~5~
W tej chwili Arion nie myślał o niczym innym. Szedł a nawet biegł prosto do domu Victora. Jego nagły telefon bardzo go zaniepokoił. Miając w pamięci scenę, kiedy to chłopak skrzywił się z bólu, bał się, że to może mieć znowu miejsce. Nie wiedział na jakim tle to sie stało. To nawet nie miało znaczenia. Bał sie po prostu o niego.
Wpadł do jego mieszkania i czym prędzej pobiegł do pokoju przyjaciela. Zastał go leżącego na łóżku, do góry brzuchem i z telefonem w ręku. Na pierwszy rzut oka wyglądał normalnie ale gdy Arion podszedł bliżej... Zobaczył, że Victor jest blady jak ściana a do tego cały mokry. Jego oddech również nie był stabilny. Nie zareagował na przyjście Ariona. Zdawało się, że spał. Dopiero gdy chłopak usiadł obok niego na łóżku, Vctor otworzył leniwie oko.
- Arion?- rzucił zaskoczony przecierając twarz dłońmi.- A co ty tu...
- Victor, wszystko dobrze? Napisałeś, że mam czym prędzej przyjść. Coś nie tak? Czegoś potrzebujesz?- mówiąc to położył ręke na czole przyjaciela by sprawdzić czy dalej utrzymuje sie gorączka. Całe szczęście już mu spadła. Ale dalej wyglądał źle.
- Co? E, tak. Arion... Ja...- spojrzał na kolegę, aby sie upewnić, że go na pewno słucha.- Mógłbyś coś dla mnie jeszcze zrobić? To dziwne pytanie i... Zrozumiem jak odmówisz. Ja pewnie bym odmówił i tak ale... Jak widzisz nie czuje sie najlepiej. Nawet jest bardzo nie dobrze i sam na pewno sobie nie poradzę. Mógłbyś... U mnie zostać? Tak na noc? Jak teraz wstałem to kręciło mi sie w głowie... Nie zwykłem prosić o pomoc nikogo oprócz brata ale nie mam teraz wyboru. Arion... Pomożesz mi? - Sharewind zdębiał. Vlad miał rację, on na prawdę ją miał. Postanowił faktycznie nie myśleć o zaufaniu do siebie a zaczął bardziej myśleć o zaufaniu do innych. Chyba tego mu ciągle brakowało. Gdy tylko pierwszy szok minął zmierzył wzrokiem cirmnowłosego i zaczął się zastanawiać co powinien zrobić. Doszedł do wniosku, że nie ma co sie zastanawiać. Sylwia na pewno to zrozumie. Z resztą ona sama mówiła, że zna Victora i też chce dla niego dobrze. Dlategoteż uśmiechnął się i pokiwał głową.
- Zgoda. Ale musze wrócić do domu po rzeczy. Do tego czasu spróbuj pospać. Inaczej sie nie wyleczysz. Brałeś leki?
- Nafaszerowany nimi jak zaleciłeś.
- Dobra, a teraz poczekaj na mnie. Niedługo wrócę.
*****
Arion wróciwszy do domu, wyjaśnił zaistniałą sytuację i prosił Sylwie o wyrpzumiałość. Raczej nie sprawiał więkrzych problemów, toteż dziewczyna nie miała powodu dla którevo by sie nie zgodziła na przedstawiony pomysł. Zaproponowała, że w trakcie pakowania chłopaka, ona zrobi coś ciepłego Victorowi, aby wcześniej wrócił na nogi.
I już po niespełna 15 minutach, Arion był już gotowy do drogi. Pakował jeszcze ostatnie niezbędne rzeczy, ale było ich niewiele. Sylwia w tym czasie przygotowała dla Blade'a cirpły i przepyszny rosół. Wręczyła go kuzynowi i kazała meldować jakby coś się działo. Brązowowłosy podziękował dziewczynie i po raz trzeci już udał sie do Victora.
Chłopak siedział na łóżku i przeglądał coś w telefonie. Na widok przyjaciela, szybko go wyłączył i rzucił gdzieś na łóżko. Arion przygotował mu posiłek i sam usiadł obok ciemnowłosego. Troche mu ulżyło widząc jaki apetyt ma Victor.
- Dziękuję. - rzucił nagle Blade odstawiając talerz na komode.- Nie sądziłem, że potraktujesz moją prośbę serio.
- Dlaczego? Skoro sie przyjaźnimy to jest to normalne. A przynajmniej dla mnie. Mam jednak pytanie, gdzie mogę spać?
- Na materacu. W sensie tutaj, w moim pokoju. Będzie bezpieczniej, że jak coś sie stanie, to usłyszysz. I będzie lepsza reakcja.
- Dobrze. To ja sobie wszystko przygotuje. Ty leż.
*****
Arion z pomocą Victora skompletował sobie całą pościel i przygotował sobie miejsce do spania. Przy okazji poznał jeszcze lepiej dom przyjaciela. Prawdę mówiąc to czuł się spokojniejszy. Teraz, gdy wie co sie dzieje z jego przyjacielem był spokojny o to, że jakby się coś działo to będzie mógł od razu zareagować. Gdy tylko ułożył sie na swoim posłaniu uciął sobie bardzo długą pogawendkę z Victorem. Gadali o wszystkim i niczym aż obaj padli.
Szkoda tylko, że ten spokój nie mógł twać wiecznie...
Juź o godzinie 1 w nocy zaczęło sie dziać niedobrego. Arion obudził się i zobaczył jak Victor dosłownie wije sie z bólu trzymając sie za brzuch. Nie był nawet w stanie wydobyć z siebie ani jednego słowa. Ból sie nasilał a biedny Sharewind nie miał pojęcia co robić. Szybko usiadł obok przyjaciela i starając sie dowiedzieć co sie dzieje, zaczął go gorączkowo wypytywać.
- Victor? Hej, co sie dzieje? Co cie boli?- ciemnowłosy nie był w stanie odpowiedzieć. Jęczał jedynie z bólu a po jego policzkach poleciały łzy.- Jezu... Dobra, dzwonię po karetkę. Trzymaj sie Victor.- szybko wziął swój telefon z komody i powiadomił o wszystkim ratownictwo medyczne. Mimo przerażenia potrafił sie opanować i z zimną krwią wszystko załatwić.- Już jadą, słyszysz? Wszystko będzie dobrze.- próbował jakoś upokoić Blade'a, ale to raczej nic nie dawało. Sam był przerażony. W końcu złapał chłopaka za rękę i jeszcze raz spróbował go wyciszyć.- Victor, nie jesteś sam. Nie musisz sie bać. Strach to naturalna reakcja ale...
- Arion, to boli...- syknął Victor i zacisnął z całej siły swoją rękę, którą trzymał kapitan. Uścisk był niesamowicie silny i prawie połamał brązowowłosemu palce. Zaraz jednak sie poluzował a biedny mroczny napastnik stracił przytomność.
- O nie... No gdzie ta karetka?!
******
Karetka dotarła do domu Blade'ów i czym prędzej zabrała obydwóch chłopców do szpitala. Stan Victora lekarz ocenił na bardzo poważny i czym prędzej musi on przejść operacje. Arionowi natomiast podali leki na uspokojenie. Pogratulowali mu szybkiej reakcji. Gdyby nie on Victor mógłby zejść. Sherwind jednak myślał już o czymś innym. Czyżby Victor wyczuł, że coś podobnego sie stanie? Czy poprosił go o nocleg tak po prostu? Ciężko było to stwierdzić. Ale jeśli by faktycznie wyczuł to czemu mu o tym nie powiedział? Teraz chłopak miał już pewność, że Victor coś ukrywa.
Dotarli na miejsce a Victor czym prędzej został przeniesiony na blok operacyjny. Za namową Ariona poxwolili chłopakom być w tym samym pokoju dla bezpieczeństwa. Jednak gdy tylko lekarze zostawili go samego, ten wymknął sie i poszedł do pokoju gdzie leżał Vlad, by go o wszystkim poinformować. Pomieszczenie było otwarte, dlatego wślizgnął sie tu i delikatnie starał się obudzić Vlada. W końcu mu się udało. Chłopak przetarł oczy i spojrzał zaskoczony na Ariona. Był środek nocy, więc co on tu robi.
- Arion? A co ty tu...- zaczął, jednak chłopak szybko mu przerwał.
- Victor tu jest. Na bloku operacyjnym.
- Że co?! Co sie stało?
- Ja... Sam nie wiem... Nagle się obudził i wił sie z bólu. Zadzwoniłem po karetkę. Ci panowie mówili, że jego stan jest poważny i przechodzi teraz operacje. Vlad ja...- teraz dopiero Blade zauważył w oczach chłopca łzy. Los jego brata wcale nie był mu obojętny. W końcu sie przyjaźnią. Nagle brązowowłosy nie wytrzymał i po prostu rzucił się na Vlada i mocno go przytulił. Cały był roztrzęsiony i przerażony. Ciemnowłosy przez chwile nie wiedział co ma zrobić ale odwzajemnił uścisk. Zwykły ludzki gest. Czuł jak serce tego młodzienca bije i jak bardzo chce, aby Victorowi nic sie nie stało. Do pokoju wszedł lekarz zdziwiony, że drzwi były uchylone i na widok scenki jaka sie odgrywała, zaskoczony spytał.
- Panie Blade a co sie... Czy to nie ten chłopak, którego zgarneliśmy z poszkodowanym?- Arion pokiwał głową.- A co ty tu robisz?
- Prosze go nieobwiniać. Jest przyjacielem Victora. Przyszedł do mnie w poszukiwaniu pomocy. Jest przerażony. Znam go. Był wczoraj u mnie. Prosze sie niczym nie martwić. Zaopiekuje sie nim.- powiedział Vlad i mocno utulił Ariona.- A co z moim bratem?
- Cóż, wyglądał bardzo źle jak go przywieźli. Teraz trwa operacja. Bądźmy dobrej myśli.
- Prosze...- wszyscy spojrzeli na Ariona który odkleił twarz od torsu Vlada i spojrzał
na lekarza- Uratujcie go... Proszę...
- Robimy co w naszej mocy, zapewniam was. On na pewno z tego wyjdzie. Możesz być spokojny.- uśmiecnął sie do chłopaków i wyszedł z pokoju. Arion z powrotem wtulił sie we Vlada. Czuł sie przy nim bezpiecznie. Przypominał mu bardzo Victora i może to dlatego. Sam nie wiedział ile płakał. Jednak Vlad wcale nie miał nic przeciwko temu. Prztulił chłopaka aż w końcu obaj padli ze zmęczenia. Dopiero obudzili sie nad ranem.
Arion gdy tylko sie obudził, pobiegł szybko do sali gdzie miał być Victor jednak... Wcale go nie zastał...
- O nie... Victor! Gdzie on jest?! Nie mówcie mi, że on...
*******
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top