Rozdział 46
Alya objęła Marinette ręką, gdy obie siedziały przed salą rozpraw. Kobieta wzięła głęboki wdech, ciesząc się, że Chloe zaapelowała o przesłuchanie bez obecności Nathaniela na sali rozpraw, ale cała sytuacja i tak była dla niej ciężka. Jej prawniczka reprezentowała ją w tamtym pomieszczeniu i tyle jej wystarczało.
- Hej, już po. - Powiedziała przyjaciółka. - Od dwóch tygodni jesteś rozwódką, a dzisiaj zobaczysz, zamkną go w więzieniu za to co ci zrobił.
- Niby wiem. - Szepnęła, bawiąc się kartą wstępu do sądu w dłoni. - Ale mam jakieś złe przeczucie. Mam wrażenie, że to jeszcze nie koniec. - Na końcu jej głos zadrżał. Po chwili z pomieszczenia zaczęli wychodzić ludzie.
- Przerwa. - Powiedziała blondynka. - Matka oskarżonego zasłabła w trakcie zeznań. - Alya prychnęła na te słowa.
- Zaciągnęli mnie tu po zeznania, jak i Adrie... Gdzie w ogóle Adrien i Kagami?- Zapytała.
- Kagami poszła mi po cos do picia na recepcję. - Stwierdziła ciemnowłosa, wskazując na kobietę, idącą w ich stronę. - Ale nie wiem, gdzie jest Adrien. Jest po jego przesłuchaniu, może poszedł gdzieś odpocząć.
- I cię zostawić? - Zapytała powątpiewająco japonka, podając jej plastikowy kubek z zimną wodą. Dziewczyny zaśmiały się na jej słowa, a Marinette tylko uniosła brwi. Dopiero po chwili zauważyły, zbliżającą się w jej stronę matkę Nathaniela.
- O nie...- Szepnęła ciemnowłosa, rozglądając się za ochroniarzami. Jeden stał przy wejściu do sali rozpraw, ale grał w gierkę na telefonie. - Proszę się uspokoić.
- Jak mam się uspokoić! - Warknęła do niej. - Mój syn skończy przez ciebie w więzieniu, zmarnowałaś mu życie. - W jej oczach zalśniły łzy.
- Ja mu? - Oburzyła się dziewczyna. - Ja go zgwałciłam? Ja go biłam? A może to ja zdewastowałam dom? - Kobiecie zabrakło słów. - A nie, wiem, na pewno to ja go zdradziłam? Nie, to wszystko On zrobił mi, ale to ja zmarnowałam życie mu?
- Gdybyś go nie poznała. - Powiedziała. Zrobiła dwa kroki w jej stronę, pod uważnym wzrokiem jej przyjaciółek i prawniczki. Żadna z dziewczyn nie zrobiła jednak ruchu, dając Marinette możliwość obrony.
- Moje życie wyglądałoby inaczej. - Powiedziała. - Natha na pewno też, ale nie możesz winić mnie za jego błędy.
- Jeszcze zobaczymy. - Mruknęła, po czym wyciągnęła zza marynarki niewielki, kuchenny nóż. - Jeśli mój syn pójdzie do więzienia, to ty do piekła. - Warknęła, ruszając z bronią w jej stronę. Zamachnęła się ostrzem w jej stronę.
- O cholera. Teraz pan powinien zareagować! - Krzyknęła blondynka do ochroniarza, a ten podskoczył, schował telefon do kieszeni i ruszył w ich stronę. Marinette, odsunęła kilka kroków w ramiona Kagami. Dziewczyna objęła przyjaciółkę, pocieszająco, gdy obie patrzymy jak jej była teściowa jest zabierana przez rosłego mężczyznę. Alya opadła ciężko na ławkę trzymając się za miejsce między piersiami i oddychała głęboko.
- Koniec przerwy, wracać na salę sądową. - Odezwała się kobieta zza drzwi. Blondynka spojrzała niepewnie na Mari, ale ta tylko kiwnęła głową i w asyście japonki usiadła obok mulatki.
- O matko, gdybym cię straciła. - Powiedziała dziewczyna przerażonym głosem. - Z resztą, jak zobaczyłam ten nóż... - Nagle skrzywiła się z bólu, kładąc dłoń na brzuch. - Kurwa.
- Ayla. - Szepnęła Mari, zwracając się do przyjaciółki. - Hej, Ayla, coś się dzieje?
- Ja mój brzuch. - Powiedziała z trudem. - Bo, ja... ouch. - Mulatka zaczęła głęboko oddychać, ale nie zauważyła, jak na jej białych, ciążowych spodniach zaczęła powiększać się plama krwi.
- O cholera. - Szepnęła Kagami. - Dzwonię po pogotowie.
- Słabo mi. - Powiedziała Ayla. Mari, kucnęła na przeciwko dziewczyny i złapała ją za dłonie.
- Spójrz na mnie. - Skupiła na sobie wzrok przyjaciółki. - Ok, tak. Spokojnie. Oddychamy.
- Jadą już, poinformuje Nino. - Uznała gdzieś w tle Kagami. Nagle mulatka opadła w ramiona dziewczyny. - Czemu my tu jesteśmy sami, jak to nikogo nie ma? Gdzie ochrona?
Jak tylko dowiedziały się wyroku, pojechały autem Kagami do szpitala. Dzięki automatowi, dziewczyny mogły przez większość czasu trzymać się pocieszająco za ręce, świadome, że wiadomości wcale nie będą dobre. W poczekalni zobaczyły siedzącego w rogu na podłodze załamanego Nino. Od razu do niego podbiegły. Mari ukucnęła obok.
- Nino? - Szepnęła, kładąc mu rękę na ramieniu, a ten wybuchł szlochem, obejmując dziewczynę. - Och, Nino. - Westchnęła klękając, odwzajemniając uścisk.
- Poroniła. - Powiedział, jak tylko był w stanie złapać oddech. Usłyszała głęboki wdech za sobą. Kagami ciężko opadła na pustą nieopodal ławkę. Widziała współczujące spojrzenia, mijających ich pielęgniarek oraz recepcjonistek. - Straciłem swoje dziecko, a już zdążyłem je pokochać. - Załkał.
- Nino. - Szepnęła, a i z jej oczu popłynęły łzy. Jakim cudem u niej zaczęło się układać, a jej przyjaciółce z jej powodu zaczęło się pieprzyć. Kilka łez zmieniło się w szloch. Mocniej przytuliła Nino, siadając między jego nogami i wspólnie płakali. Kiedy się uspokoili, Adrien i Luka z Leną na rękach byli już na miejscu i siedzieli w szpitalu. Blondyn obejmował jedna ręką Kagami, aby uspokoić dziewczynę.
- Weź owoce i się śmiej. - Z telefonu Luki brzmiała piosenka z jakiegoś filmu Barbie, który, aby odwrócić uwagę, oglądała Lena. Dziewczynka ze skupieniem wpatrywała ekran, opierając głowę o tors chłopaka. - To nie wygodne, oblewa cię pot.
- Lena, proszę cię. - Szepnął do niej Luka, wkładając jej w uszy słuchawki. - Tak będzie lepiej. - Uznał i ucałował ją w czubek głowy. Po chwili podszedł do nich lekarz.
- Witam, więc tak. - Powiedział. - Alya śpi. - Powiedział. - Stan jest stabilny, zostawiłbym ją na tydzień. Na obserwację.
- Czywiście. - Wybełkotał Nino i wspólnie z Marinette wstali z podłogi. - Pójdę do niej. Zostanę, tyle ile będę mógł.
- Nie wracaj autem, proszę. - Odezwał się zmartwiony blondyn, kładąc mu rękę na ramieniu. - Weź sobie Ubera. - Chłopak niechętnie kiwnął głową i ruszył za lekarzem, a reszta przyjaciół ruszyła ku wyjściu.
- Nie wiem, czy to bezpieczne go zostawiać. - Powiedziała Kagami. - Jest w bardzo złym stanie. - Marinette wzięła głęboki wdech, odbierając w dłonie Lenę.
- Masz rację.- Odpowiedziała mu dziewczyna, pakując Lenę do auta Kagami. - Ale jednocześnie, pomyśl o Alyi rano. Budzisz się i nagle...
- Ja pojadę do Nino. - Wtrącił się blondyn. - To mój przyjaciel, zawsze mogłem na niego liczyć i teraz on potrzebuje mnie.
- Jasne... Matko Lena, oddaj to, to nie twój telefon. - Powiedziała już poddenerwowana. - A Księżniczka z wyspy jest najnudniejsza. Barbie wraca, odkrywa podstęp i wychodzi za księcia. A i jeszcze znajduje mamę. - Lena spojrzała na swoją matkę oburzona, po czym oddała jej sprzęt. Kobieta pokręciła głową i oddała go chłopakowi.
- To było okrutne. - Mruknęła Kagami. - A Księżniczka z wyspy jest zajebista. - Dodała.
- Jak możesz tak mówić? Oglądałaś kiedykolwiek Diamentowy Pałac? - Widząc zdziwioną twarz przyjaciółki, Mari prychnęła. - No to nie masz pełnego poglądu, ani prawa głosu.
- Obie się mylicie. - Wtrącił się Luka. - Mistrzostwem jest Księżniczka i żebraczka.
- Matko, na jakiej planecie wy żyjecie. - Wtrącił się Adrien oburzony. - Nigdy nie oglądaliście Podwodnej tajemnicy, że mówicie takie herezje? - Cała trójka spojrzała na niego jak na wariata. Przez krótka chwilę czuli się tak jakby te wszystkie okropieństwa nie miały miejsca.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top