20

Hejka misie kolorowe!

Rozdział poprawiony przez fs_animri <3

Miłego wieczoru :3

Dante dopiero po kilkudziesięciu minutach przestał płakać. Wciąż pozostał w tym samym miejscu. Nie miał siły by ogarnąć się i wrócić do domu.

Dopiero dźwięk dzwonka jego telefonu go ocknął z patrzenia się w pustkę.

Podniósł ociężałą głowę, rozglądając się że zdezorientowaniem. Szukał wzrokiem swojej komórki. Odnalazł ja między siedzeniami.

Prawdopodobnie wypadła tam z jego kieszeni, gdy szarpał się z Juan'em.

Sięgnął po nią powolnymi ruchami. Przecierając twarz zerknął na ekran, lecz połączenie akurat się zakończyło. Jednak, nie na długo, bo już po chwili ponownie dźwięk objął wnętrze samochodu.

Na ekranie urządzenia pisało "Erwin :)". Niebieskooki głośno westchnął i zagryzł wargę, zastanawiając się nad odebraniem.

Po chwili jednak to zrobił, lekko się stosując, tym co do powiedzenia ma mu szarowłosy.

- Cześć, robisz coś ważnego? Musimy porozmawiać.. - od razu wyskoczył złotooki.

- Ja.. to nie najlepszy moment Erwin. Nie mam na to ochoty.. - wychrypiał niebieskooki przez podrażnione gardło.

- Coś się stało? Zresztą, opowiesz mi zaraz. Gdzie jesteś? To naprawdę ważne! - Knuckles zalał go pytaniami.

Czarnowłosy zagryzł wargę, zastanawiając się nad odpowiedzią. Nie był w nastroju na rozmowy, ale naprawdę potrzebował teraz kogoś, kogokolwiek, do wsparcia.

- Za 20 minut będę w mieszkaniu..  - westchnął Capela i się rozłączył.

Podniósł się do pozycji siedzącej i przetarł twarz dłońmi. Przeczesał ręką potargane włosy i poprawił wymiętą koszulkę.

Wysiadł z samochodu, wyciągając zabrudzoną przez nasienie wycieraczkę. Na jej widok łzy stanęły mu w oczach.

Wyrzucił ją do kosza, który stał niedaleko, by po chwili wsiąść do pojazdu, głośno wzdychając.

Oparł głowę na kierownicy, rozmyślając nad tym wszystkim. Musiał się teraz opanować.

Przekręcił kluczyk w stacyjce i ruszył do swojego mieszkania.

***

Zamknął za sobą drzwi, opierając się o nie. Był w domu przed czasem, ale specjalnie kazał Knucklesowi przyjechać później, aby zdążył się ogarnąć.

Lecz jego rozczarowanie, bo zanim zdążył wejść do łazienki by wziąć prysznic, dzwonek do drzwi zadzwonił.

Czarnowłosy głośno westchnął i wpuścił złotookiego do swojego mieszkania. Zamknął za nim zamek na klucz, jak to miał w zwyczaju.

- Poczekaj chwilę w salonie, wezmę prysznic i przyjdę.. - mruknął niebieskooki ze spuszczoną głową.

Nie czuł się na siłach. Chciał się ułożyć w łóżku i już nigdy z niego nie wstać, by nie myśleć o tych złych rzeczach.

Zanim jednak Dante zdążył się odsunąć, poczuł jak starszy chwyta delikatnie jego nadgarstek, obracając do siebie.

- Wszystko w porządku? - zapytał cicho i niepewnie szarowłosy.

Zastanawiał się, co się mogło wydarzyć przez te kilka godzin, że Dante był aż tak wygaszony. Zresztą na jego twarzy widniały czerwone ślady, a oczy były opuchnięte, jakby od płaczu. Warga była cała zagryziona, gdzieniegdzie widniały małe strupy.

- Mhm.. zaraz przyjdę.. - skłamał czarnowłosy przez zaciśnięte gardło.

Dosyć szybko wyrwał się z uścisku i ruszył do łazienki, by nie pokazać łez w swoich oczach. Zamknął za sobą drzwi.

Spojrzał w lustro widząc zupełnie inną osobę, niż kilka tygodni temu. Zacisnął mocno szczękę, nie chcąc okazać słabości.

Rozbierał się z ubrań, oglądając swoje ciało i nowe zasinienia i ślady pozostawione przez Juan'a. Poraz kolejny zagryzł wargę, zauważając sine odciski palców na biodrach.

Zacisnął powieki i wszedł pod prysznic, puszczając gorącą wodę. Zawzięcie szorował swoje ciało gąbką, doprowadzając skórę do czerwoności.

Nie przejmował się tym jednak. Chciał się pozbyć tego palącego dotyku ze swojego ciała.

Po może dwudziestu minutach ciągłego szorowania, usłyszał pukanie do drzwi.

To był szarowłosy, który trochę się zamartwiał ilością czasu spędzonego w łazience przez młodszego.

- Dante, wszystko w porządku? Dość długo tam siedzisz.. - mruknął złotooki, nasłuchując odpowiedzi zwrotnej. - Coś się stało?

- Wszystko okej, zaraz wyjdę.. - burknął Capela, zakręcając w końcu wodę.

Wyszedł z pod prysznica, równie mocno wycierając swoje ciało. Po kilku minutach ubrał na siebie dresy i bluzę, by zakryć jak najwięcej skóry.

Gdy skończył, sięgnął po szczoteczkę do zębów i zaczął szorować je, duża ilością pasty. Chciał się pozbyć obrzydliwego smaku i uczucia w ustach.

To również nie zajęło mu krótkiej chwili, bo gdy tylko kończył, dokładał kolejną porcję pasty. Czuł, że niewystarczająco je wyszorował.

Przestał dopiero, gdy podrażnił dziąsła, a w umywalce razem z pianą znalazła się krew.

Spojrzał ostatni raz w lustro i opuścił łazienkę, wchodząc po cichu do salonu, gdzie zastał Erwina.

Usiadł na kanapie w sporej odległości od mężczyzny i podkulił nogi, opierając o nie głowę.

Sam złotooki obserwował bacznie jego poczynania. Zastanawiał się co się stało. Nie mogło mu to dać spokoju. Dlaczego młodszy, po takim progresie, nagle tak się zdystansował i zamknął w sobie?

Coś się musiało wydarzyć, a on podczas tej rozmowy, zamierza się dowiedzieć co..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top