~6~
Właśnie czytał książke. Była ona o miłości dwóch kochanków z różnych rodzin szlachedzkich. Miriam - córka szlachcica wroga ojca jej kochanka - Gilberta. Ojcowie obu kochanków są wrogami ale ich miłość jest tak wielka że godzi obie rodziny a ojcowie wyprawili ślub tej dwójki. To była ta pierwsza z książek którą przeczytał z pudła. Był wieczór. ZSRR siedział w gabinecie i wypełniał papiery.
- Chyba nie zaszkodzi jeżeli pójdę szukać innych zeszytów?
Powiedział sam do siebie i wyszedł z pokoju. Soviet powiedział że może przemieszczać się po wszystkich pokojach oprócz tych co on mówił że nie może. Poszedł do pokoju numer "4" w części dziewczęcej. Po chwili tam doszedł i wszedł. Po chwili namysłu domyślił się iż jest to pokój Ukrainy. Niebieskie ściany z żółtymi kwiatkami. Zapewne to są hiacynty niebieskie
tylko żółte. Podszedł do szafeczki i przeszukał. Był tam albym z kwiatami. To nie było to czego szukał. Biurko. Też nic. Szafa? Nic. Łóżko? Sprawdził pod łóżkiem i zauważył małe wyżłobienie pod materacem. Bingo! Ma to! Szybko otworzył na pierwsze stronie i czytał:
" Tyle ile gwiazd na niebie. Tyle ile uśmiechów dla ciebie. Tyle ile promieni słonecznych. Tyle co będziem bezpiecznych. Tyle co chwil z Tobą spędzonych. Tyle jeszcze nie przeżytych. Ile mam że ja na ciebie czekać? Po co z tym wszystkim zwlekać? Uciekać? Zaniechać? Nie możem. Lecz kochać siebie za to że jesteś? Nic na twoje rany niepomożem."
To był jego wiersz do ZSRR! Nie wiedział że Związek Radziecki dalej go ma. Razem z zeszytem pobiegł do pokoju. Wtółił się w poduszkę i zaczął łkać.
~•~
Związek Radziecki usłyszał bieganie. Rzesza nie biegał bez powodu. Zaniepokoiło go to. Poszedł do jego pokoju chcąc sprawdzić co się stało. Zapukał. Nic. Drugi raz. Nic. Bez pukania wszedł do pomieszczenia. Zastał zapłakanego nazistę przytulającego się do poduszki. Obok leżał nowy zeszyt. Powoli zamknął drzwi i usiadł na łóżku obok aryjczyka. Gdy tylko to zrobił niemiec popatrzał się na niego zapłakanym wzrokiem. Bolszewik uśmiechnął się ciepło i wytarł łzy z jego policzków głaskając przy tym go po policzkach. Na jego gest aryjczyk się zarumienił. Po chwili krztusząc się łzami powiedział:
- Prze-p- przepraszam! J-ja t-tak b-ba-bardzo prze-przepraszam! J-ja z-zacho-zachowałem si-się j-jak......... A-a ty j-jesteś m-miły d-dla t-ta-takiego p-po-potwora jak ja!
Niemiec zamknął oczy i trochę łkał. Po czym wrócił do swojego monologu:
- J-ja n-nie zasługuje na t-takie traktowanie! Powinienem umrzeć już wtedy! N-nie p-powinienem T-tobie z-zabierać cz-czasu! D-dla-dlaczego po prostu m-mnie nie z-zabijesz?!
Bolszewikowi zrobiło się smutno. Nawet nie wiedział dlaczego. Miał poczucie że aryjczyk teraz najbardziej potrzebuje bliskości z drugą osobą. Jednak dlaczego go nie zabije? Bo jest jego gościem. Poza tym Wielka Brytania będzie przyjeżdżał co miesiąc sprawdzać czy on nadal tu jest. Westchnął i bez słowa go przytulił. Czuł jak Rzesza wziął głośny wdech i napiął się. Czuł jak serce aryjczyka przyśpieszyło tempa. Jednak po chwili jego gość wtólił się w niego. Po chwili powiedział:
- J-ja n-nie zasługuje n-na t-takie traktowanie.....zasługuje tylko by umrzeć......nic więcej.....
Te słowa trochę wystraszyły bolszewika. Fakt nienawidził Rzeszy ale ta nienawiść minęła z wiekiem. Mieli teraz po trzydzieścisiedem lat i co było minęło. Jeżeli Rzesza był taki kiedyś. Taki delikatny, wrażliwy......to chciałby poznać właśnie tego Rzeszę.
- D-dlaczego? Dlaczego mnie chciałeś?
Bolszewik znów westchnął. Jak ma mu wytłumaczyć to że jest tu tylko na terapii? Jak mu powie to ten pomyśli że zrobił to z przymusu! No bo, żeczywiście po części tak było. Zaczął głaskać aryjczyka po plecach by się uspokoił.
- Czemu nic nie mówisz!? Nie odezwiesz się ani słowem!? No powiedz coś!
Aryjczyk panikował. Bolszewik uśmiechnął się pod nosem. Odsunął się od od Rzeszy i spojrzał w jego zdziwioną twarz. Znowu położył dłonie na jego policzkach:
Uśmiechnął się ciepło, na co aryjczyk się zarumienił. Czy to możliwe by Rzrsza coś do niego czuł?
- Powiedz ty mi czemu płaczesz? Co się stało?
- J-ja......nie wiedziałem że ty go masz.......
- Ale co mam?
Rzesza otworzył zeszyt. Wpatrzył się w stronę i rzekł:
- To był mój wiersz...... Dla ciebie na......dzień przyjaźni w szkole.
Widać było że Rzesza coś kręci ale ZSRR nie chciał naciskać.
- Heh. No dobrze. Powiedzmy że ci wierzę.
-......
- Pytałeś czemu to robię. Czemu jestem miły chociaż cię nienawidzę?
- .......
- Ta nienawiść po prostu zaniknęła z wiekiem. Nie mogę się długo na ciebię długo gniewać nawet jeżeli bym cię nienawidził. To po prostu minęło. Teraz się połóż i śpij. Jutro też jest dzień.
~•~
Gdy bolszewik wyszedł Rzesza poczół jakby ulgę. Jednocześnie chciał być z nim i zostać przez niego zabity. Czemu tak się dzieje? Przebrał się i włożył zeszyt na półeczkę. Mechanizm otworzył kolejny zamek. Jeszcze trzynaście. Położył się i zasnął.
~•~
Otworzył oczy. Stał na TEJ łące. Obok zobaczył siebie bawiącego się z ZSRR (dop.aut. przyznać się kto miał skojarzenia zboczuszki?) w berka. Po chwili opadli na trawę. ZSRR wyrwał cały bukiet czerwonych kwiatów i zaczął robić wianek. Mały Rzesza od boku przyglądał się czynom małego bolszewika. Młody ZSRR na niego spojrzał. Wziął jeden z kwiatów i wpiął w jego włosy (dop.aut których nie ma):
(Dop.aut tak to mniej więcej wyglądało tylko bez cesarstw). Oboje rumienili się. Jak on wtedy był szczęśliwy.... Po chwili sceneria się zmieniła. Znowu stał przed Ścianą bólu. Ale coś było nie tak. Ściana była cieńsza miała metr sześćdziesiąd szerokości
a sylwetka jego przyjaciela coraz bardziej widoczna. Sylwetka pusto gapiła się w Ścianę bólu. Rzesza znów dotknął ściany ale tym razem miał dość i wepchnął się cały w ścianę. Zaczął krzyczeć. Na jego ciele pojawiały się bomble, poparzenia, wrzody i wiele różnych świńst i chorób. Krzyczał i krzyczał ale dalej pchał się w ścianę. Doszedł do połowy gdy opadł z sił.
~•~
Obudził się z krzykiem. Przy oknie stał przerażony bolszewik. Rzesza ciężko oddychał, a w oczach miał łzy. Bolszewik podszedł do niego i otarł mu łzy po czym przytulił.
- Ciiii to był tylko koszmar......
Wypłakiwał się roztrzęsiony w jego pierś aż nie padło pytanie:
- Powiesz mi co ci się śniło? Jak nie chcesz mówić nie naciskam.
Jedyne co zdołał powiedzieć to:
- Ś-ściana b-bólu.......
~1020 słów~
Ogólnie mam zapalenie migdałków. Znowu. Pierw (jak pisałam jeszcze "Nienawidzę cię dupku" to leżałam z tym w szpitalu i teraz. Ja to mam szczęście jak nie wiem ~Vixen
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top