6."Masz dzisiaj czas?"

Nieznany:
Masz dzisiaj czas? Nie ma nic do roboty, chętnie bym gdzieś wyszedł:)

Ja:
Przepraszam, ale nie mam Cię zapisanego. Pewnie pomyliłeś numery

Nieznany:
Nic nie pomyliłem, tutaj Shawn. Piszę z telefonu przyjaciela, bo swój gdzieś zgubiłem. Wracając, masz dzisiaj jakieś plany?

Ja:
Na 12 mam zmianę w pracy. O 19 kończę.

Nieznany:
Możesz podać mi adres, to po Ciebie przyjadę, a później coś porobimy;)

Ja:
Restauracja "Aftertaste"

Nieznany:
Do 19!

Gdy odłożyłam telefon zaczęłam się zastanawiać, czy Shawn znał mój numer na pamięć?

***
-Gdzie się tak szykujesz?-zapytała Selena przygladając się mi. Na jej słowa teatralnie przekręciłam oczami.

-Nigdzie się nie szykuje, biorę rzeczy na zmianę. Po pracy spotykam się z Shawnem.

-I zamierzasz nałożyć to na randkę?-zapytała rzucając moimi jeansami i białą koszulką na podłogę. -Masz, załóż to!-podała mi czerwoną, z koronkowym rękawkiem sukienkę i zaklaskała w dłonie.

-Selena-pokręciłam głową i zakryłam twarz rękoma. -To nie jest żadna randka. Zwykle przyjacielskie wyjście, po co mam się stroić?

-Jak uważasz. Zmieniając temat, byłam u ginekologa. Nie jestem w ciąży-wyszczerzyła zęby. -Okazało się, że zwyczajnie zaraziłam się jakimś wirusem na Bali, a testy... w sumie nie wiem co z nimi-wzruszyła ramionami. Kiedy skończyła mówić dotarło do nas pukanie drzwi. Poszłam je otworzyć.

-Jack? Nie sądzę, żeby Selena chciała z Tobą rozmawiać, po tym co jej zrobiłeś.

-Jest  w domu?-zapytał, a jak na zawołanie moja przyjaciółka stanęła obok mnie. -Daj mi wytłumaczyć, proszę.

-Jack, naprawdę myślisz, że uwierzę Ci w to, że akurat kiedy mnie nie było przyszła do Ciebie jakaś blond lala prosząc o cukier?

-Masz rację, to nie było tak. Mogę wejść do środka? Nie chcę o tym gadać na korytarzu-zrobił krok w przód, jednak Selena go wypchnęła.

-Nie mamy o czym rozmawiać Jack. Przez jeden wybryk zniszczyłeś wszystko, nie jestem w stanie Ci już zaufać, a uwierz, że chciałabym. Byłeś jedną z ważniejszych osób w moim życiu, ba! Nawet mogę śmiało powiedzieć, że byłeś najważniejszy!-otarła łzy, które spływały jej po policzkach. -Zdradziłeś mnie raz, kto wie czy nie zrobisz tego drugi? Byłam z Tobą taka szczęśliwa, nie raz w głowie układałam sobie naszą przyszłość, dlaczego? Dlaczego to zrobiłeś, i to jeszcze na naszej wycieczce na Bali! Dobrze wiesz, że uważałam je za jedno z najpiękniejszych miejsc, a teraz patrzę na nie z obrzydzeniem! Chciałabym Ci zaufać, spróbować jeszcze raz, ale nie umiem -pokręciła głową ze smutkiem.

-Selena, proszę..-powiedział, a ja zauważyłam w jego oczach zbierające się łzy.

-Nie Jack, nie chcę abyś mnie znowu zranił. Muszę się zbierać, cześć-powiedziała i zamknęła mu drzwi przed nosem.

Usiadła na kanapie, a ja dołączyłam do niej. Przytuliłam ją, a ona natychmiast się rozpłakała

-Kochałam go Mel, wiesz? Ja go naprawdę kochałam. Myślałam, że możemy stworzyć rodzinę, a on zrobił mi takie świństwo. To tak jak ty i Harry, ale trochę w innej wersji!-wykrzyczała, a mnie zakuło serce. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. -Jezu, Mel-zakryła twarz swoją dłonią. Nie powinnam tego mówić, przepraszam, nie chciałam!

-W porządku. Tylko proszę, nie wspominaj o tym więcej, nie chce do tego wracać-powiedziałam ze spokojem, a ona skineła głową. Spojrzała na swój zegarek, który wskazywał 11:26.

-Powinnaś się już zbierać. Mogę wybrać Ci strój na randkę?-spojrzałam na nią spod byka. -Dobra, dobra, na spotkanie zwykłej pary przyjaciół-przewróciła oczami. -Ale i tak Ci wybiorę ciuchy!-wykrzykując pobiegła do mojego pokoju, a ja się zaśmiałam.

-Jesteś niemożliwa!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top