Jak syrenki kopulują?
Jack
Po tym co się stało zeszłej nocy Merida nie chciała zostać na zewnątrz i patrzeć na twarze poległych, i tak pewnie wiedziała co zobaczy...
Ja razem z chłopakami zostałem jeszcze zakopać resztki ciała Zaka, podczas naszej pracy zaczęli wyświetlać na niebie to co każdej nocy. Dowiedziałem się że chłopiec o blond włosach który działał tylko pod pseudonimem ,,cztery'' naprawdę nazywa się Wallabee Beetles i pochodził ze Stanów Zjednoczonych.
-Strasznie zimno, nie czujecie?-spytał Robin.
-No-odpowiedział Czkawka.
-Sorry, ale nie czuję zimna.
Spojrzałem po przyjaciołach, faktycznie z ich ust wylatywała para a skóra przybrała bledszy kolor.
-Chodźcie wyjdźmy na zewnątrz-zaproponowała Toph.
Merida wstała niechętnie, pomimo częstych kłótni to ona najlepiej dogadywała się z Zakiem. Wszyscy wyszliśmy przez dziurę a naszym oczom nie ukazał się już krajobraz wielkiej, zielonej puszczy porośniętej gęstą trawą i masą drzew o pniach tak grubych że nawet całą piątka nie udało by się nam ich objąć.Tylko jedna wielka pustynia biało, czarnego prochu. Moi przyjaciele dygotali, więc musiało być zimno. Gdzie nie gdzie widziałem jeszcze drzewa właśnie rozsypujące się w proch. Teraz cała arena bez tej całej roślinności nie wydawała się taka wielka, jak na początku.
-A to co?!-usłyszałem zdziwiony krzyk Robina.
Gdy się odwróciłem moim oczom zamiast dalekiej puszczy albo nawet prochu ukazała sie kobieta, ta sama którą widzieliśmy na na wiadomości zanim nas tu wysłali. Jak jej tam było? c.. c...
Nagle odezwała się przesłodzonym tonem:
-Bardzo się cieszę że wam się udało. To już koniec egzaminu na arenie, chodźcie-Mówiła tak przesłodzonym tonem że o mało się na nią nie rzuciłem, lecz Czkawka mnie uprzedził
Czkawka
Ta kobieta jednym zdaniem rozgrzała we mnie krew do czerwoności. ,,Koniec egzaminu, chodźcie'', co z Zakiem?! A inni, umarli NIE ŻYJĄ! Czy ona w ogóle wie co mówi?!
Skoczyłem na nią ale w powietrzu zatrzymał mnie Jack z Robinem. Zacisnąłem pieści i powoli się uspokoiłem kiedy zza jej pleców wyszło dwóch uzbrojonych ludzi.
-Czyli to koniec?-spytała Merida.
-Tak jakby...można to tak ująć. Dobrze ruszajcie się, NATYCHMIAST!-koniec z miłą babką.
Poprowadzili nas przez długie korytarze. Zastanawiałem się dlaczego przyszli po dzieci z dwojgiem napakowanych facetów z bronią. Doszliśmy do końca jednego z korytarzy, jeden mężczyzna otworzył drzwi a drugi gestem kazał nam wejść do środka. Toph szła na końcu kiedy jeden z nich położył jej rękę na ramieniu i spytał:
-Toph Bejfong?-spytał zaciskając uścisk.
-Tak?
-Pójdziesz z nami masz jeszcze kilka badań-odpowiedział mężczyzna.
Chcieliśmy zaprotestować ale gość już zamkną z nami drzwi.
-Jezu, ciemno jak w dupie u murzyna-powiedziała Merida, od razu zaczęliśmy szukać czegoś czymś moglibyśmy włączyć światło.
-Skąd wiesz jak tam jest?-spytałem.
-Aa... Przeżyło się to i owo-odpowiedziała mi a potem prasnęła śmiechem-a tak w ogóle skoro już jesteśmy przy tych tematach, nie chciałam was o to pytać na arenie, ale ja syrenki kopulują?
-Ja pierdolę... a teraz to niby lepsza pora, nie wiemy gdzie jesteśmy, co się stanie Toph!?-krzykną Robin
-Dobrze spokojnie-poprosiłem.
-Wiecie co przyjaciele-zaczął Jack w tym samym momencie włączając światło i odwracając się do nas z uśmiechem-rzućmy to wszystko i wyjedzmy w Bieszczady!
Toph
Mężczyźni zaprowadzili mnie do nie dużego pokoju i wyszli. W środku była jedna osoba gdy się odezwała wywnioskowałam że to kobieta.
-Potrafisz sama usiąść na krześle?-nienawidzę takich ludzi to że jestem niewidoma to nie znaczy że jestem ja warzywo i we wszystkim mi trzeba pomagać.
-Poradzę sobie.
Podeszłam do krzesła, raczej fotela gdy już usiadłam okazał się bardzo miękki.
-Dobrze masz bardzo mało witamin i magnezu w organizmie zrobię ci tylko zastrzyk i to wszystko-coś było nie tak.
-Czy coś mi się stanie?
-Oczywiście że nie.
To ją zdradziło, potrafię wyczuwać kłamstwa w wibracjach głosu ludzi-kłamała. Kopnęłam kobietę w brzuch, wybiegłam z sali kierując się prosto w stronę pokoju gdzie została reszta. Myśleli że nie zapamiętam drogi powrotnej. Nie wzięli pod uwagę tego że jestem magiem ziemi, niewidomym magiem ziemi.
Fajne, może być, ujdzie, dupy nie urywa? Podobało się????????
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top