I niech los zawsze wam sprzyja
Dobry! Poznaliśmy już wszystkich naszych trybutów. Więc teraz jeden rozdział czasami (albo zawsze) będzie pisany z kilku perspektyw, napiszę tą trzcinką np. Merida to tyle więc mam nadzieję że dotrwacie:
Merida
Obudziłam się w swoim pokoju. Przekręciłam się na drugi bok rozmyślając nad tym co mi się śniło.
Ale spostrzegłam że moje łóżko jest za krótkie, a w komnacie nie słyszę trzaskania drewna w kominku ani mojej mamy karzącej NATYCHMIAST uczyć mi się geografii swojego państwa.
Wstałam, było dość jasno pokój oświetlała nie świeca a coś ją przypominającego. Podeszłam do biurka na którym stała. Lecz niestała tam tylko ,,świeca'' ale jeszcze jakieś pudełko ze znakiem przypominającym dziób ptaszka na środku, dotknęłam je a ze środka zaczęłam mówić ciemnowłosa blondynka. Kobieta na jej twarzy widać już było pierwsze oznaki starzenia ale doskonale je tuszowała
Witam Cię trybucie lub trybutko! Zostałeś wybrany do naszego testu psychologicznego, za dokładnie jedną godzinę czternaście minut i jedenaście sekund zostaniesz wysłany na arenę. Twoje zachowanie jesteś obserwowane od momentu wybudzenia. Obok twojego łóżka powinno znajdywać się jedzenie. Drzwi są zamknięte dla waszego bezpieczeństwa. Resztę poznasz w drodze na arenę została Ci godzina trzynaście minut i dwadzieścia jeden sekund. I jak to mówiła świętej pamięci Effie-Niech los zawsze wam sprzyja!
Stałam i patrzyłam się w zatrzymany filmik z rozdziawionymi ustami i niewyobrażalną złością
-Co ta kobieta sobie w ogóle myśli, co znaczy psychologicznego? Czy będę musiała zabijać a co jeśli ja umrę?-myślałam gorączkowa.
Nagle przypomniały mi się inne słowo-jedzenie. Nawet nie czułam jaka byłam głodna wpakowałam od razu wszystko do ust i podeszłam do drzwi.
-Dla bezpieczeństwa tak?-powiedziałam sama do siebie.
Wyważyłam drzwi z niewyobrażalną łatwością można by pomyśleć że moich nie zamknęli, ale cóż wrodzony talent. Skupiłam się na tym gdzie jestem, moje drzwi były chyba siódme od końca ale zauważyłam że trzy inne- pierwsze, czwarte i dziesiąte które te były na samym końcu są otwarte.
Na jednym końcu korytarza była ściana a na drugiej schody, skierowałam się w stronę schodów słysząc zza zamkniętych drzwi głosy nagrania, albo uderzanie w nie i dość mocne przekleństwa kiedy nie chciały ustąpić.
Kiedy wyszłam zza rogu moim oczom ukazały się trzy osoby wszyscy zaczęliśmy patrzeć po sobie. Staliśmy w dużym ładnym salonie z czerwonymi, skórzanymi kanapami i dużą ilością światła.
Stałam najwyżej na schodach kilka stopni niżej stał chłopak o brązowych włosach gdy na dźwięk moich kroków odwrócił się spostrzegłam że ma zielone oczy był coś koło mojego wieku, niżej na podłodze stała czarnowłosa dziewczynka była młodsza ode mnie, bosa a wnioskując po jej postawie- niewidoma? Ostatni chyba najmłodszy z nas wszystkich, chłopiec na oko trzynaście może dwanaście lat z czarnymi włosami i białą grzywką, jego kolor skóry wskazywał na jakieś ciepłe kontynenty choć biała grzywka mnie zdziwiła.
Zeszłam jeszcze w ciszy obok bruneta ale gdy tylko wszyscy staliśmy na ziemi niewidoma zadała pytanie:
-Dobra, wie ktoś gdzie do cholery jestem!-zapytała zwracając się bezpośrednio do nas.
-Nie-zaczął nieśmiało starszy chłopak- Widzieliście tą wiadomość? Wiecie o co im chodzi z tym testem, areną i dlaczego wyszliśmy tylko my?-Wskazał dyskretnie z dziewczynkę która z oburzeniem podniosła głowę i powiedziała.
-Jeżeli myślisz że ja nic nie umiem i że to moje drzwi się otworzyły to się grubo mylisz!-Wyciągnęła rękę prawą i machnęła ją w prawą stronę i wtedy jak na zawołanie w naszą stronę zaczęła lecieć ziemia z doniczek lecz zatrzymała ją w ostatnim momencie.-Jeśli nadal jestem słaba to za drzwiami które były zamknięte znajduje się jeszcze trzech chłopców, dwie dziewczyny i coś bardzo ciężkiego!
-Dobrze przestań on nie chciał!-zainterweniowałam.
-To co robimy zostało nam jeszcze pół godziny do póki nie zabiorą nas na ,,arenę''-powiedział czarnooki chłopiec z grzywką.
-Tak-zaczął brunet-według mnie na arenie, czymkolwiek to będzie czeka nas walka więc proponuję sojusz.-powiedział jednym tchem.
-Ale nie znam waz a babka mówiła o jakimś sprawdzianie psychologii-zaczęła czarnowłosa.
-Musisz nam zaufać nie wiadomo z kim będziemy mieli odczynienia-tym razem odezwałam się ja.
-Dobra-powiedziała oschle ale na jej twarzy dało się widzieć ulgę-Toph, jestem Magiem ziemi i metalu jak już pewnie zawszyliście.
-Czkawka-młodszy chłopiec parskną śmiechem ale nasza reakcje przywróciła go do porządku-Mam smoka, latam na nim, jestem przywódcą wikingów na mojej wyspie...
-Uuu skromne-przerwał mu czarnooki- Zak, potrafię panować nad kryptydami i jestem Kurem, rzecz jasna parę razy uratowałem świat.
-No to...-zaczęłam-Strzelam z łuku i dobrze jeżdżę konno.-nie brzmiało to tak wspaniale jak ich SV
-Na pewno żadnego lasera z oczu?-spytał się Zak wystawiając rękę.
-Na pewno-odpowiedziałam z uśmiechem kładąc rękę na jego dłoń.Po chwili to samo zrobił Czkawka i na końcu Toph. Nic nie musiałam mówić wiedziałam że przez dosłownie dziesięć minut znalazłam przyjaciół którzy będą gotowi oddać z mnie życie, a ja za nich
-Dobra omówmy jakaś strategie-zaczął Czkawka.
-Nie wiadomo nawet gdzie będziemy walczyć-powiedział Zak
-Według mnie dostaniemy jakieś wydzielony teren i będzie się tam trzeba nawalać-dodała Toph.
-No dobra ja dobrze strzelam z łuku Toph walczy wręcz Czkawka zna jakieś elementy przetrwania, Zak?
-A ja wam będę mówił co robić-powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha czarnooki.
-Dobra przyjmijmy że dostaniemy wolna rękę i puste pole, nie wdajemy się w żadną z walk tylko czekamy na odpowiedni moment-mówił brunet
-A co jeśli na przykład zmuszą nas do tej walko dajmy na to jedzeniem albo bronią?-spytała Toph.
-Wtedy idziemy całą grupą i staramy się osłaniać siebie nawzajem.
-Ej, ziomki zostały nam trzy minuty!-Na tą komendę Zaka wszyscy pobiegliśmy do swoich ,,pokoi'' spojrzałam czy Toph poradzi sobie na schodach ale wbiegła szybciej ode mnie.
Podobałam mi się ten mój sojusz przecież nie zmusza nas do walki samych ze soba, chyba. Myślałam że od razu zaczniemy się kłócić że to kto inny powinien to ustalać ale, Czkawka zrobił to świetnie.
Minęły trzy minuty .Od razu gdy usiadłam na łóżku usłyszałam trzask.
I co dotrwaliście? podobało się wam????????????? I takie pytanie macie tutaj jakiegoś faworyta, albo w ogóle ulubionego bohatera lub bohaterkę??????????????????
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top