął mocno jego nadgarstki do podłoża.
Na ciele młodszego, widoczne były jeszcze stare  siniaki. Lecz starszy się tym nie przejmował.

- Musiałem iść do Sonny'ego. Próbowałem go przekonać, aby dal spokój, ale on chciał to zgłosić. Jak ja bym tego nie zrobił, to on sam by poszedł.. - Dante próbował się tłumaczyć.

- Kto? Kto złożył skargę?! - spytał Juan, zaciskając zęby. 

- Nie mogę powiedzieć.. - mruknął niebieskooki niepewnie.

Pisiciela uderzył go po raz kolejny w twarz, powodując bolesny jęk młodszego.

- Radziłbym ci współpracować! - warknął Pablo, wbijając palce w jego ciało.

Capela przymknął tylko oczy, zaciskając usta. Dał tym straszemu do zrozumienia, że nic nie powie.

Dosyć szybko tego pożałował. Niższy zaczął okładać go pięściami, nie zważając na krzyki i prośby młodszego.

Dopiero po kilkunastu minutach, Juan się opanował. Wstał z czarnowłosego, spoglądając na jego poranioną twarz i ciało.

- To ostatnie ostrzeżenie Dantuś, lepiej zastanów się kto złożył skargę. Do zobaczenia niedługo.. - powiedział Pisiciela i wyszedł z pomieszczenia.

Dante po kilku minutach, będąc pewnym że starszy już nie wróci, podniósł się z ziemi.

Czuł jak wszystko go boli. Ledwo utrzymywał się na nogach.

Na drżących nogach ruszył do wyjścia z komendy. Chciał znaleźć się w domu i wziąć zwolnienie na najbliższe kilka dni, by chodź trochę się wykurować.

Idąc chodnikiem, coraz bardziej tracił siły. W oczach mu się mieniło, a obraz był rozmyty.

Wiedział, że jeszcze trochę przed nim, ale się nie poddawał. Był coraz bliżej celu.

Niestety jego organizm nie chciał mu tego ułatwić, powodując ciemne plamki przed oczami.

Dante podparł się ściany budynku obok, lecz nie na wiele się to zdało, gdyż po chwili runął na ziemię nieprzytomny.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top