~27~
Gdy tylko wyciągnęli Ariona z klatki i zabrali go na te "badania" co powiedział Axel, Victor wyrzucił z siebie całą nienawiść względem szefa. Sam nie wiedział co go tak na prawdę wkurzyło. Czy sam fakt, że był w klatce czy to, że nie miał pojęcia co się dzieje z Arionem. Patrzył na mężczyznę o jasnych włosach i niebieskich końcówkach i mimo tego, że go znał, miał wrażenie jakby to była obca osoba.
- Gdzie go wzięli?- odezwał się w końcu Blade.- I po co ta cała szopka?- Axel uśmiechnął się zawadiacko i skrzyżował ręce.
- Po kolei jeśli pozwolisz. Gdzie teraz jest twój kochaś? Na badaniach. Zakładamy, że wasza relacja nie jest przypadkowa. Tak musiało się stać. I jeśli mam rację, to wasza dwójka może mi się przydać.
- Do czego niby? Wbrew pozorom to jesteśmy jeszcze dziećmi.
- Tylko formalnie. Uważacie się za starszych i mądrzejszych niż jesteście. To normalne. Ale do rzeczy. O ile mi wiadomo jesteś chory na coś, prawda?- Victor zacisnął pięści. Czyli Axel wiedział o tym szczególe...
- Może.- warknął niezadowolony.
- To nie jest przypadek. Posiadasz w sobie coś, co jest potężne, piękne ale i niebezpieczne.
- Mówisz o tej rzekomej mocy? Lekarz mi o tym niedawno powiedział. Mam tylko kilka miesięcy życia przez to coś.
- Owszem. Ale okazuje się, że jest ratunek dla ciebie.- chłopaka zatkało. Nie spodziewał się, że to usłyszy. Jeszcze od kogoś takiego jak Axel. Owszem, potrafił on nieźle zaskoczyć człowieka ale bez przesady.
- Jak to? Czyli, że ja nie....
- Na to wygląda. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to może uda mi się i ciebie uratować.
- To po co wam Arion? On jest chory, dajcie mu spokój...- poprosił błagalnym tonem Victor mając nadzieję, że nic nie stanie się jemu ukochanemu. Jasnowłosy westchnął.
- Dobrze, powiem ci to jaśniej. Twoja moc to tylko połowa całości. Posiadasz w sobie coś mrocznego, coś co jest symbolem zła. Wiesz, śmierć i te sprawy. Gdy byłeś po mojej stronie, ta moc miała upust. I nie gromadziła się w tobie. Ale jak stałeś się dobry i nie wykorzystywałeś jej jak należy, wtedy zaczęła się buntować i niszczyć cię od środka.
- Mówisz podobnie do mojego lekarza... On też coś takiego zakładał ale nie wiedział co to jest...
- Przypadek. Ja robiłem badania. I widzisz, jako że twoja moc to tylko połowa całości, chce znaleźć brakujący element. A z tego co wiem to obie te moce się przyciągają. Jeśli się nie mylimy to to, że zakochałeś się w nim a on w tobie, może oznaczać, że i on posiada w sobie moc. Tylko przeciwną do twojej. Jasna, dobra itd. przeciwstawne, rozumiesz. I po to te badania.
- Czyli jemu też coś grozi?
- Nie, on daje upust swojej mocy. Jest dobry tak jak ona. Wiec jest bezpieczny. Jakby był zły, to bym się martwił. Ale spokojnie, postaram się z was wyciągnąć te moce. Od razu będzie wam łatwiej żyć. Dlatego nie utrudniaj mi tego i nie walczcie ze mną. I tak nie macie szans.- mówiąc to zaśmiał się i podszedł do Jude'a. Zaczął z nim coś omawiać ale Victor nic z tego nie rozumiał. Zgubił się już w tym wszystkim. Nie wiedział już czy Axel mówi prawdę i rzeczywiście przeżyje ten kryzys. A może to kolejna sztuczka? Kto wie. Ten facet jest nieprzewidywalny. Teraz liczyło się tylko to, by Arion wrócił cały i zdrowy z tych cholernych badań. I skąd to całe przypuszczenie? Skąd Axel o wszystkim wiedział? Byron został przecież zwolniony z tej funkcji i zastępuje go ten Jude Sharp. Szykowało się coś większego tym razem i od razu to widać. Przysunął się do szyby i oparł się o nią. Mimo, że normalnie nie choruje, teraz czuł się słabo. Czyżby Arion mu coś sprzedał? Najwyraźniej tak. Postanowił poczekać na przyjaciela i czym prędzej się stąd wydostać. Nie miał zamiaru to siedzieć. Nawet jeśli Axel powiedział inaczej.
Po jakiejś pół godzinie wrócił jakiś facet trzymając na rękach Ariona. Chłopak wyglądał okropnie. Nie że mu coś było. Nikt mu krzywdy nie zrobił ale bardziej się rozchorował niż był przed pójściem tam. Otworzono klatkę i delikatnie facet położył pacjenta na ziemi. Victor od razu do niego podszedł i ułożył jego głowę na swoich kolanach.
- To by było na tyle. A teraz odpoczywajcie. Ale nie róbcie nic głupiego.- rzucił na do widzenia mroczny cesarz i opuścił pomieszczenie. W jego ślady poszedł również Jude. Zostawili chłopców by móc dowiedzieć się, co nowego przyniosą badania. Arion ledwo się trzymał. Zasypiał Victorowi na kolanach. Blade dokładnie go obejrzał by upewnić się, że nie zrobili mu krzywdy ale niczego nie znalazł. Delikatnie gładził jego włosy i gorączkowo zastanawiał się co robić.
- Victor...- wymamrotał w pewnym momencie Sherwind.
- Ci, spokojnie. Odpoczywaj. Wszystko dobrze? Co oni ci robili?
- Nie pamiętam za dużo... zemdlałem przy pobieraniu krwi i nie wiem co się działo... Obudziłem się jak mnie nieśli już.- przyznał chłopak i ostrożnie usiadł.- O co właściwie chodzi?
- Potem ci wyjaśnię. Na razie muszę nas stąd wydostać. W tym stanie nie możesz zostać bez lekarstw.- mówiąc to Victor wstał i rozejrzał się po otoczeniu. Nikt ich nie pilnował. Kamer też nie dostrzegł. Wywołał więc swojego awatara i zmuszając swoje ciało do sporego wysiłku rozbił jedną szybę klatki. Od razu poczuł silny ból w klatce piersiowej. Jednak teraz musiał go znieść. Podszedł do Ariona i wziął go na ręce.- Zaufaj mi. Wyciągnę nas stąd.
*****
Gdy tylko weszli do mieszkania Victora, chłopak ułożył przyjaciela na swoim łóżku. Arion był kompletnie wykończony. Ledwo się w ogóle trzymał na nogach. Ale trzeba przyznać, był dzielny i wszystko wytrzymywał. Już pod koniec Victor musiał go nieść na barana. Teraz potrzebował jedynie odpoczynku. Blade usiadł obok niego i przypatrywał się jego ślicznej mordce. Tak bardzo ją lubił. Zwłaszcza, że odkąd go ponownie zobaczył, to ciągle gościł na niej uroczy uśmiech. Uśmiech, za który dałby się normalnie pokroić żywcem. Chłopak szybko zasnął ale niestety zaraz go obudził Victor.
- Arion, wybacz ale jesteśmy cali przemoczeni i jak zaraz się nie umyjemy to się pochorujemy. Gorzej niż jest teraz. A tego chyba nie chcesz. Chodź, zaprowadzę cię do łazienki.- Arion posłusznie zwlukł się z łóżka i złapał za rękę przyjaciela. Ten zaprowadził go do łazienki i wszystko po kolei objasnił. Jednak widząc w jakim stanie jest Arion, ledwo stał a oczy same mu się zamykały, zrobiło mu się go żal.- To bezsensu- mruknął ciemnowłosy.
- Ale co...- wyszeptał niemalże Sherwind. Mocniej uścisnął dłoń Victora, żeby tylko się nie przewrócić.
- Przecież ty mi zaśniesz w tej wannie i się utopisz. Może lepiej będzie jak pójdziesz pod prysznic. Szybciej i lepiej dla ciebie.- spojrzał na towarzysza. Ten oparł się o jego ramię i prawie zasnął. Wyglądał przy tym tak uroczo i niewinnie. I znów ścisnęło go serce. Arion sobie nie poradzi. Zastanawiał się więc co powinien zrobić. Głupio jak głupio ale chyba będzie musiał z nim wejść do kabiny. Czy tego chciał? Sam nie wiedział do końca. Odkąd Arion mu wyznał miłość i na dodatek on sam w pewien sposób zrozumiał, że i on go kocha, świat stanął do góry nogami. Każde spojrzenie na niego wiązało sie z przyspieszonym biciem serca i motylkami w brzuchu. To uczucie towarzyszyło teraz chłopakowi cały czas. Westchnął i rzucił.- Wejdę z tobą.
- Słucham?- brązowowłosy natychmiast się ocknął z marazmu. Spojrzał zaskoczony na Victora zastanawiając się co on chce zrobić.
- Wejdę z tobą. Przynajmniej będę miał pewność, że nic ci się nie stanie.
- Chcesz... Się ze mną myć?!
- A nie to powiedziałem?
- Victor... Ale my nie... To znaczy...
- Nie marudź. Staniemy do siebie tyłem jak masz z tym jakiś problem. To tylko mycie, co ty chcesz więcej? Jeszcze w tym stanie.- chłopak się zmieszał. Sam nie wiedział co ma o tym myśleć. Kochał Victora i chciał z nim być ale... Tak nagle? Wspólne mycie? To dość dziwne. Ale faktycznie, nie czuł się najlepiej i mógł zemdleć. A Victor... Chce mu tylko pomóc. A jak będzie przy nim to na pewno nic się nie stanie.
- No dobrze...- wycedził zawstydzony a na jego policzkach pojawił się wyraźny rumieniec. Nie umknął on uwadze Victora, który uśmiechnął się na ten widok. Odwrócili się do siebie tyłem i rozebrali. Starając się nie dotknąć siebie nawzajem, weszli do kabiny a Victor odkręcił kran. Po ich ciałach spłynęła przyjemna woda, która od razu ich odprężyła. Stali w bardzo małej odległości od siebie i czuli żar swoich ciał. Ale żaden z nich nie śmiał się odwrócić. Myli się spokojnie i wcale się nie śpieszyli. Mimo wszystko czuli się dobrze. Nie miało znaczenia to, że są kompletnie nadzy. Byli sobie bliscy niż kiedykolwiek. Nagle serce Ariona zaczęło przyspieszać. O mało co nie wyskoczyło z jego ciała. Przez przypadek zawadził o plecy Victora i przeszedł go słodki dreszczyk emocji. Miał taką miłą skórę... Kusiło go bardzo, żeby się odwrócić i przytulić ukochanego ale wiedział, że jeśli by to zrobił to złamałby obietnice a na dodatek mógłby stracić Victora. Mimo wszystko był jeszcze ostrożny. Nie miał jednak pojęcia, że Blade walczył z takimi samymi emocjami i myślami.
Powoli zaczynała lecieć zimna woda. Chłopaki machinalnie przysnęli się do siebie, aby chodź trochę ogrzać się ciepłem drugiej osoby. I stało się. Zetknęli się ze sobą plecami. Obaj zesztywnieli. Victor był wyższy od Ariona i to on dawał więcej ciepła. Teraz oboje nie mogli już wytrzymać napięcia. Spojrzeli na siebie przez ramię jakby szukali w oczach ukochanego przyzwolenia. Od razu to zobaczyli. Jedno i drugie tego chciało. Chcieli kontaktu fizycznego. Nie jakiegoś wyszukanego. Zwykłego przytulenia.
- Victor...- wyszeptał Arion a jego nogi nagle zaczęły się pod nim uginać. Ciemnowłosy szybko złapał go i mocno do siebie przytulił. Czuł jak serce chłopaka wali jak oszalałe. Objął go mocno by ten nie wywalił się przez przypadek.
- Arion spokojnie.- uspokajał go.- Nic się przecież nie dzieje. Słabo ci?
- Nie, jest dobrze... Victor ja... Ja...
- Tak?
- Kocham Cię...- ich wzrok ponownie się spotkał. W oczach Sherwind' a widać było czyste uczucie jakim na prawdę darzył chłopaka. Ten za bardzo nie wiedział jak powinien na to zareagować. I tak już stali wtuleni w siebie i ocierali się o siebie a to słowo wyrażające emocje już zostało wypowiedziane. Już wystarczająco dziwnie w tym momencie było. Ale z drugiej strony... Arion wyglądał uroczo. Ledwo co stał na nogach ale starał się jak mógł nie zasnąć.
- Wiem.- odparł Victor i uśmiechnął się.- Skończyłeś się myć?
- Nawet nie zacząłem.
- To co ty robiłeś? A z resztą... Daj, ja to za ciebie zrobię. I położę cię do łóżka. Ty o własnych siłach nie dojdziesz przecież.
- Zaraz... To ty chcesz mnie umyć? To znaczy, że będziesz mnie dotykać?
- Nie kurwa, zrobię to telepatycznie. Arion na litość boską. Mózgi rozdawali a ty ostatni w kolejce... Tak, będę musiał. Jak masz coś przeciwko to powiedz mi teraz.
- W zasadzie to...- Arion zawahał się. Czy to jest to czego chce? Kocha Victora ale czy to nie idzie za daleko? Ale z drugiej strony ufał mu i robili już nie jedną dziwną rzecz więc pokiwał głową.- Dobrze. Nie mam nic przeciwko...
Victor od razu wziął się do pracy. Namydlił gąbkę i starannie zaczął szorować przyjaciela. Schodził coraz bardziej w dół aż wreszcie zatrzymał się i spojrzał w oczy chłopaka. Ten cały był czerwony ze wstydu. Bardzo mu się to podobało ale teraz przyszedł czas na miejsce intymne. I tu zaczęły się schody.
- Decyzja. Ja mam to zrobić czy ty?- spytał Blade starając się nie patrzyć w dół. Arion zmieszał się.
- Sam nie wiem... Już i tak jest dziwnie...
- Gorzej nie będzie.- mówiąc to kontynuował czynność co wywołały u brązowowłosego ciche jęki przyjemności. Gdy skończył wstał i spojrzał na zarumienioną mordkę przyjaciela. Ten natychmiast się do niego przytulił by nie patrzył na jego nagie ciało.- Dobra. Starczy już tego.- rzucił Victor i wypełznął z kabiny. Zaraz podał Arionowi ręcznik by ten mógł się w niego zawinąć. Chłopak robił wszystko bardzo powoli i ostrożnie. Bał się, że może znów się przewrócić. Był wykończony i bardzo chciało mu się spać. Jednak przez podniecenie jakie wywołał u niego Victor nie mógł się na niczym skupić. Ukradkiem spoglądał na chude ciało ciemnowłosego i tak marzył, by ten był już na zawsze jego. Nagle zakręciło mu się w głowie i ukucnął na podłodze. Nie uszło to uwadze ciemnowłosego, który podszedł do niego i odgarnęła mokre włosy z jego twarzy.- Wszystko gra?
- Słabo mi... Victor, nie zostawiaj mnie....
- O czym ty bredzisz?
- Tak jak ostatnio gdy byłem u ciebie. Wyrzuciłeś mnie na bruk...
- Cicho, zapomnij o tym. Nie zrobię tego. Chodź, wezmę cię do łóżka.- mówiąc to wziął chłopaka na ręce. Traf chciał, że tak go złapał, że zsunął się z niego ręcznik odkrywając nagie ciało. Arion nie zwrócił już na to uwagi tylko wtulił się w ukochanego. Z tym było nieco gorzej. Starał się jak mógł ale na ten widok sam się podniecił. Chciał nad tym zapanować ale jakoś nie za dobrze mu to szło. Wszedł do pokoju i położył chłopaka na swoim łóżku a sam poszedł po jakieś suche rzeczy. Ciągle nie umiał jednak opanować podniecenia. Ukradkiem patrzył na przyjaciela i coraz bardziej go do niego ciągnęło. Zrezygnował nawet z założenia czegoś na siebie i położył się obok Ariona. Chłopak był tak nienaturalnie ciepły jakby miał gorączkę.
- Victor... Przytul mnie.
- Co?
- Przytul... Zimno mi.
- Jesteś rozpalony. Masz chyba gorączkę. Pójdę po coś na...- nie dokończył, gdyż brązowowłosy złapał go za nadgarstek. Długo nie potrzymał, bo nie miał na to siły. Błagalnym i oczkami spojrzał w smocze oczy Victora jakby na coś czekał. Na co konkretnie? Po chwili namysłu ciemnowłosy zrozumiał aluzje i nachylił się nad Arionoem i złączył ich usta w długim i namiętnym pocałunku. Z początku czuł się dziwnie ale po chwili mu przeszło i oddał się tej wspaniałej chwili. Zaczął gładzić jego ciepłe ciało i sam tym się nakręcał. Starał się jednak nad sobą panować. Przecież Arion jest ledwo żywy. Nie może mu zrobić czegoś wbrew niemu. Ale pokusa była straszna. Zwłaszcza, że leżeli nadzy. A raczej Arion leżał a Victor stał nad nim na czworaka. Nagle obaj zarumienili się. Poczuli jak ocierają się o siebie ich męskości. Mimo wstydu nie zmienili pozycji. Victor zacisnął pięści by uspokoić nerwy ale Arion zepsuł mu jego misterny plan.
- Jeśli chcesz... Bądź delikatny...
- A ten znowu. Arion o czym ty...
- Wiem, że chcesz.... Ślepy nie jestem... Ja i tak nie mogę się ruszyć... Ale...
- Arion nie gadaj bzdur ja nie chcę...
- Ja się nie boje.. ufam ci.
- Że też teraz ci się tego zachciało. Arion, ledwo żyjesz chłopaku. To nie jest dobry pomysł by teraz koniecznie to robić...
- Proszę...- po policzku Ariona spłynęły pojedyncze łzy. Sam nie wiedział dlaczego właśnie tak zareagował. Cieszył się jak dziecko mając przy sobie Victora. I bardzo tego chciał. Bał się jednak, że coś mu się stanie a wtedy Victor go zostawi. Czy jakoś tak. Ciemnowłosy jednak wcale taki nie był. Otarł łzy Ariona i pocałował go namiętnie. Resztkami sił opanowywał swoje podniecenie ale było mu na prawdę ciężko.
- Czemu tego chcesz? Akurat teraz.
- Nie pytaj Victor...- mówiąc to przyciągnął chłopaka do siebie i mocno przytulił.- Zrób to...
- Arion... Jesteś pewien? Tego chcesz?
- Tak...- mówiąc to brązowowłosy zaczął delikatnie skubać Blade'a po szyi, aby ten wreszcie dał upust swoim emocjom. I to sie właśnie stało. Victor już dłużej nie mógł kryć podniecenia i zaczął całować Ariona po całym ciele zaczynając od szyi i kończąc na męskości. Nie patyczkował się długo i wziął go do buzi przez co Arion cicho mruczał z zadowolenia. Oj tak, to było to. Chłopak wręcz płonął z porzadania. Mimo braku sił, Arion jakoś się jeszcze trzymał. Dotyk Victora sprawiał mu niesamowitą przyjemność i tak bardzo chciał więcej i więcej. Dobrego stopnia, że po prostu rozstawił już i tak bezwładne nogi i czekał aż ten w niego wejdzie. Victor zawahał się. Nie był pewien czy chce tego ale widząc te piękne błękitne oczy Ariona proszące o to, nie mógł odmówić. Nachylił się i bez większych ceregieli wbił się w chłopaka. Ten z początku krzyknął z bólu i chciał czym prędzej by Victor z niego wyszedł ale po paru chwilach przyzwyczaił się do tego i rozłożył pod ukochanym by dać mu pełną swobodę ruchów. Blade poruszał się w nim dość ostrożnie tak, by nie zrobić mu krzywdy. Czuł się wspaniale. Arion był taki ciasny a jednocześnie taki pociągający. Mógłby tak przez cały czas ale wiedział, że to nie jest możliwe.
W pewnym momencie poczuł, że Sherwind padł. Normalnie podczas seksu zasnął. Jak to możliwe? Nie mam pojęcia. Wykończyły go emocje i gorączka. Już wcześniej nie był w dobrym stanie. A mimo to chciał takiego zbliżenia z Victorem. Teraz pytanie czy będzie cokolwiek z tego wieczoru pamiętał. Blade zrozumiał, że chłopak padł i nie miał serca dalej się z nim bawić. Ostrożnie z niego wyszedł i ułożył się obok. Dlaczego on tego wcześniej nie widział. Arion był mimo, że dość drobny to dobrze zbudowany. Nie był tak blady jak on sam co bardzo mu się podobało. Wstał jeszcze na chwilę z łóżka i podszedł do szafy. Wyciągnął z niej czyste ubranie i wrócił do Ariona. Nałożył na niego swoje rzeczy i sam również się przebrał. Ponownie ułożył się obok ukochanego i przykrył go kołdrą. Zaraz mocno go utulił.
- Nigdy cię już nie puszczę Arion... Nigdy. Możesz być o to spokojny.- zaraz po tym zasnął. Był tak samo padnięty tym dniem jak brązowowłosy. Miał tylko nadzieję, że jak Arion rano wstanie, nie zrobi mu za to wszystko awantury. Może nie pamiętać co się w ogóle działo. Ale oby tak się nie stało.
*****
Około godziny 7, obudziły Victora promienie letniego słońca wpadające go pokoju przez okno. Chłopak lekko się podniósł i spojrzał za siebie. Obok spał Arion zwinięty w kuleczkę. Wyglądał przesłodko wręcz. Ciemnowłosy uśmiechnął się na ten widok i pocałował ukochanego w policzek. Odwrócił się do niego przodem i przytulił do siebie. Gładził jego włosy tym samym sam siebie uspokajając. Wróciły do niego wspomnienia z poprzedniego dnia. Słowa Axela dalej go męczyły. Cała ta moc jest bez sensu. Skąd ona się w ogóle wzięła? I czy rzeczywiście można się jej pozbyć jak mówił cesarz. A nawet jeśli... To na co komu ta moc? Do czegoś ona konkretnego jest?
- Cześć Victor..- z zamyślenia wyrwał go znajomy słodki głos. Przytulił do siebie mocniej Ariona i odparł.
- No hej. Jak się czujesz?
- Myślę, że lepiej. Już nie czuje się chory.
- Dobrze to słyszeć. Wyspałeś się?
- Tak. Zaraz, całą noc spałem z tobą?- mówiąc to brązowowłosy lekko odsunął się od ukochanego.- I nie wykopałeś mnie nigdzie?
- Czemu miałbym to robić? Nie pamiętasz co się wczoraj działo?
- Hm, nie a co?
- Aaa... Nie ważne. W każdym razie. Pójdę przynieść coś na śniadanie.- rzucił Victor i podniósł się z łóżka jednak zaraz na nie wrócił. Arion nie dał mu odejść. Pociągnął go za rękę i mocno przytulił.
- Ty i robienie coś do jedzenia. Umówmy się, nie umiesz gotować. Ja pójdę a ty poleż sobie.- zaproponował Sherwind a zaraz pocałował Victora w usta. Zastygli tak na jakiś czas aż wreszcie zabrakło im tchu i musieli się odsunąć.
- Na pewno? To ty się źle czułeś.
- Dam radę. Odpoczywaj.- Arion wstał i opuścił pokój. Zaraz słychać było jego rozmowę z Vladem. Ale o czym rozmawiali tego Victor nie słyszał. Rozłożył się na materacu i westchnął. Był szczęśliwy. Na prawdę był szczęśliwy. Chodź ciężko powiedzieć, czy Arion z nim chodził czy nie ale gdy ujawnił swoje emocje... Spadł mu kamień z serca. Widział jak jego ukochany się z tego cieszy. Teraz pozostaje tylko dowiedzieć się co Axel planuje i dlaczego ta moc jest mu potrzebna. Nie miał jednak pojęcia, że to co chce zrobić cesarz, ma związek z chorym synem. A nikt nie wiedział, że syn tego człowieka gra cały czas w Raimon'ie. Ale jego czas powoli się kończy. Jednak czy na pewno?
*****
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top