12.
- uspokój się!-krzyknęła matka wchodząc do pokoju w którym Mark trzymał swojego przyjaciela aby nic nie zepsuł-.
Na te dwa słowa Noah odrazu się uspokój i spojrzał na matkę spokojnym wzrokiem i neutralnym wyrazem twarzy. Maria westchnęła i podeszła do syna kładąc mu rękę na policzku, lekko się uśmiechnęła i zabrała rękę.
Blondyn patrzył na kobietę.
Za każdym razem gdy przychodzi, Noah nagle się uspokaja a wszystkie negatywne emocje które się w nim zgromadziły wyparowują.
- co się tym razem stało?-zapytała spokojnie Maria-.
- bo ten ch....Alistair nie chce się wyprowadzić...uparł się...-odpowiedział niepewnie-a umówiliśmy się że po roku się wyniesie...
- a rozmawiałeś z nim?-zasugerowała kobieta-może ma jakiś powód
- no jakiś ma-odpowiedział już śmielej-bo "nie żył legalnie" i musi się chować..tak jakbym ja żył legalnie-dodał zdenerwowany, jednak mniej niż zanim pojawiła się przed nim jego matka-to żaden powód
- to zapytaj go, co takiego zrobił że się boi. Na pewno coś ci odpowie
- myślisz że nie pytałem? Powiedział że "nie mogę ci powiedzieć, bo będę musiał cię zabił HEHE"-zacytował przyjaciela pokazuj cudzysłów w powietrzu-w takim wypadku nawet nie chce wracać do domu...
~~~~~~~
Noah wszedł do domu, odrazu gdy przekroczył próg usłyszał głośne dźwięki z salonu. Niepewnie poszedł tam i zobaczył tam coś przez co odrazu odwrócił wzrok. Zakrył oczy rękami i odwrócił głowę .
- ALISTAIR!-krzyknął zwracając na siebie uwagę chłopaka-mieliśmy umowę!!
Alistair podniósł się i usiadł patrząc rozbawiony na przyjaciela.
Noah zobaczył go w niezbyt przyjemnych okolicznościach.
- nie przesadzaj, nie zachowuje się jakbyś sam tego nie robił-spojrzał kątem oka na kobietę która całkiem naga koło niego leżała-.
- to jest obrzydliwe! Rób to w pokoju albo w jakimś hotelu!-odkrzyczał obrzydzony-i ubierz się w końcu bo nie mam ochoty na ciebie patrzeć-dopowiedział Noah odkrywając oczy zaczynając iść w kierunku schodów-i powiedz tej młodej kobiecie aby się ubrała i wyszła-rzekł wchodząc po schodach-.
- jasne, jasne daj mi chociaż dokończyć
Noah najszybciej jak mógł wbiegł do swojego pokoju i zamknął drzwi zakluczając je. Odetchnął i oparł się plecami o drzwi, aby po chwili zjechać na dół.
Miał dość swoje lokatora. Ciągle go irytował, i łamał jego zasady, nie wspominając o tym że go okrada, jednak ten temat chce zostawić na później. Na moment aż w końcu będzie mógł go wyrzucić i się nie przejmować co się z nim stanie, aż przestanie go widywać codziennie, i aż jego nerwy w końcu odpoczną.
Noah nadal słyszał te dźwięki dochodzące z dołu.
Jak dobrze że nie ma tu Laury...-powiedział sobie w myślach.
Jakby dziewczynka to zobaczyła miała by traumę do końca życia. Czego Noah jak najbardziej nie chciał.
Po kilku minutach nastała cisza, którą przerywał oddech blondyna wpatrującego się w okno za którym było błękitne niebo po którym ptaki swobodnie latały później lądując na gałęziach drzew.
Po kolejnych kilku minutach po pomieszczeniu rozległ się dźwięk pukania do drzwi. Noah niechętnie wstał z podłogi i odkluczyl drzwi, które otworzył. Za nimi zobaczył swojego przyjaciela, na szczęście ubrany chociaż w odzież dolną.
Noah patrzył w jego zielone wiecznie rozbawione tęczówki, w których widział szczerą ochotę rzucenia się na niego i zedrzeć z niego ubrania.
- słucham-zaczął Noah-co tym razem
- jutro się wyprowadzam do dziewczyny, więc...-Noah wysłuchał jedynie do tego momentu. Alistair? On się wyprowadza? W końcu? Takiej radości nie czuł od dawna, nareszcie nie będzie musiał jego twarzy, słuchać jego głosu i na siłę spędzać z nim czasu-Noah? Słuchasz mnie?-zielonooki pomachał przed oczami chłopaka ręka-mówię do ciebie
- tak, tak jasne, pomóc ci się przenieść?-zapytał z udawanym smutkiem-.
- przed chwilą mówiłem, że doszliśmy też do wniosku że może się wprowadzić tu do mnie, bo więcej tu miejsca i wogóle
Niestety mam obecnie mały zapiernicz i rozdziały będą pojawiały się rzadziej, ale wynagrodze wam to obiecuje!;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top