21.

Po paru godzinach Noah wrócił z Laurą i Marią do domu.
Nie zdążył nawet otworzyć ust a podszedł do niego jeden z ludzi z mafii, na twarzy miał krew a w ręce pistolet.

- szefie, jest taka sprawa..-zaczął pracownik-.

- Laura, skarbie, idź do swojego pokoju-odesłał córkę, gdy Laura zniknęła z jego pola widzenia odwrócił się do pracownika-co tym razem?

- uciekli nam...-wytłumaczył niepewnie-.

- jakim cudem?!-krzyknął zaczynając się denerwować-mieliśmy 4 osoby! Jak nie daliście rady?!

- no bo...jest pan księżniczką?-zapytał patrząc na strój szefa-.

- nie zmieniaj tematu, i..i tak, ale nie ważne!

Noah minął podwładnego i zaczął wchodzić po schodach na górę, idąc do swojego pokoju.

***

- wszystko muszę robić sam-rzekł zdenerwowany blondyn, był ubrany w białą koszulę, czarne spodnie i trampki Converse, cały był ubrudzony w krwi-wszystkich pięciu!

- ale było ich czterech...-poprawił go jeden z pracowników-.

- ...oh...trudno, gorzej jakby ich było za mało-odpowiedział niezbyt wzruszony-zajmijcie się ciałami, muszę wracać do córki-rozkazał rzucając okrwawiony nóż na ziemię-.

Podwładny blondyna kiwnął twierdząco głową i obszedł go zaczynając zbierać ciała.

Noah wyszedł z budynku tylnim wyjściem i otworzył auto, podszedł do niego i otworzył tylnie drzwi wyciągając pierw butelkę z wodą która obmył sobie dłonie, później je wytarł i zaczął się przebierać w ubrania przygotowane wcześniej.

Gdy zapinał spodnie usłyszał za sobą kroki, które stawały się coraz głośniejsze. Chwycił broń i szybko się obrócił mierząc z broni w osobę, która okazał się Alistair. Zielonooki z rozbawionym uśmiechem podniósł ręce w obronnym geście.

- hej, hej to ja, spokojnie-zaśmiał się Alistair-.

- co ty tu robisz?-zapytał poirytowany, odwrócił się spowrotem do auta i zaczął wiązać buty-miałeś być w domu, zająć się Laurą

- teorytycznie tak, ale praktycznie...została z ciocią, a ja chcę z tobą pogadać i to nie temat ani na telefon ani coś o czym można rozmawiać przy dziecku-rzekł patrząc na Noah-.

- co tym razem chcesz?-zapytał wyprostowując się i stając do niego przodem zakładając ręce na piersi-jeśli masz w głowie jakiś seks czy inne zboczone myśli, to odrazu mówię że nie ma opcji

- nie nie nie, to zupełnie coś innego, chciałbym... Ci, tak jakby pomagać?

- niby w czym? Myślisz że co, mam 5 lat czy 85?

- chodziło mi o to, że chce z tobą współpracować

Noah patrzył chwilę na niego, po czym zaczął się śmiać. Poklepał go nadal śmiejąc się po ramieniu, wrzucił brudne ubrania do auta i zamknął drzwi patrząc z rozbawionym wyrazem twarzy na chłopaka.

- ty mówisz poważnie?-zapytał nadal z uśmiechem-oh kurwa, dobra-odchrząknął i podszedł do drzwi od miejsca kierowcy-wsiadaj pogadamy po drodze-powiedział otwierając drzwi i wsiadając do auta-.

Z okazji już wolnego do środy będą codziennie rozdziały;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top