29. Ostatnia kolacja

Hitomi nie potrafiła cieszyć się swoją własną tymczasową licencją bohatera - głównie, dlatego, że jej przyjaciel Daisuke Yamada oblał egzamin, podobnie jak Shoto Todoroki. Z jednej strony chciała im współczuć, ale z drugiej sami sobie na to zapracowali. Nikt nie kazał im skakać sobie do gardeł, jak jakieś samce alfa. Mimo to Todoroki nie wydawał się tym faktem zrozpaczony. Następnego dnia pojawił się dopiero na zajęciach, jakby na śniadaniu unikał wszystkich. Temat licencji dominował w klasach o profilu bohaterskim, co działało jak płachta na byka na Bakugou.

On też nie otrzymał licencji.

- Szlaaag, jak to się stało, że taki Deku dostał tymczasową licencję a ja nie?

- Kacchan...

- Zdychaj, Deku - wrzasnął wściekle, na co zielonowłosy przymknął oczy. Najwidoczniej przyzwyczajony do zachowania Katsukiego.

- ,,Zdychaj''?

- Rety, Katsuki, sam sobie zapracowałeś na bycie kretynem - westchnęła Hitomi, wchodząc do sali.

- Zamknij się, wiedźmo!! A jakim cudem ty ją dostałaś? - Wskazał na nią palcem.

- Ja? - spytała z udawanym przejęciem. - Po prostu jestem... lepsza. - Puściła mu oczko, uśmiechając się z wyższością.

Rozsierdziło to Bakugou jeszcze bardziej. Aż do przyjścia Aizawy, Kirishima musiał trzymać przyjaciela z całej siły. Usta blondyna opuszczały coraz to lepsze bluzgi, niektórzy patrzyli na to z politowaniem, ale i tak czarę goryczy przelała bezpośredniość Miny. Dziewczyna wskoczyła między Bakugou a Tohsakę z szerokim uśmiechem. Jej wielkie oczy błyszczały złowrogo, zapowiadając naprawdę niebezpieczny pomysł.

- Wiedziałam! - pisnęła radośnie. - Ale wy się kochacie. To prawdziwa miłość!

W klasie zapadła cisza. Nikt nie odważył się jej przerwać. Hitomi kilkakrotnie zamrugała, z trudem przyswajając tę dziwną wiadomość. Nie wiedziała czy zaśmiać się, zapłakać, czy podobnie jak Bakugou zwyzywać ją od idiotek. Kirishima zachichotał, rozbawiony tą całą sytuacją. Jako ktoś, kto trzymał wybuchowego blondyna, tylko on wyczuł jak jego mięśnie spinają się na słowa Ashido. Wbrew pozorom nie wyrywał się wcale tak zapalczywie jak przedtem. Do głowy Eijiro wdarła się szalona myśl - Czy Bakugou w jakimś stopniu lubił Tohsakę?

Dziewczyna nadal nie odpowiadała na komentarz koleżanki, kiedy wybawieniem okazał się wychowawca wchodzący do sali. Niemal każdy natychmiast zapomniał o tej akcji z rana. Wszyscy, za wyjątkiem Todorokiego. Z opowieści wiedział, że w dzieciństwie ta dwójka przyjaźniła się. Ale dzisiaj? Ich relacja przypominała spotkanie wściekłego dobermana z małym, ale dzikim kotkiem. Kotkiem gotowym wydrapać oczy.

- Gratuluję tym, którzy otrzymali tymczasowe licencje bohaterskie - odezwał się Aizawa, na co Bakugou fuknął zirytowany.

Wychowawcza minęła szybko. Podobnie jak pozostałe lekcje. Szkoła i uczniowie wydawali się tacy sami, jak przed egzaminem. Kilki uczniów nie zdało, ale wciąż miało szansę podczas poprawki w innym terminie. Hitomi szukała sposobności, by porozmawiać z Shoto i przeprosić go za zachowanie Daisuke, ale ciągle się mijali. Albo to mów chłopak ignorował koleżankę. Nawet na obiedzie nigdzie nie mogła dostrzec czerwono-białej czupryny. Westchnęła bezradnie, zwracając na siebie uwagę koleżanek przy stoliku.

- Wzdychasz tak cały dzień, kum, wszystko dobrze? - zapytała Tsuyu.

- Mam wrażenie, że Shoto mnie unika - wyznała, dotykając łyżką dolnej wargi.

- Hę? Todoroki? A w życiu, nie ten typ - wtrąciła się Ashido. - Zresztą, co to za trójkąty, koleżanko? Chcesz złamać twarde serce Bakugou, przecież... Auć! Kyoka!

Kabelek, będący częścią prawego ucha Jiro, wrócił na swoje miejsce. Dziewczyna spokojnie pałaszowała obiad, ale doskonale słysząc tę głupią sugestię Miny.

- Gorące ploteczki! - podekscytowała się Hagakure. - Czy przypadkiem podczas obozu letniego nie widziałaś nagusieńkiego Todorokiego?

- Co? No jasne, że nie! Był w ręczniku!

- Ale pewnie marzyłaś, aby się zsunął, co? - Mina poruszyła sugestywnie brwiami.

- A wypchaj się ryżem! - warknęła Hitomi, zrywając się z krzesła. Nie patrząc na koleżanki, sięgnęła po torbę i odsunęła się od stolika. - Żegnam. Nie będę brała udziału w tej dzicinadzie.

Uraraka spoglądała na plecy odchodzącej koleżanki, biorąc pod uwagę komentarze Ashido. To nie tak, że różowowłosa jest jakąś napaloną shiperką. Miała dobry wzrok i często trafne osądy. Może to była jej kolejna supermoc? Bakugou nerwowo reagował na każdego, kto chciał się zbliżyć. Deku to wręcz mordował wzrokiem. Ale Hitomi tylko wyzywał, czasem tam mocniej szarpnął, ale i tak wydawało się, że pomimo wzajemnej niechęci to Tohsaka jest przez niego traktowana całkiem ulgowo.

Natomiast Hitomi od początku w U.A. kręciła się wokół Todorokiego. Najpierw była w agencji Endeavora na praktykach, potem wspólna nauka. I ta skryta troska chłopaka. Ashido miała rację - tu rozrastał się naprawdę niebezpieczny trójkąt.

Hitomi odrobiła lekcje, zbliżał się weekend, więc zamierzała poprosić Aizawę o przepustkę. Dzięki temu mogłaby odwiedzić mamę i pokazać jej licencję. Ojciec z pewnością pękałby z dumy, że jego mała córeczka zaszła już tak daleko. Dziewczyna pomyślała o pouczeniu się czegoś na jutrzejsze zajęcia z Present Miciem, lubiła angielski, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Wstała od biurka, po cichu licząc, że to Todoroki postanowił pierwszy się przełamać.

- Hm? Uraraka? Co się dzieje? - Hitomi wyjrzała głębiej na korytarz, a potem wróciła oczami do pulchnej twarzy koleżanki. - Potrzebujesz czegoś?

- Sato zrobił kolację... - zaczęła, bawiąc się krawędzią białej bluzy dresowej. - Chciałabyś dołączyć? Mina obiecała się już nie odzywać na ten temat. Zresztą nie ma nas zbyt wielu. Aoyama już śpi. Bakugou, Todoroki, Kaminari odmówili przyjścia.

- Uraraka, odmówiły tylko trzy osoby - parsknęła Tohsaka. - Hm? Kaminari odmówił?

- Mówił, że boli go brzuch i woli się położyć. Mówił coś o ciągłym ataku krakena...

Hitomi zamrugała dwukrotnie, po czym wybuchnęła gromkim śmiechem. Nie zamierzała wyjaśniać zachowania blondyna, będącego zwykłym problemem z żołądkiem. Jej własny brzuch udzielił samodzielnie odpowiedzi na zaproszenie Occhako, na co obie zachichotały, po czym zeszły do kuchni. Hitomi lubiła patrzeć na jej klasę w większym gronie - przypominali jedną, wielką rodzinę pełną różnorodności, uzupełniając się. Kirishima wyrwał Sero kawałek mięsa, ale nie doprowadziło do większej kłótni, a zwykłej przyjaznej przekomarzanki.

Serce dziewczyny miękło na ten widok. To była ta namiastka normalnego życia - bez bohaterów i złoczyńców. Jakby Liga czy Złodzieje Oczu nigdy nie istnieli i wcale nie zagrażali światu. Ale Tohsaka nie zapominała, o czym przypominało jej  oko zasłonięte białą przepaską na oko. 

- Oi! Tohsaka, chodź szybko, bo Eijiro wszystko zeżre sam! - zaśmiał się Hanta, wymachując bułką. - Ej, ej! Moje, nie ruszaj! No Eijiro, stary!

- Głodny jestem.

- Spokojnie, dla każdego wystaczy - powiedział Sato, podając miskę z ryżem Tenya'i, przewodniczącemu. - A jak braknie to to dorobię.

- Sato! Jesteś moim numer jeden! - zawołała Mina.

Tohsaka usiadła do stołu pomiędzy Deku i Aoyamą. Zielonowłosy posłał jej uroczy uśmiech. Z Izuku sytuacja była komiczna. Młody nastolatek o niewinnej urodzie, słodkich piegach, ale coś w jego nieporadności było naprawdę pociągające i wręcz budzące przyjemne uczucie niepokoju. Nic dziwnego, że Uraraka zauroczyła się w przyjacielu.

- Hitomi - odezwał się Deku. - Czy mogłabyś potem zanieść sobę Todoroki'emu? Uwielbia ją na zimno, ale nie zszedł na kolację. Wydaje mi się, że nic nie jadł przez cały dzień. Trochę się martwię.

- To czemu sam mu tego nie zaniesiesz? Jesteście przyjaciółmi, co nie?

- T-tak, tak myślę, ale... podobno szukałaś sposobności do porozmawiania z nim, prawda? - spytał, zakłopotany. Najwidoczniej powiedział za dużo, a Hitomi spróbowała posłać wściekłe spojrzenie Urarace i jej za długiemu językowi, ale z drugiej strony czuła wobec niej wdzięczność. - Mogę cię o to prosić?

- Jasne. - Chwyciła za miskę z daniem i odeszła od stołu, rzucając na odchodne: - Niedługo wracam. 

- Idziesz do łazienki? - rzucił Mineta, poruszając sugestywnie brwiami, za co oberwał językiem pd Tsuyu. - Nic, nic...

Pójście do Shoto z kolacją wydawało się banalne. Właśnie - wydawało się. Tak naprawdę uznała to za misję kategorii S. Nie sądziła, aby chłopak zrobił jej krzywdę za naruszanie jego prywatności. Zresztą mieszkali w jednym dormitorium, niemożliwym było ciągle się unikać. W końcu by na siebie wpadli w innym miejscu niż w klasie. Na przerwach znikał niczym cień, jakby od początku nie istniał. Hitomi stanęła przed drzwiami do pokoju kolegi. Może powinna postawić tę miskę, zapukać i uciec? 

- To może ja pukam, ty mówisz? - zwróciła się do jedzenia, ciesząc się, że nikt nie widzi jak robi z siebie idiotkę, gadając do zimnej soby. 

Walczyła ze Stainem, z De Mon, przeszła egzamin na tymczasową licencję bohaterów, a spotkanie z synem Endeavora zaczynało ją przerastać. No dobra, nie była tchórzem, przypominała sobie w myślach. Zapukała raz, ale nie otrzymała odpowiedzi. Kolejne trzy próby również okazały się bezowocne. Chciała odejść, ale ciekawość i troska o kolegę wygrały. Wtargnęła cicho do pokoju, przepraszając za najście. Może Mina i Hagakure uważały, że Todoroki w ręczniku lub bez wydawał się ,,seksowny'', to co by powiedziały widząc go śpiącego na biurku? Taki spokojny, bezbronny. Położyła miskę z sobą na biurku blisko niego, a potem odszukała koca.

Okryła go i zamierzała odejść, gdy usłyszała jego zaspany głos:

- Po co tu przyszłaś...? Och - mruknął, dostrzegając kolację. - Nie musiałaś się fatygować.

No dalej, powiedz, że się o niego martwiłaś, nakazywała sobie.

- Deku się o ciebie martwił - bąknęła, przysuwając się bliżej drzwi. - Jesteś głodny?

- Nie bardzo, ale... - przerwał, teraz zauważając także koc na swoich ramionach. - To twoja sprawka? - Przytaknęła. - W takim razie dziękuję.

- Sho... Todoroki - zaczęła powoli, a chłopaka zaciekawił początek jej wypowiedzi. Nazwała go po nazwisku. - Czy, czy ty mnie już nie lubisz?

Chłopak nie odpowiedział na jej pytanie, wstając z krzesła od biurka. Przeszedł obok niej, podchodząc do niewielkiego regału na książki. Hitomi uważnie śledziła jego poczynania, zastanawiając się, co miał ochotę przeczytać. Wolał romanse jak Mina czy książki o bohaterach jak Deku? Niby traktowała go jak przyjaciela, a tak mało o nim wiedziała. Pragnęła to zmienić. Shoto odwrócił się do niej z wyciągniętą książką w ręce. Cienką jak zeszycik i ładną niebieską okładką bez ilustracji.

- Co to takiego? - zapytała z zaciekawieniem.

- To... Dziennik - wyjaśnił, podając go dziewczynie. - De Mon była dziś w U.A. szukała cię, ale nie mogła znaleźć, ja również nie wiedziałem, gdzie możesz być.

Mówił to tak niewinnie, jakby wcale nie celowo unikał Tohsaki. Na czole szarowłosej pojawiła się mała pulsująca żyłka, kiedy wykrzywiła twarz w zirytowanym uśmiechu.

- Należał do twojego ojca - dodał, a cała złość wypłynęła z dziewczyny.

Hitomi od razu zajrzała do środka, kartkując strony. Rzeczywiście, to było pismo jej ojca - za duże znaki, niektóre niedokończone - zawsze tak pisał w pośpiechu.

- Dziękuję, że mi go dajesz... - Przytuliła zeszyt do piersi. - To tak, jakbym odzyskała cząstkę taty.

Shoto skinął głową, po czym wziął miskę z zimną sobą i usiadł na ziemi, na specjalnej poduszce. Poklepał miejsce obok siebie.

- Czy... czy chcesz mi towarzyszyć podczas posiłku?

- No pewnie!

I tak spędzili wieczór. Todoroki na obserwowaniu Hitomi, jedząc kolację, a dziewczyna była zbyt wciągnięta w treść dziennika, by to zauważyć.

Oboje nie mogli wiedzieć, co się wydarzy niedługo.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top