Senpai? (tak, to rozdział)
Katelyn skończyła swoje pierwsze dzieło.
-I jak?- spytała się EndTale Chary.
Ta spojrzała na sweter trzymany przez dziewczynę i pokiwała z aprobatą głową.
-Jak na pierwszy raz nieźle. Przynajmniej lepiej od tej pierdoły w kącie- odpowiedziała opiekunka.
-Ej, zią, pierdołą nie jestem- zaprotestował Fresh.
-A przypierwiastkować ci?- odwróciła się w jego stronę Chara, robiąc swoją słynną, straszną minę.
-N-nie - odpowiedział cicho szkielet i skulił się w sobie.
Chara prychnęła z pogardą.
-Tak właśnie myślałam.
Nagle jakby coś jej wskoczyło do głowy.
-Wybaczcie, ale muszę pilnie załatwić jakąś sprawę. Wrócę za jakieś pół godziny- powiedziała z wrednym uśmieszkiem.
Mijając Kate, dała jej jakieś dziwne, czerwone żelki.
Na opakowaniu pisało, że mają "krótkotrwałe ale mocne działanie".
Chara powolnym krokiem podeszła do drzwi i otworzyła je.
Zerknęła jeszcze na Katelyn i mrugnęła do niej porozumiewawczo, poruszając ustami w przekazie:
"Teraz masz czas"
----------------------
Kirshe szła korytarzem, zastanawiając się nad tym, co ma zrobić.
Była w rozterce.
Jej CROSSpai jej nie zauważał i to była dla niej prawdziwa tragedia.
To prawda, Blueberry był uroczy, ale to nie to samo.
Obudziło się w niej coś.
Coś, czego nie czuła od bardzo dawna.
Coś, w czego istnienie już tak dawno zwątpiła.
Obudził się w niej syndrom Yandere.
Tak. Wybije wszystkich i będzie miała swojego CROSSpaia.
Nagle na kogoś wpadła.
-Uważaj jak leziesz, mały szatanie.
Kirshe spojrzała na osobę wypowiadającą te słowa, z chęcią mordu w oczach.
Była to zadowolona EndTale Chara.
Na jej twarzy gościł wredny, aczkolwiek dość przyjazny uśmieszek.
To Chara potafi być taka?
-Z czego się tak cieszysz?
-A z kilku rzeczy. Powiedzmy, że komuś nieźle się oberwie- zarechotała w ten straszny sposób i ruszyła dalej w głąb korytarza, pozostawiając Kirshe sam na sam z PRZERAŻAJĄCYM puchatym dywanem na podłodze.
------------------
Róża siedziała w sama pokoju, bawiąc się małymi bańkami z wodą.
Nawet nie wiedziała, skąd je ma.
Po prostu znalazła je w stercie rzeczy, do których nikt nie zagląda, bo po co.
Delikatne popchnęła jedną z baniek, a ta uniosła się prawie pod sufit.
Trzeba przyznać, że to magiczne bańki.
Nagle przez jedną z baniek przeleciało światło z okna.
A w wyniku tego wydarzenia pokój rozbłysnął tęczą.
Ale coś było nie tak.
Tęcza zaczęła jaśnieć i jaśnieć coraz bardziej.
Z jej barw ukształtowało się kilka sylwetek, dziwnie przypominających PEWNE istosy nieparzystokopytne.
Całe zdarzenie zakończyło się błyskiem i pojawieniem na podłodze dziwnej, wysokiej klaczy jednorożca, o białej sierści i grzywie przechodzącej od fioletowego, przez niebieski, pomarańczowy, żółty i po biel na samym czubku głowy.
Istota rozejrzała się po pokoju nieprzytomnym wzrokiem, a po chwili potrząsnęła głową.
-Wiesz może, gdzie jest Lily?- spytała klacz Róży.
-W swoim gabinecie na parterze, pokój numer 11- odpowiedziała dziewczyna i z mindfuckiem na twarzy patrzyła jak dziwna istota swobodnie opuszcza pomieszczenie.
-Chyba muszę iść spać- powiedziała sama do siebie i jak stwierdziła, tak zrobiła.
Już chwilę potem spała w najlepsze.
---------------------
Kornat grał właśnie w pokera z Reaper Sansem i Swap Papyrusem w pokera na żelki, kiedy do ich pokoju wbiła EndTale Chara.
Spowodowało to wywalenie się stolika i kolizją z podłogą dla wszystkich grających.
-Spokojnie, łapanek nie robię- zaśmiała się Chara- chciałam się tylko spytać, czy mogę do was dołączyć.
Wszyscy obecni w pomieszczeniu spojrzeli z niedowierzaniem po sobie.
-Eh, nie gryzę i muszę dać czas Kate na zrobienie krzywdy kolorowemu pajacowi- wytłumaczyła.
-A kto to kolorowy pajac?- spytał odważnie niczym królik Reaper.
-Fresh oczywiście. To jak, gramy? Mam pięć tabliczek czekolady, czterdzieści ludzkich dusz i pięć paczek żelków.
-No spoko, a umiesz grać?
-Ty nie ucz mnie, jak Genocide robić. Oczywiście, że wiem.
------------------
Demi przeglądała swoje ciuchy, kiedy usłyszała wrzask z pokoju pod nią.
Początkowo nie wiedziała, o co chodzi i chciała tam pobiec i pomóc, ale przypomniała sobie, pod KIM mieszka i kto tam ma karę.
-Nareszcie Chara sobie poszła, co?- spytała Hirae, zaglądając przez drzwi do jej pokoju.
-No. W końcu pozwoliła Kate na działanie. Nie mogłam się doczekać tego momentu od początku przyjazdu tutaj.
-A, właśnie- zaczęła Hirae- bo wiesz, dzisiaj jest dyskoteka nie?
-Tak...?
-W takim razie jutro jest ceremonia otwarcia i zaczynają się Igrzyska... Jak myślisz, jakie będą konkurencje?
-Wiesz, podobno mają nam dać niezły wycisk. Krążą plotki, że będą jacyś "goście specjalni" czy coś.
-Też mnie to ciekawi.
Ich konwersację przerwał kolejny krzyk.
-To lepiej wróćmy do swoich zajęć, póki możemy, co?
PRZEPRASZAM, OKEJ?
Wiem, rozdziały miały być częściej, ale ja zwyczajnie nie mam często czasu na ich pisanie.
Przepraszam raz jeszcze.
Wybaczycie mi?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top