8. "Wyglądasz trochę jak foka"

-Masz rację, chodź.

Wsiadłam do ciepłego auta, a Shawn tuż po mnie. Wyjął kluczyki z tylnej kieszeni spodni, i odpalił samochód.

-Co jest?-syknął bardziej do siebie niż do mnie. -Cholera!

-Co się stało?-zapytałam.

-Nie ma paliwa. Zapomniałem zatankować-schował twarz w dłonie.

-Twoi koledzy nie mają prawa jazdy?

-Oczywiście, że mają, ale co z tego? Przecież zgubiłem telefon.

-Co teraz zrobimy?-zapytałam

-Mamy dwie opcje. Śpimy w samochodzie i jutro z rana coś wykombinujemy, lub idziemy do miasta pieszo.

-Wolę się przespać. Gdzie jest najbliższa stacja?

-Jakieś siedem kilometrów. Pójdę tam rano. Idźmy już spać. Przykryj się-podał mi koc.

-Dziękuję. Dobranoc Shawn.

***

-Nieźle musiałaś się wczoraj bawić-słysząc głos mojej współlokatorki od razu wstałam.

Znajdowałam się w moim pokoju. Byłam owinięta w koc i skórzaną kurtkę. Po zapachu mogłam wywnioskować, że należała do Shawna.

-O co chodzi? Przecież nie wróciłam do domu na noc.

-Jakiś chłopak Cię tutaj przyniósł na rękach. Mówił coś, że wczoraj nieźle się bawiliście, ale nie chciał mi powiedzieć nic konkretnego!-pokręciłam głową z lekkim uśmiechem.

-Wczoraj jak spotkałam się z Shawnem pojechaliśmy nad jezioro. Kiedy mieliśmy wracać okazało się, że nie zatankował samochodu i skończyło się paliwo. Mieliśmy spać w samochodzie-powiedziałam, a Selena poruszyła znacząco brwiami. -Nie tak jak myślisz. Ja miałam spać na tyle, a on na przodzie. Ostatnie co pamiętam to to, że rozmyślałam co zrobimy.

-Okej, a na spotkaniu? Jak było?

-W sumie było całkiem okej. Rozmawialiśmy o wszystkim, dowiedziałam się wielu rzeczy o nim, a on o mnie. Z chęcią bym to powtórzyła. Ide się ogarnąć, zaraz przyjdę.

Z szafy wzięłam ubrania i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki, gorący prysznic. Przebrałam się, umyłam zęby, nałożyłam krem na twarz i pomalowałam rzęsy. Włosy postanowiłam uczesać w salonie. Gdy już miałam wychodzić z łazienki dotarł do mnie dźwięk dzwonka do drzwi.

-Otworzę!-krzyknęła Selena.

Postanowiłam, że skoro mamy mieć gości, to lepiej będzie uczesać włosy w łazience. Po wykonaniu tej czynności poszłam do salonu.

-Cześć-usłyszałam znajomy głos Shawna.

-Hej, co ty tu robisz?

-Pomyślałem, że pewnie będziesz się zastanawiała jak znalazłaś się w swoim pokoju-skinęłam głową, a on się uśmiechnął. -Śmieszna sytuacja-podrapał się nerwowo po karku. -Okazało się, że telefon miałem cały czas w samochodzie. Kiedy się zorientowałem zadzwoniłem co Nialla. To właśnie z jego telefonu do Ciebie pisałem-zaśmiał się. -Przyjechał po nas i podwiózł pod ten blok. Masz strasznie uciążliwych sąsiadów. Wszyscy straszyli mnie policją! Jedynie twoja współlokatorka dała mi szansę na powiedzenie sytuacji, i mnie wpuściła na klatkę. Resztę pewnie się domyślasz.

-W takim razie dziękuję. Zaraz przyniosę Ci twoją kurtkę, poczekaj tutaj.

-Nie trzeba. Zachowaj ją sobie, niech przypomina Ci o naszym wypadzie-zaśmiał się, a ja chwilę po nim. Jego śmiech zarażał, i był słodki. Tak, zdecydowanie był słodki.

-Zjesz coś?-zapytałam idąc do kuchni.

-Chętnie.

-Co powiesz na jajecznicę?-zaproponowałam, a on pokiwał głową.

Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej pięć jajek i wędlinę, która pokroiłam na małe kawałeczki. Odpaliłm gaz i wbiłam jajka na patelnię, stopniowo dodając szynkę. Dodałam szczyptę soli i pieprzu. Gdy śniadanie było już gotowe nałożyłam je na talerze.

-Naprawdę myślisz, że to mi wystarczy?-zaśmiał się i pokazał na swoje mięśnie.

-Ciesz się, że w ogole coś dostałeś-uśmiechnęłam się.

Shawn spróbował jajecznicy, a na jego twarzy pojawił się grymas.

-Robiłaś już wcześniej jajecznicę?-zapytał, a ja pokręciłam przecząco głową.

Spróbowałam jej i natychmiast podbiegłam do zlewu wypluwając kawałek jedzenia. Za mną usłyszałam śmiech. Odwróciłam się i zastałam widok czerwonego ze śmiechu Shawna.

-Nigdy więcej soli-powiedziałam, a on jeszcze bardziej zaczął się śmiać. -Wyglądasz trochę jak foka-zaśmiałam się, a on zaczął klaskać dłonią o udo, nie wydając z siebie żadnego dźwięku.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top