6. De Mon
Kilka dni później rozpoczęły się praktyki. Dla Hitomi była to dość stresująca sytuacja, kiedy wchodziła do agencji Endeavora. Spodziewano się jej, dlatego od razu wskazano jej kierunek. Do gabinetu bohatera nr. 2 weszła z zawahaniem, zaraz po przyzwoleniu. Tak jak się spodziewała pokój był ogromny i gustownie urządzony, wskazując wysoką pozycję rezydenta. Endeavor stał do niej plecami, obserwując przez okno panoramę miasta. Stanęła przy wejściu, nie bardzo wiedząc, co powinna zrobić.
- Dzień dobry. - Ukłoniła się nisko. - Nazywam się Hitomi Tohsaka.
Przez pochylenie, nie mogła zobaczyć, jak bohater odwraca się w jej stronę i uważnie ją lustruje. Jej jasnoszare włosy od razu skojarzył z Nightwingiem. Podszedł nieco bliżej dziewczyny.
- Nareszcie mogę poznać córkę Sho.
- Więc to prawda? - Wyprostowała się nagle, czerwieniąc na widok bliskości bohatera. - Znał pan tatę?
Endeavor skinął głową.
- Sho Tohsaka był mi bliskim przyjacielem - wyznał, a serce nastolatki zabiło mocniej. - Wiele mu zawdzięczam. Jak tylko dowiedziałem się, że jesteś w U.A. w klasie z Shoto, postanowiłem zaproponować tu praktyki również tobie. Chociaż tyle mogę zrobić dla twojego ojca. Niestety, nie ja będę nadzorował twój rozwój. Postanowiłem skupić się na synu.
Hitomi zmarszczyła czoło. Co to właściwie oznaczało? Zmieniał zdanie? Nie chciał jej jednak na praktykach? Powiedział coś dość głośno, a drzwi ponownie otworzyły się. Do biura Endeavora weszła wysoka kobieta o czarnych jak węgiel włosach i równie ciemnych oczach. Jej strój bohatera odkrywał całkiem sporo, ale nie przekraczał granicy ustanowionej po debiucie Midnight przed laty. Purpurowa peleryna powiewała za nią z taką gracją. Dziewczyna musiała przyznać, że ta kobieta była naprawdę piękna choć przypominała noc.
Przybyszka wykrzywiła czerwone usta w szerokim uśmiechu.
- O to jestem.
- Tohsaka Hitomi, to zawodowa bohaterka z mojej agencji, De Mon, jest jedną z najlepszych tutaj i to ona przyjmie cię pod swoje skrzydła. Zgadzasz się?
Jednak dziewczyna go już nie słuchała. Nie odrywała wzroku od zgrabnej sylwetki czarnowłosej. Niesamowita siła biła od jej wytrenowanego ciała. Może to nie był Endeavor we własnej osobie, ale i od tej osoby mogła się czegoś nauczyć. Przede wszystkim jak zabić Staina i pomścić ojca. Ukłoniła się De Mon, pozdrawiając ją, na co bohaterka parsknęła śmiechem.
- Urocza - mruknęła kobieta, przygryzając czerwony paznokieć. - Prawie tak samo, jak ja w jej wieku. Zatem postanowione? Jest u mnie?
- Jest twoja - potwierdził Endeavor.
Normalnie może Hitomi poczułaby się urażona, że jest tak podawana z rąk do rąk, ale nie miało dla niej znaczenia, u jakiego bohatera się kształci, jeżeli tylko posiądzie wiedzę, jak pokonać niepokonanego przeciwnika. Przecież Tohsaka nie była aż tak głupia, by porywać się z motyką na słońce! Gdzie ona, świeża uczennica U.A., która do tej pory stoczyła tylko jedną walkę, i to treningową, mogła równać się z kimś, kto zamordował jej ojca a także innych równie silnych bohaterów?
De Mon machnęła dłonią i krótko żegnając bohatera nr. 2 wyszła z jego gabinetu wraz z nowym nabytkiem. Kobieta nie hamowała się, oglądając praktykantkę jak nową parę butów. Podziwiała ją, ale i krytykowała, podkreślając wady i zalety. Nie krępowała się wprost obrażając jasnoszare włosy dziewczyny lub chwaląc jej pokaźny biust. Przez chwilę Hitomi pożałowała, że trafiła pod skrzydła takiej jędzy, ale postanowiła to znieść. Jej cel stawał się coraz bardziej osiągalny, co się wydarzy później nie miało znaczenia.
Obie przeszły do innego pokoju, mniejszego, ale równie eleganckiego. Był to gabinet De Mon. Kobieta obeszła czarne biurko, najwidoczniej lubiła ten kolor, i usiadła na równie czarnym krześle, układając wysoko nogi.
- Hitomi Tohsaka, tak? - Dziewczyna przytaknęła. - Zobaczmy... jestem De Mon, moim darem jest przybieranie połowicznej postaci demona, no wiesz... szpony, skrzydła, czy dziwna zwęglona skóra, zabawne, prawda? A ty? Co potrafisz?
- Ja... potrafię kształtować broń z...
Przerwała, kiedy De Mon wydała z siebie dziwny jęk. Hitomi spojrzała na bohaterkę, która teraz wydawała się być rozgniewana, bo jej spojrzenie jeszcze bardziej pociemniało.
- Wyjaśnimy sobie coś, Hitomi, nie... jaki jest twój pseudonim?
- Ilyria.
- Ilyria! - Kobieta klasnęła w dłonie. - No... całkiem ładnie. Wracając, Ilyrio, nie lubię, gdy ktoś mnie okłamuje, a przez moje jakże nieprzyjemne dzieciństwo, potrafię to łatwo rozpoznać. Nie umiesz kłamać. Chcę poznać twój prawdziwy dar - nalegała - by wiedzieć, na jaką akcję możemy sobie pozwolić.
Hitomi wbiła wzrok w swoje buty. Mogła się domyślić, że ktoś to odkryje. Endeavor z pewnością szybko by to rozgryzł, ale De Mon? Była w pierwszej setce, ba, w pierwszej dwudziestce, z taką łatwością odgadła prawdziwe myśli podopiecznej.
- Mój dar... to... - wzięła głęboki oddech. - Kradzież mocy.
- Słucham? - De Mon spuściła nogi z biurka, wpatrując się w nastolatkę.
- To znaczy... mój dar jest w oczach. - Wskazała na lawendowe oczy ze srebrną obwódką. - Przez kontakt wzrokowy mogę zabrać komuś moc na trzy minuty, w tym czasie osoba pozbawiona mocy traci przytomność.
- Czyli to nie jest kradzież, a zwykła pożyczka. - Machnęła lekceważąco ręką. - Niezła moc.
- Nie uważam, że jest wyjątkowa. Nie lubię jej.
- Jeśli chcesz zostać bohaterką to albo oswoisz się ze swoją mocą albo po prostu sobie odpuść.
- Nie mogę! - uniosła się dziewczyna, czym zwróciła na siebie uwagę bohaterki.
- Mhm. Ilyrio, dlaczego chcesz zostać bohaterką?
Dlaczego?
,,A niech cię, Zabójco Bohaterów! Dopadnę cię! Wyzywam cię! Pomszczę ojca! Jeszcze mnie popamiętasz, draniu!''
Dla zemsty. Dla sprawiedliwości. Bo nikt nie mógł powstrzymać tego potwora.
,,Słuchaj mnie, świecie! Ja Hitomi Tohsaka, obiecuję, że zostanę najlepszą bohaterką na tej planecie! Przysięgam!''
Nie mogła tego powiedzieć bohaterce, bo od razu by ją odprawiła i jeszcze powiadomiła władze szkoły o jej egoistycznych pobudkach. Ale czy do końca egoistycznych? W chęci pomszczenia ojca, chciała chronić ludzi. Obronić ich przed rozdzieleniem z rodziną i przed stratą, jakiej ona doznała. Spojrzała twardo na szeroko uśmiechającą się bohaterkę. De Mon już wiedziała, że nastolatka szykuje kłamstwo, dlatego brnięcie w to nie miało żadnego sensu. Postanowiła być szczera.
- Bo chcę zabić Staina.
De Mon zastygła w bezruchu, mrugając powoli, jakby nie dotarły do niej jeszcze słowa dziewczyny.
- Zabić? Zabójcę Bohaterów? Czy ty jesteś poważna? - zakpiła sobie kobieta. - Uśmiercił tyle bohaterów, jak możesz myśleć, że ty dasz radę? W ogóle, co to za pomysł? To nie jest bohaterstwo!
- Może to nie jest szlachetne ani bohaterskie, ale tylko śmierć Staina może sprawić, że mój tata odnajdzie spokój... że inne rodziny bohaterskie nie odczują tej samej straty, co ja. Dlatego, choćby to miała być jedyna rzecz, jaką zrobię w życiu to będzie to właśnie śmierć tego potwora!
- Powinnaś sobie odpuścić - mruknęła De Mon. - To nie jest bohaterstwo. Jeżeli nie wiesz, po co tu jesteś, przestań marnować mój czas.
- Ale...
- Żadnych ,,ale''! - krzyknęła czarnowłosa, wstając z krzesła i stając przed dziewczyną. - Bohaterowie nie karają, nie aresztują, nie wymierzają sprawiedliwości! Od tego są odpowiednie służby! My chronimy ludzkie życia. Narażamy własne, zwalczając zło, by obywatele naszego miasta mogli spać spokojnie, czy to dotarło? Jeśli nie to wyjdź stąd.
Hitomi nie zrobiła kroku, przez co bohaterka uśmiechnęła się szerzej.
- Dobrze, więc przebierz się w strój, bo mam dla ciebie ciekawe zadanie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top