Epilog.
Właśnie dzisiaj mija nasza pierwsza rocznica ślubu. Dokładnie rok temu, 14 lipca 2018 roku miał miejsce najważniejszy dzień w życiu- moim i Chrisa. Cała moja rodzina strasznie się cieszyła. Świadkową była oczywiście Sophie, natomiast świadka wybrał blondyn. Ku mojemu początkowemu zdziwieniu został nim John, który swój ślub ma zaplanowany na następny miesiąc. Nasze życie w końcu się ułożyło.
Dwa miesiące przed ślubem, zmusiłam mojego męża do spotkania z jego własną matką. Była zaskoczona naszą wizytą. Zaprosiła nas do środka. Jej apartament był na prawdę duży. Wszystko urządzone bardzo stylowo. Postanowiliśmy wręczyć jej zaproszenie na nasz ślub. Podeszła do nas szczęśliwa i po kolei nas przytuliła. Chris przez cały czas był spięty. Jednak teraz nie żałuje tego, udało mu się odnowić w miarę normalny kontakt z mamą. Widujemy się z nią raz na kilka miesięcy, czasami też dzwoni.
Zamieszkaliśmy w jego willi, którą przecież wspólnie urządzaliśmy. Moi bracia zostali sami. Chociaż w sumie niezupełnie... Mateusz nadal jest z Sophie i planuje się jej oświadczyć. Dziewczyna wprowadziła się do niego około pół roku temu. Są w sobie zakochani po uszy.
Wracając trochę do przeszłości. Odkąd pożegnałam się z Jase'em, nigdy więcej się nie spotkaliśmy. Wiem, że dalej jest modelem, gdyż wielokrotnie trafiałam na jego zdjęcia w magazynach o modzie. Z Matt'em nieraz widzę się jedynie przypadkiem. Jego związek z kuzynką Sophie nie przetrwał, mimo tego że dziewczyna tak jak planowała - mieszka w Miami. Widocznie tak musiało być. Po moim byłym został mi jedynie pies. Oczywiście zabrałam ze sobą moje maleństwo, które swoją drogą bardziej niż mnie, lubi Chrisa. On zawsze go dokarmia i pozwala mu na więcej niż ja. To chyba dlatego.
Jeśli chodzi o studia to tak jak planowaliśmy, w trójkę jesteśmy na prawie i na prawdę nieźle nam idzie. Oby tak dalej. Mam nadzieję, że uda nam się kiedyś otworzyć własną kancelarię. Czas pokaże. W przyszłości chcemy z Chrisem mieć minimum dwójkę dzieci. Marzy nam się mieć synka i córeczkę. Jednak niezależnie od tego co da nam los, każde dziecko będziemy kochać i sprawi nam ogromną radość.
***
Jest prawie 8 godzina, kiedy słyszę dźwięk mojego telefonu. Zerkam zdziwiona, w końcu mamy niedzielę. Odbieram widząc na wyświetlaczu imię mojej przyjaciółki. Wychodzę po cichu z pokoju, aby nie obudzić Chrisa, który jakimś cudem dalej spał pomimo dźwięku, który mnie postawił na równe nogi.
- Co jest? - mówię zaspana.
- Ala... - zaczyna zanosząc się płaczem.
- Sophie, co się dzieje?
- Możesz przyjechać? Jestem sama, Michał i Mateusz wyszli na siłownie.
- Ale co się stało?
- Błagam, to nie na telefon.
- Mhm.. Daj mi 5 minut.
- Dziękuję.
Wchodzę do garderoby i zakładam dres. Myję jeszcze zęby i wychodzę z domu biorąc po drodze wodę. Siadam za kierownicą i zdenerwowana jadę do mojego wcześniejszego domu. Otwieram pilotem bramę i wysiadam z auta. Brunetka już stoi w drzwiach i na mnie czeka. Patrzę na jej napuchnięte od płaczu oczy i podchodzę, aby ją przytulić.
- Pokłóciliście się? - pytam niepewnie i spoglądam na nią.
- Co? - dziwi się. - No coś Ty.. To w ogóle nie o to chodzi.
- To co się stało?
- Chodź, to Ci pokażę. - złapała mnie za rękę i pociągnęła na górę do łazienki.
Podeszła do umywalki, a po chwili odwróciła się w moją stronę i wyciągnęła w moją stronę dłoń. Od razu dostrzegłam na niej test ciążowy - pozytywny.
- Rozumiem, że Mateusz nie wie? - pokręciła przecząco głową. - Boisz się jego reakcji?
- Boję się, że będzie zły. Spóźniał mi się okres, więc kupiłam wczoraj test. Od razu jak zobaczyłam wynik zadzwoniłam do Ciebie. - załkała. - Przecież ja muszę skończyć studia.
- Wariatko, to nie koniec świata. Studia na spokojnie skończysz, jakoś sobie damy wszyscy radę. A co do Mateusza... Na prawdę myślisz, że mógłby być zły?
- Nie wiem, boję się co powie.
- Marzył o małej gromadce dzieci, więc raczej nie będzie problemu. - uśmiechnęłam się. - Weź prysznic, a ja zaczekam.
W odpowiedzi tylko skinęła głową. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie kawę. Wyjęłam telefon, aby wysłać dwie wiadomości,
Chris: Jestem z Sophie, później Ci wytłumaczę.
Michał: Za ile będziecie? Jak możesz to wróćcie szybciej. Nie mów nic Mateuszowi.
Odpowiedź od mojego brata dostałam po kilku minutach.
Michał: Ok, daj nam max. 30 minut. Coś się stało?
Ja: Nic złego ;) Dzięki.
Usiadłam przy wyspie z kubkiem gorącej kawy. Po około 10 minutach zeszła na dół Sophie. Patrzyła na mnie, a jej oczy były przepełnione smutkiem.
- Siadaj, zrobię Ci latte. Chłopaki niedługo będą.
- Jak to?
- Napisałam do Michała. Powiesz mojemu bratu i od razu się uspokoisz.
- A jak nie?
- Znam swojego brata. Nie płacz.
Usiadłyśmy na kanapie w salonie i ją przytuliłam. Od jej płaczu miałam już mokrą koszulkę, a ona nadal nie potrafiła się uspokoić . W pewnym momencie usłyszałyśmy dźwięk otwieranych drzwi. Brunetka spojrzała na mnie wystraszona. Chłopcy weszli do salonu i w momencie ich miny diametralnie się zmieniły. Michał stał zaskoczony, a Mateusz od razu podszedł do swojej dziewczyny.
- Kochanie? Co się stało? - usiadł obok niej i ją objął.
- Zostawimy Was samych. - wstałam i pociągnęłam za sobą najstarszego brata.
Weszliśmy na górę do jego pokoju. Patrzył na mnie wyczekująco.
- Sophie jest w ciąży. - powiedziałam w końcu.
- I dlatego tak płacze? Przecież to nic strasznego. - uśmiechnął się. - Są dorośli.
- Też jej to mówiłam. Bała się reakcji Mateusza. Chciałam, żeby miała to już za sobą.
- Rozumiem.
Po chwili usłyszeliśmy krzyk.
- Będę ojcem!!! Chodźcie!
- Jesteś szalony!
Zbiegliśmy na dół, a ja od razu spojrzałam na dziewczynę.
- A nie mówiłam... -
Michał podszedł do Mateusza i pogratulował mu zadowolony. Matt na chwilę nas przeprosił i pobiegł na górę, a po chwili wrócił i stanął przed brunetką.
- Chciałem to nieco inaczej zorganizować. Miałem to zrobić za kilka dni, ale myślę że teraz.. Mhm.. Chcę po prostu.. - widziałam, że był zestresowany. Uklęknął przed nią i wyjął małe, czerwone pudełeczko. - Skarbie, wyjdziesz za mnie?
- Oczywiście, że tak. - pocałowała go.
Patrzyłam na nich szczęśliwa. Cieszę się, że są razem. Pogratulowałam im i się pożegnaliśmy. Wróciłam do domu, gdzie czekał mój idealny mąż.
***
Dziękuję Wam kochani, że chcieliście czytać moją pracę, być ze mną i mnie wspierać. Dzisiaj nadszedł koniec mojego opowiadania. Muszę przyznać, że będzie mi tego brakowało. Jeszcze raz dziękuję! ♥♥♥♥♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top