22

Hejka misie kolorowe!

Rozdział poprawiony przez fs_animri <3

Miłego wieczoru :3

Następnego dnia, mimo ogromnej niechęci, Dante wstał i wyszykował się do pracy.

Ten dzień nie zapowiadał się szczęśliwie i on o tym wiedział. Chciał po prostu zasnąć i nigdy się już nie obudzić, by nie podjemowac dezycji i późniejszych konsekwencji.

Czarnowłosy był niewyspany, zdrzemnął się może z godzinkę, dwie, w trakcie przerwy w płaczu i rozmyślaniach.

Mimo wszystko, wczorajsza sytuacja go mocno dotknęła. Chodź nie chciał tego pokazać przed kimkolwiek, a tym bardziej przed Juan'em.

Pewnie znowu śmiałby się z niego, jaki to nie jest słaby i bezwartościowy. W sumie, miałby nawet rację.

Niebieskooki przetarł twarz i głośno westchnął. Dopił ostatni łyk kawy i wyszedł z mieszkania, zamykając je za sobą na klucz.

Po kilku minutach dojechał swoim Mustangiem na komendę, gdzie zaparkował.

Cieszył się, że dzisiaj miał zmianę na 12. Z jednej strony miał więcej czasu dla siebie rano, a z drugiej nic mu to w sumie nie dało, bo większość przeleżał.

Kolejnym minusem tej zmiany był fakt, że było to południe. Czyli pora o której miał przyjść Erwin.

Naprawdę nie chciał, aby zlotooki wtrącał się w ten konflikt, ani by mówił coś Rightwill'owi. Cała komenda może go za to znienawidzić i końcowo będzie tylko gorzej.

Dante wszedł do swojego biura, wzdychając na ilość papierów na biurku. Przysiadł na krześle, zaczynając sortować wszystko po kolei, by jak najszybciej skończyć..

***

W międzyczasie, w tym samym budynku zawitał siwowłosy, którego wpuścił Gregory.

Oboje ruszyli żwawym krokiem do biura szefa. Mieli zamiar mu wszystko powiedzieć, tak jak wcześniej ustalili.

Knuckles trochę się stresował, obawiał się, że Sonny rzeczywiście im nie uwierzy, jeśli Dante się wyprze.

Dwójką mężczyzn zapukała do drzwi, by po chwili usłyszeć zgodę na wejście.

Młodszy uśmiechnął się nieśmiało i zasiadł na fotelu przed samym szefem policji, co po chwili uczynił też Montanha.

- Gregory, co to ma znaczyć? Chcecie mi powiedzieć, że ten cały morwin to prawda? Jeśli tak, to wiedz, że ja mam gdzieś z kim jesteś w związku i nie zawracajcie mi tym dupy.. - burknął niebieskooki, wracając spojrzeniem na notes leżący na biurku.

- Nie szefie, my w innej sprawie. Chodzi o Dante.. - zaczął zmieszany brunet.

- Tak, to dosyć delikatna sprawa, jeśli można to tak ująć. Chcemy aby pozostało to w dyskrecji, bynajmniej chwilowo - mruknął złotooki, zaczynając bawić się nerwowo palcami.

- Co ten Nunuś znowu odwalił? - westchnął Sonny, unosząc na nich swe spojrzenie i odchylając się na krześle.

- Właściwie, nie on. Chodzi o to, że jakby to ująć.. od kilku tygodni nad Dante się ktoś znęca.. - brązowooki bąknął niepewnie.

- Niby kto? Dlaczego sam mi o tym nie powiedział? - zapytał Rightwill, marszcząc brwi.

- Bo on nie chcial nikomu powiedzieć. Gdyby nie to, że znalazłem go pobitego i nieprzytomnego, to też bym nie wiedział - odparł najmłodszy.

- Pobitego? Kiedy?

- Wtedy gdy wziął urlop na tydzień szefie.. - odrzekł Montanha. Siwowłosy policjant przetarł dłonią twarz, głośno wzdychając. Wiedział już, że będzie to zawiła sprawa.

- Wracając do tematu - Knuckles kontynuował. - Dowiedzieliśmy się kto za tym stał i kto mu groził. Powiedziałem wczoraj Dante, że jeśli sam panu tego nie powie, to ja to zrobię i dotrzymuje słowa. Jednak on zamierza się wyprzeć. Bardzo się boi, Janek groził mu i jego synowi.. - opowiedział Erwin.

-Janek? W sensie, Juan Pablo Pisiciela? Dlaczego on miałby krzywdzić Capelę? - zapytał niebieskooki dość zakłopotany.

- Huh, nie do końca to wiemy.. Raz Dante powiedział, że pobił go przez skargę jaką na niego złożył - rzekł złotooki.

- Macie na to jakieś dowody? Nie to, że wam niewierzę, ale wiecie.. Jeśli zgłoszę to dalej i będę zamierzał go aresztować, to sprawa pójdzie do sądu, a tam będą chcieli jakieś dowody na to.. - stwierdził Rightwill.

- Ja jestem świadkiem jak nim szarpał i krzyczał na niego. Poza tym sam szef widział kilkakrotnie siniaki jakie posiadał. A po za tym to nic innego nie ma.. - odparł Gregory.

- Musi pan wiedzieć, że on na początku będzie kłamał. Jestem tego pewny. Trzeba go przekonać, że będzie bezpieczny i nic mu się nie stanie. Jego synowi też załatwiłem bezpieczeństwo - powiedział Knuckles.

- Ciężka sytuacja.. postaram się zrobić wszystko aby Dante był bezpieczny. Ale najpierw musimy z nim porozmawiać.. miejmy nadzieję, że się uda. - odrzekł Sonny.

- Może niech szef go zawoła i postaramy się go przekonać.. - zaproponował Montanha.

Rightwill przytaknął i wyjął tablet, by sprawdzić na nim częstotliwość radia na którym znajduje się Dante, oraz jego lokalizację. Na szczęście był na komendzie.

- 00 do 03, przyjdź do mnie do biura - powiedział na radiu.

Zapowiadała się ciężka rozmowa..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top