Epilog
Po roku...
Pierwszy dzień szkoły Leny wprawiał Mari w radosny nastrój. Zapisanie dziewczynki do pierwszej klasy sprawiało o dziewczyny jednocześnie rumieńce z radości i smutek, bo jej mała biedroneczka powoli dorastała. Po raz piąty poprawiała, lekko poirytowanej powtarzającym się gestem, kokardę we włosach Lence. Czerwony kolor sukienki delikatnie gryzł się z włosami dziewczynki, jednak ta niespecjalnie się tym przejmowała. Jak zawsze ubierała się sama i według własnego widzimisię. Odebrała telefon od swojej asystentki, starając się ignorować wściekle różowe rajstopki córki.
Jej firma również niesamowicie się rozrosła. Do tego stopnia, że otworzyła własny butik w centrum Paryża i z czystą radością oddała go pod opiekę Kagami. Dziewczyna bardzo dobrze radziła sobie jako menadżerka. Jej asystentka podała jej adres i datę podpisania nowej umowy z kolejną firmą, chcącą jej projekty. Wraz ze swoim dzieckiem wyszły na podwórko. Otworzyła przyciskiem swoje nowe auto, Opla Astra, po czym wraz z Leną pojechały do szkoły.
- Hej! - Pod szkołą stal Adrien. Po miesiącu swojej obietnicy, zaczął faktycznie ją spełniać. Namawiał dziewczynę na randki, kupował kwiaty i opiekował się Leną. Ku jego nieszczęściu, niezbyt wiele to dawało. Marinette nie czuła się na siłach, aby odwzajemnić zaloty chłopaka i chociaż była mu wdzięczna za jego wsparcie, nie potrafiła przyjąć żadnego prezentu. Nie chciała żadnych związków. Było jej dobrze tak jak było. Z Leną.
- Cześć. - Uśmiechnęła się, odwzajemniając uścisk, jednocześnie skracając go do minimum. Z trudem zignorowała smutek na twarzy chłopaka. Po chwili złapał on dziewczynkę pod pachami i okręcił wokół własnej osi.
- Oto nasza mała modelka! - Zakrzyknął ku radości Leny.
- Nie wierzę, że aż taka jest już duża. - Odezwała się Kagami, wychodząc zza Mari. Dziewczyna podskoczyła zaskoczona. - Wybacz, powinnam cię ostrzec.
- Nie szkodzi. - Odpowiedziała jej dziewczyna z uśmiechem. - Też jestem w szoku. Tyle się stało. Ale odłóż ją, bo jeszcze zwymiotuje. - Ostatnie zdanie zwróciła do blondyna.
- Siemanko. - Nagle dwie ręce mocno objęły dziewczynę. Alya ucałowała Marinette w policzek.
- Chyba nie tylko ja mam dobry humor. - Powiedziała projektantka.
- Mam to. - Szepnęła mulatka. - Serio mamy chłopca, Kyle. Nie dostaniemy go od razu. Najpierw go poznamy, potem będziemy brać go na weekendy i coraz dłużej.
- Fantastycznie. - Powiedziała Kagami, kiedy Lena, tuliła Adriena na pożegnanie i pobiegła przez wielka bramę do budynku. - Chodźcie na kawę. Chyba jest sporo do opowiedzenia... - Nagle przerwała, patrząc na koniec ulicy.
- Oh, to chyba nie koniec niespodzianek. - Powiedziała Mari, krzyżując ręce. - Wielki gwiaz... - Nagle blond włosy świsnęły jej obok twarzy, a Adrien pobiegł ku przyjacielowi.
- Nie widzieli się ledwie pół roku. - Zaśmiał się Nino, patrząc jak Adrien przytula Lukę.
- Ale trzeba przyznać, ze mu tez się udało. - Uśmiechnęła się projektantka. - Zapraszał mnie na każdy swój koncert.
- Fakt. - Uśmiechnęła się Alya. - Jak każdemu z nas. Ty świetnie pozbierałaś się po tym gównie, wychowujesz sama Lenę na dziecko idealne i prowadzisz wielka firmę na równi z Gucci, a rozwinęłaś ją w rok! Można by pisać o tym książki.
- Ty powoli pniesz się w telewizji, a Nino działa u siebie w firmie. I udało wam się adoptować. - Odpowiedziała jej Kagami.
- Prawie. - Stwierdził Mulat. - Dzieciak też musi się do nas przekonać. To również jego wybór, jest już w tym wieku. A ty Kagami, jesteś menadżerką najbardziej obleganego butiku i w dodatku współzałożycielką marki Mari.
- Tak, świetnie sobie radzimy. - Uśmiechnęła się japonka, gdy podeszli do Luki i po kolei się z nim przywitali. - Co powiecie na małą kawę. - Zapytała. Ruszyli ku malej kawiarni na rogu CaffemLove. Usiedli przy dużym stoliku i zamówili każdy co innego.
- To opowiadaj o tym dzieciaku. - Zwróciła się Mari do Alyi. - Co wiesz?
* Spokojnie, mam jeszcze jedną niespodziankę ( albo i dwie xD)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top