Epilog, czyli historii ciąg dalszy
Jack
Stałem przed drzwiami bazy strażników marzeń. Wszedłem do środka, nie wiedziałem ile mnie nie było. Rozejrzałem się zając i piasek spali na kanapie a Mikołaj na fotelu. Koc leżał obok fotela Mikołaja, podniosłem go i przykryłem.
Siadając obok śpiącego Piaska zastanowiłem co by tu zrobić.
Merida
Ocknęłam się na środku kamiennego kręgu. W moją stronę już galopował Angus. Zebrałam się z ziemi i szepnęłam w ucho koniowi
-Wracajmy do domu.
Czkawka
Otworzyłem oczy. Nade mną była pochylona twarz Astrid Czkawka... Czkawka? Nic ci nie jest?
-Chyba nie... Merida?-Z moich ust wydobyło się imię przyjaciółki. Już za nimi tęskniłem.
-Kto?-spytała blondynka
-Nikt-skłamałem
Robin
Drzwi pokoju dziennego tytanów się otworzyły. Stanąłem w progu, wszyscy patrzili się w ekran główny, lecz gdy usłyszeli moje kroki odwrócili się napięcie.
-Robinie! Szukaliśmy cię gdzieś ty był?!-podleciała do mnie kosmitka, przytulając tak mocno że gdybym coś ostatnio jadł chyba bym zwymiotował.
-Długa historia-powiedziałem smętnie- Co się dzieje?
-Mamy problem, długa historia-westchną Cyborg.
Toph
-Hej, strzałko głowy-stałam w ty samym miejscu co przed porwaniem, zrezygnowałam z ataku na Aanga, obiecałam sobie że jak wrócę nie będę się nad nimi znęcać... No może tylko raz w tygodniu.
Zak
-Dobra, z fiskiem już w porządku tato!-krzyknąłem do ojca wybiegając ze skrzydła medycznego-Mamo?
-Tak?
-Gdzie reszta?
-Odesłałam ich do domu. Przecież by z nami nie zostali.
Ta wiadomość była najgorszą rzeczą jaką usłyszałem. Pobiegłem do swojego pokoju, nie chciałem płakać, niewolno żyć przeszłością. Tylko że... To nie może być koniec, oni na pewno coś knują, tylko kto? poco nam to zrobili?
Czy jeszcze ich kiedyś spotkam, przeżyje podobne przygody. Bez nich nawet walka z kryptydami to nie to samo...
Tęskniłem za nimi najbardziej na świecie, co ja bym dał aby jeszcze choć raz na chwilę ich ujrzeć.
Usłyszeć krzepiący głos Robina
Dostać kuksańca od Czkawki
Wysłuchiwać wszystkich przekleństw Toph
Pożartować z Jackem
Usłyszeć następne monologi Meridy na temat syrenek...
Nie chcę płakać jestem już duży...
Spojrzałem na gojące się już rany, blizny, strupy
Nawet nie zdążyłem się z nimi pożegnać!... W tym momencie po moim policzku spłynęła łza...
Miałam dużo zakończeń do wyboru jednak zmartwychwstanie Zaka, oraz to co się działo potem było chyba najlepsze. Jeżeli będzie wam pasowało mam pomysł na drugą część... Może to nie całkiem Happy end ale jak na razie ...
Przeczytaj następną częś JUŻ JEST https://www.wattpad.com/story/59891185-ekipa-wpierdol-znowu-w-akcji
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top