Rozdział 21

*Elizabeth*

Minął jebany tydzień głupie 7 dni odkąd stało się to wszystko odkąd nie widzieliśmy Karoliny.Ania na szczęście nie przyniosła złych wieści a tylko to że jest w szczęśliwym związku i że dostanie stypendium ale nawet jej humor wyparował jak się dowiedziała ona sama w to nie wierzyła i ja też nadal w to całe gówno nie wierzę.Kocham ją mimo że zwykle mówiłam i myślałam inaczej to teraz to wiem. Elinor i Ania są dla mnie wsparciem i szczerze nie powinno tak być ale na prawdę cholernie za nią tęsknię

*Karolina*

Prawda jest taka że minęło 7 dni.Ciągle byłam blisko a zaraz nie uchwytna ale tego dnia po prostu nie mogłam na to patrzeć jak Marcel w biały dzień próbuje zabić człowieka i to kurwa dziecko.Nie dość że go szarpie to chuj wie co jeszcze zaraz zrobi.Ja musiałam coś zrobić.Biliśmy się dość mocno ale on miał pistolet.Więc chyba wiadomo kto miał przewagę ale miał zamiar strzelić mimo wszystko w dziecko a ja nie mogłam na to pozwolić ono powinno żyć nie ja.Skoro jestem podejrzana o próbę zabójstwa to dajmy policji kolejny powód żeby mnie udupić i wszystkim innym którzy wierzą że to ja czyli wszystkim.Dostałam w brzuch szczerze chyba ktoś wcześniej zadzwonił po policję i pogotowie bo słyszałam te jebane syreny i tak zmieniłam kolor włosów na różowy bo właśnie tego chciałam od zawsze ale nigdy się na to nie zdobyłam a teraz przed więzieniem czy czymś innym wolimy spełnić jak najwięcej marzeń i celów co najmniej ja tak mam.W każdym razie posłałam lekki uśmiech młodemu i pochłonęła mnie ciemność.

*Elinor*

Szczerze wszyscy byliśmy źli a zarazem ciężko było w to uwierzyć ale szczerze bardziej zdziwił mnie telefon z policji że znaleźli ją ale co to daje skoro jest oskarżona ale jak się okazało jest w szpitalu.Cholernie mnie to zastanawiało więc od razu bez wahania tam pojechaliśmy.W każdym bądź razie nie mogłam w to uwierzyć.Kiedy dotarliśmy i dowiedzieliśmy się że trwa operacja czułam się strasznie i widziałam po reszcie także. Tym bardziej że oni biegali pomiędzy tą salą a korytarzem jakby się paliło nie mam pojęcia ile trwała ta operacja ale kiedy wyszedł jakiś mężczyzna z bardzo poważna miną to bałam się tego co usłyszę.Wszyscy czekaliśmy na jakieś wieści cokolwiek po czym rzucił:

-Podczas operacji doszło do komplikacji,ale udało nam się opanować sytuację,pacjentka straciła dużo krwi ale żyje,tylko nie wiadomo kiedy albo czy wgl się obudzi bo niestety kula utknęła niedaleko serca a w takim przypadku to nie jest takie proste,telefon dostała policja gdyż prawdopodobnie jest tam dowód nie koniecznie wiem w jakiej sprawie ale w jakiejś na pewno,przepraszam ale muszę już iść

Ja....my nie mogliśmy w to uwierzyć jak kol wiek by to nie brzmiało to nie może być prawda przecież ona musi żyć.Kiedy w końcu mogliśmy do niej wejść niestety to była ta sama sala na której była Sara.

*Elizabeth*

Ja weszłam tam pierwsza bo nie mogliśmy wejść wszyscy.Teraz będzie podobno potrzebowała wsparcia ale przede wszystkim odpoczynku.Kiedy patrzyłam na jej bladą twarz.Te wszystkie maszyny ja....aż się popłakałam.Widzę że ma nowy kolor włosów jakoś różowego się nie spodziewałam ale nawet nie chciałabym na nią krzyczeć z tego powodu.Każdy z nas chwilę z nią powiedział ale na razie jej stan nie jest najlepszy dlatego musieliśmy wrócić do domu co nie zmienia faktu że chociaż wiem że moja córka żyje.

*Sara*

Kiedy otworzyłam oczy najpierw oślepiło mnie jakieś światło.Kiedy przyzwyczaiłam się do światła widziałam wszystko sterylnie białe.Kurwa serio.Po zapachu nawet poznałam że to szpital.Słyszałam głosy i inne maszyny ale mimo wszystko było dość cicho.Kiedy tak leżałam nagle ktoś chyba wszedł.Nie wierzyłam w to że to ktoś do mnie ale jednak.

-Jezu siostra nie strasz nas tak więcej-rzuciła Sandra

-Ja....

-Nie tłumacz się ale mimo wszystko policja będzie chciała z tobą porozmawiać bo nie mają pojęcia ile pamiętasz

-Ja pamiętam wszystko....chyba

-Nie mam zamiaru cię oceniać ale rodzice nie odpuszczą bardzo się o ciebie martwili ale z tego co wiem mają nowe oko na tą sprawę

-Aleee?

-Tylko się nie denerwuj policja podejrzewa że nie zrobiłaś tego sama a zrobił to ktoś inny

-Kogo podejrzewają?

-Nie mogę ci powiedzieć,przykro mi, zresztą tak będzie lepiej

-Jak niby ma być lepiej skoro ktoś pójdzie siedzieć za mnie?

-Nie pójdzie oto już rodzina zadba

-Wiesz że ja wiem kogo mogą podejrzewać?

-Wiem że wiesz

-W każdym razie cieszę się że żyjesz,zapewne niestety będziesz miała rozmowy z psychologiem raczej tego nie ominiesz,ale pamiętaj że masz nas i cudownych przyjaciół i proszę cię nie rób tego nigdy więcej

-Nie zrobię obiecuję

-Trzymam cię za słowo Kocham cię

-Ja ciebie też siostra

-Powiem ci w tajemnicy że ten twój kolega był tu prawie cały czas

-Jaki kolega?

-No jak to jaki Scott chyba nawet przystojny,bardzo się o ciebie martwił

-Ja...

-Nie martw się to będzie nasza słodka tajemnica przecież widzę że tobie też się podoba ale pamiętaj że jak coś się stanie masz nas,rodzinę do tego wspaniałych przyjaciół oni się totalnie tym przejęli

-Skąd się dowiedziałaś?

-Ze szkoły-mruknęła cicho

-Nie wierzę ci bo na mnie nie patrzysz co oznacza że kłamiesz zawsze tak robisz

-Przecież nie kłamie zresztą sama raczej znasz odpowiedź na to pytanie

-Właśnie że nie znam

-Dobra ale jak coś nie wiesz tego ode mnie Karolina mi powiedziała chwile po tym jak to się stało chyba

-Ale.....?

-Od razu mówię ja nie mam pojęcia,dlaczego ale tak było ale wtedy to był 2 raz kiedy widziałam ją w tym stanie

-Jakim stanie?

-Ja....nie powinnaś wiedzieć Sara

-Jak już zaczęłaś to skończ nie będę się obwiniać obiecuję

-W stanie totalnego załamania chociaż ona nie koniecznie pokazywała emocje ale jak wychodziła to jej oczy wyrażały smutek a zarazem coś jeszcze ale nie mam pojęcia co,nawet na mnie nie patrzyła jak mi to mówiła a to jest nie podobne.....i powiedziała że składając zeznania mam powiedzieć to co myślą wszyscy

-Już się boję co myślą "wszyscy"

-Pierwotnie zawiesi ją w prawach ucznia za to co się stało ale jakiś dzień później stwierdzili że to nie ma sensu i....po prostu ją wywalili

-Żartujesz sobie ze mnie?

-Ani trochę problem w tym że policja jej szukała a ona no cóż najwyraźniej miała inne plany i można powiedzieć że prawdopodobnie robiła coś mało mądrego i może nadal to robi tego nie wiem bo wiem że nikt jej nie widział od tygodnia

-Ja....Myślisz że znów próbowała to zrobić?

-Nie wydaje mi się to prawdopodobne bo Karolina dotrzymuje obietnic a po za tym nie wydaje mi się żeby była na tyle zdesperowana. Powiem ci że ona prawdopodobnie wie jak się w tym momencie czujesz po tym co się stało

-Niby skąd?

-Musisz rozmawiać z nią,nie ze mną ja ci nie mogę powiedzieć czegoś czego nie jestem pewna,a po za tym i tak czy siak bym ci nie powiedziała nie mam zamiaru znowu wpieprzać się w nie swoje sprawy

-Jak uważasz

*Następny dzień*

Od jakiejś godziny gadamy ze sobą tak jak zawsze nikt na szczęście nie wracał do tego co się stało ani do niczego na razie nadal nie było u mnie policji ale zapewne za niedługo przyjdą ale szczerze kiedy ktoś wszedł to Dylan chyba się ostro wkurwił ale nadal nie wiedziałam na co.Dopiero podczas rozmowy to zrozumiałam.

*Dylan*

Świetnie udawało nam się omijać temat tego co się stało.Chyba to wiadome że nie koniecznie w takiej sytuacji chcemy o tym rozmawiać.W sumie to było spk ale raczej się kurwa nie spodziewałem tego że siostra tej jebanej morderczyni tu przyjdzie no kurwa.Na prawdę się wkurwiłem.Nie dość że ona spierdoliła przed policją to teraz niby jej siostra ma czelność tu przychodzić no tak kurwa nie będzie.


-Co ty tu robisz?-rzuciłem wściekły

-Stoję gdybyś nie widział wiesz-rzuciła sarkastycznie Ania

-Wyjdź

-Bo co bo się boisz,wiesz szczerze mogą mnie mieć za kogo chcą,wiem co o mnie myślisz,to widać ale wiesz co to ty się będziesz smażył w piekle wiesz ja słyszałam że raczej powinno się wspierać przyjaciół i wysłuchać obu stron a nie oceniać od razu no ale cóż to twoja decyzja

-Bo co myślę że jesteś idealna co?A może dlatego że masz kurwa siostrę mordercę co?

-Teraz już widzę co ci leży na sercu ale wiesz co wcale mi ciebie nie jest żal a skoro postawiłeś krzyżyk na kimś tylko po nic nie znaczących faktach

-A jak kurwa wytłumaczysz ucieczkę co?Skoro nie ma się nic na sumieniu to się tego kurwa nie robi.

-A co ty możesz wiedzieć o mojej siostrze,szczerze żal mi cię boisz się że twój ojciec pójdzie siedzieć za bezpodstawne oskarżenia albo dostanie karę grzywny bo jakoś dowody miał chujowe i jakoś nadal policja nic mądrego nie znaleźli

-A niby skąd masz to wiedzieć co?Śmieszna jesteś co myślisz że ci uwierzę bronisz jej bo jest twoją rodziną,inaczej byś w to nie wierzyła

-Cóż rób co chcesz

-Skoro już pogadaliśmy to wyjdź

-Hahahahaha serio?Tak po prostu mam do tego jebane prawo po za tym nie jestem tu dla ciebie więc się wypchaj ok?Każdy ma jebane prawo kogoś odwiedzać


Chciałem coś już powiedzieć ale szczerze jakaś kobieta weszła nie mam pojęcia z kim jest ale widziałem że raczej nie jest do mnie przyjaźnie nastawiona.

*Elinor*

-Ty zapewne jesteś Dylan-rzuciłam na wejściu 

-Ciekawe skąd zna pani moje imię co?

-Śmieszne wiesz zresztą to chyba nie ważne prawda? Tak ogólnie to miło że tak naskakujesz na moją siostrzenicę ale wiedz że ma do tego pełne prawo tym bardziej że policja ustala nowe okoliczności i może się okazać że ci się nie uda

-Niby co?

-A co nie chciałeś tego aby ktoś poszedł do więzienia?

-Nawet kara śmierci to za mało za takie coś,to niczego nie zmieni rozumie to pani jest winna ale skoro to rodzina to lepiej jest kogoś bronić prawda?

-Zastanawiam się co ci do tego co robi moja siostrzenica.Po za tym jakoś nie doszło do zabójstwa a tak jakby i tak to jest stek bzdur więc nadal nie rozumiem o co tobie chodzi.

-O co mi chodzi co?Na prawdę oto pani pyta?

-Nie musisz się wypowiadać cóż rozumiem twoje zdenerwowanie Dylan ale to nic nie da.Wszystkim zajmie się policja ale wiedz o tym że prawda prędzej czy później wyjdzie na jaw i znajdą prawdziwe okoliczności sprawy a nie same poszlaki.Rozumiem że się martwisz o swoją przyjaciółkę ale to nie powód aby wybrać pierwszą lepszą osobę którą można oskarżyć,a jeśli ci chodzi o ucieczkę przed policją no to sam wiesz jak jest może nie koniecznie była to ucieczka powiedz mi skąd to możesz wiedzieć co?

-Bo raczej nikt nie ucieka jeśli nie ma nic na sumieniu.A po za tym nie muszę się z niczego tłumaczyć jest winna i nie ważne jak bardzo będziecie się starać i tak niczego nie udowodnicie

-Nie mam czasu na dyskusję z tobą ale mam nadzieję że nie będziesz więcej razy próbował wywalić kogo kol wiek z sali ze względu na to że jesteś na nas zły za coś czego dajmy na to my nie zrobiliśmy nawet jeśli to zrobiła to to nie my więc nie życzę sobie wywalania mojej siostrzenicy

-Ciekawe niby czemu?

-Po prostu sobie daruj

A potem wszedł lekarz,a ja wyszłam bo nie obchodzi mnie co ten dzieciak sobie myśli.Dupek z niego.

*Sara* 

Szczerze zastanawiała mnie ich kłótnia ta kobieta no cóż wyszła,a Dylan zrobił to samo chwilę później nie koniecznie wiedziałam o co chodzi.


-Możecie mi to wyjaśnić

...............cisza

-Chcę znać prawdę

..........nadal nic

-Chcę kurwa znać prawdę

-My nie....-rzucili od razu

-Skoro chce znać prawdę to może ja jej powiem co?Przyjaciele od 7 boleści phi-rzuciła Ania

-Podsłuchujesz?-rzucił mój brat

-Sory ale umarły by to usłyszał a chyba powinna poznać prawdę przed wizytą policji,bo wiesz jak kol wiek by to nie brzmiało lepiej dowiedzieć się prawdy od kogoś bliskiego co?Chyba że po prostu się czegoś boisz. Hmmmm?

-Nie ufam ci,spadaj ja.......

-Daruj sobie,przemyśl to po za tym gdybym chciała zrobić jej krzywdę to zrobiłabym to już dawno a po za tym nie jestem moją siostrą,patrzysz na mnie bo wiesz że jesteśmy rodziną a tak na prawdę nie obchodzi cię prawda,w końcu zawsze lepiej wierzyć w to co ci powiedzą na samym początku wtedy nie szukamy innych rozwiązań,skoro chce znać prawdę to ma do tego pełne prawo

-Ja do tego ręki nie przyłożę-rzucił mój brat po czym wyszedł została tylko Lili i Ania

-A ty?-rzuciła

-Ja sama nie wiem w co wierzyć,nie mam zamiaru wyjść bo mimo wszystko nie wydaje mi się to prawdą-powiedziała Lili

-Twój wybór w sumie zwisa mi to czy mam mówić przy tobie czy nie.Problem jest w tym że nie mam pojęcia od czego zacząć-rzuciła Ania

-Najlepiej od początku bo nawet nie wiem o co chodzi z policją-rzuciłam

-W dużym skrócie po tym co zrobiłaś lub co się stało,stwierdzili że to nie była próba samobójcza a próba zabójstwa,dowody....to raczej poszlaki i plotki,oczywiście skoro znaleźli na szkle odciski palców Karoliny,skoro miała krew na rękach to działa na nie korzyść ale problem jest w tym że nadal nie znają motywu ani tego z jakiej racji dała ci swoją bluzę skoro chciała cię zabić,policja nawet nie sprawdziła kamer ze szkoły bo rzekomo zaginęły ale jakoś nie koniecznie mi się chce w to wierzyć,zdaje sobie sprawę że gdyby Karolina chciała to by je wykradła albo włamała się tam bo cóż to że matka tego nie zauważyła i to że mi nie mówiła nie znaczy że nie wiem że potrafiła by zrobić coś takiego,ale to mogłoby być pójście na łatwiznę,a tu pojawia się kolejny problem rzekoma ucieczka przed policją,która no cóż czy była ucieczką przed policją będąc w mieście,najwyraźniej po prostu są za tępi żeby znaleźć nastolatkę więc no to chyba na tyle

-Jak to w mieście?-rzuciła Lili

-Policja bada telefon który znaleźli na miejscu można powiedzieć zbrodni,prawdopodobnie jest tam dowód na niewinność oraz coś co może pogrążyć i wsadzić kogoś do więzienia na długie lata ale z tym nie mogę być pewna bo informacje są nieoficjalne i cholera wie o czym policja będzie miała zamiar rozmawiać ale może o nagraniu które się tam znajduje albo mogą cię pytać o to czy pamiętasz kto próbował cię zabić w każdym razie nie mogą doprowadzić na razie do procesu kiedy sytuacja jest nie pewna-rzuciła Ania

-Nie wiele rozumiem-rzuciłam

-Zrozumiesz prędzej czy później a jeśli chodzi ci oto czemu powiedziałam że są przyjaciółmi od 7 boleści no cóż sytuacja nie wyglądała najlepiej,wystarczyło im dać trop i postawili można powiedzieć że krzyżyk nie mówię że wszyscy bo tego nie wiem ale cóż po samej reakcji Dylana to było widać,a teraz sorki ale muszę iść coś jeszcze ogarnąć

Chciałam jeszcze zapytać o to miejsce zbrodni ale jakoś nie mogłam się na to zdobyć.Wtedy nie wiedziałam że prawda może być właśnie taka.Nie miałam zielonego pojęcia że sytuacja jest tak poważna.Wszystkiego miałam dowiedzieć się w najbliższych dniach i chyba nie koniecznie chciałam żeby tak myśleli o tej sprawie.









Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top