Miraculous: The Tales of Mister bug and Lady Noire


Początki

Cień okrywał wysoką postać stojącą po środku przestrzennego pomieszczenia, która stała na przeciwko wielkiego, okrągłego okna z motywem fioletowej ćmy. Światło padające zza szkła oświetlało jedynie latające tuż przed tą osobą małe motylo-podobne stworzonko, pokornie spoglądające na podłogę. Wysoka postać delikatnie pogładziła zdjęcie kobiety w okrągłym medalionie, a następnie zwróciła się męskim głosem do latającego stworzenia, które podniosło głowę.

- Potrzebuję władzy absolutnej Noroo. Musze zdobyć te miracula, które mi je dadzą.- Małe stworzonko uniosło się trochę, przestraszone chciwością postaci schowanej w cieniu.

- Ale nikt nie wie, gdzie one są.- Odpowiedziało mu piskliwym głosem.

- I dlatego wykorzystam ciebie.- Stwierdził złowrogo mężczyzna, a po chwili dodał.- Jaką moc ma twoje miraculum?

- Broszka ćmy pozwoli dać ci komuś super moc i uczynić go twoim poddanym.- Usłyszał mężczyzna w odpowiedzi.

- Będę mógł tworzyć super złoczyńców.- Powiedział, gładząc drobny medalik w swojej dłoni i uśmiechając się złowrogo.

- Mój Panie, nasza moc nie może być wykorzystana do złych celów.- Odpowiedziało mu stworzonko, jednak mężczyzna zignorował jego słowa.

- Potrzebuje mocy absolutnej, a ty jesteś teraz pod moją kontrolą!- Krzyknął na motylo-podobną postać, a następnie ubrał małą broszkę na swoją apaszkę.- Noroo, daj mi mroczne skrzydła!- Dziesiątki motyli, które dotychczas latały wokół nich, usiadły na jego ciele, a małe stworzenie zostało wchłonięte przez biżuterię. Kiedy owady odleciały, w świetle spływającym zza szkła stanął mężczyzna w szarym stroju, ciemną maską oraz laską dłoni. Uśmiechnął się.- Od dziś jestem Władcą Ciem.

W tym samym czasie inne, małe stworzenie, śpiące w pudełku od zapałek obudziło się z bardzo złym przeczuciem. Zerwało się ze swojego małego łóżeczka oraz podleciało do medytującego staruszka o chińskich korzeniach.Najpierw zrobiło kółko wokół jego głowy, aby wybudzić go z transu, a następnie opowiedziało o uczuciu, którego go nawiedziło. O bardzo negatywnej energii, które poczuło.

- Trzeba odnaleźć Noroo i jego miraculum, zanim zło zapanuje na całym świecie.- Odpowiedział staruszek i podniósł dłoń z bransoletą na nadgarstku.- Pora na Przemianę! Way...- Zaczął wypowiadać formułę, ale po kilku nagłych ruchach pokonał go ból w krzyżu i upadł na podłogę, opierając się na dłoniach i wydając jęk bólu.

- Mistrzu, bądź ostrożny, proszę!- Powiedział Wayazz. - Jesteś już stary.

- Nie prawda. Mam ledwo 106 lat.- Staruszek wstał, gdy ból ledwo zelżał, a po lekkim zastanowieniu się, podszedł do starego gramofonu.- Ale nie poradzę sobie sam...

Marinette po raz kolejny włączyła drzemkę, ale tym razem wzięła na poważnie groźbę swojej matki. Przecież faktycznie, spóźnienie się w pierwszy dzień szkoły, to straszna wtopa. Ciemnowłosa wygramoliła się spod kołdry, biorąc telefon w dłonie i spojrzała na godzinę.

- Już wstałam!- Krzyknęła, aby mama usłyszała ją na dole, a po chwili zwlekła się ze swojego pokoju na drugim pietrze do kuchni na pierwszym po schodach, nadal lekko zaspana i ucałowała mamę na powitanie w policzek. Po śniadaniu, w trakcie którego rozlała mleko i rozsypała płatki, ruszyła na parter do ich rodzinnej piekarni, gdzie ojciec na pierwszy dzień szkoły upiekł jej makaroniki. Niezwykle ucieszona omal by ich nie upuściła, ale na szczęście Tom w ostatniej chwili je złapał oraz podał.

Marinette prawie spóźniona pobiegła do przejścia, na którym, pomimo czerwonego światła i przejeżdżających aut, przechodził sobie powolutku staruszek. Zszokowana i przerażona dziewczyna wbiegła na pasy, złapała mężczyznę za dłoń i wciągnęła go na chodnik, po drodze potykając się próg i wyrzucając kilka z makaroników. Na szczęście, większość przeżyła, więc ciemnowłosa poczęstowała staruszka, życzyła mu miłego dnia i pobiegła do szkoły, słysząc dzwonek. Natomiast staruszek zdecydował kto zostanie następną Ladybug.

- Marinette Dupain - Cheng.- Ciemnowłosa podniosła głowę, patrząc ze swojego miejsca w drugiej ławce.- To moje miejsce.- Usłyszała kolejne zdanie z pomalowanych na różowo ust Chloe.

- Ja zawsze tu siedzę.- Mruknęła Marinette w odpowiedzi.

- Ale już nie siedzisz.- Nagle znikąd odezwała się Sabrina, rudowłosy przydupas córki burmistrza, przyprawiając ciemnowłosą o mini zawał serca.

- Usiądź sobie tam.- Wtrąciła się ponownie Chloe i wskazała na mulatkę w pierwszej ławce. - Do tej nowej. A w dodatku dziś przychodzi Adrien! A on siada tutaj.- Ponownie wskazała pierwszą ławkę, tym razem obok Nino.- Więc to jasne, że ja muszę siedzieć tutaj.

- Jaki Adrien?- Zapytała zdziwiona Marinette, ale w odpowiedzi dostała jedynie szyderczy śmiech.

- Jakoś mnie to nie dziwi, że urwałaś się z choinki.- Stwierdziła w odpowiedzi blondynka, krzyżując dłonie na piersiach.

- Adrien to znany model.- Wtrąciła się Sabrina jak zwykle przemądrzałym tonem.

- Oraz mój najlepszy przyjaciel. On mnie ubóstwia.- Uzupełniła stwierdzenie rudowłosej, córka burmistrza. Ponownie znikąd pojawiła się przy nich Alya, ale, ku uciesze Mari, była po jej stronie.

- Hej! Kto ci dał fuchę królowej ławek!- Obroniła ciemnowłosą.

- Uhuhuhu, patrz Sabrina. Zjawiła się, dobra Samarytanka.- Chloe zbliżyła się do mulatki.- I co mi zrobisz nowa?- Zapytała lekceważąco, a dziewczyna zmrużyła oczy.

- Wolisz się nie przekonać.- Zasyczała, po czym ramieniem odepchnęła dziewczynę oraz złapała Marinette za nadgarstek i pociągnęła za sobą. Ciemnowłosa w ostatniej chwili złapała za pudełko z makaronikami.- Chodź, idziemy stąd. -Po drodze ciemnowłosa przewróciła się wyrzucając resztę swoich makaroników.

- O nie, nie, nie.- Zajęczała, po czym odwróciła spojrzenie na mulatkę. - Chciałabym jak ty radzić sobie z Chloe.- Westchnęła.

- Raczej jak Majestia.- Powiedziała nowa uczennica i, ku zdziwieniu Marinette zaczęła opowiadać o superbohaterce z komiksu. Mimo wszystko, na koniec jej płomiennej przemowy postanowiła podzielić się z dziewczyną swoim ostatnim makaronikiem oraz przedstawić. I w ten sposób dowiedziała się, że mulatka ma na imię Alya.

W tym samym czasie, trochę spóźniony, po szkolnych schodach wbiegał Adrien, znany w świecie mody model. I w tym samym czasie został zatrzymany przez kobietę, wychodzącą z samochodu.

- Zastanów się nad tym.- Powiedziała, poprawiając lekko podwiniętą koszulę. - Dobrze wiesz czego chce twój ojciec.

- Ale ja chce tego!- Odpowiedział jej zirytowany i już chciał się odwrócić, aby pójść do góry na zajęcia, kiedy jego uwagę zwrócił staruszek, leżący na chodniku. Laska upadła mu za daleko i nie mógł wstać, więc Adrien podbiegł do mężczyzny i bez zastanowienia mu pomógł, delikatnie się do niego uśmiechając. Po jego podziękowaniu, odwrócił się do kobiety, ale zobaczył po jej postawie, że jego walka jest bez celowa. Z widocznie gorszym humorem podszedł do niej. - Chciałbym chodzić do szkoły jak wszyscy. Nie mów o tym ojcu.- Powiedział zrezygnowany, po czym wraz z nią poszedł do auta. A staruszek, któremu pomógł zdecydował kto zostanie następnym Chatem Noirem.

W dłuższej chwili zadzwonił dzwonek, zwiastujący koniec zajęć. Wściekły ryk jednego z kolegów Marinette, Iwana, przerwał nauczycielce przekazywanie informacji o następnych zajęciach. Rosły chłopak, gniotąc wściekły karteczkę w dłoni, którą jeszcze chwile temu dostał od Kima, zamachnął się pięścią w stronę pływaka.

- Iwan? Co się dzieje?- Zapytała zaskoczona nagłym wybuchem swojego ucznia nauczycielka. Chłopak spojrzał na kobietę rozdrażniony.

- To Kim!- Krzyknął w odpowiedzi. - Jak tylko ci...

- Iwan, do gabinetu dyrektora.- Stwierdziła nauczycielka, nie mogąc godzić się na takie zachowanie ucznia. Chłopak spojrzał na nią zaskoczony, unosząc wysoko brwi, a następnie wściekle omiótł spojrzeniem sale oraz ruszył do wyjścia, słysząc w tle szyderczy śmiech Kima. Wszedł do gabinetu bez pukania, irytując tym mężczyznę za biurkiem.

- Nie uczyli cię, że trzeba pukać przed wejściem? No dalej! - Zawołał, a Iwan, co raz to bardziej wściekły zamknął drzwi, aby tym razem zapukać przed wejściem. Niestety, nie zdążył tego zrobić. - Teraz zapukaj! - Usłyszał zza drzwi, jednocześnie czarny motyl, którego nie zauważył, wniknął w kartkę od Kima. W głowie rozbrzmiał mu nieznajomy głos.

- Witaj Kamienne Serce, ja jestem Władca Ciem. Dam ci tę moc, której potrzebujesz, aby się odegrać.- Usłyszał.

- Dobrze.- Odpowiedział oraz poczuł jak jego ciało się zmienia. Następnie obudził się jako kamienny potwór, ale nie myślał o swoim wyglądzie. Chciał tylko zemsty.- KIM!

Marinette w tym czasie siedziała w bibliotece wraz z Alyą, gdy od nauki oderwał je hałas. Pół-Chinka podskoczyła przestraszona, a po chwili cały budynek się zatrząsł. Ciemnowłosa upadła na podłogę, obijając się dość mocno na kolanach.

- Szybciej.- Mruknęła szatynka, łapiąc nową koleżankę za nadgarstek i pociągnęła do otwartego okna. Na chodniku przed szkołą stał kamienny potwór, rozglądając się wokół i wołając Kima. Córka piekarza wpatrywała się w niego zszokowana.

- Ale jak to możliwe?- Zapytała, odwracając głowę do Alyi, gdy potwór ruszył w stronę miasta.- On ma głos Iwana, ale wygląd... Tego czegoś!

- No właśnie!- Odpowiedziała jej dziewczyna, sprawdzając baterię na telefonie.- Tak jakby nagle zmienił się w super złoczyńcę. Mam naładowany. Mogę za nim iść.- Stwierdziła, po czym ruszyła w stronę wyjścia, zostawiając Marinette samą w bibliotece.

W domu Agrestów

- Kto był pierwsz...- Zaczęła pytającym tonem Nathalie, asystentka ojca Adriena, w trakcie jednej z lekcji - historii, gdy do salonu wszedł sam we własnej osobie Gabriel Agreste.

- Mogę zająć ci chwilę?- Zapytał, a następnie zwrócił się do blondyna.- Nie będziesz chodził do szkoły. - Adrien spojrzał z żalem na asystentkę, a następnie na ojca.

- Ale tato...- Zaczął, ale od razu Gabriel mu przerwał.

- Masz tutaj wszystko czego potrzebujesz.- Stwierdził. - I koniec tematu. Chce cię chronić oraz mieć cię blisko. Kontynuujcie.- Następnie odwrócił się i wyszedł. Adrien nie słuchając, a nawet nie dając szansy wytłumaczyć się Nathalie wybiegł z salonu oraz ruszył od razu do swojego pokoju. Gdy leżał na łóżku, płacząc w poduszkę, jego uwagę zwróciło dziwne drganie podłogi. Kiedy wybiegł na dwór, za bramą zauważył wielkiego kamiennego potwora, a naprzeciwko niego grupę policji, mierzącego w niego z broni. Po celnym strzale dany stwór zrobił się dwa razy większy. Adrien nie czekał, aż stworzenie go zauważy i ukrył się u siebie w pokoju, gdzie włączył wiadomości.

Nadia Chamack omawiała bieżącą sytuacje, kiedy Adrien zauważył leżące na kawowym stoliku dziwne pudełko. Wziął je w dłonie i otworzył, a w środku zobaczył klipsy w motywie biedronki, które po chwili zaczęły świecić. Z własnie tego błysku zmaterializowało się czerwone stworzonko z czarną kropką na głowie. Spoglądając na Adriena wyglądało na równie zaskoczone co On. Odchrząknęło parę razy.

- Nieźle.- Powiedział Adrien, podchodząc i delikatnie tykając latający twór po torsie.- Jak dżin z lampy.

- Cieszę cię, że się nie boisz, ale chyba zapadła mała pomyłka... - Zaczęło czerwone stworzenie, ale Adrien nadal wpatrywał się zdziwiony w stworzenie.- Do ciebie powinno trafić inne kwami. Chyba nic z tym nie zrobimy. Jestem Tikki, kwami biedronki i daję moc tworzenia. Zaraz wszystko ci wyjaśnię.

W trakcie, gdy Adrien przyglądał się dziwnemu stworzeniu, ale nie zbyt go słuchał, Marinette oglądała wiadomości na monitorze swojego komputera. Dopiero po chwili zauważyła małe pudełeczko na swoim biurku. Delikatnie złapała je w dłonie oraz otworzyła, a jej uwagę przykuł czarny pierścień. Po chwili zajaśniał on, a światło uniosło się do góry i przed dziewczyną zmaterializowało się małe, czarne stworzenie. To przeciągnęło się, jakby dopiero co wybudziło z długiej drzemki i rozejrzało lekko zaspane wokół siebie. Marinette najpierw otworzyła szeroko oczy, a następnie zerwała się z fotela, krzycząc głośno.

- Ratunku! Pomocy.- Przytuliła się do najbliższej belki, patrząc na równie zdezorientowane stworzenie. - Gigantyczny robal! Latający mały, łysy kot! KOTO-ROBAL!- Wrzasnęła.

- Uspokój się, wszystko w porządku.- Zaczął Plagg powstrzymując śmiech, kiedy Marinette rzuciła w jego stronę segregatorem.

- Jezu! ON GADA! TO... - Złapała za gazetę i walnęła go za całej siły tak, że upadł na podłogę. Spojrzała na pustą szklankę na swojej toaletce, a potem na lekko otępiałe stworzenie. Szybko uwięziła je w szklanej pułapce, a ten spojrzał na nią zirytowany.

- To już było nie miłe.- Powiedział. - A ja jestem głodny!

- Kim ty jesteś!? Skąd się wziąłeś?- Zapytała, ignorując jego zażalenia.

- Jestem Plagg, kwami. A ty jesteś nie miła. - Odpowiedział. - Nastała mała pomyłka...- Nagle stworzenie się roześmiało.- Bo Wayzz pomylił się przy... Nie ważne, ale będę mu to wypominał do końca życia. A że jesteśmy nieśmiertelni, ma przechlapane.

- Po co tu jesteś?- Zapytała.

- Wszystko ci wyjaśnię!- Oparł dłonie o szkło.- Tylko mnie nakarm, jestem głodny.- Po dłuższym zastanowieniu Marinette postanowiła zaufać temu kwami i uwolniła go spod szklanki. Chwilowo mały stworek dostał ciasteczka. - Jak wiesz jestem kwami, a dokładniej jestem kwami destrukcji. Daje ci super moc niszczenia, abyś mogła pokonać ten kamyk co łazi po Paryżu.

- Słuchaj, musiała zajść jakaś pomyłka!- Zaczęła ciemnowłosa w odpowiedzi.- Ja się do tego zupełnie nie nadaje. Jedyna moc jaką posiadam to super niezgrabność. Natomiast Alya, moja potencjalna przyjaciółka, byłaby świetna w tej roli! Idealnie się nadaje, wie wszystko o różnych herosach. Przekażę cię jej.

- Nie. Jedyny błąd jaki się tu wydarzył to zamiana kwami.- Powiedział rozbawiony Plagg, bawiąc różowym materiałem, który dziewczyna chciała wykorzystać do szycia bluzki.- Ale to nie zmienia tego, że na bycie bohaterką zostałaś wybrana ty! I nikomu nie możesz o tym powiedzieć.

Adrien miał natomiast inny problem. Zirytowany wpatrywał się w kolczyki w swoich dłoniach, gdy Tikki przyglądała mu się z zatroskaniem.

- Jesteś kwami, które ma dać mi moc stworzenia?- Zapytał, aby się upewnić, a stworzonko kiwnęło głową.- I ja mam być bohaterem wraz z inną osobą, która uratuje Paryż?

- Tak.- Odpowiedziała Tikki, a blondyn westchnął cicho.

- Jak mam być bohaterem, skoro nie mogę wyjść nawet do ogrodu?- Zapytał swojego kwami, a ta uśmiechnęła się lekko do modela.

- Wiesz, teraz wszystko się zmieni.- Powiedziała, a mężczyzna ubrał klipsy na uszy. - Pamiętasz?

- Tak, szczęśliwy traf, motyl, kropkuj. - Po powiedzeniu ostatniego słowa Tikki nagle została wchłonięta przez magiczne kolczyki, a chłopaka poczuł jak na jego ciele pojawia się lateks. Po chwili był w pełnym stroju z motywem biedronki oraz miał na sobie maskę. Spojrzał na jojo w swojej dłoni, a po chwili otworzył okno i zaczepił o najbliższy wystający punkt. - Ekstra.- Powiedział do siebie oraz skoczył.

Marinette wszystko rozumiała, ale bała się, że zapomni, co jej powiedziało to czarne stworzonko. Kwami podleciało do niej z pierścieniem i podało na dłoń.

- Musisz powiedzieć "Wysuwaj pazury!".- Dziewczyna zmarszczyła brwi na te słowa.

- Wysuwaj pazury?- Zapytała, a po chwili Plagg został wchłonięty przez magiczny pierścień, a na jej ciele pojawił się czarny, lateksowy kostium. Jej włosy zrobiły się długie oraz same zaczesały w warkocza imitującego ogon, a na głowie miała materiałowe kocie uszy. Dotknęła lateksowej maski na twarzy i zauważyła, że jej oczy zmieniły kolor na zielony.- Plagg, nie podoba mi się to. Chce moje ubrania z powrotem. - Zaczęła, ale jej uwagę zwrócił monitor, a raczej wyświetlane na nim wiadomości. Kamienny Potwór niszczył coraz więcej budynków, a dziewczyna poczuła, że do jej obowiązku należy ochronienie Alyi, która właśnie jechała za nim na rowerze. Z ciężkim westchnieniem ruszyła na balkon i spojrzała na szary kij, który pojawił się wraz z jej strojem. - Dobra, a teraz jak to działa...

Wydłużyła urządzenie i oparła je o chodnik. Złapała za nie oraz odepchnęła się od balkonu, po czym z piskiem ruszyła na kolejny dach. Niestety, po drodze natrafiła na przeszkodę w postaci blondwłosego chłopca w lateksowym stroju, który za pomocą swojego jojo przemieszczał się po Paryżu i przeciął jej drogę. Oboje zderzyli się w połowie i upadli na twardy beton, owijając się linką od broni chłopaka, a kij dziewczyny spadł gdzieś niedaleko ich. Chłopak odsunął się od niej, próbując jednocześnie uwolnić z pułapki.

- Witam, Miło, że na mnie wpadłaś.- Przywitał się chłopak, a dziewczyna zaczerwieniła się lekko, wiedząc, że to z jej winy był ten wypadek, bo to ona nie panowała nad torem swojego lotu.

- Wybacz, to nie było specjalnie.- Odpowiedziała mu, gdy już uwolnili się z linek, a dziewczyna nadal męczyła się ze swoim urządzeniem, aby chociaż troszkę je zmniejszyć.

- Moje kwami mi mówiło o tobie, nazywam się...- Chłopak chwilę się zamyślił.- Mister Bug.

- Miło mi. Ja jestem Ma...- Dziewczyna kliknęła coś, że jej kij nagle się zmniejszył, co zaskoczyło dziewczynę i podrzuciła go, a ten upadł jej na nogę.- Ałć.- Pisnęła, łapiąc się za stopę. Nagle ich rozmowę przerwał hałas oraz małe trzęsienie ziemi, zwiastujące nadejście Kamiennego Serca. Chłopak bez zastanowienia ruszył w stronę walącego się budynku.- Gdzie idziesz?!- Krzyknęła za nim dziewczyna.

- Ratować Paryż.- Odpowiedział jej, po czym zniknął za budynkami. Ciemnowłosa podniosła swoją broń z chodnika i wzięła głęboki wdech.

- Uwierz w siebie.- Szepnęła, po czym ruszyła za chłopakiem, używając trochę niezdarnie swojej broni. Na miejscu spotkali Kamiennego Potwora, goniącego Kima. Mister bug postanowił przeszkodzić złoczyńcy, stając pomiędzy nim, a jego ofiarą, dzięki czemu pływak miał możliwość uciec.

- Czy nie uważasz, że nie fair jest atakować osoby mniejsze od siebie?- Zapytał, bawiąc się swoim jojo.

- Mówisz o sobie?- Odpyskował mu Kamienne Serce, po czym zaatakował go. Kiedy Mister Bugowi udało się uderzyć raz potwora, ten, ku jego zdziwieniu, zrobił się większy. Szybko rozejrzał się, widząc, że powoli traci swoje szanse, ale zauważył przy wyjściu jedynie nagrywającą wszystko Alyę.

- Gdzie jesteś moja partnerko?- Zapytał przestraszony. W pewnym momencie złoczyńca rzucił jedną z bramek od piłki nożnej w stronę mulatki i, gdyby nie szybki refleks Adriena w masce, Alya leżałaby już zmiażdżona pod metalowymi rurkami.

- Ja nie umiem walczyć.- Szeptała do siebie przerażona ciemnowłosa, obserwująca wszystko z otwartego dachu, gdy Kamienne serce nagle złapało Mister Buga, tak że nie mógł ruszyć rękoma.

- Na co czekasz?- Nagle zwróciła się do niej Alya.- Świat cię potrzebuje!- Po tych słowach dziewczyna wzięła się w garść. Przedłużyła swój kici kij i podłożyła mu pod nogi tak, aby się wywrócił. W trakcie tego wypadku potwór wypuścił blondyna, a ten od razu podbiegł do swojej kociej przyjaciółki.

-Wybacz, trochę mi to zajęło.- Powiedziała.

- Nie szkodzi Moja piękna.- Odpowiedział, uśmiechając się do niej.- Teraz chodźmy go pokonać.- Dziewczyna w ostatniej chwili złapała go za linkę od jojo.

- Czekaj tygrysie!- Krzyknęła.- Po każdym naszym ciosie on staje się większy i silniejszy. Potrzebujemy innego planu.- Uznała.

- Możemy użyć naszych mocy!- Krzyknął, po czym bez zastanowienia wyrzucił swoje jojo w górę.- Szczęśliwy traf.- W jego dłonie trafił strój płetwonurka. - Jezu, jakie to bezużyteczne. Jak niby mam go tym pokonać?

- Nie mamy go pokonać, a mamy zniszczyć przedmiot, w którym jest akuma.- Powiedziała poirytowana.- Słuchałeś w ogóle co mówiło do ciebie kwami?

- Trochę zakręciłem się nowym życiem i nie słuchałem za bardzo.- Dziewczyna westchnęła i spojrzała na strój, który wyczarował chłopak.

- Musi być jakiś sposób, aby go użyć.- Mruknęła do siebie i przyjrzała mu się dokładniej.

- Koleś jest cały z kamienia, nie wiem co musiałby mieć w sobie, aby było z akumą.- Odpowiedział blondyn i wtedy uwagę dziewczyny przykuła zaciśnięta pięść.

- Spójrz.- Wskazała na swoje odkrycie.- Być może akuma nie jest na nim, a ukryta w nim.- Rozejrzała się na około.- I chyba nawet mam plan.- Włożyła wąż ogrodowy do stroju nurka, po czym wskazała na potwora.- Musimy dać oboje się złapać, a jak wypuści to co ma w jednej ręce, Alya napuści wody, uwolni mnie, a ja za pomocą swojej mocy zniszczę przedmiot z akumą.- Jak powiedzieli, tak zrobili. Dali się złapać osobno we obie ręce, a następnie dzięki napełnieniu stroju do nurkowania, Marinette się uwolniła i za pomocą kataklizmu zniszczyła przedmiot. Czarny motyl spokojnie odleciał w niebo, a kamienny potwór zmienił się w lekko zdezorientowanego Iwana.

- Udało nam się koteczku!- Krzyknął do dziewczyny podekscytowany, nie wiedząc jak się zachować.- Byłaś niezwykła.- Dodał, a po chwili przybili sobie żółwika.

- Zaliczone.- Powiedzieli jednocześnie.

- Dobry z nas team. - Stwierdziła. Po chwili chłopakowi zaczęły pikać kolczyki.- Ja zajmę się Iwanem, a ty leć. Nie wolno nam ujawniać naszej tożsamości.- Chłopak ukłonił się przed dziewczyną, co wywołało na jej twarzy lekki uśmiech.

- Żegnam, moja Pani. Powtórzmy to wkrótce.- Odpowiedział, po czym zahaczył jojo o wystający punkt stadionu i skoczył ku górze. Dziewczyna spojrzała na zgniecioną kartkę papieru w swoich dłoniach, a po chwili zdecydowała się ja rozprostować.

Nie masz odwagi, aby powiedzieć Mylene, że ją lubisz, cienias!

- Ohh, Iwan.- Szepnęła dziewczyna, podchodząc do niego.

- Kim to napisał.- Powiedział markotnie chłopak.- Cały czas się ze mnie nabija.

- Nie potrzebnie się tym, aż tak zdenerwowałeś, a to żaden wstyd powiedzieć komuś o swoich uczuciach.- Powiedziała, kładąc mu dłoń na ramieniu.

- To było ekstra!- Krzyknęła Alya cały czas ich nagrywając.- Będziecie teraz chronić Paryż? Skąd masz swoje moce? Mam tyle pytań, gdzie idziesz?- Ciemnowłosa wstała i odwróciła się, ruszając w stronę wyjścia.- Powiedz chociaż jak się nazywasz!

- Yyyy...- Zająknęła się, odwracając głowę.- Jestem Lady Noire, a mój partner to Mister Bug.

- Odjazd.- Szepnęła do siebie Alya, gdy nowa bohaterka już wracała do siebie, aby się przemienić.

Po południu oglądała wiadomości, kiedy Plagg zajadał się serem na jej biurku. Uśmiechnięta słuchała jak chwalą ją oraz Mister buga.

- Dałam radę, Plagg.- Szepnęła do siebie, a kwami nawet nie podniosło wzroku znad talerzyka.

- To fajnie.- Odpowiedział. Nagle ich rozmowę przerwał zaniepokojony głos prezenterki.

- Kiedy Paryż miał świętować zwycięstwo nowych bohaterów, nagle dziesiątki ludzi w tajemniczy sposób zmieniły się w potwory. - Marinette nie wierzyła w to co słyszy.

- To moja wina.- Szepnęła.

- Co? Nie!- Krzyknął Plagg. - Ten chłoptaś nie złapał akumy pewnie.

- Ale mówił, że nie słuchał, a ja wiedziałam, że powinien to zrobić.- Odpowiedziała mu.- Powinnam mu o tym powiedzieć.

- Nie możesz czuć się za wszystko odpowiedzialna. Nie zawiniłaś!- Powiedział jej spokojnie, chociaż od środka w nim kipiało.

- Nie nadaję się na super bohaterkę... - Szeptała do siebie.

- Nie! Wręcz przeciwnie! Świetnie się nadajesz.- Wtrąciło się kwami. - Zaufaj mi. - Ciemnowłosa spojrzała na niego i uśmiechnęła się delikatnie.

W tym czasie Adrien słuchał jak Tikki tłumaczyła mu mechanizm łapania akumy.

- Tym razem nie zapomnij, proszę.- Powiedziało małe stworzonko. - Jak tylko Iwan znów zmieni się w Kamienne Serce, pokonacie go i złapiesz akumę.

- Wiem.- Powiedział z cichym westchnieniem.- Tak mi głupio. To moja wina, że nie słuchałem. - Dodał, oglądając z widocznym zmartwieniem telewizję oraz wiadomości wygłaszane przez Nadię Chamack.

- Nie martw się to wasz pierwszy raz. - Powiedziało kwami pocieszająco, a chłopak uśmiechnął się lekko.

Następnego dnia, nim ktokolwiek zdążył zauważyć, wybiegł z domu w stronę szkoły, a w jego torbie wygodnie usadowiła się Tikki, w pewnym stopniu rozumiejąca powody chłopaka. Wiedział, że jeśli chciał zdążyć na jakiekolwiek zajęcia musiał się pośpieszyć. Był już przy drzwiach szkoły, gdy zatrzymała go Nathalie.

- Adrien, twój ojciec się zdenerwuje.- Powiedziała, a blondyn się odwrócił.

- Powiedz, że mnie nie znalazłaś. Proszę.- Odpowiedział, a następnie nie czekając na odpowiedź wbiegł do budynku. W tym samym czasie, Marinette dyskutowała z Alyą na szkolnym korytarzu.

- Patrz, Misterblog.- Powiedziała, pokazując jej stronkę na telefonie.- Oto mój blog założony na cześć naszych bohaterów. Obu, ale nazwa "Superblog" była już zajęta. Wiesz ile już mam odsłon?

- Ale...- Zaczęła ciemnowłosa niepewnie.- Dlaczego im tak ufasz? Te wszystkie kamienne istoty...

- Na pewno sobie poradzi, siostro...- Alya przyjrzała się swojej koleżance, a po chwili objęła ją ramieniem.- Serio nie masz się czego bać. Widziałam ją wczoraj na własne oczy i była niesamowita. Nad wszystkim zapanowała. - Ciemnowłosa uśmiechnęła się lekko. Nagle uwagę dziewczyn zwrócił Iwan w otoczeniu kolegów z klasy.

- Nic nie pamiętasz?- Zapytała się Alix.

- Totalnie dostałeś szału! To był czad!- Stwierdziła podekscytowana Juleka.

- Jeszcze chwila i byś mnie rozniósł.- Powiedział Kim.

- Straciłem panowanie.- Bronił się Iwan, patrząc na Mylene, ale dziewczyna jedynie odwróciła wzrok.

- Prostak jak ty zawsze będzie prostakiem.- Odezwała się Chloe, która pojawiła się znikąd byleby dopiec chłopakowi. Iwana wyraźnie zabolały te słowa. Wstał i zezłoszczony ruszył przed siebie, co nie powstrzymało Chloe przed kolejnym złośliwym komentarzem.- Tylko nie wyrwij drzwi z zawiasów.

- Jak mogłaś? Nie masz serca?- Zapytała Alya blondynki, podchodząc do niej, ale ta nawet nie uraczyła jej spojrzeniem.

- I co? Może to ja złamałam rękę tacie Sabriny?- Zapytała, a po chwili zrobiła balona z gumy do żucia.- Nie nadymaj się tak, bo puścili w telewizji ten twój filmik o nakrapianym Panie i kobiecie kot. - Alya poczuła coraz większą irytację.- Uważaj, bo zaraz zmienisz się w potwora. - Powiedziała, po czym się roześmiała. Mulatka odwróciła się i odeszła, a uwagę Chloe zwrócił blondyn, który wszedł do budynku.

- Cześć Chloe.- Powiedział.

- Adrienski!- Krzyknęła i pobiegła w jego stronę szczęśliwa.- Jesteś!- Dodała i przytuliła go, zwracając tym uwagę całego korytarza na przybycie sławnego modela do szkoły.

W tym czasie Marinette postanowiła znaleźć Iwana oraz odnalazła go przy szafkach. Kucnęła przy nim i delikatnie dotykając za ramie, zwróciła jego uwagę.

- Powinieneś powiedzieć Mylene co do niej czujesz.- Powiedziała mu, a chłopak kiepsko udawał zaskoczonego.

- Nie wiem o czym mówisz.- Stwierdził, ale na jej łagodny uśmiech cicho westchnął. - Ale i tak nigdy nie potrafię się przy niej wysłowić.- Powiedział zirytowany.

- Hej, po co te nerwy?- Zapytała, śmiejąc się niepewnie.- Zawsze możesz zamiast tego coś narysować, wysłać kwiaty...

- Albo napisać piosenkę!- Przerwał jej.

- Super! To takie romantyczne.- Powiedziała.- Chciałabym, aby chłopak napisał kiedyś dla mnie piosenkę (TEKST Z ODCINKA XDXDXD, no musisz poczekać jeszcze tak z 2 sezony). Myśl pozytywnie.- Dodała na koniec, a chłopak w o wiele lepszym humorze wybiegł z pomieszczenia.

Po wejściu do sali Chloe pokazała mu ławkę, którą mu zajęła. Usiadł w niej i uśmiechnął się do mulata, z którym dzielił kawałek drewna.

- Adrien.- Przedstawił się, podając mu swoją rękę, a ten spojrzał na niego z uniesioną brwią.

- Jesteś kumplem Chloe?- Zapytał chłopak, nie mając zamiaru odwzajemniać uścisku dłoni. Adrien nie zrozumiał o co chodzi nowo poznanemu, wiec odwrócił się, aby spytać blondynkę, ale zobaczył jak ta przykleja swoją dopiero co wyzutą gumę do pierwszej ławki.

- Co... Co ty robisz?- Zapytał obrzydzony, wstając oraz podchodząc bliżej.

- Muszę dać nauczkę dziewczynom, które tu siedzą.- Odpowiedziała mu Chloe, po czym usiadła w drugiej ławce za chłopakiem.

- Nie możesz z nimi normalnie porozmawiać?- Zapytał, kucając przy gumie i zastanawiając się w jaki sposób ją odkleić, ale nie koniecznie jej dotykać. Blondynka roześmiała się na te słowa.

- Widać jak jeszcze niewiele wiesz.- Powiedziała.- Ucz się od najlepszych.- Dodała. Podczas gdy Adrien męczył się z gumą, do sali weszły Alya z Marinette wesoło gawędząc o Mister bugu. Były bardzo zaskoczone, gdy zobaczyły jak nowy chłopak majstruje coś z ich ławką.

- Hej! Co robisz?!- Krzyknęła oburzona Marinette oraz podeszła do niego.

- Um... Ja... Nnnn...- Chłopak zaczął się jąkać, a Chloe wraz z Sabriną zaczęły się śmiać w drugiej ławce, co było wystarczająco wymowne dla ciemnowłosej. Spojrzała na blondyna zirytowana.

- No oczywiście, wszystko jasne...- Zaczęła.- Jesteście siebie warci.

- Nie, nie! Ja chciałem odlepić tą gumę!- Zaczął się bronić chłopak, a śmiech dziewczyn był coraz głośniejszy.

- Ta, akurat.- Powiedziała, po czym wyjęła z plecaka chusteczkę i przykryła nią fragment ławki. - Jesteś kumplem Chloe, prawda?

- Dlaczego wszyscy mnie o to pytają?- Zapytał, ale Marinette obdarzyła go jedynie zezłoszczonym spojrzeniem, po czym usiadła obok położonej chusteczki i spojrzała w stronę okna. Adrien usiadł w swojej ławce i spojrzał smutno na swoje skrzyżowane przedramiona.

- Dlaczego nie powiedziałeś czyi to był pomysł?- Zapytał go mulat, a chłopak podniósł wzrok.

- Przyjaźnie się z Chloe od dziecka. Nie jest idealna, ale nie mogę udawać, że jej nie znam. - Odpowiedział.- To moja jedyna przyjaciółka.- Nino przyjrzał się modelowi, a następnie wyciągnął w jego stronę dłoń.

- Nino, twój nowy przyjaciel.- Powiedział, a chłopak z uśmiechem odwzajemnił uścisk.

- Mam wrażenie, że skądś kojarzę te rysy twarzy.- Powiedziała ciemnowłosa do Alyi, a ta podstawiła jej telefon pod nos.- Syn mojego ulubionego projektanta oraz jeden z jego modeli... To sporo wyjaśnia.

- Bogaty model i kumpel Chloe. Totalnie poza naszym zasięgiem.- Stwierdziła mulatka, a Mari spojrzała na nią zdziwiona.

- A po co miałby być?-Zapytała.

W trakcie zajęć Iwan postanowił wyznać Mylene swoje uczucia za pomocą melodii swego serca. Nie przewidział, że jego metalowa muzyka może przestraszyć drobną dziewczynę i nie zdążył dokończyć piosenki. Porzucony przy łazienkach i zraniony został idealną ofiarą dla ponownego ataku akumy. Motyl wleciał w kartkę z tekstem piosenki, dzięki czemu Władca Ciem mógł skontaktować się z chłopakiem.

- Kamienne Serce.- Iwan znów usłyszał głos w swojej głowie.- Daję ci drugą szansę i własną armię. Nie zawal tego.- Chłopak poczuł jak dziwna maź okleja jego ciało, a po chwili znów był potworem, a wszystkie kamienne posągi, w które zamienili się poniektórzy Paryżanie, ożyły i zaczęły niszczyć wszystko na swej drodze. Iwan zniszczył drzwi do sali, akurat w momencie, gdy Pani wyczytywała jego nazwisko.

- OBECNY!- Wrzasnął, przyprawiając wszystkich w pomieszczeniu o mały zawał serca. - MYLENE!- Podszedł do niskiej dziewczyny i porwał ją w dłoń, gdy reszta uczniów uciekała najdalej gdzie się dało. Tylko Chloe schowała się pod ławką i w panice wybierała numer telefonu.

- Iwan, proszę. Zostaw mnie.- Powiedziała roztrzęsiona dziewczyna, trzymając się wielkiego kamiennego palca.

- Teraz nie jestem Iwan.- Stwierdził.- Nazywam się Kamienne serce. I w końcu będziemy razem!- Jego uwagę zwróciły piski pod jedną z ławek. Odrzucił ją w bok i złapał w drugą dłoń Chloe. - Ty... Też pójdziesz.- Stwierdził, po czym, wybijając dziurę w ścianie, wyskoczył na dwór. Alya podbiegła podekscytowana do dziury.

- Chodź! Musimy ją zobaczyć!- Powiedziała, a Mari uśmiechnęła się zażenowana.

- A nie wolałabyś znaleźć bezpieczną kryjówkę?- Zapytała.

- I ominąć całą akcję?- Odpowiedziała jej pytanie, po czym ruszyła biegiem w stronę wyjścia.- Nie ma mowy.- Marinette cicho westchnęła i wybiegła, aby znaleźć bezpieczne miejsce do przemiany. Adrien w tym czasie zamknął się w pokoju z szafkami. Tikki podjadała ciastko, gdy ten z cichym westchnieniem oparł torbę o metalową ściankę.

- Pierwszy dzień, a nie przebrnąłem nawet przez listę obecności...- Powiedział, poprawiając swoje klipsy na uszach.

- Na pewno następnym razem będzie lepiej.- Powiedziało mu stworzonko, po czym przemienili się w bohatera. Pobiegł, pomagając sobie jojo, za kamiennym sercem, a kiedy go dogonił już słyszał Chloe i jej groźby.

- ...Wojsko, antyterrorystów i...- Słyszał słowa wyjęte z kontekstu. Zaatakował stwora jojem, jednocześnie nad nim przelatując. Potwór stał się dwa razy większy.

- No tak, zapomniałem o tym.- Powiedział do siebie. Nagle ziemia zaczęła się trząść i z każdej strony otoczyły go kamienne stwory podobne do Iwana.

- Zajmijcie się nim.- Powiedział, po czym odwrócił się i ruszył w stronę wieży Eiffela.

- Gdzie nasz zabierasz?- Zapytała Mylene.

- Musze coś przekazać.- Odpowiedział dziewczynie.- Nią również się zajmę.- Dodał patrząc na lekko znudzoną Chloe, która od razu skuliła się w sobie. Marinette w tym czasie już przemieniona zastała, walczącego Mister buga z grupą Kamiennych Serc oraz Alyę, która uciekała własnie przed jednym z potworów. Ciężko westchnęła i zabrała mulatkę w bezpieczne miejsce.

- Witaj, czy odpowiesz na kilka pytań?- Zapytała wyraźnie podekscytowana dziewczyna, a ciemnowłosa uniosła brwi.

- Serio? Teraz?- Pokazała jej jak Kamienne stwory atakują Paryż.

- Dobra, odezwę się innym razem.- Odpowiedziała jej Alya, a bohaterka wyskoczyła przez okno i, zabierając po drodze partnera, ruszyła w stronę wieży Eiffela. W pewnym momencie usłyszeli słowa burmistrza.

- Żądam uwolnienia córki! Teraz!- Kamienne Serce spojrzał na blondynkę w swojej dłoni i Lady Noire przeczuła, że stanie się coś złego.

- Z przyjemnością.- Odpowiedział i rzucił nią w stronę mężczyzny, który krzyknął w megafon. Ciemnowłosa uderzyła blondyna między łopatki.

-Łap ją! Szybko!- Krzyknęła, a Mister bug w mgnieniu oka zahaczył jojem o jakiś budynek, skoczył i złapał blondynkę kilka metrów nad ziemią. Chloe od razu pobiegła do swojego ojca.

- Atakować!- Krzyknął jeden z policjantów, a dziewczyna wyskoczyła kilka kroków w ich stronę, nim blondyn zdążył w ogóle przetrawić tą informację.

- Nie! Tylko pogorszycie sytuacje!- Krzyknęła.

- My mamy plan, nie to co...- Przyjrzał im się dokładniej.- Wy. Już raz zawiodłaś!- Dziewczyna zmarkotniała i spuściła wzrok.

- To nie prawda.- Odezwał się chłopak, kładąc dziewczynie rękę na ramieniu.- To moja wina, że nie złapaliśmy akumy, a nie twoja. A dzięki tobie udało nam się go ostatnio pokonać. Dzięki tobie udało się uratować Chloe, ja bym nie zareagował tak szybko, gdybyś mi nie powiedziała.- Ciemnowłosa spojrzała na wtulającą się w ojca, blondynkę.- Jesteś świetną bohaterką. A bez nas za dużo nie zrobią.- Dziewczyna poczuła jak czerwień oblewa jej policzki oraz serce przyśpiesza.

- Dobrze.- Odpowiedziała. Nagle Kamienne Serce zaczął się krztusić, a po chwili z jego ust wyleciało tysiące czarnych motyli, które ułożyły się w kształt głowy.

- Mieszkańcy Paryża.- Głowa nagle się odezwała, ku wielkiemu zaskoczeniu wszystkich.- Jestem Władca Ciem. Mister bug i Lady Noire w tej chwili oddajcie mi swoje miracula! Inaczej sprawicie innym ludziom. Niewinnym ludziom więcej cierpień.- Powiedział, a po jego mowie Lady Noire zaczęła klaskać, robiąc kilka kroków do przodu.

- Brawo, bardzo sprytnie. Nikogo jednak nie oszukasz Władco Ciem. - Stwierdziła.- Nie zwalaj winy na nas, bo to ty przemieniasz mieszkańców w złoczyńców!

- Masz rację.- Wtrącił się Mister bug.- Nie wiem kiedy to będzie, ale znajdziemy cię, pokonamy oraz odbierzemy ci twoje miraculum!- Dodał, po czym oboje ruszyli na szczyt wieży Eiffela. Blondyn zaczął łapać akumy, aby je oczyścić, a ciemnowłosa spróbowała coś zdziałać z Kamiennym sercem. W końcu Mister bug złapał ostatnią i spojrzał na swoją partnerkę, która znalazła w zaciśniętej dłoni zaakumanizowany przedmiot i go zniszczyła. Po chwili i tego motylka złapał blondyn, po czym oboje stanęli przodem do mieszkańców.

- Przyrzekamy wam, że od dziś będziemy was chronić przed każdym kto będzie chciał was skrzywdzić.-Uśmiechnęła się do mieszkańców, gdy blondyn wypuścił chmarę białych motyli. Wszyscy wybuchnęli radosnym krzykiem. Lady Noire podeszła do przemienionego już Iwana i wzięła kartkę z tekstem spod jego nóg, po czym przeczytała. - Powinieneś jej to przekazać.- Powiedziała, podając mu kartkę i spoglądając na lekko otępiałą Mylene, której pomagał jej partner.

- Uciekła jak chciałem jej to zaśpiewać.- Powiedział markotnie, a ciemnowłosa cicho westchnęła.

- Zaufaj mi i daj jej tą kartkę.- Powiedziała mu.- Czarne koty nie przynoszą tylko pecha.- Dodała, po czym podeszła do swojego partnera. Przyglądała się jak Mylene wtula się w Iwana z rozczuleniem. - Są tacy uroczy razem.- Stwierdziła.- Ale ludzie, którzy byli posągami nie wrócili do swoich postaci.

- Tak.- Odpowiedział jej chłopak.

- Użyj szczęśliwego trafu.- Podpowiedziała.- Powinno coś pomóc.- Dodała. Chłopak użył swojej super mocy, a w jego ręce trafiło jojo. Dziewczyna zmarszczyła brwi oraz przyjrzała mu się dokładnie.

- Kolejne bezużyte...- W połowie wypowiedzi przerwała mu dziewczyna.

- One nie są bezużyteczne. - Powiedziała, podpierając się pod boki.- Trzeba być troszeczkę bardziej kreatywnym.- Rozejrzała się na około.- Odrzuć je. W sensie, wiesz... tak jak wtedy ten kostium.- Dodała.

- Niesamowity Mister bug! - Krzyknął, rzucając jojo w powietrze, a ono zmieniło się w tysiące biedronek, które zmieniały kamienne stwory w ludzi, naprawiały budynki i drogi.

- Niesamowity Misterbug?- Zapytała, podpierając się pod bok.- Co będzie kolejne? Fascynujący? Niezwykły?- Nie było to złośliwe, a raczej w przyjacielski sposób się z nim droczyła. - Dobrze, ja już będę lecieć i tobie też bym radziła.- Wskazała na jego kolczyki, po czym wyskoczyła w powietrzem za pomocą swojego kicikija.

Następnego dnia szła z Alyą wspólnie do szkoły oraz słuchała jej zażaleń jak to nie zdarzyła dotrzeć na czas pod wieżę Eiffela. Marinette zastanawiała się co by było, gdyby to Alya jednak zdobyła pierścień albo chociaż odkryła kim jest super bohaterka w kociej masce. Uśmiechnęła się lekko. Po czym zignorowały nadjeżdżającą czarną limuzynę, z której smętnie na budynek szkoły wpatrywał się Adrien.

- Nie słuchasz moich poleceń.- Zaczął Gabriel Agreste, wyświetlając się na ekraniku w fotelu. - Więc nie przejdziesz progu tej szkoły bez swojego ochroniarza.- Powiedział, a Adrien spojrzał na niego zaskoczony. - Nathalie ze mną rozmawiała i ułoży ci nowy grafik. Masz nie zaniedbać szermierki, chińskiego, fortepianu i sesji.

- Oczywiście!- Krzyknął.- Dziękuję! Dziękuję!- Dodał, po czym wybiegł z auta do budynku. Wszedł do sali równo z Alyą i Marinette oraz usiadł z Nino. Natomiast Marinette spojrzała przelotnie na drugą ławkę za chłopakami.

- Chodź.- Powiedziała, ciągnąc ją do siedzeń. Obie usiadły za Nino i Adrienem oraz przybiły sobie żółwika.

- Chyba pomyliłyście ławki?- Usłyszały pytanie Chloe, która weszła do sali. Obie spojrzały w jej stronę.- No, natychmiast do pierwszej ławki.

- Nie.- Odpowiedziała jej Marinette, a blondynka spojrzała na nią zaskoczona.

- Co to ma znaczyć?- Zapytała.

- To, że nie będę więcej słuchać twojego rządzenia się.- Zaczęła, po czym wstała oraz wskazała palcem wskazującym pierwsza ławkę.- Więc zabieraj ten swój zadarty nos i sama się przesiądź.- Po tych słowach większość klasy wybuchła śmiechem, prócz Nathaniela, który spał z tyłu klasy, a Chloe czerwona ze wstydu i wściekłości usiadła na wskazanym miejscu. Alya klepnęła dziewczynę z uznaniem. Adrien odwrócił się, aby zgadać do Marinette, ale ta zmroziła go wzrokiem, a następnie odwróciła głowę, prychając pod nosem. Blondyn z cichym westchnieniem, odwrócił się przodem do tablicy i spojrzał na swoje dłonie.

- Chcesz znaleźć nowych kumpli?- Zapytał go Nino, wybudzając go z zamyślenia. - Pogadaj z Marinette o tej akcji z gumą do żucia.

- I co miałbym jej powiedzieć?- Odpowiedział mu pytaniem model, a mulat uśmiechnął się.

- Prawdę, Ziom. Prawdę.

Po zajęciach Marinette wyszła przed budynek szkoły, ale prawie od razu się cofnęła, gdy poczuła deszcz na ramionach. Zaczęła grzebać w swoim plecaku, ale nie znalazła swojej parasolki. Z westchnieniem stanęła prosto , czekając, aż ulewa, chociaż odrobinę zelży. Tuż po niej wyszedł Adrien.

- Hej.- Powiedział w jej stronę, unosząc jedną dłoń, a w drugiej trzymając nadal zamknięty parasol. Mari odwróciła głowę, udając, że nikogo nie widzi, co zraniło chłopaka i właśnie wtedy postanowił powiedzieć jej prawdę. Otworzył parasol, po czym schował się pod nim wychodząc na deszcz i stanął przodem do dziewczyny.- Wtedy... Ja próbowałem odkleić tą gumę. Na prawdę. - Zaczął, a dziewczyna uniosła wzrok, aby na niego spojrzeć. - Wcześniej nie chodziłem do szkoły i nie miałem przyjaciół. To wszystko jest dla mnie... Nowe.- Dziewczyna uśmiechnęła się lekko.

- Tak powinieneś powiedzieć od początku.- Szepnęła, patrząc mu ciepło w oczy, a chłopakowi dziwnie szybko zabiło serce. Spojrzał na parasolkę w swoich dłoniach, po czym podał ją dziewczynie, a ona po krótkiej chwili wahania przyjęła ją. - Ja by to zrooooo....- Nagle parasolka zamknęła się, zatrzaskując Marinette w środku. Blondyn spojrzał zaskoczony na ciemnowłosą, po czym roześmiał się, a ona otworzyła lekko parasol i również się roześmiała. Po dłuższej chwili otworzyła parasolkę całkowicie. - Dziękuję.

- Pewnie, nie ma za co. Do jutra?- Bardziej zapytał niż stwierdził.

- Do jutra.- Odpowiedziała mu ciepło, a chłopak ponownie, poczuł dziwne, szybsze bicie serca. Odwrócił się i ruszył schodami w dół. Przyłożył dłoń do klatki piersiowej, próbując je uspokoić, a Tikki zajrzała zza jego koszuli.

- No, no, no... - Powiedziała, a chłopak zaczerwienił się jeszcze bardziej.

- Nie wiem o co ci chodzi.- Powiedział, chowając ją w koszulę, po czym spojrzał na auto.- To przyjaciółka.- Powiedział tak, jakby próbował przekonać siebie, ale wiedział, że to nie prawda. Marinette natomiast ruszyła spokojnie w dół schodów.

- Ty łamaczko serc.- Powiedział Plagg z torebeczki, a dziewczyna przekręciła oczyma.

- Przesadzasz. - Mruknęła, po czym poszła w stronę domu. Nie wiedzieli, że są obserwowani przez niskiego staruszka oraz jego kwami.

- Przepraszam mistrzu... Ja nie wiem jak mogło mi się pomylić.- Powiedziało zielone stworzonko, a mężczyzna jedynie uśmiechnął się i odwrócił na pięcie.

- Nie martw się Wayzz.- Powiedział.- Mam dobre przeczucia co do tej dwójki. Oni są sobie przeznaczeni.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top