22. Życie w internacie

Życie w akademiku z całą klasą 1-A nie było takim złym pomysłem. Hitomi po wyjściu ze szpitala, nie widziała się z nikim ze swoich znajomych z klasy czy z Watanabe. Daisuke odwiedził ją tylko raz i był załamany widokiem przyjaciółki, ale nic nie powiedział. Nie musiał. Dziewczyna wiedziała, jak wygląda, w jakim jest stanie. Jednak dano jej szansę, bo nie wyrzucono ze szkoły. Wciąż mogła zostać bohaterką! Mogła...?

Pierwszy dzień, kiedy miała zamieszkać w nowym miejscu nadszedł szybko. Ubrała mundurek i ruszyła, żegnając się uprzednio z mamą. Klasa A na jej widok zamarła. Na twarzy nie miała już opatrunku zakrywającego prawe oko, lecz specjalną opaskę. Chciała się uśmiechnąć, kiedy większość do niej podbiegła, by się przywitać. Nikt nie skomentował jej wyglądu, zupełnie, jakby dalej patrzyła obojgiem oczu. 

- Hitomi, super, że jesteś - powiedział Sero.

- Martwiliśmy się, że nie wrócisz do szkoły - dodała Mina, robiąc smutną minę.

Chciała im podziękować za troskę, ale nie mogła - patrzyła na osobę kilka kroków przed nią. Minęła Urarakę i Midoriyę, by stanąć twarzą w twarz z Katsukim. Zignorowała także po drodze Todorokiego. Jasnowłosy zmarszczył czoło. Spodziewał się, że pod opaską jest coś, czego nikt się nie powinien oglądać. Był świadkiem tego, jak wykorzystała własne oko, by pozbawić wroga cennego nabytku, a także zdezorientować przeklętego bachora, który trzymał swoją mocą Bakugou. Wtedy mógł się uwolnić i walczyć. Za jej poświęcenie. Tylko dlatego nie skomentował jej wyglądu, choć na usta cisnęła mu się niejedna kąśliwa uwaga.

- Czego? - warknął.

W jej oku coś błysnęło. Może to była łza, a może coś innego, ale Katsuki nie przewidział tego, co się za tym kryło. Dłoń Hitomi wystrzeliła w powietrze, by uderzyć go dość mocno w twarz. Gdy wyrwał się z szoku, posłał wściekłe spojrzenie dziewczynie.

- Co to kurwa miało być?! Chcesz zginąć?! - wydarł się na nią, lecz ta pozostała nieugięta.

- Ty... głupku! - Lżej uderzyła go w klatkę piersiową. Po jej twarzy spłynęła łza. - Jak mogłeś dać się złapać wrogowi! Jak mogłeś pozwolić, by ktokolwiek się o ciebie martwił!

- A kto niby chciał, by...

- Martwiłam się, ty dupku! 

Otworzył szerzej oczy, ale nie powiedział ani słowa. 

,,Nie uznaję twojego daru. Nie uznaję twojej mocy. Jesteś beznadziejny, Bakatsuki''.

Ona się martwiła? Czy on ją, do cholery, prosił o jakąkolwiek troskę? W tym momencie to ona była beznadziejna. Zawsze była. To o nią zawsze trzeba było się troszczyć i dbać. Pilnować, by nie zrobiła sobie krzywdy przy najprostszych czynnościach. Ona wciąż martwiła ludzi dookoła, więc czemu patrzyła na niego tym spojrzeniem. Tym, którego nienawidził najbardziej na świecie. 

Gdyby nie to oko, pocisnąłby jej tak mocno, że mogłaby się załamać, a on tylko by się roześmiał, ale tym razem sobie wyjątkowo odpuścił. Następnym razem nie okaże takiej łaski.

- Strata czasu - mruknął i jako pierwszy wszedł do akademika. 

Denki dźgnął Tokoyamiego.

- A nie mówiłem? Wtedy na obozie... - szepnął do kolegi, co przypadkiem usłyszał także Todoroki. Chłopak wpatrywał się w plecy Bakugou, aż ten zniknął za drzwiami.

,,Kiedyś Bakatsuki był dla mnie jak brat, ale po zyskaniu daru stał się taki pewny siebie, taki arogancki i napuszony. Przestał zwracać uwagę na to, co mówię. Nie liczył się już z nikim, nawet ze mną czy moimi uczuciami. Postanowiłam wtedy... postawić go do pionu''

Po tym małym zamieszaniu, ktoś wpadł na pomysł, by zrobić konkurs na najlepiej urządzony pokój, dlatego każdy wziął się do roboty, by skończyć na czas. Hitomi dziwnie się czuła, kiedy dekorowała swój pokój. Nie potrafiła się nastawić, że za drzwiami nie ma znajomego salonu. W kilku miejscach pozawieszała kolorowe lampki - nad oknem i nad łóżkiem. Na łóżku obłożyła kołdrę i poduszką swoją ulubioną pościelą... w jednorożce. Niebieski pluszak konia z rogiem spoczywał obok poduszki.

Ze swojego pokoju zabrała niemal wszystko, byleby wprowadzić w nowe miejsce ducha jej dawnego domu. Na podłodze spoczywał futrzasty dywan, a na nim biały stolik. Na regale poustawiała swoje ulubione książki zabrane z domu, a także kilka zdjęć w ramkach z mamą, tatą i jej przyjaciółmi. Na parapecie ustawiła kwiaty. Szafa była tak duża, że po schowaniu wszystkich ubrań, wciąż miała sporo miejsca, co przyjęła z ulgą. Z żyrandola zwisały szklane jednorożce na żyłce - to, co jej mama wieszała jeszcze nad kołyską. Bez tego nie mogła nazwać pokoju swoim. 

Kiedy wybiła odpowiednia godzina. Dziewczyny postanowiły sprawdzić pokój każdego chłopaka. Pierwszym pokojem był ten należący do Tokoyamiego. W środku panowała okropna ciemność, tylko parę lamp i kul emitowało fioletowe światło. Mroczny klimat przeraził dziewczyny.

- Niewdzięcznice - mruknął Fumikage.

Hitomi klasnęła w dłonie, kiedy stanęła w pomieszczeniu.

- Ale super! - stwierdziła, uznając pokój Tokoyamiego za wyjątkowy na swój sposób. - Taki w twoim stylu!

- Jedna doceniła.

Pokoje pozostałych idealnie odzwierciedlały charakter rezydenta. Choć dziewczęta były trochę zbyt krytyczne w stosunku do niektórych. Ostatecznie najwięcej uwagi przyciągnął pokój Koudy z króliczkiem, Seto, który upiekł słodkości, Sero i jego azjatycki styl, a także Shoto - jego pokój był zupełnie na innym poziomie niż pozostałych. W typowym japońskim tradycyjnym stylu.

- J-jak zdołałeś to zrobić w jeden dzień?! - zdziwił się Denki.

- Ma ojca w budowlance...? - dodał Kirishima.

Tohsaka musiała przyznać, że pokój w akademiku był niemal identyczny, jak ten w domu Todorokiego, choć była tam tylko raz. Bardzo jej się tu podobało, aż szkoda było wychodzić. Później przyszła kolej na pokoje dziewczyn. Kiedy wszyscy mieli zobaczyć pokój Hitomi, ta zaczerwieniła się, odczuwając lekką tremę.

- Wow! Dziewczęcy jak Hakagure - stwierdził Sero.

Hitomi zarumieniła się.

Uroczy, pomyślał Todoroki, ostrożnie rozglądając się po pomieszczeniu. Jego szczególną uwagę przykuły ramki na półce ze zdjęciami. Spodziewał się, że była taką osobą, która za wszelką cenę pragnęłaby zostawić sobie pamiątki po ukochanych ludziach. 

- Jednorożce? - spytał, przez co dziewczyna zaczerwieniła się do granic możliwości.

- L-lubię je - mruknęła w odpowiedzi.

Po obejrzeniu każdego pokoju, wszyscy oddali głos na swojego faworyta. Pięcioma głosami wygrał Seto i jego kucharski pokój, serwujący słodycze. 

- Pięć głosów dziewczyn? Asui odpada, więc, która nie zagłosowała za słodyczami? - padło pytanie z ust Tokoyamiego, na co Hitomi zachichotała.

- Winna. - Wskazała na siebie. - Chociaż słodkości od Rikido były przepyszne, to jednak nie był typ pokoju, który przyciągnął moją uwagę.

- Więc który wybrałaś? - dopytywał Mineta.

- Todorokiego - odpowiedziała, uśmiechając się szeroko.

Shoto zdołał ukryć zdziwienie. Głosowała na jego pokój? Zrobiło mu się ciepło na sercu, kiedy spojrzała na niego z tą samą radością, którą emanowała przed tym wszystkim. 

- Pff... takiemu to dobrze, że ma taką wierną fankę - burknął Kirishima.

- Eijiro! Nie opowiadaj takich bzdur - fuknęła zawstydzona Hitomi, uderzając go w ramię, na co ten się roześmiał.

- W sumie to miałoby sens, bo... - zaczęła Mina, ale Tohsaka w porę zakryła jej usta, nie pozwalając więcej powiedzieć. - Żartowałam, Hito! Chciałam powiedzieć, że bywasz czasem tradycjonalistką, więc to miałoby sens, że tradycyjny pokój Todorokiego tak ci przypadł do gustu.

Nienawidzę cię, mówiło spojrzenie dziewczyny. Doskonale wiedziała, że Mina naciąga teraz prawdę, choć w głowie kłębiło się sporo niepoprawnych spekulacji na temat jej relacji z Shoto. Nie wiedziała, że niektórzy mieli podobne myśli, ale odnośnie Bakugou. 

- Jestem zmęczona! - oznajmiła i wróciła do swojego pokoju, żegnając się z wszystkimi.

W pokoju dopiero przestała czuć się osaczona. Jej serce biło jak szalone, jak za każdym razem, gdy kolorowowłosy był w pobliżu. Owszem, był przystojny i bardzo jej pomagał, ale żeby tak się dziwnie czasem przy nim zachowywać? Zresztą od dawna podobał jej się Daisuke, co się zatem zmieniło? Ktoś zapukał do drzwi. Przez głowę Hitomi przeszło, że mogła być to Ashido, by przeprosić za szerzenie głupich plotek. Jakie było jej zdziwienie, kiedy odkryła, że za nimi stał Shoto Todoroki.

- C-co ty tu robisz? - wyjąkała, zakłopotana.

- Nie chciałem nic mówić przy wszystkich, więc czekałem na dobry moment - odparł, spoglądając na nią tym spokojnym wzrokiem. - Mogę na chwilę wejść? - Skinęła głową i przepuściła go w drzwiach. - Mówiłaś, że jesteś zmęczona, nie zajmę ci dużo czasu. Powiem, co mam do powiedzenia i sobie idę. 

Serce Hitomi znów zaczęło tańczyć walca w środku jej ciała. Miała nadzieję, że chłopak nie słyszał rytmu wystukiwanego przez jej narząd.

- O co chodzi, Shoto? - Przechyliła głowę, ciekawa, co ma jej do powiedzenia, że nie mogło być powiedziane przy wszystkich.

- Wybacz, że nie odwiedziłem cię po wydarzeniach w Kamino - odezwał się w końcu. - Dużo się działo. Twoje oko...

Odruchowo dotknęła białej opaski na prawym oku i pokręciła głową.

- Nigdy nie odzyskam w nim sprawności... I wiesz co? Dobrze, że przepraszasz - warknęła mniej przyjaźnie. Pierwszy raz zwróciła się do niego takim tonem, co nie umknęło jego uwadze. - Nie przyszedłeś! Nie było o was nic w wiadomościach! Tak się martwiłam... O Deku, Eijiro, potem okazało się, że była z wami także Momo i Tenya... O ciebie. Martwiłam się o was wszystkich! A ty nawet nie przyszedłeś dać znać, czy nie jesteś ranny! - W przypływie emocji zbliżyła się do chłopaka i zaczęła go uderzać pięściami. W obecnym stanie nie było to wcale takie bolesne. - Nie miałam twojego numeru, by zadzwonić... Mogliście zginąć! Nawet All Might ciężko zniósł tę walkę!

,,Kiedy pójdziesz ratować Katsukiego... proszę, bądź ostrożny i wróć cały i zdrowy''. 

Pamiętał z jakim bólem w oku wypowiadała te słowa. Odczuwał dziwne wyrzuty sumienia, że ją zmartwił. Nie potrzebował, by się o niego martwiła. Najwidoczniej była bardziej otwartą osobą niż na co dzień pokazywała. Martwiła się o ludzi, których nazywała przyjaciółmi. Klasę A uznała za ważne osoby po kilku tygodniach. On przyczynił się do jej smutku. Przez to, że jej nie odwiedził, nie powiedział, co i jak.

Była smutna, zdruzgotana. 

- Wybacz - tylko to był w stanie powiedzieć.

- Tak się cieszę... - szepnęła, a potem mocno się do niego przytuliła. 

Była od niego niższa o głowę i słabsza, z łatwością mógł ją od siebie odepchnąć, ale nie chciał. Kiedy ktoś ostatnio przytulał go z taką troską? Kiedyś, gdy był dzieckiem, mama przytulała go tak, kiedy bał się ojca. Jego siostra również dawno go nie przytulała, jak robiła to przez jakiś czas po wypadku. Hitomi ściskała go z całych sił, pokazując, jak naprawdę silną ulgę czuła, że wrócił bezpiecznie.

- Tak się cieszę, że nic wam się nie stało, że wróciłeś...

Jakie to było dziwne uczucie, kiedy mówiła o nim jak o bliskiej osobie, przyjacielu. Tak martwiło ją, czy żyje, czy nie jest ranny. Żadne ,,wybacz'' nie mogło wynagrodzić jej stresu, więc położył tylko dłoń na jej głowie i lekko ją pogłaskał, wpatrując się w ścianę za plecami dziewczyny, która dalej go obejmowała. Tylko jedno słowo przyszło mu do głowy... przez to, że nie widziała jego twarzy, nie mogła zobaczyć, jak mruży oczy i uśmiecha się łagodnie przy mówieniu tego:

- Wróciłem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top