Rozdział 17

*Dylan*

Na koncercie bawiliśmy się świetnie i to kurde bez dragów kurde na pełnym lansie.Kiedy na scenie wyszli Zakapturzeni to wszyscy czuliśmy podekscytowanie to nowy zespół podobno młodych ludzi ale kurde ich muzyka była wyjebana w kosmos.Mam wrażenie że trafiała i do mlodych ludzi jak i starszych.Robili to kurwa z taką pasja że to chuj.A te bluzy z kapturami dodawały tajemniczości.Kiedy schodzili ze sceny zobaczyłem że mieli nawet na bluzach swoje pseudonimy:
YourNightmare,
DemonicDreams oraz
FearOfTheDark

One były chwytliwe,a zarazem takie zastanawiające kurwa kozak.Wydaje mi się że nawet tłum potrafili porwać do wspólnej zabawy kurde to było cudowne i widać że potrafią się bardzo angażować w to co robią.Moja siostra była zachwycona ich występem szczerze młode talenty z tym się zgodzę.Ja nigdy bym tak nie potrafił.Ja...kurwa jestem pantoflem teraz ale kurwa ja Dylan syn dyrektora nie wiem co powiedzieć kurwa odebrało mi mowę.Wiem że teraz będziemy fanami Number One. Zdecydowanie tak będzie.Szczerze wtedy jeszcze nie mieliśmy pojęcia że odpowiedź jest tak oczywista.Bardzo chcieliśmy ich poznać ale nie wiedziałem że odpowiedź może zmienić moje życie ale nie że zrobi to aż tak.Nie miałem pojęcia że za bluzą może się kryć ktoś kogo znam.Nie wiedziałem też do czego mnie to doprowadzi.Chyba jednak czasem lepiej żyć w niewiedzy chociaż czasem zmiany wychodzą nam na dobre.

*Karolina*

Już w sumie wracałam do domu trochę szkoda ale ten koncert sprawił że uwierzyłam w siebie.Chcę cholernie mocno teraz realizować marzenia.Ciotka sama była zdziwiona że tak potrafię,obiecała że nic nie powie i szczerze cholernie mocno się cieszę nawet ciotka zauważyła że się uśmiecham a to nie częste zjawisko.Gorzej jak matka to zauważy ale wiem że ciotka też chce z nią pogadać,mam nadzieję że nie będą się kłócić.Wiem że mam przejebane u przyjaciół widziałam też że dodali zdjęcia z koncertu i ogólnie te piosenki już i tak będą w sieci.Szczerze nie mam pojęcia czy dam radę udawać przed nimi.A z koncertów zawsze się wykręcać jak będą chcieli iść.Teraz ważna będzie nasza bitwa zespołów którą mamy zamiar wygrać. Ah ta skromność,szczerze próby i to wszystko nie wiem czy mi się to uda tak pogodzić i oddzielić od normalnego życia.Wiem że może być ciężko i nie wiele osób mogłoby to zaakceptować ale może jednak jakoś się to uda.Droga minęła mi na rozmyślaniu o tym wszystkim więc będąc już pod domem czułam lekkie ukłucie żalu że to tylko tyle ale szczerze nie dałam tego po sobie poznać.Przywitałam się z mama i poszłam do siebie.

*Elizabeth*

-Hej siostra

-Hej

-Powiedz mi co ty zrobiłaś mojej córce że się uśmiecha?

-Hahahhaha to są moje sposoby chociaż wiesz pogadałyśmy trochę, odpoczęła od rzeczywistości więc jest lepiej co najmniej na razie

-Ty zawsze miałaś do niej podejście,myślisz że jestem zła matką?

-Nie mów tak,nigdy tak nie myślałam i nie będę jesteś dobrą matką zresztą widać to po Ani a Karolina po prostu jest specyficzna i ma trudniejszy charakter ale to nie zmienia faktu że zrobiłaby dla was wiele

-Skąd to możesz wiedzieć?

-Bo wiem że was kocha może nie koniecznie okazuje to tak jak powinna,myślę że powoli jej przechodzi ten smutek i żal za to co kiedyś mówiłaś,wiem że przepraszałaś a Karolina potrzebuję więcej czasu

-Tak myślisz?

-Ja tak nie myślę ja to wiem,mogę zostać u was jakiś czas?

-Jak chcesz przyniosę wino i spędzimy czas jak za dawnych czasów co?

-Hahahahahahaha czemu by nie

Spędziłyśmy czas jak za starych dobrych czasów.W końcu czułam się inaczej a najpiękniejsze było to jak obie leżałyśmy na kanapie w salonie a Karolina wybuchła szczerym śmiechem.Mimo że śmiała się z nas to ja też się cieszyłam że chociaż przez chwilę jest normalną,szczęśliwą nastolatką.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top