24. Uczucia
- Czyli mówisz, że opracowałaś specjalną technikę? - spytał Ectoplasma następnego dnia.
Hitomi skinęła głową. Po zaprezentowaniu dziwnej eksplozji manekina na sali treningowej dziadka, jeszcze kilka godzin pracowała z Taichim na wyczuciu, czym był wybuch, co go spowodowało. Dalszy trening uprzedził dziewczynę, że jej oko - dokładnie to, które było zdrowe - mogło wysadzać rzeczy! Dla niej to wydawało się idealnym sposobem na zaskoczenie przeciwnika, zwłaszcza, kiedy ten wie o jej darze. Do tego druga bransoleta była już w trakcie tworzenia przez jej mamę. Z tym mogła mieć jakąś szansę podczas egzaminu. Ignorowała jednak fakt, że po użyciu ,,super techniki'' lekko ją mroczyło, a głowę przeszywał dotkliwy ból.
- Jak do tego doszłaś?
- Metodą prób i błędów - powiedziała z uśmiechem.
Ogólnie była trochę poobijana, co nie mogło przejść niezauważone, ale biorąc pod uwagę, do czego wszyscy się przygotowali, nie było to czymś wyjątkowym. Za wiele o swoim super ostatecznym ataku nie wiedziała. Trening z Taichim upewnił ją, że mogła tworzyć eksplozje jednym okiem i moc trwała tylko przez trzydzieści sekund. Później obraz rozmazywał się a ona dostawała migreny, co mogło ją zdyskwalifikować w następnych etapach egzaminu. Dlatego w kieszeni swojego płaszcza od stroju bohatera umieściła dwa opakowania tabletek przeciwbólowych - najmocniejszych jakie znalazła.
- Przygotuj się, pan! - krzyknęła, uderzając ze sobą pięści.
Przybrała odpowiednią pozycję do ataku, przywołują na razie tylko miecz. Nie mogła zapomnieć o ciosach, chwytach i innych technikach walki, które wpoił jej ojciec, gdy jeszcze żył. Postanowiła najpierw spróbować się zbliżyć do Ectoplasmy poprzez zwinne i płynne ruchy, imitujące próbę cięcia. Gdy była wystarczająco blisko, jej przeciwnik wyprowadził kontratak. Nie pozwoliła mu jednak przejąć rytmu walki, skupiła swoje lewe oko na postaci profesora, pamiętając, że to tylko klon.
Zacisnęła zęby, wybierając odpowiednik punkt, niczym celownik. Uśmiechnęła się szeroko, kiedy utworzyła w głowie niewidzialny punkt na brzuchu profesora.
- Boom! - zawołała, a nagła eksplozja zmusiła Ectoplasmę do zmiany pozycji. - Nie uciekniesz mi! - Wiodła za nim wzrokiem, tworząc łańcuch wybuchów. W końcu przewidziała trajektorię porusza się przeciwnika, więc odczekałą chwilę, po czym skupiła wzrok na przewidzianym miejscu. - Mam cię!
Wybuch dosięgnął Ectoplasmę, rozrywając go na kawałki. Dziewczyna podskoczyła zadowolona z efektu swojej pracy.
- Wow! Co to było?! - krzyknął do niej Denki ze swojego miejsca.
- Eksplozje jak u Bakugou! - dodał Kirishima.
Katsuki prychnął, zirytowany zuchwałością tej dziewuchy, by wykorzystywać jego moc. Nagle coś do niego dotarło. Jak była w stanie używać jego daru, kiedy on stał kilka metrów od niej? W dodatku był całkowicie przytomny. Czy ona również odkryła w sobie coś niesamowitego, jak Deku? Zły zacisnął zęby, ignorując to durne przedstawienie. Nieważne, ile pokaże sztuczek, on zawsze wygra, bo tylko on - Katsuki Bakugou - może zostać bohaterem numer 1. Prześcignie All Mighta i każdego, kto tylko mu stanie na drodze. Taki słabeusz i beksa jak Tohsaka Hitomi była chwilową niedogodnością, a je wysadzał pstryknięciem palca.
- Hito! To było ekstra! - Podbiegła do niej Mina i Kyoko, na co pokazała im kciuka do góry. - Dlatego nie mogłaś wczoraj znaleźć dla mnie czasu? Nie szkodzi! Było warto! Skąd masz te wybuchy? Nie patrzyłaś w oczy Bakugou.
Hitomi chciała odpowiedzieć, ale po minięciu trzydziestej sekundy, jak w zegarku, rozbolała ją głowa a oko miało przed sobą rozmazane kolorowe plamy. Wyciągnęła z płaszcza opakowanie z tabletkami i zażyła jedną. Z drugiej kieszeni wyciągnęła krople do oczu i psiknęła sobie do lewego oka.
- Co to?
- Wczoraj raz z kuzynem udało mi się dojść do tego, że moje oko może wybuchać przedmioty zupełnie jak jego, ale ma to swoje skutki. Ból głowy i zamroczenie w oku. Na razie muszę tak sobie z tym radzić.
- Z czasem wypracujesz tę technikę do perfekcji - stwierdził nowy klon Ectoplasmy. - Twoje przewidzenie trajektorii i zasadzenie się na wroga było dobrym pomysłem, zwłaszcza, kiedy nie spodziewa się, ze potrafisz coś takiego. Znając twój dar, przeciwnik może chcieć zachować dystans, a to da ci przewagę, której będziesz pewnie potrzebować.
- Pewnie.
- Czy możesz spróbować jeszcze raz i tym razem, po super technice użyć swojego pierwotnego daru?
Hitomi usiadła na ziemi, mrugając raz za razem okiem. Mimowolnie palce powiodły do prawego oka, a przynajmniej oczodołu, w którym oko powinno się znajdować. Zamiast tego była tam paskudna blizna. Do kostiumu bohatera dodała inny rodzaj opaski na oko - przypominający celownik, ale zasłaniający to, co skrywało się pod maską.
- Niestety... By użyć ponownie musi upłynąć sporo czasu, ponieważ z każdym następnym użyciem ból staje się nie do zniesienia, podobnie jak tracę chwilowo ostrość wzroku.
Trening trwał przez kolejne dwie godziny, kiedy pozwolono w końcu pozostałym udać się do swoich pokojów, by odpocząć przed jutrzejszym egzaminem. Hitomi zdołała jeszcze raz wykrzesać z siebie ultra atak i złapać Ectoplasmę swoim darem, przez co na pięć minut stracił przytomność. Ponieważ czas między wykorzystywaniem eksplozji był zbyt krótki, ledwo dotarła do łóżka. Zadzwonił do niej telefon. Po omacku odszukała go dłonią na szafce nocnej, przy okazji strącając lampkę.
- Cholera - jęknęła, słysząc pękające szkło. - Halo?
- Hito! - odezwał się ktoś.
- Daisuke... oby to było ważne, bo właśnie, by odebrać od ciebie telefon, stłukłam ulubioną lampkę - rzuciła kąśliwie, na co chłopak roześmiał się po drugiej stronie słuchawki.
- Oi, oi, Hito, nie jesteś zbyt okrutna dla swojego ulubieńca?
- Seijuro Akashi nie zrzucił mi lampki.
- Jesteś podła. - Pociągnął nosem, udając płacz, po czym zakrztusił się własną śliną, bo zaczął głośno kaszleć. - I jeszcze chciałaś mnie zabić! Jak mogłaś mi to zrobić, kochanie? - Hitomi zarumieniła się na ton, jakim wypowiedział ostatnie słowo. Zatkała usta, by zaraz nie pisnąć. - No okej... odłóżmy to na bok. Gotowa na jutro?
- Powiedzmy...
Daisuke od razu wyczuł zawahanie w jej głosie. Zmarszczył czoło, ale nie zadawał żadnych pytań, by jej dodatkowo nie zestresować czy zdołować. Czasem bywała dość wybuchowa, zwłaszcza po śmierci taty, ale nie winił jej za to. Nie trafił z wyczuciem czasu. W sumie, nigdy nie potrafił trafić - w dniu, w którym zginął Sho Tohsaka, chciał wyznać Hitomi swoje uczucia i zaproponować chodzenie, a tu klops. Wszystko się pozmieniało, a ona dostała się do U.A., przez co ich kontakt osłabł.
Przecież łączyła ich chemia jeszcze od gimnazjum. Chłopak zdawał sobie sprawę, że podoba się przyjaciółce i była to sympatia odwzajemniona, ale żadne z nich nie dało rady wyznać tego, co czuje.
- Jutro się zobaczymy - powiedział w końcu po dłuższej przerwie. - Na egzaminie. Ja również biorę udział ze swoją szkołą. Mówiłem ci, prawda? Zostanę bohaterem, a potem ci się oświadczę.
Dziewczyna wybuchła niekontrolowanym śmiechem, prawie płacząc. Otarła oko, przekręcając się na łóżku. Zignorowała ból pleców, kiedy się na nich położyła, by spojrzeć w biały sufit. Pamiętała tę obietnicę z gimnazjum. Stanął tamtego dnia w obronie jej i Nanami. Starsi koledzy postanowili zaimponować im siłą i swoimi darami, nie pozwalając im odejść. Daisuke zjawił się i użył swojego daru, by nastraszyć starszaków. Wtedy obiecał, że zawsze będzie chronił swoje przyjaciółki. Tamtego dnia postanowił zostać bohaterem, by być godnym swojej wybranki. Powiedział, że gdy dostanie licencję bohatera, przyjdzie do niej i padnie na kolana z pierścionkiem.
Nigdy nie wzięła tego na poważnie, aż do dzisiaj. Może dlatego, że też o tym wcześniej nie wspominał przez tyle lat? Kiedyś cieszyłaby się z tej wizji przyszłości, ale... coś się zmieniło. Ona się zmieniła. Nie była już tą przestraszoną dziewczynką, którą ciągle trzeba chronić. Nie wiedziała, kiedy to całe uwielbienie i uczucie dla tego chłopaka przestało być tak silne jak dawniej.
,,Wybacz, że nie odwiedziłem cię po wydarzeniach w Kamino''.
Jej serce zrobiło fikołka, a głos ugrzązł w gardle. Przed oczami pojawił jej się widok młodego Todorokiego.
,,Wróciłem''.
Po jej twarzy spłynęły łzy z lewego oka. Poczuła się okropnie względem zadurzonego w niej przyjaciela. Nie potrafiła przyznać przed sobą, a co dopiero przed kimś innym, że w jej myślach często pojawiał się obraz jej kolegi z klasy. Lubiła na niego patrzeć, słuchać jego głosu. Na wspomnienie, kiedy do niej przyszedł, by sprawdzić jak się czuje po szpitalu, nie wytrzymała i wylała na niego swoje żale, troskę. Przytuliła go! Wtuliła się w niego jak w pluszowego misia. Słyszała bicie jego serca, a to było bardziej uspokajające niż medytacje czy łagodne dźwięki natury. Nie odsunął jej od siebie, czując wyrzuty sumienia, prawda? Był dobrym człowiekiem, więc to normalne, że grzecznie poczekał, aż go puści, by potem wyjść.
- Ne... Daisuke... - Usłyszała jego cichy pomruk. - Dajmy z siebie jutro wszystko.
- Masz to jak w banku!
Niemal mogła wyobrazić sobie, jak przy wypowiadaniu tych słów uśmiecha się szeroko.
- Jednak możesz być pewny, że U.A. zmiażdży każdego! Lepiej się módl, by twoim przeciwnikiem nie był Shoto!
- Shoto? - powtórzył, nie kojarząc imienia.
- Todoroki - wyjaśniła, rumieniąc się. Lubiła wypowiadać także jego imię. - Jest jednym z najsilniejszych osób w klasie, jest mądry, przystojny i utalentowany!
Nie słyszała odpowiedzi chłopaka, więc chciała kontynuować albo chociaż zmienić temat, ale w końcu Daisuke odezwał się:
- Lubisz go?
- C-co?! - pisnęła, ciesząc się, że nikt nie widzi jej twarzy. Zwłaszcza Daisuke czy Shoto. - O-oczywiście, że nie! To mój przyjaciel! I po prostu uznaję jego siłę i bycie lepszym... Poza nim cóż... jest Deku albo Bakatsuki... Każdy jest tu silny, więc lepiej uważaj! Dobranoc, Daisuke!
Rozłączyła się. Jeszcze długo po zakończeniu rozmowy Daisuke trzymał komórkę przy uchu w nadziei, że może znów usłyszy ten radosny głos. Jednak ton z jakim mówiła o Todorokim... Nie był taki, jakby opowiadała o tylko przyjacielu. Chłopak wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
- Todoroki Shoto...hm? Szykuj się, bo pokonam cię za wszelką cenę!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top