Rozdział 14

Tak jak powiedział Beilong, on i Victor udali się do laboratorium Axela. Chcieli czym prędzej dowiedzieć się co jest grane z dziwną mocą Victora. Przecież musi być jakiś sposób, żeby to coś co się w nim zagnieździło, zostało wygonione.

- Pamiętam jak znajomy mi mówił, gdzie ten dziwak ma swoją jamę.- rzucił po długim czasie. Praktycznie siedzieli cicho skupieni na sobie.- Mam tylko nadzieję, że go tam zastaniemy.

- A gdzie ten człowiek mógłby się ruszyć?- mruknął ciemnowłosy wyglądając za okno.- Pewnie do sklepu.

- Pewnie tak, ale nie zapominaj, że on ma rodzinę. A przynajmniej można to tak nazwać.- zaraz skręcił w jakąś leśną uliczkę. Dawno już wyjechali z miasta i kierowali się w stronę tajnego laboratorium. Obaj mieli nadzieję, że chociaż będą mogli pogadać z mężczyzną a nie od razu ich spławi.

Zaparkowali na zaniedbałym parkingu i rozejrzeli się. Wielki biały budynek był tu jedyną formą cywilizacji. Nie było już wątpliwości, że to tu. Przyjaciele od razu poszli do drzwi. Nie było tu nic podobnego do dzwonka. Jak więc mają dostać się do środka? Chwilę chodzili w poszukiwaniu tajnego przejścia, aż nagle odezwał się ktoś z tyłu.

- A wy tu czego?- zaraz się odwrócili. Właśnie o niego im chodziło.- Nie macie już co robić? Nie robię nic złego. Po prostu sobie robię testy. Nikomu się krzywda nie dzieje.- przeszedł obok i otworzył kartą magnetyczną drzwi.- Ale skoro chciało wam się tu przyjść to wejdźcie. Głupio będzie jak was wykopie za drzwi.- mówiąc to ruszył długim korytarzem przed siebie.

Przyjaciele po chwili wahania i zwątpienia w ludzkość ruszyli za nim. Laboratorium jak każde inne. Dziwne sale, maszyny i jakieś wystawy różnych... No w zasadzie wszystkiego. Już od razu wiadomo, czym się ten facet zajmuje i co lubi. W sumie, jego tata chciał by został lekarzem... No coś nie wyszło.

- Axel, mamy do ciebie dość ważną sprawę.- zaczął Beilong łapiąc go za kitel. Ten od razu się zatrzymał.- Pamiętasz co miało miejsce kilka lat temu?

- A jest sposób by zapomnieć?- mruknął po chwili.- Pewnie, że pamiętam. Po co do tego wracać, nie rozumiem.- westchnął i odwrócił się do nich.- No o co chodzi?

Przez chwilę panowała cisza. Ciężko będzie o tym mówić. Zwłaszcza, że ta historia była bolesna i nieco straszna.

- No więc... Chodzi o to, że ta moc wciąż jest w Victorze... Mówił, że im dłużej jest przy Arionie tym gorzej. Niestety nie wiem jak to działa. Ty się na tym znasz, nie? Więc może byś tak... Powiedział co mamy robić?

- Ja?- mężczyzna się wzdrygnął się.- Ja się tym nie zajmuję od dawna. Nie wiem co wy sobie myślicie.

-Możliwe, ale on cierpi. Nie może wrócić do ukochanego no. Może jednak na to rzucisz okiem.- nalegał białowłosy.- Uratujesz mu życie może. To dla ciebie nic nie znaczy, czy co?

Axel nic nie odpowiedział wskazał tylko kierunek gdzie zaraz się udali. Sala nie była duża. Brak okien był niecodzienną rzeczą i to trzeba przyznać. Mężczyzna usiadł za biurkiem i wyjął coś z szuflady. Chłopaki niepewnie podeszli bliżej bacznie obserwując co będzie dalej. Był to zeszyt że wszystkimi notatkami i spostrzeżeniami jakie Axel miał podczas swojej pracy. Aż dziwne, że nie zostało to wydane. W końcu splótł palce przed sobą i ciężko westchnął.

-Dobra, więc twierdzicie, że to coś co nam kiedyś zagrażało wróciło? Albo nie zniknęło?- zaraz zaczął wertować strony w notatniku.- To brzmi dość... Słabo.- chłopaki pokiwali głowami.

- Właśnie dlatego tu jesteśmy.- przyznał Victor.- Chcemy się tego pozbyć. Albo przynajmniej dowiedzieć się o co z tym chodzi. Miałem moc, o której nawet nie wiedziałem. A potem się okazała niebezpieczna. Nie chcę powtórki, nie chce znów trącić Ariona..- spuściłam wzrok i wbił go w podłogę. Blondyn westchnął ciężko.

- Za wiele to się u was nie zmieniło.-podsumował.- No dobrze no. Mogę sprawdzić co jest grane. Czyli mówisz, że jak jesteś przy Arionie to coś takiego ci się dzieje?

- Dokładnie.

- To znaczy, że w nim też się coś zagnieździło. Sama z siebie moc by nic nie zrobiła także coś musi być na rzeczy. Arion ci się na coś skarżył?

- Nie. Właśnie on niczego nie czuję. Jakby nic nie miał. O co z tym chodzi?- Axel wzruszył tylko ramionami i położył zeszyt na stole.

- Co ja mam ci powiedzieć? Wygląda na to, że ta moc jest z Wami połączona. Nie wiem jak to działa. Ale twoja jest niestabilna. Nie podoba mi się to. Może cię zabić w każdej chwili. A jeśli tak jest, muszę sprawdzić dokładnie co ją obudziło. Skoro byłeś z Arionem tak długo i dopiero teraz to wyszło, to musi być przyczyna, prawda? Mogę Ci pobrać krew?- za tym Victor nie przepadał ale zgodził się. Zaraz Axel się wszystkim zajął i zaczął badać próbkę na każdy sposób.

Beilong i Victor wyszli na korytarz by ten mógł się w pełni skupić. Usiedli pod ścianą w ciszy myśląc nad słowami blondyna. Uśpiona moc? Arion też to posiada? Co to na być do jasnej cholery? To znaczy, że to nie koniec kłopotów?

- Victor, będzie dobrze.- po długim czasie ciszy odezwał się Beilong. Widział jak kolega to wszystko przeżywa. Miał wyjść za Ariona a sprawy nabrały taki nietypowy obrót. Ale to znaczy, że nigdy nie będą już razem?

- A możesz mi to zagwarantować?- mruknął ciemnowłosy zerkając na niego.- Możesz mi powiedzieć, że to minie a ja będę mógł wrócić do chłopaka, którego kocham?

- Nie, ale trzeba wierzyć. Inaczej człowiek by się dawno załamał.

- To mi nie pomoże. Dobrze o tym wiesz, potrzebuję konkretów. Powiesz że będzie dobrze a skończy się na tragedii. Wiesz, że tego nikt nie chce.

- No przecież wiem. Axel coś poradzi na pewno. Przecież bada takie rzeczy przez tyle lat. Znajdzie coś na to. Lub powie wam jak nad nią panować. To też może być ciekawa i przydatna umiejętność.

- Ja się chce dowiedzieć skąd ją mam...

******

Po około pół godzinie Blaze wyszedł z laboratorium. Jego mina już na wejściu nic dobrego nie wróżyła. Chłopaki od. Razu się poderwali i podeszli bliżej. Chcieli usłyszeć co to jest, ale jednocześnie się tego bali. Co jeśli to zabija? Lub nigdy więcej nie będą mogli do siebie zbliżyć?

- Więc?- dopytywał Victor, który już ledwo trzymał nerwy na wodzy.

- Nie jest dobrze. Ta moc utkwiła w tobie i w Arionie. Wychodzi na to, że nie została całkowicie zniszczona. Ma coś do zrobienia i póki tego nie zrobicie, ona nie odejdzie.- przyznał i zdjął rękawiczki.

- Dobra, ale co mają zrobić?

- To właśnie próbuje ustalić.

********

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top