Rozdział 17

Victor nie mógł długo siedzieć i słuchać jak jego ukochany płacze w drugim pokoju i to z jego powodu. Tak być po prostu nie mogło i dobrze o tym wiedział. W końcu zmusił się by pójść do niego i zwyczajnie już porozmawiać. Wszedł do sypialni i ciężko westchnął.

- Dobra Arion... przepraszam cię za wszystko... Mogę ci to teraz wszystko wyjaśnić. Dasz mi na to szanse?- mówiąc to podszedł do łóżka i usiadł obok chłopaka. Ten ani drgnął. Przestał jednak płakać, ale nie podniósł wzroku. Widać było, że słucha.

- Jak musisz to mów.- wymamrotał dość niewyraźnie. 

- Więc... Widziałem się z Axelem... Po zbadaniu mnie wyszło, że ta dawna moc dalej się w nas znajduje. I jak jesteśmy razem to tylko pogarsza nasz stan zdrowia. Dlatego nie chciałem być blisko ciebie, żeby nam się nic nie stało. Wiem, że powinienem ci to jednak powiedzieć, ale nie wiedziałem jak. I tak było mi cholernie głupio. Jestem beznadziejnym chłopakiem, prawda?- mówiąc to pogłaskał ukochanego po włosach.- Wybaczysz mi to kiedyś?

- Zastanowię się.- usłyszał po chwili.- I tak uważam, że powinieneś czasami i o nas pomyśleć... Wiesz dobrze jak bardzo cię kocham, prawda? Wszytko bym zniósł.... Ale skoro już powiedziałeś o tej mocy... Czegoś się dowiedziałeś?

- Tak na prawdę to niewiele. Może tyle, że Axel planuje coś z tym zrobić. Wiesz, pozbyć się tego raz na zawsze. Nie wiem jeszcze jak. Ma się ze mną kontaktować. To nas cały czas łączy i dlatego tak bardzo się kochamy.- przyznał ciemnowłosy i przytulił Ariona.

- Czekaj, co? Tylko dlatego istnieje nasza miłość- zdziwił się brązowowłosy.

- Nie. Chodziło mi, że jest po prostu bardzo silna. A ta moc jeszcze to podsyca. W każdym razie, znajdzie się na to sposób, wiesz? I nie będę więcej tak robił. Obiecuję...

Resztę dnia chłopaki przesiedzieli wtuleni w siebie i nawet na chwile nie odeszli od siebie. Tak bardzo tego potrzebowali. Nie byli tego nawet świadomi. Obejrzeli sobie kilka filmów w laptopie i zrobili wspólnie kolację. Gdy tylko przebrali się w piżamy, wtulili się w siebie już pod kołdrą. Ciepło jakie emitowały ich ciała było tak cudownie kojące jak żadna rzecz na świecie. Nie chcieli tego za nic kończyć. 

W pewnym momencie Victor nie wytrzymał i bardzo delikatnie zaczął całować ukochanego po szyi. Teraz nie miał żadnych oporów. Po prostu chciał mu teraz pokazać jak bardzo go kocha. Ariona od razu przeszedł miły dreszcz. Od dawna nie czuł się taki szczęśliwy. Zaraz zdjął sobie koszulkę. Wiedział dobrze o co chodzi chłopakowi. Dawno już tego nie robili. Po takim czasie na pewno będzie inaczej. Nie mógł się tego doczekać. 

- Jesteś pewien?- spytał po chwili Victor schodząc pocałunkami na tors chłopaka.- Zazwyczaj nasze zabawy kończą się tym, że zasypiasz mi nagle...

- No bo to jest taka rozkosz, że szok.- przyznał Arion z lekkim uśmiechem.- Nic na to nie poradzę. 

- Ej, jak masz mi spać, to ja się tak nie bawię...

- Nie zasnę...- zraz zdjął koszulkę cziemnowłosemu.- Po prostu to zróbmy, dobra?

Nie było innego wyjścia jak właśnie się ze sobą przespać. Szybko pozbyli się reszty ubrań nie mogąc się doczekać samego aktu. Arion jak zawsze położył się pod Victorem. Jakoś dominacja nie leżała w jego naturze. Wcale to jednak nie przeszkadza. Ciemnowłosy delikatnie pocałował go w czółko i ostrożne w niego wszedł. Cudowne ciepło, tak mu go brakowało. Arion  nawet nie zakwilił. Wcale nie czół żadnego bólu. Victor był na prawdę bardzo delikatny. Patrzyli sobie cały czas w oczy..

- Tego mi bardzo brakowało, wiesz?- wyszeptał cicho Sherwind, gdy jego partner powoli zaczął się poruszać. 

- A myślisz, że mi nie? Nawet bardzo. Dobrze, że to się wszystko już skończyło. Została tylko ta zagadka mocy. Ale myślę, że Axel sobie poradzi. W końcu zna się na tym lepiej niż ktokolwiek inny. 

- Możesz mieć racje. W końcu to on rozpętał ostatnio całe piekło przez te głupią moc... a ta dalej w nas siedzi. Cóż, póki mamy siebie nic mi nie przeszkadza. 

Zaraz ich zabawa zmieniła się w nieco bardziej agresywną. Jednak to im nie przeszkadzało tak bardzo. Właśnie tak czasem lubili zaszaleć. Po paru minutach ostrej zabawy obaj doszli i padli w swoich ramionach. Coś cudownego i musieli to przyznać. Chociaż raz Arion wytrwał do końca. 

- Kocham cię Victor...- wymamrotał już nieprzytomny brązowowłosy i padł z wycieńczenia. 

- Ja ciebie też ty słodziaku....- mówiąc to Victor również padł. Od dawna się tak cudownie nie czuł. Jednak kocha swojego chłopaka i teraz zaczyna myśleć o nim na poważnie. Kto wie, może to im wyjdzie na dobre. A nawet na bardzo dobre.

*****

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top