Rozdział 41
Wybaczcie drobne opóźnienie, jakby to ująć, miałam mały deadline na sprawozdanie i robiłam je cały dzień (XD). Tak, zdążyłam! Jak, nie wiem!
Przyglądała się jak Nathaniel w uścisku policjantów, krzyczał i miotał na wszystkie strony swoimi nogami. Westchnęła ciężko, po czym wzdrygnęła się, czując jak czyjaś dłoń objęła ją. Odwracając się, zobaczyła ciepłe spojrzenie skośnych oczu swojej przyjaciółki i uśmiechnęła się smutno. Rudy mężczyzna w napadzie wściekłości, spowodowanym alkoholem i przymusową eksmisją, rzucał najgorszymi wyzwiskami, które Chloe najprawdopodobniej wykorzysta w sądzie. Marinette odwzajemniła uścisk, widząc swoją przyszłość w jaśniejszych barwach.
- Ty pizdo. Suko!- Nath nie przybierał w słowach, zbliżając się do policyjnego wozu.- Słyszysz! Jesteś jedynie dziwką! DO RUCHANIA SIĘ NADAJESZ! Maszyna do pieprze...- Drzwi auta się zamknęły, a z fiołkowych oczu kobiety nie poleciała nawet łza. Postanowiła skupić się na powrocie do domu oraz co najważniejsze, cieszyła się, że postanowiła nie brać ze sobą Leny. Kagami objęła Marinette jedną dłonią i ruszyły wolnym krokiem ku werandzie.
- Wiesz, że pierdolił głupoty.- Powiedziała brązowooka, a ciemnowłosa poczuła się przez chwilę jak najgorsza szmata, myśląc o pocałunku między nią, a Adrienem. Japonka zawsze była dla niej taką przyjaciółką, a ona... Z drugiej strony musi pamiętać, że wtedy myślała, że brunetka nie żyje. Od trzech cholernych lat. Powiedziała sobie w myślach.
- Wiem.- Odpowiedziała.- Znaczy... Ja to powinnam wiedzieć. Wiem to. Ciężko mi to wyjaśnić.
- Rozumiem.- Stwierdziła Kagami.- Wiesz, jak wróciłam Adrien nadal nie wierzy, że ja jestem w domu. Schodzi na śniadanie i krzyczy u progu, gdy witam go omletem.- Mari uśmiechnęła się lekko rozbawiona.- Pokojówka jest nowa, więc szybko się przyzwyczaiła do nowego mieszkańca, ale kucharz... On już był z nami, gdy jeszcze „żyłam"...- Kobieta nie skończyła opowieści.
- O cholera.- Szepnęła Marinette, wchodząc na korytarz. Kagami opuściła dłoń w szoku, widząc napisy na ścianach, które rudowłosej musiał po sobie zostawić w akcje desperacji. Niebieskooka przyłożyła dłoń do ust, czując napływające łzy, a słowa najbliżej nakreślone sprayem typu „ dziwka", „suka" i „szmata" zaczęły jej się rozmazywać.
- Mari.- Szepnęła japonka, próbując zareagować, ale niższa od niej kobieta upadła na podłogę prosto w kałużę farby, której początkowo nie zauważyły i zaczęła cicho łkać.
- Ni-ni-nie wróci-ó-ó-cim...- Ciemnowłosa nie skończyła zdania i wcale nie musiała. Kagami dobrze wiedziała co jej przyjaciółka chciała powiedzieć. Kobieta kucnęła przy brudnej od czerwonej farby kobiety i rozejrzała się, a następnie widząc coraz bardziej obraźliwe słowa, przytuliła Marinette do siebie, zakrywając jej widok. Czuła jak jej koszulka robi się mokra od łez, ale nie to było teraz ważne. Kobieta wyjęła telefon i zadzwoniła do swojego męża.
Adrien zjawił się po pół godziny i musiał wejść do środka, bo chociaż Kagami próbowała, nie mogła zmobilizować Mari do wstania. Kobieta nadal łkała w kałuży czerwonej farby. Chłopak automatycznie rozejrzał się wchodząc do pomieszczenia, a następnie poczuł taką złość, że nie byłby wstanie opisać jej słowami.
- Tego gnoja trzeba...- Zaczął, ale Kagami zmarszczyła brwi, hamując swoją wścieklość od dłuższego czasu.
- Zabić. Powiesić za jaja. Nabić na pal.- Warknęła, nie zważając nie obecność swojej przyjaciółki. Ona i tak była w swoim, prawdopodobnie okropnym świecie.- Mógłbyś proszę?
- Oczywiście.- Westchnął i wziął drobną kobietę na ręce, po czym ruszył w stronę auta. Kagami w tym czasie postanowiła przespacerować się po domu oraz oszacować straty i możliwość naprawy. Podeszła do napisu „Szmata" oraz dotknęła Spray'u, który pod jej delikatnym podrapaniu paznokciem, pokruszył się. Kobieta odetchnęła z ulgą, świadoma, że woda z płynem do mycia powinna te napisy usunąć. Idąc korytarzem, weszła w kolejną kałużę tym razem niebieskiej farby. Zagryzła wargę, świadoma, że z tym będzie już gorzej. Weszła do kuchni oraz podziękowała Marinette, że jednak nie postanowiła iść dalej. Lodówka i Zamrażalka były spalone, a piekarnik oraz kuchenka gazowa zalane farbą, zwykłą farbą, która już zaschła. Ciemnowłosa podeszła bliżej i zobaczyła, że na podłodze wszystkie talerze, kubki i szklanki leżą potłuczone.
- Kurwa.- Jęknęła, wyobrażając sobie Nataniela nabitego na pal i dyndającego sobie tak u wejścia do ich willi. Westchnęła ciężko, wychodząc oraz niechętnie ruszając do pokoiku Leny. Ten, ku jej zaskoczeniu, był nietknięty. Nawet wydawałoby się, że kurze były tutaj ścierane. Kobieta, nie chcąc nic zepsuć, wyszła i poszła do ich sypialni, gdzie zastała syf. Prezerwatywy. Wszędzie prezerwatywy, na łóżku, podłodze, przybite do ściany. I wszystkie zużyte. A na oknie napis „Maszyna do ruchania". Kagami straciła siłę i wyszła z domu. Na zewnątrz była już policja wraz z Chloe, omawiając plan działania. Ciemnowłosa jedynie opowiedziała mniej więcej, co się działo po wejściu do domu i obiecała, że stawi się na policję w tej sprawie.
- Czy Pani nie jest przypadkiem martwa?- Zapytał jakiś pomniejszy policjant, zdzwiony słysząc jej dane. Kobieta jedynie uśmiechnęła się wiedząc, że całą sytuację uzgodniła również ze służbami.
- Jak widać nie.- Odezwał się, prawdopodobnie wyższy stopniem posterunkowy.- Cieszymy się, że wróciła Pani do nas, Pani Agreste. Szkoda, że wszystko jest w takich okolicznościach.
- Niestety.- Mruknęła kobieta, obejmując się ramieniem i spojrzała na Marinette, która spoglądała pusto w przestrzeń, siedząc w aucie.- Szkoda, że cierpi w tym wszystkim moja przyjaciółka.
- Zrobimy wszystko co w naszej mocy.- Powiedział policjant ciepło, a kobieta odpowiedziała uśmiechem, patrząc jak Adrien próbuje przemówić do Mari, ale ta jakby nie słyszała.
- Dziękuje.- Spojrzała na niego.- No po tych trzech latach awansował Pan na...- Dodała pytającym tonem.
- Starszego sierżanta. Dwa stopnie.- Odpowiedział dumnie, a kobieta pokiwała z dumą. Uśmiechnęła się ostatni raz.
- Dobrze, dziękuje Jean i wtedy widzimy się na przesłuchaniu.- Uznała i odeszła, a Adrien uniósł rękę w geście pozdrowienia chłopaka.
Luka przez dziesięć minut wpatrywał się z niedowierzaniem jak wprowadzają Marinette do jego mieszkania, jak patrzy pusto na niego tak jakby patrzyła przez niego, a następnie zamykają w łazience z Kagami, która pomaga jej z prysznicem, aby zmyć z siebie farbę.
- Wyjaśnisz mi, proszę, o co tu chodzi?- Zapytał Luka zdezorientowany, wskazując zamknięte drzwi łazienki, a Adrien ciężko opadł na kanapę.
- Nie uwierzysz do chuja nędzy.- Warknął.- Ten cham i prostak. Cholerna Passata z najniższej półki w sklepie. Tam, gdzie nie ma w ogóle pomidorów ani kurwa nic prócz konserwantów i chemii. JEBANA PASSATA!
- Proszę do sedna.- Powiedział drugi z chłopaków siadając obok, a Adrien zaczął mu opowiadać to co usłyszał po drodze od Kagami. Kobieta starała się mówić szeptem, chociaż i tak miała wrażenie, że nie potrzebnie, bo Marinette była tak pusta jak skorupa. Nic nie słyszała i nic nie widziała. Z każdym kolejnym słowem blondyna, Luka myślał, że wstanie i pójdzie wykonać wyrok na mężczyźnie, który doprowadził kobietę do takiego stanu. Dwanaście dźgnięć zawsze można wyjaśnić, że biedaczyna się potknął. Kilkanaście razy.
- Głupio mi prosić, ale czy ona mogła by zostać kilka dni jeszcze?- Zapytał Adrien, czując gorzki posmak w ustach. Może złość pomieszaną z bezsilnością.- Trzeba ten dom trochę ogarnąć.
- Jasne.- Westchnął ciemnowłosy, jednocześnie wstając oraz biorąc do rąk torebkę Marinette.- Ale teraz mamy inny problem. Jest wcześnie, więc Lena jest w przedszkolu. A co jak Mari nie wybudzi się z tego stanu?- Luka wyjął telefon kobiety i ucieszył się w duchu z braku jakichkolwiek kodów czy haseł.- Trzeba ogarnąć jakaś opiekunkę lub coś.
Beta- Nurasek
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top