11.

Alistair. Najlepszy przyjaciel Noah z lat dziecięcych, przyjaciel który w wieku 15 lat zaciągnął swojego przyjaciela do łóżka pod pretekstem "miłości", a młody Noah niestety nie potrafił mu odmówić, przez co został wykorzystany kilkukrotnie.

Noah westchnął, delikatnie odepchnął od siebie zielonookiego. Alistair przeszedł przed swojego "przyjaciela" i z uśmiechem się w niego wpatrywał.

- wiesz, wtedy było nam naprawdę dobrze, może by to powtórzyć?-zapytał zalotnie kładąc rękę na jego brodzie, kciukiem dotykając jego warg-nie byłeś nawet najgorszy, mogę rzec

Noah odepchnął jego rękę od siebie, zakładając ręce na torsie. Patrzył na niego zdenerwowany starając się trzymać go na dystans.

- nie było cię 4 lata, i teraz nagle przychodzisz i znowu próbujesz mnie zaciągnąć do łóżka, bo co? Bo ci się wydaje że dalej kupuje bajkę o tym że mnie kochasz?-rzekł z powagą z nutą agresji-nie jestem już taki głupi, nie dam się znowu wykorzystać-dopowiedział bardziej zdenerwowany-.

Alistair zaskoczony reakcją blondyna szerzej się uśmiechnął i schował ręce do kieszeni, wlepił w niego zielone tęczówki.

- nie sądziłem że umiesz tak ładnie odmówić, niesamowite-zaśmiał się-jednak twoje nauczanie domowe coś dawało?-zadrwił z przyjaciela posyłając mu rozbawione spojrzenie-.

- nie ważne już.. mów po co przyszedłeś, jestem zajęty-odpowiedział odwracając od niego wzrok-.

- wiesz że ostatnimi czasy byłem za granicą i żyłem niezbyt...legalnie?-zapytał sam siebie drapiąc się niezręcznie po głowie-i chciałem się ciebie zapytać, czy...mógłbym u ciebie pomieszkać?-zadał trochę zawstydzony swoją sytuacją-.

Noah zmierzył go wzrokiem i czekał na dalsze jego tłumaczenie się.

Carter znał go od dzieciństwa, Alistair był tylko miesiąc starszy od niego, a jednak zachowywał się jakby był młodszy od co najmniej kilka lat. Noah czasami niezbyt lubił spędzać z nim czas, czy wogóle z nim przesiadywać. Przychodził tylko jak czegoś potrzebował, lub jak chciał się czymś pochwalić. Tym razem jego wizyta służyła na namówieniu go na pozwolenie mu mieszkać w jego domu.
Noah nie chciał go tu, wiedział że jak mu pozwoli to będzie go widzieć codziennie i każdego dnia będzie słuchał tych kiepskich podrywów, jednak to był jego przyjaciel, musiał mu pomóc.

- niech będzie, możesz-odpowiedział nie do końca pewny-ale! Mój dom, moje zasady. Więc ich przestrzegasz

- dobra, dobra, nie pierdol tyle-wszedł mu w słowo wchodząc po schodach do domu-pokaż mi gdzie śpię-powiedział lekceważąco to co wcześniej powiedział Noah-.

Noah poprosił jedną z głównych swoich służących aby się zajęła nowym gościem, pokazała mu pokój i przedstawiła wszystkie zasady panujące w tym domu.

~5 lat później~

Noah wszedł do pomieszczenia wyważając drzwi kopnięciem, był bardzo zdenerwowany i poirytowany. Wszedł do pokoju i opadł na kanapę ciężko wzdychając.

- co tym razem?-zapytał nawet na niego nie patrząc Mark-.

- ten chuj nie chce się wyprowadzić!-odkrzyknął rzucając telefonem o ścianę, przez co urządzenie się rozpadło i upadło na podłogę-mieliśmy kurwa umowę!

- chyba wiesz jaki on jest, znasz go najdłużej-rzekła neutralnie dziewczyna-.

- obiecał że po roku się wyprowadzi! A ten zaczął przyprowadzać jakieś dziwki, jeszcze jakby brał jakąś ode mnie, podziękowałbym że wspiera mój biznes, ale wziął jakąś dwulicową z ulicy!-odwrzeszczał wstając z kanapy i chodząc wokół stolika kawowego-.

- uspokój się bo złość piękności szkodzi, a patrząc na ciebie to już nie masz co tracić-drwiąco zaśmiała się Iza-pozatym sam się zgodziłeś że może zostać jeszcze dłużej, więc teraz się nie denerwuj

- szmata!-krzyknął rzucając szklanką o ścianę, trafiając obok wielkiego telewizora-.

Kto tęsknił za mną?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top