Rozdział 39
W trakcie opowieści Kagami w drzwiach salonu stanęła Chloe, grzebiąc w torebce. Oczy miała zwrócone na mnóstwo potrzebnych jej przedmiotów i nie zwróciła jeszcze uwagi na niespodziewanego gościa.
- Gdzie ja mam te cho-o-o...- Zacięła się podnosząc wzrok. Poczuła jak coś zaszumiało jej w głowie, a serce znacznie przyśpiesza. Wydała z siebie długi pisk przerażenia, wyciągając z torebki pierwszy lepszy przedmiot, którym okazał się czerwony błyszczyk i rzuciła nim w Kagami. - Przepadnij! Odejdź w zaświaty!- Wrzasnęła, wyjmując tusz do rzęs, a następnie puder i korektor. - Zaznaj spokoju duszy!
- Chloe, uspokój się!- Odezwał się Adrien, wstając.
- Oczywiście, wykopała się z grobu i przyszła nam wszystkim zeżreć mózgi. - Krzyknęła przerażona, łapiąc się za włosy.
- No to nie masz się czym martwić. - Mruknęła pod nosem Marinette, trzymając w dłoni błyszczyk, którym dostała w głowę. Chloe spojrzała na nią urażona.
- Chce ci przypomnieć, że mam magistra z prawa. - Odpyskowała. - A ty? Siedziałaś za biurkiem u Alyi, bo bałaś się odezwać.- Dopiero po chwili doszło do niej, że za dużo powiedziała. Po niepewnym spojrzeniu na ciemnowłosą, nie zobaczyła smutku ani łez. W jej oczach była pewna doza, niewielka, ale jednak, irytacji.
- Z zawodu jestem architektem. Po uczelni wyższej, a nawet praktyce. - Warknęła, zakładając nogę na nogę. Blondynce spadła torebka z wrażenia, Luka spojrzał na dziewczynę z nieukrywanym wrażeniem, a Adrien chrząknął kilka razy zaskoczony. - No co? Nie pracuje tam od początku... Też zaczęłam niedawno. - Mruknęła.
- Tsa. - Mruknęła Chloe, czując się głupio, aż nagle przypomniała sobie o zjawie siedzącej obok Marinette. Krzyknęła ponownie, wskazując na kobietę palcem.
- Wracamy do początku. - Mruknął Adrien, podbiegając do kobiety, nim ta osunęła się po framudze i straciła przytomność.
- Przynajmniej przestała rzucać rzeczami. - Odezwała się Kagami, podnosząc fluid z podłogi, a Marinette wyjęła zza poduszki tusz do rzęs.
- Co jak co, ale cela ona ma. - Stwierdziła Mari, po czym dziewczyna uśmiechnęły się do siebie i wybuchły śmiechem. - Nie sądziłam, że, aż tak spanikuje. - Dodała, lekko się uspakajając.
- Mamo, Mamo!- Krzyknęła rudowłosa, wbiegając do salonu. - Mamo, bo kotek...- Lena musiała wziąć kilka głębszych wdechów. - Phii... Kocul, Potwól, Monstlul.- Powiedziała z nienawiścią w głosie na co Marinette zamrugała zaskoczona.
- Czekaj... Skąd znasz takie słowa?- Zapytała dziewczyna, a Lena wskazała na telewizor.
- No bo jak wujek Luka oglądał ten selial o tych...- Dziewczynka zastanowiła się chwilkę, marszcząc nos. - Ohhh.. Wiem! O Paniach!
- Paniach?- Zapytała z przerażeniem Marinette, odwracając głowę do Luki. Chłopak blady jak ściana w korytarzu zaczął zaprzeczać ruchem w głowy.
- To nie to co myślisz.- Szepnął, świadom, że to brzmi jeszcze gorzej. - Obiecuje, ze wyjaśnię ci wszystko jak wrócimy do domu.
- Jasne.- Mruknęła niechętnie, a Kagami spojrzała na nich zaciekawiona.
- Mieszkacie razem?- Zapytała, łapiąc dłonie ciemnowłosej. - Czyżbyście?- Zasugerowała z lekkim uśmiechem, a Mari zmarszczyła brwi, a potem zaprzeczyła ruchem głowy.
- Nie! Nie.- Odpowiedziała.
- Właśnie, nie. - Dodał Luka, kładąc Marinette rękę na ramieniu i uśmiechając się łagodnie. - Tylko udzielam jej schronienia jak i tej kruszynce. - Dodał, porywając w ramiona Lenę, która zareagowała na to śmiechem. Usadowiła się na kolanach chłopaka wygodnie i oparła głowę o jego klatkę piersiową i przymknęła oczy.
- Oczywiście. - Mruknęła Kagami, przyglądając się jak Luka rytmicznie porusza się w przód i w tył, utulając Lenę do popołudniowej drzemki.
- Oh, już ta godzina. - Szepnęła Mari, patrząc na zegar, a potem na swoją córkę. - Luka, nie tu, wróćmy najpierw do domu.- Stwierdziła, wstając. Chłopak mruknął potwierdzająco, łapiąc dziewczynkę jak księżniczkę. Kobieta westchnęła ciężko. - No i zasnęła.
- Wiesz, że potrafi wszędzie. - Powiedzieli jednocześnie Adrien i Luka, co lekko rozbawiło Marinette, ale zdziwiło Kagami.
- Zostawię ci... Chloe.- Powiedziała ciemnowłosa. - Dam wam się sobą nacieszyć. - Dodała z uśmiechem, trącając japonkę w nos palcem. Kobieta potarła miejsce, uśmiechając się i patrząc jak para ubiera się, nawzajem podając sobie Lenę oraz wychodzi.
- Zabawne.- Szepnęła, podnosząc wzrok na blondyna i łapiąc jego dłoń. - Zachowują się prawie jak małżeństwo, chociaż wszystkiemu zaprzeczają.
- Nawet tak nie żartuj. - Warknął Adrien, odtrącając jej dłoń oraz odwracając głowę w inną stronę. - Lepiej zobaczmy jak ma się Chloe.
Mari i Luka położyli Lenę spać jak tylko wrócili i oboje usiedli w salonie. Ciemnowłosy wziął głęboki wdech, odgarniając swoje włosy z twarzy, kiedy dziewczyna spojrzała na jego profil.
- W końcu nie powiedziałaś Adrienowi tego co chciałaś. - Szepnął, spoglądając na nią kącikiem oka. Mari uśmiechnęła się do siebie.
- Sporo się dziś stało. Kagami wróciła, no i... te Panie! Może byś to wyjaśnił!- Podniosła lekko głos, a chłopak przymknął oczy. Wziął pilota i włączył telewizor. Marinette zamrugała niedowierzająco. - Czy ty puścisz mi porno?
- Co?- Zapytał szczerze zdziwiony. - Nie, nie coś ty.- Szepnął, przełączając na odtwarzacz.
- Oto twarz prawdziwego potwora, mordercy bez krzty serca.- Usłyszała wprowadzenie, a na ekranie pojawiło się zdjęcie mężczyzny. Czarne włosy, odrobinę za ucho wpadały na niebieskie oczy, które z zimnym spokojem wpatrywały się w obiektyw. Mężczyzna pomimo tak zimnych i bezuczuciowych oczu, uśmiechał się szeroko.- Oto mąż, teoretycznie ojciec i obywatel, chodzący z wami po tych samych uliczkach Paryża.
- To mój tata.- Szepnął. - Nie wiedziałem, że patrzy, musiała podglądać, gdy była scena...- Chłopak zawahał się chwilę. Wziął pilota, chcąc przewinąć.
- Nie musisz. - Odezwała się Mari, myśląc ile razy Luka obejrzał ten film.
- Znam go na pamięć. - Szepnął, po czym ruszył kilkanaście klatek do przodu, gdzie ucharakteryzowana kobieta leży w kabinie łodzi w kałuży krwi a tuż nad nią stoi dwójka dzieci i mężczyzna z nożem. Ciemnowłosą sparaliżowało.
- Te monstrum dźgnęło Anarkę na oczach dzieci trzynaście razy.- Powiedział głos.
- Tak na prawdę jedenaście.- Odezwał się chłopak. - Mojej siostrze, która udzielała wywiadu... Była młodsza. - Chłopak układał co raz mniej składne zdania. - Nie winię. Pomyłka ich i....
- Luka. - Szepnęła, odwracając się. Poczuła się jak idiotka, robiąc mu jakieś wyrzuty i insynuacje. - Luka, przepraszam.- Dodała, nie zmieniając tonu. Położyła mu dłoń na jego ręce i ścisnęła lekko. Chłopak spojrzał na nią i uśmiechnął się łagodnie.
- Nie masz za co przepraszać. - Odpowiedział, odpowiadając na uścisk dłoni i nieznacznie się zbliżając. Delikatnie odgarnął kosmyk lekko wilgotnych od łez włosów. - Ale dlaczego plączesz?
- Dlaczego ty nie płaczesz? - Zapytała, podnosząc niepewnie dłoń i przykładając do jego policzka. - To co cię spotkało jest takie potworne i smutne.
- Pracuje nad...- Na chwilę się zawiesił, wpatrując się w jej niebieskie oczy. - Nad tym. - Dokończył, głaszcząc kciukiem jej policzek i wycierając łzy, które po nich spływały. - Proszę, przestań płakać.
- Nie mogę. - Odpowiedziała zduszonym głosem, zbliżając się odrobinę. - Na myśl o tym co przeżyłeś... Nie mogę...- Zsunęła swoją dłoń na jego kark oraz przyciągnęła do siebie, aby po chwili objąć go swoimi dłońmi.
- Mari. - Szepnął miękko. -Jak nie czuj...- Zaczął, ale dziewczyna tylko mocniej go objęła. Luka niepewnie położył swoje dłonie na jej plecach i oparł brodę o jej ramię. Nie był pewny, kiedy po jego policzkach popłynęły łzy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top