Rozdział 25

*Sara*

Nie mogłam się skupić na lekcjach bo myślałam o tym co widziałam ostatnio.Lili mówiła o jakimś chłopaku a ja nie potrafiłam nawet o tym myśleć.Zastanawiała mnie tylko ta jedna kwestia dlaczego oni byli pod salą operacyjną.Jakoś to wszystko jest popaprane.

*2 tygodnie później*

Moje zdziwienie sięgało zenitu rozmawiałam sobie spokojnie z Anią ale coś mi nie dawało spokoju i kiedy zadzwonił jej telefon wyraz jej twarzy się zmienił.Nie chciała żebym poszła z nią ale kurwa się uparłam i wtedy to zrozumiałam.Siedziałam cicho patrząc na Karolinę na osobę która mnie kurwa uratowała przed samobójstwem,osoba która próbowała mnie powstrzymać przed znajomością z nim.Najgorsze jest to że Ania,matka i prawdopodobnie ciotka płakały tak po prostu kiedy oni odłączali wszystkie te maszyny od Karoliny ale raczej nikt się tego nie spodziewał a tym bardziej lekarz.Kiedy skończyli to zadziwiające było to że oddychała dość ciężko ale oddychała co oczywiście wszyscy słyszeli,mimo wszystko kazał nam wyjść na korytarz co jest zadziwiające.Nie mam pojęcia czy myślały że to już koniec czy coś no ale po chwili z sali wyszedł lekarz z dziwną miną:

-Czyli to koniec?-mruknęła cicho chyba jej matka

-Spokojnie niech się państwo nie martwią,nie mamy pojęcia jak to się stało w każdym razie zdarzył się cud

-Jak cud że co?

-Pani córka żyję ,ale na razie musieliśmy dać jej środki uspokajające

-Ale po co?

-Każdy człowiek przeżywa śpiączkę inaczej i różnie to wygląda,wiele ludzi czasem mówi że widzieli przeszłość albo swoje życie w przyszłości a inni widzą jeszcze inne rzeczy

-Ale będzie dobrze tak?

-Tak proszę się nie martwić w każdym razie to jest pierwszy taki przypadek więc stąd nasze zdziwienie 

-Mogę do niej wejść?

-Tak ale cóż raczej jeszcze nie zbyt dużo pani z niej wyciągnie-mruknął i odszedł

W każdym razie czułam się tam jak intruz więc stwierdziłam że przyjdę kiedyś przy okazji.Tylko że nie wiedziałam że to wszystko i tak jest takie ulotne.Kiedy następnym razem przyszłam na szczęście nikogo u niej nie było.Karolina leżała na łóżku z lekko martwym wyrazem twarzy.Dziwnie to wyglądało jej oczy były puste a twarz blada i kamienna.W każdym razie kiedy mnie zobaczyła posłała mi blady uśmiech ale nadal siedziała cicho.W każdym razie wiedziałam że przydałoby się z nią porozmawiać wtedy nie miałam pojęcia że ta rozmowa będzie jedna z naszych ostatnich.

-Kara...Ja po prostu się pogubiłam przepraszam że no wiesz nie chciałam cię słuchać strasznie mi z tego powodu głupio i tak jakoś dziwnie

-To niczego nie zmienia w każdym razie nikt nie kazał mi tego robić ale cóż powinien trafić do pierdla za to wszystko co robił.Każdy ma czasem chwile zwątpienia w każdym razie wiem bo ja też próbowałam się kiedyś zabić ale nie wiele osób o tym wie,zresztą on i nie tylko on potraktował mnie podobnie więc da się przyzwyczaić ale chciałabym żebyś coś wiedziała nie rób tego nigdy więcej to ci nie pomoże w każdym razie wierzę w to że ci się uda

-Ale dlaczego to brzmi tak cholernie źle,jak pożegnanie?

-Bo prawdopodobnie nim jest niby miałam szanse ale cóż oni tego nie mogą przewidzieć,a człowiek uzależniony od dragów i ktoś kto próbował się przez nie zabić,wiedział jakie wiążą się konsekwencje z następnym razem może nie mieć szansy,w każdym razie na miejscu zbrodni może nie znaleziono strzykawki ale była użyta przy wcześniejszym spotkaniu więc w sumie nie ma to żadnej różnicy dlatego po prostu się nie poddawaj bo to bez sensu

-Czekaj że jak?Ty niby byłaś uzależniona?TY?

-Tak zresztą to niczego nie zmienia zawsze tak było,radziłam sobie sama macie prawo poznać cała prawdę i ją poznacie ale nie dowiecie się jej ode mnie 

-Ale że co?

-Nawet się nie domyśliliście dlaczego miałam wyjebane w Zakapturzonych może dlatego że ich znałam może dlatego że mieliśmy to wygrać nieważne jak bardzo tego chcieliśmy teraz to się nie uda,chyba że zrobią to sami.Muzyka w jakimś stopniu mi pomagała w wielu sytuacjach ale nie zawsze.Powinnam mieć nadzieję ale to bez sensu bo po co mam mieć nadzieje na coś nie możliwego?

-W każdym razie nie poddam się jeśli tego chcesz ale mimo wszystko postaraj się Kara

Niestety starania nic nie dały bo parę dni później nawet w szkole wiedzieli że Karolina Smith nie żyje.Karolina umarła przez truciznę która była nie wykrywalna przez medycynę,nie miała szans na to aby to zrobić.

Sara po śmierci Karoliny często płakała ale mimo wszystko była sobą i starała się nie poddawać.

Dylan zdał sobie sprawę że mogło być z nich coś więcej niż przyjaźń i bycie wrogami.Wyjechał razem z siostrą ,bo zaczął nienawidzić swojego ojca.

Reszta znajomych czuła się źle po tym jak ją ocenili.

Chłopcy z zespołu nadal tworzyli zespół ale zmienili nazwę i wszystko bo nie byli w stanie odebrać tego Karolinie.

Ania zaczęła więcej czasu spędzać w domu,a po za tym ciotka razem z wujkiem przeprowadzili się do Elizabeth aby jej pomóc uporać się ze stratą.



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top